Co obecnie szkoli się w polskich szkołach...
Moderator: Moderatorzy
- Grzybek Z Octu
- Moderator
- Posty: 583
- Rejestracja: pt 04 sie, 2006 23:04
- Lokalizacja: Z nasienia
Hitler źle ja zrozumiał i wszyscy znamy efekty Ale GZO - wyślij jej bo zaiste jedna z lepszych książek "pozazajęciowych" jakie przeczytałem w czasie studiów (dzieki tobie zresztą :D ).No cóż...mogę Ci wysłać dzieło Nietzschego, ale ostrzegam, że ta lektura może się jednak okazać dla Ciebie zbyt ciężka. Prawdę mówiąc, nasz profesor od filozofii też nie do końca ją rozumie
Zaiste jedna z lepszych książek? O-oo jak tak to się w tym na pewno zaczytam.....No to czekam :D I życzcie mi miłej lektury do poduszki
[ Dodano: Sob 22 Wrz, 2007 22:02 ]
Zaiste jedna z lepszych książek? O-oo jak tak to się w tym na pewno zaczytam.....No to czekam :D I życzcie mi miłej lektury do poduszki Postaram się sprostać zadaniu i zrozumieć, no ale zobaczymy jak długo to wytrzymam.
[ Dodano: Sob 22 Wrz, 2007 22:02 ]
Zaiste jedna z lepszych książek? O-oo jak tak to się w tym na pewno zaczytam.....No to czekam :D I życzcie mi miłej lektury do poduszki Postaram się sprostać zadaniu i zrozumieć, no ale zobaczymy jak długo to wytrzymam.
Zupełnie nie wiem skąd, ale przypomniał mi się pewien precedens ze szkolnej toalety:
[restrospekcja]
Była przerwa, w końcu tylko wtedy w naszej szkole wolno chodzić po holu. Siedziałem sobie spokojnie na ławeczce i jadłem śniadanie, kiedy nagle jakiś hultaj podniósł "mebel" i spadłem na podłogę brudząc sobie rękę piachem. Padło wtedy parę niemiłych słów i ruszyłem do toalety umyć zasyfioną rękę. Wchodze do środka i co widzę? Grupkę niepełnoletnich palaczy jarających sobie w najlepsze koło okna. No cóż - pomyślałem, ich sprawa. Podszedłem do kranu kiedy nagle do głowy wpadła mi pewna myśl. "skoro już tu jestem, to z tego skorzystam", no i poszedłem do kabiny. Nie chciałem do pisuaru bo to zbyt niebezpieczne, zwłaszcza gdy jakiś "żartowniś" cię popchnie. Zrobiłem co swoje, wyszedłem z kabiny i skierowałem się w stronę kranu. I co widzę? Psikus! Jakaś nauczycielka wlazła do kibla i przyłapała ich na paleniu. A żeby było zabawniej mnie też uznała za palacza mimo moich głośnych protestów.
Następnie była dość długa rozmowa z wychowawczynią i kara polegająca na pomalowaniu barierek koło szkoły...
[/retrospekcja]
Jaki wniosek? Nie korzystajcie z toalet szkolnych...
[restrospekcja]
Była przerwa, w końcu tylko wtedy w naszej szkole wolno chodzić po holu. Siedziałem sobie spokojnie na ławeczce i jadłem śniadanie, kiedy nagle jakiś hultaj podniósł "mebel" i spadłem na podłogę brudząc sobie rękę piachem. Padło wtedy parę niemiłych słów i ruszyłem do toalety umyć zasyfioną rękę. Wchodze do środka i co widzę? Grupkę niepełnoletnich palaczy jarających sobie w najlepsze koło okna. No cóż - pomyślałem, ich sprawa. Podszedłem do kranu kiedy nagle do głowy wpadła mi pewna myśl. "skoro już tu jestem, to z tego skorzystam", no i poszedłem do kabiny. Nie chciałem do pisuaru bo to zbyt niebezpieczne, zwłaszcza gdy jakiś "żartowniś" cię popchnie. Zrobiłem co swoje, wyszedłem z kabiny i skierowałem się w stronę kranu. I co widzę? Psikus! Jakaś nauczycielka wlazła do kibla i przyłapała ich na paleniu. A żeby było zabawniej mnie też uznała za palacza mimo moich głośnych protestów.
Następnie była dość długa rozmowa z wychowawczynią i kara polegająca na pomalowaniu barierek koło szkoły...
[/retrospekcja]
Jaki wniosek? Nie korzystajcie z toalet szkolnych...
OMG!Koniec końców,totalny bezsens...Diann pisze:Zupełnie nie wiem skąd, ale przypomniał mi się pewien precedens ze szkolnej toalety:
[restrospekcja]
Była przerwa, w końcu tylko wtedy w naszej szkole wolno chodzić po holu. Siedziałem sobie spokojnie na ławeczce i jadłem śniadanie, kiedy nagle jakiś hultaj podniósł "mebel" i spadłem na podłogę brudząc sobie rękę piachem. Padło wtedy parę niemiłych słów i ruszyłem do toalety umyć zasyfioną rękę. Wchodze do środka i co widzę? Grupkę niepełnoletnich palaczy jarających sobie w najlepsze koło okna. No cóż - pomyślałem, ich sprawa. Podszedłem do kranu kiedy nagle do głowy wpadła mi pewna myśl. "skoro już tu jestem, to z tego skorzystam", no i poszedłem do kabiny. Nie chciałem do pisuaru bo to zbyt niebezpieczne, zwłaszcza gdy jakiś "żartowniś" cię popchnie. Zrobiłem co swoje, wyszedłem z kabiny i skierowałem się w stronę kranu. I co widzę? Psikus! Jakaś nauczycielka wlazła do kibla i przyłapała ich na paleniu. A żeby było zabawniej mnie też uznała za palacza mimo moich głośnych protestów.
Następnie była dość długa rozmowa z wychowawczynią i kara polegająca na pomalowaniu barierek koło szkoły...
[/retrospekcja]
Jaki wniosek? Nie korzystajcie z toalet szkolnych...
Odnosząc się do tematu:3 lekcja,poniedziałek,sprawdzian z matmy.
OK,jakieś tam badziewne zadania,kąty nie kąty a tu...
ZAD 8 (na ocenę celującą (6))
Na zegarze jest godzina 17:10 o ile stopni obrócą się wskazówki do godziny 17:20 (z pamięci piszę,ale coś w tym stylu)
Myślę sobie: ,,LOL!Po co takie głupie zadanie!?"
Przecież to tylko zasyfianie miejsca w głowie ucznia, bo po cholerę mi wiedzieć o ile stopni się obrócą te je*ane wskazówki? -.-
[ Dodano: Pon 10 Gru, 2007 17:07 ]
OMG!Koniec końców,totalny bezsens...Diann pisze:Zupełnie nie wiem skąd, ale przypomniał mi się pewien precedens ze szkolnej toalety:
[restrospekcja]
Była przerwa, w końcu tylko wtedy w naszej szkole wolno chodzić po holu. Siedziałem sobie spokojnie na ławeczce i jadłem śniadanie, kiedy nagle jakiś hultaj podniósł "mebel" i spadłem na podłogę brudząc sobie rękę piachem. Padło wtedy parę niemiłych słów i ruszyłem do toalety umyć zasyfioną rękę. Wchodze do środka i co widzę? Grupkę niepełnoletnich palaczy jarających sobie w najlepsze koło okna. No cóż - pomyślałem, ich sprawa. Podszedłem do kranu kiedy nagle do głowy wpadła mi pewna myśl. "skoro już tu jestem, to z tego skorzystam", no i poszedłem do kabiny. Nie chciałem do pisuaru bo to zbyt niebezpieczne, zwłaszcza gdy jakiś "żartowniś" cię popchnie. Zrobiłem co swoje, wyszedłem z kabiny i skierowałem się w stronę kranu. I co widzę? Psikus! Jakaś nauczycielka wlazła do kibla i przyłapała ich na paleniu. A żeby było zabawniej mnie też uznała za palacza mimo moich głośnych protestów.
Następnie była dość długa rozmowa z wychowawczynią i kara polegająca na pomalowaniu barierek koło szkoły...
[/retrospekcja]
Jaki wniosek? Nie korzystajcie z toalet szkolnych...
Odnosząc się do tematu:3 lekcja,poniedziałek,sprawdzian z matmy.
OK,jakieś tam badziewne zadania,kąty nie kąty a tu...
ZAD 8 (na ocenę celującą (6))
Na zegarze jest godzina 17:10 o ile stopni obrócą się wskazówki do godziny 17:20 (z pamięci piszę,ale coś w tym stylu)
Myślę sobie: ,,LOL!Po co takie głupie zadanie!?"
Przecież to tylko zasyfianie miejsca w głowie ucznia, bo po cholerę mi wiedzieć o ile stopni się obrócą te je*ane wskazówki? -.-
- kilmindaro
- Cactuar
- Posty: 537
- Rejestracja: pn 18 cze, 2007 21:39
- Lokalizacja: Terra
Na 6? Takie milutkie zadanko? Lol, nisko was tam ceniąkrzychu71 pisze:ZAD 8 (na ocenę celującą (6))
Na zegarze jest godzina 17:10 o ile stopni obrócą się wskazówki do godziny 17:20
xDkrzychu71 pisze:Myślę sobie
Ty się nie martw. Później czekają cię już tylko same abstrakcje (obliczanie drugiej pochodnej funkcji wymiernej czy logarytmy... wymieniając jedynie to co jeszcze proste jasne i logiczne jest )*krzychu71 pisze:Przecież to tylko zasyfianie miejsca w głowie ucznia, bo po cholerę mi wiedzieć o ile stopni się obrócą te je*ane wskazówki? -.-
*oczywiście jeśli będziesz studiował matematykę albo chociaż w liceum będziesz miał matmę na poziomie rozszerzonym.
Zadanie na "6" - nie wiesz to nie rób _^_' Po co? Masz 12 lat... jak wejdą Ci całki, różniczki i inne badziewia to wtedy wróć z pretensjami "a po co mnie to? T__T"krzychu71 pisze:Przecież to tylko zasyfianie miejsca w głowie ucznia, bo po cholerę mi wiedzieć o ile stopni się obrócą te je*ane wskazówki? -.-
A samo zadanie jest dobre - na myślenie kreatywne... :] Więcej takich w polskich szkołach, to może coś się w końcu ruszy
Ja osobiście jestem teraz na etapie studiów podyplomowych. Pierwszy raz w życiu naprawdę czuję, że inwestuję w siebie i chadzam na zajęcia z zaciekawieniem. Masa ciekawych ludzi się przewija (i to nie tylko teoretyków - głównie z praktykami mamy zajęcia), plus osoby nie związane bezpośrednio z edukacja, które nie owijając w bawełnę przekazują nam czyste umiejętności oraz realia, w których będzie mi sie dane poruszać w przyszłości .
Mała refleksja - słyszę ciągle narzekania na to, ze szkoły prywatne maja niższy "poziom" niż publiczne... IMO - bulshit! Oczywiście - zależy gdzie się trafi, ale jeśli chodzi o komfort i profesjonalizm podejścia, to jak dla mnie prywatna uczelnia, do której teraz uczęszczam, bije na głowę publiczna, którą niedawno ukończyłem...
"Co?, gdzie? jak? kiedy?" dostaje na mila, nie muszę się użerać z dziekanatem, wykładowcy są zawsze pod telefonem/mailem <co na publicznej uczelni było nie do pomyślenia!> :D Bardzo mi się to podoba :]
Nic nie mów o całkach i tych wszystkich pierdołach, bo już na łeb dostaje od tego...kwazi pisze:całki, różniczki i inne badziewia
Po mojej matmie w liceum (poziom bardzo podstawowy) przeszłem na w wieeeele wyższy poziom i teraz już nie jest tak wesoło. Tak właściwie nie wiem do czego mi są potrzebne całki na geologii ale to już szczegół Do tego mam beznadziejnego wykładowcę...
Jeżeli chodzi o mój kierunek to jestem zadowolony z wyboru. Dostałem się na geologię trochę z przypadku, ale są to naprawdę ciekawe studia i bardzo mi się podobają. Oczywiście są wyjątki matma ale co tam, tylko pół roku mam :D
Jeżeli chodzi o studiowanie na publicznej albo prywatnej uczelni to się zgodzę z Kwazim. Co prawda nie narzekam, na UAMie jest w miarę porządek, ale prywatne uczelnie bardziej dbają o swoich studentów. Wiadomo płacę - wymagam.
Oczywiście to zależy od szkoły/uczelni, ale przy okazji tego stwierdzenia nasunęła mi się taka mała dygresja....kwazi pisze:Mała refleksja - słyszę ciągle narzekania na to, ze szkoły prywatne maja niższy "poziom" niż publiczne... IMO - bulshit!
Niedawno koleżanka koleżanki (_^_) żaliła się, ze musi się nauczyć na jakieś kolokwium 100+ słówek (fil. ang.). Studiuje na prywatnej uczelni we wro. No i też prosiła ją, by podała jej synonimy do takich słówek jak np. "talk", "enemy", "love" i innych, równie ciężkich. Z koleżanką popatrzyliśmy na siebie i przypomnieliśmy sobie te 1000+ słówek do wyuczenia, na każde z kół jakie mieliśmy w przeszłości A jeszcze najlepszy był moty, że oni na tym kole dostali 10 słówek, a obok mieli synonimy podane i musieli je tylko połączyć o_O (były tez inne zadania oczywiście, no ale...) Ja dziękuję za taką uczelnię...
Całki i te wszytkie pierdoły są wykorzystywane m. in. przy tworzeniu modelu różnych zjawisk w wielu dziedzinach nauki np: chemi, astronautyce, hydrologii, wielu przedmiotach inżynieryjnych i przyrodniczych etc.Mati-san pisze:Nic nie mów o całkach i tych wszystkich pierdołach, bo już na łeb dostaje od tego...
Mieć milion, a nie mieć miliona to już są dwa miliony
Przyznam się, że pisząc to byłem mocno zirytowany moim ostatnim wykładem, co objawia się najczęściej coś na wzór: "matma to g***o, po co ja k***a się tego uczę"chalcedon pisze:Całki i te wszytkie pierdoły są wykorzystywane m. in. przy tworzeniu modelu różnych zjawisk w wielu dziedzinach nauki np: chemi, astronautyce, hydrologii, wielu przedmiotach inżynieryjnych i przyrodniczych etc.
Tak, na pewno te działy matmy mają zastosowanie w wielu dziedzinach, ale na dzień dzisiejszy materiałem, który przerabiam nie ma związku. Oczywiście nie wykluczam, że będę musiał korzystac z całek, różniczek, może czegoś innego. Niestety mam tak "wspaniałego" wykładowcę, można naprawdę znienawidzic matematykę. Nie chodzi o wysoki poziom trudności, bo na razie radzę sobie z zadaniami, ale o ogólny sposób w jaki te zajęcia się odbywają. Na wykładach po prostu jedzie z materiał z kartki i przepisuje go na tablicę. Potem próbuje wytłumaczyc, najczęściej z marnym skutkiem. Dodam tylko, że po prostu pozwala sobie wejśc na głowę, na sali panuje chaos. Wiedzę to on na pewno ma, bo za coś doktorat musiał dostac, ale niektóry ludzie nie nadają się na nauczyciela.
P.S. Sorka za brak "zmiękczonego" c (inaczej tego nie napiszę) ale coś mam w kompie przestawione.
To jedno z podstawowych zadań analitycznych. Często występuje podczas różnych testów kompetencyjnych. Ostatnio widziałem takie przy rekrutacji do konsultingu, toteż nie przesadzajmy. Zmienię trochę sens Twego pytania, bo wydaje się być nielogiczne. Obliczmy kąt pomiędzy wskazówkami po spełnieniu warunków podanych w zadaniu. Większość ludzi obliczając takie zadanie oblicza tylko przesunięcie dużej wskazówki, które wynosi 30 stopni. Zapominają oni o małej wskazówce, która również się przesuwa tu o 2,5 stopnia. Jako, że przesuwają się w taką samą stronę, to kąt pomiędzy nimi wyniesie 27,5... To wbrew pozorom jest dla wielu niemożliwe do obliczenia, więc lepiej znać tego typu niuanse, bo nigdy nie wiadomo, kiedy będziemy przetestowani.krzychu71 pisze: Myślę sobie: ,,LOL!Po co takie głupie zadanie!?"
Przecież to tylko zasyfianie miejsca w głowie ucznia, bo po cholerę mi wiedzieć o ile stopni się obrócą te je*ane wskazówki? -.-
It depends. Na esgiehu jest system boloński, który zakłada pewną formę chaosu w celu przystosowania studenta do tego, ażeby radził sobie sam, bo nikt za niego w życiu myśleć nie będzie. Np. sam wybierasz przedmioty, profesorów, godziny zajęć, info o zmianach planów też jest podawane w dziwnych miejscach... to jest wręcz forma podchodów.kwazi pisze:Mała refleksja - słyszę ciągle narzekania na to, ze szkoły prywatne maja niższy "poziom" niż publiczne... IMO - bulshit! Oczywiście - zależy gdzie się trafi, ale jeśli chodzi o komfort i profesjonalizm podejścia, to jak dla mnie prywatna uczelnia, do której teraz uczęszczam, bije na głowę publiczna, którą niedawno ukończyłem...
No i ciągle zmieniające się grupy, zmienne środowiska i takie tam. A co do prywatnych uczelni... ekhm, na zachodzie rzeczywiście są lepsze od państwowych, ale nie w Polsce. Mówię oczywiście ogólnie, bo wiadomo, że takie UB jest raczej słabsze od Koźmińskiego. Przynajmniej jeśli chodzi o ekonomię.
[ Dodano: Pią 21 Gru, 2007 00:22 ]
Co przez to rozumiesz?Mati-san pisze:prywatne uczelnie bardziej dbają o swoich studentów
[ Dodano: Pią 21 Gru, 2007 00:27 ]
I jeszcze taka jedna dygresja. Istotą glinianego naczynia nie jest glina, lecz przestrzeń w nim zawarta (fragm. haiku troche przeinaczony ;] ).krzychu71 pisze: Przecież to tylko zasyfianie miejsca w głowie ucznia, bo po cholerę mi wiedzieć o ile stopni się obrócą te je*ane wskazówki? -.-
glamorous vamp
Chodziło mi przede wszystkim o całą komunikację między wykładowcami, a studentami. Opieram się tylko na wypowiedziach brata, studenta uczelni prywatnej.U niego gdy jakiś wykład wypada, dostają wiadomości na maila, smsa. Poza tym mają jakąś stronkę gdzie na bieżąco dostają informacje o uczelni.Boni pisze:Mati-san napisał/a:
prywatne uczelnie bardziej dbają o swoich studentów
Co przez to rozumiesz?
Ogólnie wszystko zależy od uczelni. Na niektóre są dobrze prowadzone, warto w nich studiować, ale zdarzają się podobno takie gdzie żeby otrzymać zaliczenie wystarczy przyjść na egzamin -->ocena wyjściowa 4, można wyjść od razu albo napisać coś na 5. Takie opinie słyszałem na temat jednej z prywatnych uczelni.
U mnie na stronie wydziału jest miejsce na ogłoszenia ale zazwyczaj wszystkie rubryki są puste. Same zarządzanie mojej uczelni jest dobre. Nie narzekam ale podobno na pewnej uczelni państwowej (nie podam nazwy) zdarza się, że nawet giną indeksy. Ogólnie ta szkoła zwie się "Akademią nic nierobienia" :D
- Grzybek Z Octu
- Moderator
- Posty: 583
- Rejestracja: pt 04 sie, 2006 23:04
- Lokalizacja: Z nasienia
Odnośnie szkolnych narzekań na bezcelowość i nonsens problemu zegarowego, Boni wypowiedział się doskonale i próżno szukać mądrzejszej opinii. Wszelako jednak postanowiłem w swej zgryźliwej życzliwości dotrzeć do zbuntowanej młodzieży drogą inszą, która być może bliższa jest rozumowaniu kwitnącej inteligencji gimnazjalnego pokolenia.
http://pl.youtube.com/watch?v=LQT0e-oBFEk
Jak pisał Krasicki: "Bajka częstokroć sens moralny mieści." Ubolewam jedynie, iż w bajkach nowej generacji pomimo, iż morał bajki zawarty jest najczęściej w tytule, to w samej bajce trudno go znaleźć.
http://pl.youtube.com/watch?v=LQT0e-oBFEk
Jak pisał Krasicki: "Bajka częstokroć sens moralny mieści." Ubolewam jedynie, iż w bajkach nowej generacji pomimo, iż morał bajki zawarty jest najczęściej w tytule, to w samej bajce trudno go znaleźć.
Frankly my dear...I don't give a damn (because you haven't brushed your pubic hair for months) !