Tłumaczenia Final Fantasy

Tutaj piszemy o rzeczach ogólnie związanych z Final Fantasy.

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Sephiria
Administrator
Administrator
Posty: 2603
Rejestracja: sob 13 wrz, 2003 14:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Sephiria »

Erelen_Galakar pisze:- skończyć odpowiedni kierunek studiów
Do wymogu ukończonych studiów zrobiłabym uzupełnienie - ukończona filologia LUB certifikat Cambridge. FCE to dziś już troszkę mało, ale ostatecznie może być, nie mniej lepiej aby taki tłumacz miał zdany CAE lub Proficiency (niemal odpowiednik pracy magisterskiej). Taki zdany egzamin jest zaświadczeniem o pewnym poziomie biegłości w posługiwaniu się językiem angielskim i moim zdaniem, przy dobrym oraz mądrym zaplanowaniu, a później wykonaniu tłumaczenia, jest wystarczającą podstawą.
Erelen_Galakar pisze:- znać perfect język polski
Czyli co - druga filologia? Moim zdaniem wystarczy dobra znajomość reguł ortograficzno-gramatycznych oraz biegłe posługiwanie się zrozumiałą polszczyzną na codzień. Jest tak, że tekst do tlumaczenia to nie tylko poetyckie bajeczne opisy, definicje, czy patetyczne wypowiedzi bad guy vs good guys lub NPCami-snobami, lecz także sporo dialogów między członkami drużyny i NPCami, mającymi charakter mowy potocznej. W tłumaczeniu większą sztuką jest przełożyć właśnie mowę potoczną, bo tu często pojawia się wiele gier słownych, których wiernie przetłumaczyć się nie da i trzeba znaleźć jakiś polski odpowiednik - definicje i opisy przy tym to betka, choć z racji obszerności opisy są bardziej czasochłonne.
Erelen_Galakar pisze:być wielkim fanem danej serii.
Co to znaczy wielkim fanem? Czy fani dzielą się na małych, średnich i wielkich, podobnie do sznaucerów? Przyjmijmy po prostu, że fanem albo wiernym fanem - chodzi o bardzo dobrą orientację w systemie, nazwach i klimacie tłumaczonego produktu, bo to wprost przekłada się na pracę tłumacza. Biegłość w materii jest niezbędna dla wyłapania wielu niuansów, które dla nieostrożnej osoby mogą być pułapką.
Lucrecia pisze:posiadać doświadczenie
Niekoniecznie - każdy kto nie jest profesjonalistą, ale spełnia przeważającą większość tych warunków może wziąć w tym procesie udział i zyskać doświadczenie. Dobry tłumacz się nie rodzi, tylko kształtuje się wraz z nabranym doświadczeniem i w oparciu o wiedzę. Do tego każdy kandydat na tłumacza/początkujący tłumacz nie stanie się profesjonalistą, dopóki nie spróbuje

Resztę właściwie skwitoawałaś już sama
Lucrecia pisze:Co nie znaczy, że musi być złym tłumaczem. Z jakąkolwiek oceną wstrzymam się do momentu, w którym zobaczę pełny efekt jego pracy. :]
Amen.

Nie mniej ta dyskusja nie zmienia mojego nastawienia, że w dobie, gdy dzieciaki są cholernie leniwe, a poziom nauki w szkołach "średni" (bardzo łagodnie mówiąc), granie z słownikiem na kolanach tylko wyjdzie im na dobre. Na ewentualne: "przecież nie wszyscy muszą się uczyć/umieć angielski" odpowiadam: o ile się nie mylę, to w ciągu uczniowskiej karriery do ukończenia liceum obowiązkowa jest nauka dwóch języków obcych - "szanse", że ktoś "not spik inglisz" maleją o połowę. Do tego coraz więcej rodziców posyła dzieciaki na kursy językowe, bo są świadomi, że w szkole poziom jest niski, a bez minimum jednego języka w stopniu bardzo dobrym (w tej chwili standardem stają się już dwa na b. dobrym poziomie) ich pociechy nie mają co szukać na rynku pracy. Z języków obcych preferowany jest angielski, bo w UE i na świecie, w kontaktach dominuje właśnie ten język, choć boom przeżywają ostatnio francuski i rosyjski.
No ale jak to się ma do tłumaczeń? Zamiast polonizować grę, lepiej moim zdaniem będzie po prostu opracować skrypt z wysokiej jakości tłumaczeniem i zamieścić go w formie dokumentu na stronie. Myślę, że to dobry kompromis, bo dzięki temu dzieciaki nie będą zmuszone siedzieć ze słownikiem na kolanach, ale z drugiej strony nie będą bezmyślnie pochłaniać już przetłumaczonego dla nich tekstu. Lepiej grać w angielski "oryginał" i od czasu do czasu zerkać na solidnie opracowaną ściągawkę, niż wchłaniać niczym jamochłon już przerobiony za graczy tekst - korzyści są nie do przemilczenia. Patrząc na to z tej perspektywy uważam, że tłumaczenie FFów jest po prostu szkodliwe i nie popieram tego pomysłu.

Osobną sprawą jest to, że wole grać po angielsku, no ale to już kwestia gustu, czyli sparwa osobnicza, a tu chodzi o trzeźwe obiektywne spojrzenie na problem tłumaczeń.
"Mój świat się składa ze mnie,
Bo żyję tutaj sam
To moje przeznaczenie
Tu tylko ja i tylko ja"
(IRA - Wyspa ego)
__Sephiroth

Post autor: __Sephiroth »

Erelen pisze:- skończyć odpowiedni kierunek studiów
Zastanawia mnie jedna rzecz w waszym podejściu do profesjonalizmu. Tu już nie chodzi nawet o Collego, bo tak jak pisałem wcześniej nie znam go więc wypowiadać się nie będę. Sprawa dotyczy tego, że albo ja albo wy rozmijacie się z prawdziwym znaczeniem słowa profesjonalizm. Już na starcie powalające stwierdzenie "profesjonalista musi...", a co on musi? - pytam. Żebym mógł być profesjonalistą w tym co robię to "musze" spełniać sztywną hierarchie wartości Erelena którą tak ładnie wynotował w myślnikach? Otóż nie. Łatwy przykład, nie szukając daleko. Mój ojciec pracuje jako konstruktor maszyn o których wam się nie śniło od 25 lat, jest po technikum a formalny stopień na którym pracuje w firmie to najwyższy z możliwych - Starszy Konstruktor Specjalista. Powód do dumy? Owszem, ale nie o to teraz chodzi. Mój ojciec nie jest po studiach a mimo to jest profesjonalistą w tym co robi, i zapewniam, że wie dużo więcej niż jakiś koleś świeżo po studiach, któremu wydaje się, że coś wie a tak na prawdę przytłacza go jego brak doświadczenia i w sumie nie wie nic. Tutaj dochodzimy do pierwszego faktu, który obala wasze pojęcie pierwszego myślnika na liście Erelena. Otóż profesjonalista nie musi kończyć studiów, samym profesjonalistą nie staje się z dnia na dzień... Doświadczenie i wiedza niekoniecznie nabyta na studiach określa go tym mianem.

Przykładów jest mnóstwo, zamachowiec - genialny i nie uchwytny zabójca podkładający bomby (najlepszego rodzaju, np. z zapalnikiem rtęciowym) nauczył się swojego "fachu" w jednostce wojskowej, jednak na studiach nie był. Oboje on i saper są profesjonalistami a ich profesjonalizm na pewno ze studiów się nie wziął. Chyba dotarło o co mi chodzi, więc więcej przykładów podawać chyba nie trzeba...
pho3n1x pisze:Nie ma sensu się kłócić
A kto się kłóci? :wink:
Lucrecia pisze:Tak więc widzisz, Sephiroth, Colly nie jest profesjonalistą. Co nie znaczy, że musi być złym tłumaczem.
Oj widzę... Widzę także, iż wasze zdanie nie jest tego wykładnikiem, bo nikogo zdanie takim wykładnikiem nie jest. Z resztą zgadzam się całkowicie.

Co do reszty "myślników" Erelena wypowiadać się nie musze, bo zrobiliście to już za mnie, pozostaje mi tylko się zgodzić. Choć tego rodzaju sztywna reguła profesjonalisty śmieszy mnie niezmiernie, a najlepsze jest to "profesjonalista musi..." - tego gratuluje. :wink:

Jeżeli o mnie chodzi, to spolszczenia mnie nie interesują.
Erelen_Galakar

Post autor: Erelen_Galakar »

W punktach, bo nie chce mi się rozpisywać:
ad1: Twój ojciec wychował się w innych warunkach. Nabył praktykę mając skończoną aż szkołę średnią. Wbrew pozorom w tamtych latach nie było tak różowo. Jest profesjonalistą poprzez doświadczenie, ale wtedy miał możliwość zdobyć to doświadczenie. Ale to nie miejsce na takie dywagacje: dzisiaj nie można być profesjonalistą w danej dziedzinie bez odpowiedniego dyplomu (o jakimś tam CEA pierwsze słyszę, ale jak Sephi twierdzi, że jest dobry to ma rację :]).
ad2: nie mówię, że musi mieć dwie filologie skończone (choć to by było najlepiej). Ale ktoś kto nie zna idealnie naszego języka nie będzie mógł dobrze tłumaczyć (jak to kiedyś Colly wspomniał o pewneym przykładzie gdy ktoś przetłumaczył Chicken Wuss [czy jak to się pisało] na ty kurczaku, niby poprawnie, ale każdy wie, że w polskim można to oddać odpowiednio).
ad3: "wielki fan" - chodziło mi raczej o kogoś kogo można nazwać "prawdziwym fanem", taki co żyje w świecie danej gry. Mój kumpel przeszedł tylko jedną część FF raz i już uważa się za fana i nie można powiedzieć, że nim nie jest. Ale no to jak nazwać kogoś, kto przeszedł daną część 10 czy 20 razy??
ad4: co do profesjonalistów, to widzisz znam parę osób, które idealnie spełniają pewne warunki (wiadomo, że dla tłumacza wymaga się czegoś innego niż od maszynisty) i ich mimo bardzo małego doświadczenia (część jest w moim wieku bądź młodsza) uważam za prawdziwych profesjonalistów w temacie.
__Sephiroth

Post autor: __Sephiroth »

Erelen pisze:(...) co do profesjonalistów, to widzisz znam parę osób, które idealnie spełniają pewne warunki (wiadomo, że dla tłumacza wymaga się czegoś innego niż od maszynisty) i ich mimo bardzo małego doświadczenia (część jest w moim wieku bądź młodsza) uważam za prawdziwych profesjonalistów w temacie.
Zatem widzisz... Wcześniej upierasz się przy tym, iż profesjonalista musi mieć skończone odpowiednie studia, teraz twierdzisz, że znasz ludzi w Twoim wieku (21 lat) a nawet młodszych których śmiało nazwiesz profesjonalistami w danej dziedzinie. Czy są oni po studiach? Wątpię. Chyba, że znasz ludzi którzy mają po 19 lat i są po studiach... W każdym razie chodzi o to, że najważniejsza jest wiedza, a nie sposób jej pozyskania.

Wierze, że znasz osoby które znają się na swojej tematyce. Wiem, że i Ty i ja znamy się na tematykach nam nie obcych ale to nie czyni z nas profesjonalistów, może kiedyś. Ale studia nie są żadnym wykładnikiem, ponieważ znajdę człowieka po szkole średniej który wie co mówi i znajdę też studęcine - za przeproszeniem kompletnego debila.

Racja jest racją. Ważne jest to co wiemy i jak potrafimy to wykorzystać, a nie sposób pozyskania tej wiedzy. Może zakończmy już dyskusje, bo lekko zboczyliśmy z tematu. :wink:
Jenov

Post autor: Jenov »

Zapewniam wszystkich, szczególnie Sephirię, że FCE jest absolutnie wystarczające by przetłumaczyć finale z palcem w ..... Oczywiście zakładając że zdanie egzaminu poprzedzone jest co najmniej kilkuletnią nauką języka (bynajmniej nie tą szkolną :lol: ). Naturalnie niekiedy potrzebne jest korzystanie ze słownika, wszak chodzącą encyklopedią nie staniemy się nawet z magistrem na karku. Z własnego doświadczenia jednak wiem, że tłumaczenie serii FF mając za sobą First Certificate to kaszka z mleczkiem. Tylko komu by się chciało ? :D
Erelen_Galakar

Post autor: Erelen_Galakar »

No to krótkie pytanie: Jenov ile finali przetłumaczyłeś??
pho3n1x

Post autor: pho3n1x »

Erelen_Galakar pisze:No to krótkie pytanie: Jenov ile finali przetłumaczyłeś??
Yyy głupie pytanie. Jemu nie chodziło o same finale, ale o znajomość języka. FCE wymaga takich przygotowań, że po jego zdaniu teksty w grze (nie specjalnie wyrafinowane) w tłumaczeniu nie sprawią żadnych problemów.
Jenov

Post autor: Jenov »

That's right ! ;)

Jak napisałem na końcu postu ("komu by się chciało") nie tłumaczyłem żadnego finala bo raz że nie widze ku temu potrzeby, dwa sensu, a trzy korzyści.

Języka uczyłem się "na poważnie" od wczesnych lat podstawówki dlatego też tłumaczenie tekstów "niespecjalnie wyrafinowanych" nie jest w stanie stworzyć trudności, podobnie zresztą jak teksty "wyrafinowane" z tą tylko różnicą, iż te wymagają niekiedy pomocy słownika, proste.

Jestem żywym przykładem takiej osoby więc najlepiej wiem jak wysoki poziom znajomości języka jest potrzebny do tłumaczenia serii FF, dlatego też uznałem że warto zabrać w tej sprawie głos :)
Erelen_Galakar

Post autor: Erelen_Galakar »

Hmmm.... dziwne, moja siostra uczy się anglika od dzieciństwa, jest w tym bardzo dobra, właśnie zdaje FCE, a Finala nie jest w stanie bardzo dobrze przełożyć na polski. Rozumie go, ale nie byłaby w stanie zrobić tego dobrze (i to nie z powodów nie znajomości realiów, a poprostu kłopotów językowych). Dlatego tytuł magistra bądź ACE (już wiem co to Sephi :D) jest zalecany.
pho3n1x

Post autor: pho3n1x »

Jeśli ma problemy z tekstami w finalach to nie wróże jej dobrej oceny na FCE... może C dostanie. Większość gier dostępnych bez ograniczeń wiekowych, zawiera teksty na powiomie przyswajalnym na każdego człeka (i nie chodzi tu tylko o gry po angielsku).
Erelen_Galakar

Post autor: Erelen_Galakar »

Hmmm... dziwne, na codzień normalnie rozmawia z anglikami, nie ma z tym żadnych problemów, a w finalach są teksty których nie da się jednoznacznie przetłumaczyć. A z FCE wróżę jej jak najlepszą ocenę.
Awatar użytkownika
Lenneth
Moderator
Moderator
Posty: 2189
Rejestracja: sob 30 paź, 2004 11:53
Lokalizacja: W-wa

Post autor: Lenneth »

...Powiedziałabym coś, ale nie powiem. :roll:
No dobrze...
W wersji skróconej: im wyższy poziom znajomości języka, tym bardziej wiesz, że nic wiesz. Przetłumaczyłam FF8 tuż po FCE; wtedy wydawało mi się to banalne. Teraz miałabym z tym znacznie więcej problemów. :roll:
Awatar użytkownika
Go Go Yubari
Ifrit
Ifrit
Posty: 4619
Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
Lokalizacja: Gotham

Post autor: Go Go Yubari »

FCE nie znaczy wiele. Prawda jest taka, ze FCE na głupie "C" zda każdy, kto choć trochę się przykładał do nauki....a jak się nie przykładał tez ma szanse... FCE ma się do tłumaczenia Finali zatem jak piernik do aligatora, tak więc proponuję powrócic na główna ściezkę tematu. Zresztą, ja lubię po angielsku, bo zawsze to jakaś nauka języka (jak ogladanie horrorów made in Japan z angielskimi napisami).
Awatar użytkownika
Boni
Dark Flan
Dark Flan
Posty: 2376
Rejestracja: sob 20 wrz, 2003 21:08
Lokalizacja: Z róży.
Kontakt:

Post autor: Boni »

Poprostu język polski jest ubogi, uboższy od angielskiego, ale z drugiej strony czasem są takie słowa w polskim, które stricte pasują do słów angielskich a o których my nie wiemy, że mają dokładne odpowiedniki w języku polskim :)
glamorous vamp
Awatar użytkownika
Go Go Yubari
Ifrit
Ifrit
Posty: 4619
Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
Lokalizacja: Gotham

Post autor: Go Go Yubari »

Boni pisze:Poprostu język polski jest ubogi, uboższy od angielskiego
No co Ty? -_-' Wręcz przeciwnie. Angielski jest chyba najprostszym jezykiem do nauczenia się. Naszego nawet rodowici polacy nie często znają. Spróbuj przetłumaczyc teksty piosenek amerykanskich czy angielskich. Wyjdzie Ci całkowite dno, ale jak to masz po angielsku to może to być super i w ogóle. Anglicy stosuja zwykle proste formy zdań i proste słowa. Dlatego jak ktoś zna (nawet średnio na jeża) angielski, to sobie z Finalami poradzi. Mamy bardzo bogaty zasób słów, tylko, że uzywamy iluś "podstawowych", bo raczej mówisz "ciekawa rozmowa", a nie "wybitnie zajmujaca i inteligentna konwersacja".Gdyby za tłumaczenie wzięli się profesjonalisci, ale znający nie tylko perfekt angielski, ale także polski, to mogłoby wyjść cos dobrego. Jak juz wspominałam. Mi wersje angielskie pasują, bo automatycznie zapamiętuje się niektóre słówka, pisownię oraz konstrukcję zdania, co jest przydatne jak na mój gust.
Boni pisze:z drugiej strony czasem są takie słowa w polskim, które stricte pasują do słów angielskich a o których my nie wiemy, że mają dokładne odpowiedniki w języku polskim
Język polski, język angielski etc. są ze sobą powiazane. Głónym łącznikiem jest łacina. Masa naszych słów powstała z angielskiego, francuskiego, włoskiego etc. Jednak to juz inny temat.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ogólnie Final Fantasy”