Ulubiona postać w FF 7-9

Wszystko co userzy naprodukowali przed listopadem 2007 (od tego miesiąca liczona jest Czwarta Era :)

Moderator: Moderatorzy

Zablokowany

Ulubiony główny bohater:

Squall
171
36%
Cloud
242
50%
Zidane
68
14%
 
Liczba głosów: 481

Awatar użytkownika
Eiko
Dark Flan
Dark Flan
Posty: 1498
Rejestracja: pn 10 sty, 2005 18:12
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Eiko »

Banana pisze:Rozrywkowy
:shock: jak dla mnie to on był przymulony :roll:
Banana pisze:wogóle mi nie przypadł do gustu, beznadziejny
może poprostu go zbytnio nie poznałeś albo nie chciałeś poznać :roll: i dlatego tak mówisz
"Na Boga, udawajmy normalnych, skoro nie możemy być normalni, bo inaczej nie wydobędziemy się stąd."
Banana

Post autor: Banana »

Hehe Eiko moze masz racje... Ale wogole dziewiatka dla mnie byla najgorsza czescia FF... A co do Clouda to masz racje ! Taki cieciowaty, ale lubie go za to :D
Awatar użytkownika
Sephiria
Administrator
Administrator
Posty: 2603
Rejestracja: sob 13 wrz, 2003 14:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Sephiria »

Akurat co do Zidane'a się zgodzę - ani silny(bez Trance oczwyście), ni też specjalnie wyraźna postać - chwilami luzak, dowcipny, a w innych momentach stara się być poważny, co zupełnie mu nie wychodzi.
"Mój świat się składa ze mnie,
Bo żyję tutaj sam
To moje przeznaczenie
Tu tylko ja i tylko ja"
(IRA - Wyspa ego)
Orion

Post autor: Orion »

Ale napewno jest postacią bardziej wyraźną niż Cloud.Mi mimo wszystko przypadł do gustu(czasami walił niezłe teksty,szczególnie gadając ze Steinerem :]).Wkurzały mnie w nim nieraz bezsensowne monologi bez ładu i składu,jakby na siłę próbował być romantyczny.
Awatar użytkownika
Sephiria
Administrator
Administrator
Posty: 2603
Rejestracja: sob 13 wrz, 2003 14:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Sephiria »

Orion pisze:jakby na siłę próbował być romantyczny.
No właśnie to mnie w Zidanie denerwowało między innymi(oprócz tego, że słaby jest w walce). Cloud, czy niewyraźny? Hm... chyba jednak nie. Jakby nie było, zaczyna jako zimny typ i jego rozwój do "uduchowionego" człowieka trwa dość długo, bo aż do wizyty w jego umyśle, a to jest mniej więcej pół gry. Zmiana nie zachodzi tak od razu, tylko następuje stopniowo i jest rozpięta w czasie. Zidane tymczasem zmienia styl i sposób bycia tak często, jak ja humor podczas okresu, a to najlepiej świadczy, że jest nijaki.
"Mój świat się składa ze mnie,
Bo żyję tutaj sam
To moje przeznaczenie
Tu tylko ja i tylko ja"
(IRA - Wyspa ego)
Awatar użytkownika
Lenneth
Moderator
Moderator
Posty: 2189
Rejestracja: sob 30 paź, 2004 11:53
Lokalizacja: W-wa

Post autor: Lenneth »

Chyba macie rację odnośnie tej 'nijakości' Zidane'a, ale przynajmniej chłopak z niego sympatyczny -- czego nie da się, niestety, powiedzieć o Cloudzie.

A że na siłę romantyczny? Hm, przynajmniej się stara, jest konsekwentny w tym swoim podrywaniu Garnet. Poza tym miło wreszcie zobaczyć faceta z inicjatywą (nie to co Squall czy Cloud); szkoda tylko, że tej inicjatywy zabrakło na coś więcej poza przysłowiowym trzymaniem rączek. [No, ale z drugiej strony: to tylko Final, nie ma co liczyć na hardkorowe akcje... Zidane niby taki chojrak, a dam głowę, że rumieni się przy byle okazji.]

Słaby w walce - nic dodać, nic ująć. Podpisuję się.
Sephiria pisze:Cloud, czy niewyraźny? Hm... chyba jednak nie. Jakby nie było, zaczyna jako zimny typ i jego rozwój do "uduchowionego" człowieka trwa dość długo, bo aż do wizyty w jego umyśle, a to jest mniej więcej pół gry. Zmiana nie zachodzi tak od razu, tylko następuje stopniowo i jest rozpięta w czasie.
...Ale jak dla mnie to jest zmiana z niewyraźności w jeszcze większą niewyraźność.
Cloud na początku jest słabeuszem, biednym, nieśmiałym i zakompleksionym chłopcem, który bardzo chciałby, ale nie może. Mimo tych najszczerszych chęci nie udaje mu się a) zaprzyjaźnić z dzieciakami w Nibelheim, b) przekonać do siebie Tify, c) awansować do SOLDIER.
Potem Cloud ze słabeusza zmienia się w pozera - odgrywa nie swoją rolę, 'kradnie' wizerunek Zacka. A wszystko to nie dzięki własnym wysiłkom... tylko za sprawą paru lat eksperymentów. Nie wiem, jakoś nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Cloud naprawdę jest tylko marionetką, stworzoną mimowolnie przez profesora Hojo.
Wszystkie jego późniejsze emocje wydają mi się jakieś sztuczne, nieprawdziwe -- zupełnie jakby Cloud był z nich w większym stopniu wyprany (...że to niby ta trauma tak go wyprała.) Nawet (spojler) Aeris nie robi na nim jakiegoś większego wrażenia.
Z początku angażuje się w walkę, której nie rozumie (mówi zresztą otwarcie, że Planetę ma w głębokim poważaniu), rany, on jest zupełnie jak wiedźmin, jak 'bezwolny golem, wiecheć pakuł pakuł gnany wzdłuż gościńca', który przyłącza się do AVALANCHE, bo 'jest mu wszystko jedno, nie ma miejsca, do którego mógłby zmierzać, nie ma celu, który powinien się znajdować na końcu drogi'.
Heh, i proszę mi tu nie mówić, że Sephiroth i w ogóle. Według gry Cloud podąża za Sephym głównie z powodu komórek Jenovy, przyciągających się wzajemnie. Własna wola nie tu nic do rzeczy.

Oczywiście, to są tylko moje subiektywne odczucia, za które natychmiast zostanę zjedzona. :)

IMHO, Cloud nie jest ani tak bohaterski/cool/zimny jak Squall, ani tak sympatyczny/zabawny jak Zidane. Jednym słowem: jest nijaki.

Btw, przemiana Squalla ukazana jest podobnie - ale o niebo więcej w niej uroku! :wink:
Awatar użytkownika
Sephiria
Administrator
Administrator
Posty: 2603
Rejestracja: sob 13 wrz, 2003 14:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Sephiria »

UPRZEDZAM, ŻE W TYM POŚCIE SĄ SPOILERY
Lucrecia pisze:m, przynajmniej się stara, jest konsekwentny w tym swoim podrywaniu Garnet. Poza tym miło wreszcie zobaczyć faceta z inicjatywą (nie to co Squall czy Cloud); szkoda tylko, że tej inicjatywy zabrakło na coś więcej poza przysłowiowym trzymaniem rączek. [No, ale z drugiej strony: to tylko Final, nie ma co liczyć na hardkorowe akcje... Zidane niby taki chojrak, a dam głowę, że rumieni się przy byle okazji.]
Nalii - Cloudowi rzeczywiście brakło ikry do zalotów, ale Squall we właściwym momencie sam z siebie wykazał inicjatywę, ratując Rinoę z Sorceress Memorial. To, że zrobił to z własnego pzrekonania pokazuje, że jednak się postarał. Poza tym związki, jak wiesz buduje się wtedy, gdy inicjatywa jest po obu stronach, a poza tym nie ma zabawy w tym, jeśli tylko ciebie się podrywa. Bycie zwierzyną jest nudne, za to bycie myśliwą/wym wymagające, ale dostarczające satysfakcji(nie wmówisz mi, że wolisz być podrywana, zamiast sama podrywać?; ). Tu najlepiej prezentuje się parka Squall-Rinoa, bo oboje się starali.

Tam, gdzie Zidane ruszył, choć wyjątkowo nieśmiało, tam garnet zupełnie zawiodła - była cały czas PASYWNA. Dlatego nie było żadnych "fajerwerków" w tym "związku". Tu trzeba pochwalić Steinera, że pod wpływem impulsu(listu) przyznał się do swoich uczuć względem Beatrix(i vice versa), dzięki odrobinie wysiłku stworzył z Becią ładną parę.
Lucrecia pisze:ale z drugiej strony: to tylko Final, nie ma co liczyć na hardkorowe akcje...
A Stringi Rikku, gorset na tyłku Yuny, czy też ich stroje Lady_Luck, że już o ciąży Lulu nie wspomnę, to nie Hardcore?
Lucrecia pisze:Cloud na początku jest słabeuszem, biednym, nieśmiałym i zakompleksionym chłopcem, który bardzo chciałby, ale nie może. Mimo tych najszczerszych chęci nie udaje mu się a) zaprzyjaźnić z dzieciakami w Nibelheim, b) przekonać do siebie Tify, c) awansować do SOLDIER.
Potem Cloud ze słabeusza zmienia się w pozera - odgrywa nie swoją rolę, 'kradnie' wizerunek Zacka. A wszystko to nie dzięki własnym wysiłkom... tylko za sprawą paru lat eksperymentów. Nie wiem, jakoś nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Cloud naprawdę jest tylko marionetką, stworzoną mimowolnie przez profesora Hojo.
Wszystkie jego późniejsze emocje wydają mi się jakieś sztuczne, nieprawdziwe -- zupełnie jakby Cloud był z nich w większym stopniu wyprany (...że to niby ta trauma tak go wyprała.) Nawet (spojler) Aeris nie robi na nim jakiegoś większego wrażenia.
Z początku angażuje się w walkę, której nie rozumie (mówi zresztą otwarcie, że Planetę ma w głębokim poważaniu), rany, on jest zupełnie jak wiedźmin, jak 'bezwolny golem, wiecheć pakuł pakuł gnany wzdłuż gościńca', który przyłącza się do AVALANCHE, bo 'jest mu wszystko jedno, nie ma miejsca, do którego mógłby zmierzać, nie ma celu, który powinien się znajdować na końcu drogi'.
Heh, i proszę mi tu nie mówić, że Sephiroth i w ogóle. Według gry Cloud podąża za Sephym głównie z powodu komórek Jenovy, przyciągających się wzajemnie. Własna wola nie tu nic do rzeczy.

IMHO, Cloud nie jest ani tak bohaterski/cool/zimny jak Squall, ani tak sympatyczny/zabawny jak Zidane. Jednym słowem: jest nijaki.
I to jest właśnie jego wyrazistość, na dość przewrotny sposób. Najpierw był zerem, potem dostał prawie wszystko, co chciał, ale stracił swoją duszę, przez ów komórki Jenovy. Dopiero wycieczka w jego pokręcony umysł pozwala wypłynąć prawdziwemu Cloudowi na powierzchnię. Dzięki pomocy Tify, siła komórek Jenovy zostaje zintegrowana z prawdziwą świadomością Clouda, dzięki czemu Cloud staje się naparwdę świadom swoich możliwości i panuje nad sobą. Tu pozwole sobie na moje domysły, ale to wpadnięcie w Life Stream i wycieczka Clouda z Tifą do jego umysłu była chyba największym błogosławieństwem dla niego. Do tego Tifa pozwala mu uporać się z dawno skrywanymi uczuciami, również tymi, które żywił do niej. Zrozumienie i zaakceptowanie swoich uczuć leków to krok do pokochania siebie. Hm zaczynam się zastanawiać, czy Aeris czasem tu troche nie pomogła, jako siła sprawcza, która ściągnęła C i T prosto do jego umysłu. To jest zwycięstwo woli człowieka nad więzami kodu genetycznego i na swój sposób ta podróż przez ekstrema zero-hero-real him czyni z Clouda dość wyraźną postać, na dość pokręcony, ale w moim odczuciu przekonywujący do niego sposób.

Przypomina to nieco historię Lance'a Armstronga. Trenował by zostać dobrym kolarzem, potem szlo mu świetnie, ale zachorował i zaczął walkę z sobą samym, by stać się wreszcie niepokonanym 6-ciokrotnym triumfatorem Tour de France. Pewne podobieństwa Clouda do Lance'a są.
Lucrecia pisze:Btw, przemiana Squalla ukazana jest podobnie - ale o niebo więcej w niej uroku!
Pod tym mogę się tylko podpisać.
"Mój świat się składa ze mnie,
Bo żyję tutaj sam
To moje przeznaczenie
Tu tylko ja i tylko ja"
(IRA - Wyspa ego)
Awatar użytkownika
Lenneth
Moderator
Moderator
Posty: 2189
Rejestracja: sob 30 paź, 2004 11:53
Lokalizacja: W-wa

Post autor: Lenneth »

Spojlerów ciąg dalszy...
Sephiria pisze:A Stringi Rikku, gorset na tyłku Yuny, czy też ich stroje Lady_Luck, że już o ciąży Lulu nie wspomnę, to nie Hardcore?
Pisząc 'hardkor', miałam na myśli raczej dialogi w stylu: 'podobasz mi się, pójdziemy na drinka?' i dalsze implikacje. Zauważ, że choć w FFX-2 dostajemy ciąże Lulu, jest to ciąża absolutnie ocenzurowana -- zero wzmianek o 'gorącej miłości' Lulu i Wakki, o domniemanym czasie/miejscu poczęcia, poza tym Lulu nie zmienia ani ciuchów, ani figury, nie ma problemów z chodzeniem, etc, etc. Zupełnie, jakby dziecko nie istniało.
Dziesięcioletni, nieuświadomniony małolat (są tacy?) jest gotowy pomyśleć, że dzidziuś Lulu wziął się dosłownie z powietrza.

Btw, w Finalach nie ma nawet pocałunków, poza bardzo nielicznymi wyjątkami. Na 'hardkor' między Squallem i Rinoą musieliśmy czekać całą grę (i tak scenarzysta/programista dał maksymalne oddalenie obrazu), Tidus i Yuna nawet nie cmoknęli się w policzek po dwóch latach rozłąki, Cloud i Tifa chyba nigdy nie wyszli poza fazę cielęcego gapienia się w oczy. Taka to była wielka miłość.
Heh, może ja jestem jakaś staromodna, ale wg mnie ładnie/wiarygodnie pokazany romans powinien być jakiś bardziej 'soczysty'.

A na temat stringów Rikku się nie wypowiadam - wiadomo, co to za hardkor. -_-
Fanservice, i tyle.
Sephiria pisze:I to jest właśnie jego wyrazistość, na dość przewrotny sposób.
Na tyle przewrotny, że owej wyrazistości nadal nie dostrzegam.
Sephiria pisze:Dopiero wycieczka w jego pokręcony umysł pozwala wypłynąć prawdziwemu Cloudowi na powierzchnię.
Czyli jakiemu...? Serio, mój problem polega na tym, że ja naprawdę nie wiem, jaki jest 'ten prawdziwy' Cloud - skoro nie jest ani zerem, ani klasycznym bohaterem, to gdzie jego miejsce? Facet ma tak pogmatwaną osobowość (choć dalej śmiem twierdzić, iż w ogóle nie ma osobowości ^^), że wszystko gdzieś się rozmywa.
Sephiria pisze:Do tego Tifa pozwala mu uporać się z dawno skrywanymi uczuciami, również tymi, które żywił do niej.
Ze swoich uczuć to on od zawsze zdawał sobie sprawę, tu nie było wiele do myślenia. Po prostu brakowało mu odwagi. A Tifa wcale nie ułatwiała sprawy - i to przez prawie cały Final.
Sephiria pisze:Zrozumienie i zaakceptowanie swoich uczuć leków to krok do pokochania siebie.
Tu się zgodzę - zaakceptował swoje lęki... ale czy to uczyniło go bardziej odpornym psychicznie... czy tylko większym perfekcjonistą, na każdym kroku obawiającym się porażki, zmuszonym do udowodnienia własnej wartości?
Sephiria pisze:Hm zaczynam się zastanawiać, czy Aeris czasem tu troche nie pomogła, jako siła sprawcza, która ściągnęła C i T prosto do jego umysłu.
Lubię Tifę, ale uważam, że Aeris odegrała większą rolę w przemianie Clouda. Dziewczyna była na luzie (przynajmniej w porównaniu ze sztywnym Cloudem), pogodnie nastawiona do życia, raczej wytrwała, jeśli chodzi o podrywanie swojego 'ochroniarza' -- jednym słowem, to ona zaczęła wyciągać faceta ze skorupy.
Tifa zaś prawie do samego końca zachowywała rezerwę - najpierw dlatego, że Cloud był jej stosunkowo obojętny, potem dlatego, że zabrakło jej śmiałości. Jednym słowem - po śmierci Aeris Cloud na moment wrócił do punktu wyjścia, został zupełnie sam ze swoimi lękami i całym angstem. Tifa potrzebowała jeszcze trochę czasu, żeby go zrozumieć.
Sephiria pisze:Przypomina to nieco historię Lance'a Armstronga. Trenował by zostać dobrym kolarzem, potem szlo mu świetnie, ale zachorował i zaczął walkę z sobą samym, by stać się wreszcie niepokonanym 6-ciokrotnym triumfatorem Tour de France. Pewne podobieństwa Clouda do Lance'a są.
U Clouda właśnie brakuje mi tej walki z samym sobą... jakoś wszystko dzieje się samo, bez jego udziału -- on się po prostu biernie dopasowuje.
Ostatnio zmieniony pn 18 kwie, 2005 19:53 przez Lenneth, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Sephiria
Administrator
Administrator
Posty: 2603
Rejestracja: sob 13 wrz, 2003 14:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Sephiria »

Lucrecia pisze:najpierw dlatego, że Cloud był jej stosunkowo obojętny, potem dlatego, że zabrakło jej śmiałości.
Raczej ona cały czas była równie nieśmiała, co on. Dopiero z niej to wylazło, gdy on majaczył oddalony w labiryntach swojego umysłu o miliardy kilometrów.
"Mój świat się składa ze mnie,
Bo żyję tutaj sam
To moje przeznaczenie
Tu tylko ja i tylko ja"
(IRA - Wyspa ego)
Awatar użytkownika
Lenneth
Moderator
Moderator
Posty: 2189
Rejestracja: sob 30 paź, 2004 11:53
Lokalizacja: W-wa

Post autor: Lenneth »

Sephiria pisze:Nalii - Cloudowi rzeczywiście brakło ikry do zalotów, ale Squall we właściwym momencie sam z siebie wykazał inicjatywę, ratując Rinoę z Sorceress Memorial. To, że zrobił to z własnego pzrekonania pokazuje, że jednak się postarał.
I tu się mylisz. :) Gdyby nie to, że przyjaciele nazwali go głupcem (dosłownie) i popchnęli do myślenia/działania, do dziś pewnie by rozpaczał nad utraconą szansą.

Quistis: "What's wrong?"
Squall: "Rinoa is a sorceress now. She received Matron's powers. An escort from Esthar came to pick Rinoa up. Rinoa's in Esthar now."
Selphie: "We have to go get her!"
<Selphie leaves.>
Quistis: "Was she taken by force?"
Squall: "No. It was Rinoa's decision. She was scared about being a sorceress... Scared of being feared...hated...Scared that no one would want to be around her... She said she couldn't handle that."
<Irvine leaves.>
Quistis: "Didn't you try to stop her, Squall?"
Squall: "It was Rinoa's decision. What right do I have to object?"
Quistis: "Oh! Stop that! What are you talking about!? Why did you go all the way out into space to save Rinoa!? To hand her over to Esthar!? So that you might never see her again!? No, right!? Wasn't it because you wanted to be with Rinoa? You're a fool."
Zell: "Seriously."
Squall: (A fool, huh?) "...Maybe."
Sephiria pisze:Poza tym związki, jak wiesz buduje się wtedy, gdy inicjatywa jest po obu stronach, a poza tym nie ma zabawy w tym, jeśli tylko ciebie się podrywa. Bycie zwierzyną jest nudne, za to bycie myśliwą/wym wymagające, ale dostarczające satysfakcji(nie wmówisz mi, że wolisz być podrywana, zamiast sama podrywać?; ). Tu najlepiej prezentuje się parka Squall-Rinoa, bo oboje się starali.
Owszem, Squall się starał, ale akurat nie w przytoczonej wyżej scenie. :wink: Były natomiast inne momenty, w których wykazywał się inicjatywą - jak np. wtedy, kiedy porzucił Ogród na pastwę losu, by zabrać Rinoę do Esthar.
Sephiria pisze:Tam, gdzie Zidane ruszył, choć wyjątkowo nieśmiało, tam garnet zupełnie zawiodła - była cały czas PASYWNA. Dlatego nie było żadnych "fajerwerków" w tym "związku". Tu trzeba pochwalić Steinera, że pod wpływem impulsu(listu) przyznał się do swoich uczuć względem Beatrix(i vice versa), dzięki odrobinie wysiłku stworzył z Becią ładną parę.
Racja, racja. :)
Awatar użytkownika
Eiko
Dark Flan
Dark Flan
Posty: 1498
Rejestracja: pn 10 sty, 2005 18:12
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Eiko »

Myślę podobnie jak Lucrecia i dla mnie Cloud był taki dziwny i nijaki i w ogóle go nie lubiałam... zresztą Squalla też nie trawię zbytnio (proszę nie bić) najbardziej z tej trójki przypadł mi Zidane ;) może to dlatego że jest on najbliższy mojemu wiekowi :roll:
Lucrecia pisze:jak np. wtedy, kiedy porzucił Ogród na pastwę losu, by zabrać Rinoę do Esthar.
szlachetny czyn :D

a tak właściwie to ciekawe co w tym Cloudzie widzą te 53 osoby które głosowały na niego w ankiecie :roll:
"Na Boga, udawajmy normalnych, skoro nie możemy być normalni, bo inaczej nie wydobędziemy się stąd."
Awatar użytkownika
Lenneth
Moderator
Moderator
Posty: 2189
Rejestracja: sob 30 paź, 2004 11:53
Lokalizacja: W-wa

Post autor: Lenneth »

Eiko pisze:zresztą Squalla też nie trawię zbytnio (proszę nie bić)
Przez pierwsze dwa dyski też go nie trawiłam... miłość przyszła z czasem. :D :lol:
Eiko pisze:najbardziej z tej trójki przypadł mi Zidane może to dlatego że jest on najbliższy mojemu wiekowi
Hm, śmiejesz się, ale może naprawdę coś w tym jest...
[Choć z drugiej strony - naaah... miliard trzynastoletnich fanek Aurona przeczy tej teorii. :lol:]
Eiko pisze:szlachetny czyn
Podobał mi się. :) Był taki... ludzki.
Poza tym pasował do wizerunku takiego Squalla, co ma wszystko/wszystkich gdzieś.
Eiko pisze:a tak właściwie to ciekawe co w tym Cloudzie widzą te 53 osoby które głosowały na niego w ankiecie
Na Squalla też głosowały 53 osoby. :D
Na mój gust to faceci widzą w nim przede wszystkim 'cool cynicznego zioma z wielkim mieczem (kompensacja, kompensacja :twisted:) i wypasionym, mega-potężnym limitem'... a dziewczyny... heh... któż to może wiedzieć? ;)

Zresztą, powtórzę po raz kolejny - o gustach się nie dyskutuje. :)
[Właśnie, Nat -- miło mi się z Tobą gadało, bo nie przekonywałaś mnie na siłę do swoich racji... mam nadzieję, że ja też nie byłam jakaś szczególnie namolna... :wink:]
Awatar użytkownika
Sephiria
Administrator
Administrator
Posty: 2603
Rejestracja: sob 13 wrz, 2003 14:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Sephiria »

Nalii - na siłę przekonuje tylko wtedy, gdy ktoś ewidentnie bluźni, jak Erelen ostatnio na temat Rinoy i Irvine'a :evil:
"Mój świat się składa ze mnie,
Bo żyję tutaj sam
To moje przeznaczenie
Tu tylko ja i tylko ja"
(IRA - Wyspa ego)
Erelen_Galakar

Post autor: Erelen_Galakar »

Sephi pisze:Nalii - na siłę przekonuje tylko wtedy, gdy ktoś ewidentnie bluźni, jak Erelen ostatnio na temat Rinoy i Irvine'a
Teraz ty bluźnisz ^^ Naskakujesz na każdego kto raczy mieć inne zdanie niż twoje i je bronić ^^ Ale koniec OT ^^
Awatar użytkownika
Sephiria
Administrator
Administrator
Posty: 2603
Rejestracja: sob 13 wrz, 2003 14:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Sephiria »

Erelen_Galakar pisze:Naskakujesz na każdego kto raczy mieć inne zdanie niż twoje i je bronić ^^ Ale koniec OT ^^
Tylko na kimś kto ewidentnie nie ma pojecia o czym pisze, a to, że sam przyznałeś, że Combine nie używałeś i nie wiesz jakim jest Rinoy potencjałem, jest tego potwierdzeniem.
Ostatnio zmieniony wt 19 kwie, 2005 16:13 przez Sephiria, łącznie zmieniany 1 raz.
"Mój świat się składa ze mnie,
Bo żyję tutaj sam
To moje przeznaczenie
Tu tylko ja i tylko ja"
(IRA - Wyspa ego)
Zablokowany

Wróć do „Archiwum”