GZO pisze:Całkiem możliwe, że było to Big Nose Freaks out, bardzo pasowałoby to do tego opisu...zwłaszcza psychodeliczne plansze O ile pamiętam, ktoś ukradł mu worek kości (lub mosznowy) i wściekły jegomość nabrał ochoty na skopanie tyłków i żucie gumy...tylko, że już nie miał gumy
Och, tak! To się właśnie tak nazywało! ^^ Piękne dzięki za przypomnienie. :*
I chyba rzeczywiście Wielkiemu Nosowi ukradziono kości, aczkolwiek ja zapamiętałam, że kamienie... choć może myli mi się to z tymi trzema kamyczkami, które latały mu dookoła głowy... w Cavemanie?
GZO pisze:Natomiast ten co tłukł Dinozaury to...hmm..to też był jaskiniowiec Big Nose, The Caveman w dodatku. Fabuła była dość prosta: jaskiniowiec zgłodniał i popędził za pterodaktylem
Sono toori desu! ^^
Grzybek Z Octu pisze:No i takie wolniejsze samochody na stole kuchennym - gdy wjechało się nimi w kroplę syropu, pojazd momentalnie zwalniał - to było niesamowite
A w garażu rozlany był olej czy inne smary.
Pamiętam jeszcze wyścigi w wannie i niebezpieczne wiry (po wyjęciu korka?)
GZO pisze:Lenneth, mogę się mylić, ale całkiem prawdopodobne, że miałaś Złotą Szóstkę - to był jeden z najlepszych zestawów gier na jednym kartridżu! Jak mogłąś to oddać?!
Zaiste, to chyba była Złota Szóstka... albo Złota Piątka? Na kartridżu raczej na pewno znajdował się Big Nose, Dizzy, Ultimate Stuntman... i coś tam jeszcze. Od dziada i grzybów miałam osobny kartridż. Czemu oddałam? Cóż, nie miałam większego wyboru, należało wspomóc uboższych krewnych.
A zresztą (choć teraz trudno mi w to uwierzyć
) ...w dzieciństwie gry nie stanowiły sensu mojego życia.
Pegasusa oddałam, a kompa dostałam dopiero w liceum i w międzyczasie jakoś tam żyłam bez elektronicznej rozrywki.
Aczkolwiek teraz, po latach, bardzo chętnie bym jeszcze sobie w tamte rzeczy pograła.
Sogetsu pisze:Lenneth, ta gra z dziadem i grzybami to mógł być Don Doko Don albo Don Doko Don 2.
OMG! Nie wierzę! To było dokładnie to, miałam obie! Dziad z młotem i muchomory.
Nawet te czerwone klejnociki mi się przypomniały...
Pamiętam, że w część pierwszą w ogóle nie grałam, bo nie wiedziałam jak... Albo była po japońsku, albo zjechane sterowanie, albo jedno i drugie -- w każdym razie kompletnie nie czaiłam, o co biega.
Łupałam za to grzybki w dwójce... co było jednak trochę monotonnę, przyznaję. _^_ Do Mario się nie umywało.
Gags pisze:taaaaa strzelanie do złoczyńców i kaczek
Lol, jak mogłam zapomnieć o strzelaniu do złoczyńców w okienkach, przecież to też było. :D (Już wtedy ujawniły się moje psychopatyczne skłonności, bo często dla przyjemności robiłam game over, strzelając do niewinnych zjadaczy chleba.
)
Gags pisze:ale ja byłem podły...
Why the past tense? :]
Gags pisze:ej chyba sobie kupie tak dla zwały pegasusa
Moje plany aż tak daleko nie sięgają, ale muszę poszukać z ciekawości, czy to cudo technki jest jeszcze w naszym kraju osiągalne. ^^