Weekendowe zagwostki

Koncept mapy świata dość długo panował w mechanice FF. Podróże między kolejnymi lokacjami odbywały się poprzez umowny widok mapy, po której poruszali się bohaterowie. W miarę rozwoju akcji, nasi bohaterowie mieli do dyspozycji coraz to szybsze i lepsze środki transportu. Na mapach występowały różnego rodzaju przeszkody naturalne, blokujące ruchy bohaterów i kierujące ich we właściwą stronę. Z biegiem fabuły nasi podopieczni uczyli się jak pokonywać pustynie, góry, rzeki i oceany aby pod koniec gry mieć pełną swobodę ruchy pilotując jakiś niesamowity statek powietrzny.

script type=

W FF10 koncepcja ta została zarzucona. Oto nagle wszystkie lokacje łączyły się w jedną całość. Nie można było się tak łatwo zgubić, nie można też było z dalszej perspektywy spojrzeć na świat, w którym żyli bohaterowie. Aby uniknąć jałowych wędrówek pomiędzy skrajnymi miejscami wprowadzono różnego rodzaju udogodnienia, były teleporty a nawet statki powietrzne z listą lokacji do lądowania.

Przyznam szczerze, że starsze rozwiązanie bardziej mi odpowiadało. Dawało przedsmak tego co nas czeka, zmuszało do kombinowania i myślenia jakby to oszukać przeznaczenia i dotrzeć do innych krain nieco wcześniej (co dało się zrobić, np w FF7) . Dawało też poczucie większej wolności. A jaka jest wasza opinia na ten temat?

[poll id=”4″]