Cierń pisze:Praktycznie wszytskie programy, shoły, teledurnieje w telewizji są na licencji... Może poza 1 z 10 i Wielkiej Gry (oczywiście nie jestem pewien co do tego
Akurat 1 z 10 jest na licencji brytyjskiego 15 to 1, za to Awantura o Kasę na Polsacie była polskim produktem, który Polsat potem sprzedał gdzieś do Skandynawii.
Ireth pisze:Ale żeby tak wszyskich masowo kroić???
Bo Britney, Christina,..... Charlize........x, y, z są sexy, na topie, a ja mam grube uda, wargi, krzywy nos, małe albo obwisłe piersi... etc. To żerowanie na typowych kompleksach każdej kobiety (głównie kobiet, bo z tego co oglądałam na MTV, to panowie trafiali się niezwykle rzadko, ale trzeba im oddać sprawiedliwość, że też czasem mają ze swoim ciałem jakiś kłopot).
Ireth pisze:jeden ideał do którego wszysyc dążą : wszysyc musza być młodzi, szczupli, wycocy, z idealnymi nosami, duzym biustem i tak w kółko i nie wazne jakim kosztem to osiągniemy...
Smutne....
To niestety wypadkowa preferencji gustowych, seksualnych (zakodowanych genetycznie) oraz nachalnego marketingu.
Wiadomym jest, że facet z dwojga kobiet wybierze tę szczuplejszą, której sylwetka jest zbliżona do osy, bo ma genetycznie zakodowane, że figura osy oznacza płodność, zdrowie itd. Podobnie panie z dwojga facetów będą preferować tego o dobrej budowie i muskulaturze, bo to sygnał, że ma "dobre geny" i da "lepsze potomstwo". Oprócz wizualnych bodźców dużą rolę odgrywa też zapach potu, który także przekazuje informacje z kim lepiej mieć dzieci, które otrzymają lepszą kombinację genów. Ale w tym miejscu zostawię ten wątek, bo raz, że zejdziemy z tematu i wkroczymy na zagadnienie ludzkiego doboru seksualnego, a dwa: w dzisiejszych czasach, gdy używamy dezodorantów, anty-perspirantów, wszelkie naturalne zapachy maskujemy i ów dobór opiera się własnie na wrażeniach wizualnych. A tu niewątpliwie dominuje u panów zgrabna sylwetka osy kobiet, a u pań pięknie wyrzeźbiony kaloryfer u faceta.
Powyższe jest na szczęście równoważone przez nasze indywidualne gusta, bo nie wszyscy panowie akurat lubią arcy-szczupłe modelki, a panie typowego mięsniaka, poza tym decyduje też w znacznej mierze
charakter osoby. Tego wątku za bardzo rozwijać nie będę, bo myslę, że każdy zna swój gust i wie, jak dla niego/niej liczy się osobowość innego człowieka.
Niestety pod kątem telewizji i przemysłu kosmetycznego, nasze indywidualne gusta psują interesy, więc by zagłuszyć nasz zdrowy rozsądek jesteśmy niemiłosiernie bombardowani nachalnym marketingiem wzorcowych ludzi. Tak przechodzimy do kreowania trendów.
Wspomniany marketing ma na celu wypromować i wyciągnąć na powierzchnię to, co mamy zakodowane w genach - "lepszy, atrakcyjniejszy jest ten facet z muskułami/lepsza jest ta szczupła i ładna kobieta". Może zabrzmi to troche jak szukanie spiskowej teorii dziejów, ale faktem jest, że ów marketing ma wymusić na nas dokonanie zmian własnego ciała, dążących do osiągnięcia tego "idealnego wzorca". Chociażby: "kup sobie już dziś krem X, a twoja skóra będzie jędrniejsza, osiągniesz tym samym piękno" itd. Na tym właśnie żerują wszelkie firmy farmaceutyczne i kosmetyczne oraz chirurgia plastyczna, bo nie trzeba nikomu mówić jakie zyski takie firmy osiągają choćby tylko przy połowie ludzkości, zdolnej wyłożyć pieniądze na wszelkie zabiegi i środki poprawiające wygląd. Nie oszukujmy się - my wszyscy (ludzkość) jesteśmy kurą znoszącą złote jaja dla tej branży i jej działacze zrobią wszystko, by ta kura (czyli my), wracali po nowe produkty i byli ciągle niezadowoleni z siebie. To wszystko jest umiejętnie nakręcane przez kolorowe pisma oraz TV, bo to one serwują nam nieustannie ten "idealny wzorzec", według którego to, to i to mamy poprawić, bo inaczej nie jesteśmy trendy, piękni itd. Między innymi takie "operation soaps" na MTV są przykładem na to, jak bardzo branża kosmetyczno-farmaceutyczno-medyczna stara się nas ogłupić i ubezwłasnowolnić w kwestii postrzegania piekna.
Myślę, że większość będzie wiedziała o co mi chodzi, ale tak na wszelki wypadek uprzedzę ewentualne pytanie - to nie jest żaden manifest przeciwko wszelakim kosmetykom, bo nie wyobrażam sobie wyjścia na miasto z niezmytym makijażem (choć akurat ja maluje się bardzo rzadko), skórą suchą jak pieprz, czy po prostu brudną (ciało, włosy itd.). Trzeba jednak zdać sobie sprawę, że prawa rynku są nieubłagane i klient jest dla sprzedawcy oraz koncernów tylko mięsem przerobowym, któremu trzeba wcisnąć dany towar lub uzmysłowić, że ten ów towar potrzebuje. W tej działalności sprzymierzeńcem są wszelkiego rodzaju media, które kreują aktualny zór, napędzający popyt na kolejne specyfiki.
W sumie masz rację Ireth - to smutne.
Ireth pisze:o innego programy ze stylistami, gdzie pokazują ludziom jak maja sie ubierac odpowiednio do swojej tuszy, wieku, czy stylu zycia, wystarczy troche farby do włosów, dobry fryjer i kosmetyczka i od razu człowiek wyglada inaczej....a nadal jest sobą....
Dokładnie Ireth, masz całkowitą rację (
teraz widać, jak bardzo cię w przeszłości niedoceniałam) - czasami potrzeba naparwdę niewiele, żeby "być" lub "stać się" pięknym/ą. Dobrze dobrane ciuchy, fryzura, zadbanie o siebie i człowiek od razu wygląda lepiej. Pamietajmy jednak, że to tylko piękno powierzchowne, bo to prawdziwe zaczyna się w środku od samoakceptacji, a nasi znajomi oceniają nas nie po tym jak wyglądamy, lecz po tym kim jesteśmy. Pamietajmy jednak zarazem, że przy nawiązywaniu nowych znajomości pierwszy czynnik, który podlega ocenie to własnie wygląd. Starajmy się zatem nie zaniedbywać siebie, ale też nie osadzajmy wszystkiego wokół wyglądu zewnętrznego.