"Zwodniczy punkt" Dana Browna, jak zwykle wciaga i można ja w jeden dzień przeczytać. Choć chyba najgorsza z jego książek bardzo długo się rozkręca i w dodatku na okładce książki jest informacj- gigantyczny spoiler, która zdradza diametralny zwrot akcji po 300 stronach. Jakbyście chcieli przeczytać ta książke nie czytajcie opisu z tyłu. Ale tak czy siak fajnie się czyta i polecam
Zaś jeśli chodzi o lektury to Potop i Krzyżacy to były najfajniejsze ze wszystkich, w pare dni je przeczytałem. Czyta się je jak "Władce pierścieni". Z quo vadis trochę gorzej, ale przejdzie.
Najgorszą lekturą ever made jest "Lalka". Na Lalce poległem po pierwszym tomie. NIC tam się nie działo, przez 10 stron scenka, w której jakieś nadąsane babsko kupuje rękawiczki.. o zgrrrrozzzo.
"Chłopów" przeczytałem to co było obowiązkowe czyli tylko (i aż :D ) Jesień. Kolejna książka w której nic się nie dzieje,gdzie największą tragedią jest zdechnięcie ze zziajania krowy. Ale przynajmniej jest jakiś trup
![n :P](./images/smilies/003.gif)
.
Wesele było ciężkie do przeczytania, a na dobitke jeszcze w szkole było z 15 lekcji p.t. "Co autor miał na myśli" pfe.
Przedwiośnie nawet mi się podobało, wreszcie coś innego od jakiś rozpepłanych na kilkadziesiąt stron opisów zbierania kapusty.
Takie są moje wrażenia ze wcześniej wymienionych lektur.
P.S. Taki ze mnie znawca literatury, że Kazimiera Szczuka przy mnie wymięka
![Laughing :lol:](./images/smilies/icon_lol.gif)
No cóż jak to w naszym kraju, każdy jest wybitnym znawcą wszystkiego naraz: muzyki, literatury, polityki, naprawy pralek, rolnictwa itd. itp.