Nie obraź się, ale jesteś typowym fanboyem, pachnie tym na odległość. Czemu?
- Raz: Nick, ile tu już Sephirothów mamy na forum, do tego jeszcze evil!
- Dwa: Żadnych, ale to ŻADNYCH argumentów dlaczego podobało ci się AC. Jeżeli to taki cud, to wymień parę, a nie rzucasz ochami i achami, a mogę się założyć, że nie jesteś w stanie wymienić ani jednego argumentu.
- Trzy: To już jest typowa przypadłość fanboyów, czyli pisanie jak to się czegoś nie kocha, a nie potrafiąc nawet poprawnie napisać imienia postaci: Aerith... tylko nie wykręcaj się, że to literówka albo, że masz dysleksję
Jako, że się nie wypowiadałem o AC, to może spróbuje:
Jest to taka typowa produkcja SE, która realizuję ich nową politykę: Jak coś się sprzedaję, sprzedawaj to w nieskończoność (vide FFVII) jako film, gra, ZNOWU i TEN SAM film (AC Complete). Jedyna co mi się podobało w filmie i muszę to przyznać bez bicia, to postacie. Jednak nie wszystkie, bo już bardziej mnie ucieszyło pojawienia się Turksów, a w szczególności Reno i Rude'a, niż pojawienie się cycatej Tify, która - tak samo jak w grze - bardzo mało wnosiła do fabuły (chociaż uśmiech pojawił się u mnie na widok Vinca, Cid'a i Yuffie, również Aeris, oraz Rufusa!). Jak już o fabule to się wypowiem, że była - w porównaniu do FFVII - cienka i była jedynie preketstem do tego, aby znowu Chmurka i Seph mogli się ponapieprzać. Nie przemawiało to do mnie w ogóle. Ciekawymi pierdołkami w filmie były Ribbiony, materia i dzwonek w telefonie jednej z postaci, muszę przyznać, że się uśmiałem :D
Ogólnie: film jest średniakiem, który nic nie wnosi do zamnkiętej już historii FFVII, nie składnia do żadnego myślenia, czy refleksji. Jedyne co jest ciekawe to obejrzenie postaci jak się zmieniły i jak wyglądają w nowej szacie graficznej

Pisanie, że film jest zajebisty z powodu wyglądu jest durne. Bo kto teraz się podnieca bardziej szatą, niż fabułą, przesłaniem itp?