Co racja to racja - prostszy jest, ale prosty nie, a to przez właśnie CQC, który odpowiednio użyty sprowadza strażników do roli bezbronnych owieczek i pozwala na bezszelestną eliminację nie dając żadnych problemów z wycięciem wroga w pień :] Ale zauważ, że to może być też spowodowane zmianą otoczenia, walka w pomieszczeniach to zupełnie co innego od walki na zewnątrz i trudniej na zewnątrz o taką percepcję otoczenia i jego kontrolę wewnątrz pomieszczeń. W dwójce skubańce mieli sporo sztuczek w zanadrzu do stosowania w takich sytuacjach, no i jedno - byli zdecydowanie bardziej mobilni, a to utrudniało walkę skutecznie, zwłaszcza że dało się chować gdzie popadnie i wykorzystywać meble do różnych niecnych militarnych sztuczek. Ale i byli zdecydowanie bardziej zawzięci, nie ma co.
King VERMIN! pisze:Z innej beczki, miałeś styczność z MGS: The Twin Snakes na Camequbea? Zdaniem wielu osób jest to trochę zbyt przebajerowane i za dużo w tym Matrixa, do tego jeszcze zmieniono głos Fox'a (moim zdaniem ten jest ciutkę lepszy). Kuźwa, po tym wszystkim na jedynkę mnie wzięło :D
Widziałem tylko, a scenki podpatrzyłem na YouTube, ale nie narzekam, ładne i maksymalnie efektowne chwilami, widać że zupełnie inny styl niż Kojimy, który rozrywał to spokojniej, mocniej jadąc po emocjach i rozkładał napięcie w inny sposób, ale mi się podobały

Akurat głos Fox'a wolę w oryginale, chyba przyzwyczajenie, ale jakoś bardziej mi pasował.
King VERMIN! pisze:I takie dziwne pytanie: Czy tylko ja dostaję dreszczy jak słyszę zmęczony głos Fox'a i: "We're not the tools of the govermant, or anyone else... fitghting was the only thing... the only thing I was good at, but at least... I always thought for what I belived in..."?
Dreszczy może nie w tym momencie, przy tej kwestii, ale jest mocna i zawiera w sobie to co najbardziej lubię w warstwie przesłaniowej MGS.
King VERMIN! pisze:I jeszcze takie osobiste, czy zdarzyło się komuś z was uronić łzę, czy poczuć, że łza idzie, czy poczuć ogromne przygnębienie podczas grania w MGS? Przyznam bez bicia, że scena na cmentarzu w MGS3 (outro) spowodowało, że coś tam w oczach się zamydliło. To samo miałem na koniec MGS1, kiedy Snake rozmawiał z Naomi. Ahh, zrobiło się sentymantalnie w topicu

Przy scenie z Sniper Wolf uroniłem łezkę, nie zaprzeczę, to było coś po prostu. Oprócz VII nie spotkałem się w tamtym czasie z niczym podobnym w grach, a to był jeszcze większy szok spowodowany voice acting'iem idealnym. Do tego MGS3, scena przed i po walce z The Boss i zakończenie na cmentarzu - dokładnie to samo. Kojima, wredny draniu, starego chłopa na starość rozczulasz

Ogólnie - MGS potrafi zagrać graczowi na emocjach jak niewiele innych gier - po prostu geniusz reżyserii scenek i przedstawienia postaci, ot co.