Jak żem dzieckiem był(a)
Moderator: Moderatorzy
Ale tych z LEGo więcej byłoIvy pisze:Ee tam, lepiej było się naparzać plastikowymi ludzikami - Żółwiami ninja, Batmanem. HeManem ba..nawet Ken wkraczał do akcji, choć zawsze obrywał

Ostatnio zmieniony wt 16 sie, 2005 02:43 przez Jaco, łącznie zmieniany 1 raz.
Hmmm...musze spróbować :DBoni pisze:Chociażby wrzucanie żarówek do ogniska
Zmusiłeś mnie do myślenia i conieco mi się przypomniało

... jak ja byłem mały to razem z kolegami odwiedzaliśmy stary ...opuszczony dom ...w którym podłoga była zawalona(całkiem sporą piwnice miał) ...wszyscy nawzajem się straszyliśmy...że ten dom jest nawiedzony ...i tak kiedyś zebralismy sie w 5 osób o godzinie 23 przed tym domem(dzielnica w której znajdował się ten dom była kompletnie pozbawiona światła) ... i tak po cichu wchodzimy do domu ... światło z latarki dawało niezły klimat ... gdy zeszliśmy do piwnicy ...jedne z kolegów zauważył jak coś się rusza pod ścianą ... i nagle WSTAJE !!! Wszyscy wtedy wygarneliśmy z tego domu ...jedne przez drugiego ... tak się darłem że na drugi dzień mnie gardło bolało ... a jedne koles noge by sobie skręcił ... Ale to co się okazało po paru dniach ...wystarszył nas jakis okoliczny pijaczek ... który tam nocował ...a nie rzaden duch ... i szczerze mówiąc ...bardzo się zawiodłem że to jednak nie był duch
...

heh wszystkiego tu nie przeczytałem ale jak na razie to rządzi ^^A jeśli chodzi o mnie, to rodzice opowiadali mi, że kiedyś rano wpadam do ich sypialni i mówię "A wy nie wyjdziecie, bo butów nie macie" i okazało się, że wszystkie buty wywaliłem przez balkon
Pamietam jak ze znajomymi się w podchody bawiliśmy i znajomi już nas wypatrzyli. Wbiegliśmy między bloki, staneliśmy na środku osiedla i nie było gdzie wiać to schowaliśmy się w smietniku (taki obudowany cegłą z prześwitami u góry). Wypatrzyliśmy ze znajomi do nas biegną wiec schowaliśmy się pod śmierdzące zgniłymi jajami krzesła, które były odwrotnie położone na ziemi. Heh nie złapali nas i waliło od nas jak cholera ale się tak smialiśmy do końca dnia że do dziś to pamiętam.
Kolejna sprawa z podchodami - uciekalismy przed goniącymi i wbiegliśmy do autobusu tylnymi drzwiami. Oni wpadli za nami więc wyskoczyłem z kumplem po drugiej stronie. Reszta nie miała takiego szczęścia i zostali w środku jak autobus ruszył ^^
Oczywiście zabawa gi-joe spidermanami i batmanami to standart. Miałem nawet action man'a z rolkami

Mielismy też taką zabawę w której chodziło o to zeby trafić kolesia pilką - jak dostał to musiał biegać za resztą itp. Nom sasiedzi tego trochę nie lubili, szczególnie ci którzy mieli samochody.
Nieźle było też jak znajomy sprawił sobie boomerang profesionalny i chciał zaszpanować że to jest taki co wraca. Wrzucił go kolesiowi do mieszkania na 3 piętrze.
Ciężko przypomnieć sobie wszystko, ale jednak trochę się działo kiedyś. To były czasy ^^
"Beneath this mask there is more then a flesh... beneath this mask there is an idea... and ideas are bulletproof!"
V.
V.