właśnie wróciłem z kina... a wysłano mnie na... Spider-mana 3... ktoś chce na to iść? ja chciałem... i żałuje.
zacznę od fabuły: wiadomo, superbohater i całe miasto skandujące: GO SPIDEY GO! w akcie desperacji... cała sala kinowa robiła dokładnie to samo: krzyczeliśmy i klaskaliśmy, no i oczywiście śmialiśmy się wszyscy
zabawne elementy? oprócz patosu i żałosnego Petera, to nic takiego nie było... no ewentualnie Redaktor Naczelny, który był jedyną ciekawą postacią i nawet zabawną. ok troche treści:
Z kosmosu spada glut, który polubił naszego kochanego misiaczka i zmienił jego strój w CZARNY! tak jak stórj jest czarny, tak samo CZARNY jest wtedy charakter naszego kochanego bohatera ^^ (geeez jak jak go 'lubie'!!), oczywiście zmienia się też fryzura - ma taka grzywkę na całe czoło :] ogólnie to zmienia sie w palanta i żałosnego dupka, no ale i tak i tak jest źle... no dobra, nieważne w sumie :] no i ten glut modyfikuje też takiego chłopca no i walczą ze sobą - niezwykle fascynujące ! aaa no i mamy tez piaskowego potworka który BUUUUU musi uzbierac pieniądze dla swojej córki! ale prawy SPidey mu preszkadza, stąd konflikty :] Harry sobie zyje, obrażony na Petera i takie tam... Fabuła jest NAPRAWDĘ porywająca...
muzyka - no jak w spider- manie - typowa, nic specjalnego
efekty? całkiem niezłe, ale widziałem lepsze... specjalnie poszedłem na ten film do Cinema City i się głeboko zawiodłem, spodziewałem się mega-wypasionego kina, z super wygodnymi siedzeniami i ooooogorooooooomnym ekranem... a tu? normalny ekran, nic specjalnego... to się chowa w porównaniu do Kinepolis.
Jezeli naprawdę chce ktoś na to iść - to weźcie ze sobą super ekipę, która umili Wam tą tragedie na ekranie... ten film był nawet 2 razy gorszy od Mission Impossible 3, myślałem, że nic gorszego mi się nie trafi - a jednak!
Umierając zawsze miej przy sobie prezerwatywę... nawet po śmierci możesz zarazić się HIV albo jakimiś innymi fajnymi wenerami.