saga Fallout
Moderator: Moderatorzy
saga Fallout
Według mnie razem z FFVII król królów całej swiatowej sceny sceny RPG. Czy ktoś może sądzić inaczej??
- King VERMIN!
- Cactuar
- Posty: 479
- Rejestracja: czw 21 wrz, 2006 15:43
Wiesz jak dla mnie Fallout byl i mozliwe ze wciąż jest za trudny Coz nie każdy jest na tyle bystry i inteligentny by zrozumiec zlozonosc tej gry [spójrzcie na mnie ^^] po angielsku, gdy jeszcze sie za dobrze nie znalo tego jezyka. Jednak nie oznacza to iz Fallout wcale nie byl wciagajacy.Gdy brnac przed siebie nieświadomy fabuly, wybijalem wszystkich "dosłownie" wszystkich a tam przeciez nie o to chodzi. Pozniej gdy juz troche bylem swiadom co i jak postanowilem obczaic F2. Niestety, powiew nudy i system choc nawet lubie turówki, sprawily ze powoli zaczęło mnie to nuzyc. Wole nie wymagajace myslenia H&S'e.
Ostatnio zmieniony pt 24 lis, 2006 23:11 przez Vaan, łącznie zmieniany 1 raz.
Zgadza się, gdyby nie wpis Vaana topic by poleciał w pół sekundy.King VERMIN! pisze:K****! Taki świetne RPG, a temat zamkną, bo ty nie argumentujeszNathaniel pisze:to niech stanie naprzeciwko mnie i wygarmnie mi to w twarz
Nathaniel, jak się zakłada gdzieś nowy temat, to wypada ruszyć d* i napisać parę zdań. Jeśli tak kochasz Fallouta, to nie powinno być z tym problemu.
A topic "Kocham X bo tak!" to każdy z nas potrafi zrobić, tylko po co?
Ok, teraz proszę o wpisy na temat, inaczej kosz nieunikniony. :]
- Grzybek Z Octu
- Moderator
- Posty: 583
- Rejestracja: pt 04 sie, 2006 23:04
- Lokalizacja: Z nasienia
Ech... Fallouta jedynkę kupiłem w ciemno - nie wiedziałem nic o tej grze i oparłem się jedynie na pozytywnej opinii kumpla. O słuszności zakupu przekonałem się po godzinie gry - postnuklearny świat pochłonął mnie bez reszty.
Uwielbiam (niekiedy czarny) humor Fallouta, anegdotki do znanych filmów czy postaci, a przede wszystkim dość przyzwoitą możliwość samowolki. Niestety (imo) jedynka ma sporo wad: przede wszystkim ograniczenie czasowe. Pozbawianie gracza możliwości nieskończonej eksploracji terenu nie tyle wzbudza niedosyt i apetyt na więcej, co niesmak. Poza tym uważam, że jedynka była zbyt krótka i prosta, miała mało questów pobocznych i gdyby nie wspaniały klimat tworzony przez muzykę, przestrzenie, budynki, flaki przeciwników rozbryzgujące się na skażonej radem matce Ziemi - zyskałaby miano gniota.
Rzecz zmienia się w części drugiej, gdzie jest dostatek (a momentami nawet przesyt) wszystkiego, czego mogło brakować w części poprzedniej. Broń - fenomenalna gama, zestawienie staroci, klasyków i broni z Marsa rodem - każdy znajdzie coś dla siebie) możliwość osiądnięcia wysokiego lvlu postaci, mnóstwo sub-questów i dodatkowych lokacji, ogrom ciekawych dialogów, anegdot, parodii, klimat muzyczny podtrzymany i wciąż genialny, występowanie przedmiotów trywialnych i nieprzyzwoitych.. Długość gry dla mnie jest w sam raz, natomiast poziom trudności niekiedy szokuje (np. loaduję grę siódmy raz po otrzymaniu kolejnego criticala za ~152 hp).
W Tactics'a już nie grałem, więc tu wypowiedzieć się nie mogę. Podsumowując, mogę śmiało stwierdzić, że dla mnie największą zaletą Fallouta (1,2) jest fakt, że każdorazowe przejście gry jest unikatowe, wiele sytuacji i zagadek pozostaje wciąż niewyjasnionych, a do takich gier jak te, po prostu z przyjemnością się wraca.
Uwielbiam (niekiedy czarny) humor Fallouta, anegdotki do znanych filmów czy postaci, a przede wszystkim dość przyzwoitą możliwość samowolki. Niestety (imo) jedynka ma sporo wad: przede wszystkim ograniczenie czasowe
Kod: Zaznacz cały
500 dni na zniszczenie Fabryki Mutantów lub Mastera
Rzecz zmienia się w części drugiej, gdzie jest dostatek (a momentami nawet przesyt) wszystkiego, czego mogło brakować w części poprzedniej. Broń - fenomenalna gama, zestawienie staroci, klasyków i broni z Marsa rodem - każdy znajdzie coś dla siebie) możliwość osiądnięcia wysokiego lvlu postaci, mnóstwo sub-questów i dodatkowych lokacji, ogrom ciekawych dialogów, anegdot, parodii, klimat muzyczny podtrzymany i wciąż genialny, występowanie przedmiotów trywialnych i nieprzyzwoitych.. Długość gry dla mnie jest w sam raz, natomiast poziom trudności niekiedy szokuje (np. loaduję grę siódmy raz po otrzymaniu kolejnego criticala za ~152 hp).
W Tactics'a już nie grałem, więc tu wypowiedzieć się nie mogę. Podsumowując, mogę śmiało stwierdzić, że dla mnie największą zaletą Fallouta (1,2) jest fakt, że każdorazowe przejście gry jest unikatowe, wiele sytuacji i zagadek pozostaje wciąż niewyjasnionych, a do takich gier jak te, po prostu z przyjemnością się wraca.
Frankly my dear...I don't give a damn (because you haven't brushed your pubic hair for months) !
Jeżeli chodzi o Fallout 1 i 2, to się zgodzę... natomiast Brotherhood of Steel na PC jak i to "coś", co wyszło na PS2, to już nie to... Zarówno część pierwszą jak i drugą ukończyłem około dwóch dziesiątek razy. Klimat tam panujący po prostu przytłacza swoim ciężarem. Czuć tą siłę pustkowi. Fabuła niezbyt skomplikowana, jednak posiadająca wiele pobocznych wątków (szczególnie część 2, bo 1 jak już GZO słusznie zauważył nie miała ich za wiele ) Każda z napotykanych NPC miała własny niepowtarzalny charakter i reagowała inaczej w zależności na to, jak postępowała wcześniej nasza postać. Część pierwsza to tak jakby przedsmak tego, czego można się spodziewać po części drugiej.
Grając w część 2 nie czułem przesytu... wręcz przeciwnie z biegiem czasu chciało się więcej i więcej. Przechodziłem ją na różnorakie sposoby tworząc osiłków, debili (zdecydowanie najbardziej beznadziejnie się taką postacią gra... chociaż odzywki NPC odnoszące się do naszej osoby są wielce ciekawe Podobny efekt można uzyskać grając normalnie, a przed rozmową użyć odpowiednią ilość "Psycho"), spryciarzy, szczęściarzy itd. Granie postacią dobrą i złą ma swoje plusy i minusy, jednak jak to zazwyczaj bywa postać dobra ma lepiej.
Lokacje, które odwiedzamy mają unikalny i wyjątkowy charakter... Chociażby wymienię tutaj The Den, Vault City, New Reno, Enclave ,wypełnione są różnej maści oryginalnymi osobistościami, czasami inspirowanymi postaciami żywymi, bądź nie. Ilość broni, którą możemy zrobić kuku naszym wrogom (i to na jakie sposoby!) przyprawia o ból głowy... Twórcy umieścili bardzo dużo tzw. easter eggs, które często powodowały ataki śmiechu (vide Mike Tyson, Tom Cruise, nawiązania do Star Wars, Buffy itd.) Grafika jak na dzisiejsze standardy jest biedna, ale grywalność stoi na jak najwyższym poziomie. Jak do tej pory nie trafiłem na grę, do której bym tak chętnie i z takim entuzjazmem wracał. Mógłbym o niej się rozpisywać bez końca, jednak zbyt dużo musiałbym spojlerować
Grając w część 2 nie czułem przesytu... wręcz przeciwnie z biegiem czasu chciało się więcej i więcej. Przechodziłem ją na różnorakie sposoby tworząc osiłków, debili (zdecydowanie najbardziej beznadziejnie się taką postacią gra... chociaż odzywki NPC odnoszące się do naszej osoby są wielce ciekawe Podobny efekt można uzyskać grając normalnie, a przed rozmową użyć odpowiednią ilość "Psycho"), spryciarzy, szczęściarzy itd. Granie postacią dobrą i złą ma swoje plusy i minusy, jednak jak to zazwyczaj bywa postać dobra ma lepiej.
Lokacje, które odwiedzamy mają unikalny i wyjątkowy charakter... Chociażby wymienię tutaj The Den, Vault City, New Reno, Enclave ,wypełnione są różnej maści oryginalnymi osobistościami, czasami inspirowanymi postaciami żywymi, bądź nie. Ilość broni, którą możemy zrobić kuku naszym wrogom (i to na jakie sposoby!) przyprawia o ból głowy... Twórcy umieścili bardzo dużo tzw. easter eggs, które często powodowały ataki śmiechu (vide Mike Tyson, Tom Cruise, nawiązania do Star Wars, Buffy itd.) Grafika jak na dzisiejsze standardy jest biedna, ale grywalność stoi na jak najwyższym poziomie. Jak do tej pory nie trafiłem na grę, do której bym tak chętnie i z takim entuzjazmem wracał. Mógłbym o niej się rozpisywać bez końca, jednak zbyt dużo musiałbym spojlerować
"We carry death out of the village!"
No, Fallout... druga gra jaką ruszyłem na kompie w ogóle (pierwsza Gorky 17 - też bardzo dobra ^^) i wraz z Baldur's Gate i FF moje najukochańsze RPG'i. Jedynka powaliła mnie mrocznym klimatem, rozbudowanym i skomplikowanym światem i dobrą fabułą. Niestety, tak jak zauważył Grzybek, zabiło ją ograniczenie czasowe Reszta za to jest świetna. Ludzie, którzy zajmują się swoimi rzeczami zgodnie z porą dnia, długie i sensowne rozmowy, ciekawy wątek i fabuła, plus mozolne odkopywanie jej fragmentów i odkrywanie z ze znalezionych danych wydarzeń, które doprowadziły do wojny. No i od pierwszej części mamy wspaniałą ilość broni, ją samą dopracowaną i bardzo, ale to bardzo brutalne animacje śmierci wroga, nic nie przebije critical'a urywającego wrogowi rękę i połowę boku, że zostaje w nim wielka, okrągła dziura Jedynka w odróżnieniu od dwójki miała znacznie bardziej mroczny klimat, wspaniały quest z Glow i świetnie położyła podwaliny fabularne i konstrukcyjne świata pod kosmicznie rozbudowaną część drugą.
Fallout 2... ukończony jakieś piętnaście razy... Ogrom świata, ogrom możliwości. Konstrukcja miast realistyczna, ludzie żyjący własnym życiem, przygnębiający klimat odbudowującego się po zagładzie atomowej świata i bardzo, ale to bardzo przemyślana i dopracowana historia i konstrukcja świata przedstawionego. Kosmicznie chwilami wredny humor, nieskończona liczba aluzji i sekretów (oj, choćby tylko dla nich warto pakować w Luck ^^) i niesamowicie rozbudowane od czasów jedynki możliwości rozwoju postaci. Z powodu ogromu gry, można ją ukończyć na praktycznie nieskończoną liczbę sposobów. Broni jeszcze więcej, co jedna to ciekawsza (Bozar i Vindicator Minigun - nikt nie był w stanie z nimi się równać ), więcej miast i potężna dawka questów, których więcej jest chyba tylko w BG II i grach serii Elder Scrolls. II można opisać samym jednym słowem - ogrom. Wszystkiego. I do tego wielka nieliniowość, pozwalająca bawić się zarówno ponad 100, 200 godzin, jak i skończyć grę w 30 minut (jedynkę w 15). Kawał ładny życia przy II straciłem, ale było warto. Chociaż zawiodło mnie jedno. Klimat nie był już tak mroczny jak w poprzedniku, za to znacznie bardziej ostry. Gra nie boi się niczego, żadnej politycznej poprawności się nie uświadczy, żadnego tabu. I dobrze. Do tego świetnie skonstruowani towarzysze, nad którymi ma się znacznie większą kontrolę. Ech... Cassidy i jego "Wish I had an Limit Break..." rozwala No i system walki - prosty i skuteczny, ale pozwalający na wielkie kombinowanie. Rozwój postaci - IMO S.P.E.C.I.A.L. to najlepszy system rozwoju postaci jaki kiedykolwiek powstał.
Tactics - czysto bitewna część Fallout'a, przez wielu uznawana z tego powodu za gorszą. ale dzie tam! :D Długa i przemyślana, z jeszcze bardziej usprawnionym systemem walki i rozwoju postaci. Co do samej walki - tylko legendarny Jagged Alliance 2 był pod tym lepszy. Rozbudowanie systemu zasługuje na największą pochwałę, tak samo jak świetna polonizacja z Mirosławem Baką w roli narratora. Ale... wolałem Ron'a Perlman'a, którego głos jest równie niepowtarzalny co morda :D (to on grał Hellboy'a, członka załogi piratów w Alien IV, także pojawił się w Imieniu Róży i Mieście Zaginionych Dzieci). Jego "War... war never changes..." jest nie do podrobienia i niestety, nawet Baka tak nie potrafił. Ogólnie - wszystkie filmiki z Fallout są świetne a te z narratorem świetne razy 2. Niestety... ostatnie misje Tactics nie są już tak dobre - najlepszy zdecydowanie był rozdział o Supermutantach, a ten o Kalkulatorze i jego mechanicznej armii był już gorszy. Jednak co Fallout to Fallout - gra wyjątkowo dobra, nie ma co mówić, Tactics tak samo. W wersję na PS2 grałem chwilę... i powiało grozą... co za knot
Ogólnie polecam każdemu, kto lubi dobre, ciężkie klimatycznie i zmuszające do myślenia RPG.
Fallout 2... ukończony jakieś piętnaście razy... Ogrom świata, ogrom możliwości. Konstrukcja miast realistyczna, ludzie żyjący własnym życiem, przygnębiający klimat odbudowującego się po zagładzie atomowej świata i bardzo, ale to bardzo przemyślana i dopracowana historia i konstrukcja świata przedstawionego. Kosmicznie chwilami wredny humor, nieskończona liczba aluzji i sekretów (oj, choćby tylko dla nich warto pakować w Luck ^^) i niesamowicie rozbudowane od czasów jedynki możliwości rozwoju postaci. Z powodu ogromu gry, można ją ukończyć na praktycznie nieskończoną liczbę sposobów. Broni jeszcze więcej, co jedna to ciekawsza (Bozar i Vindicator Minigun - nikt nie był w stanie z nimi się równać ), więcej miast i potężna dawka questów, których więcej jest chyba tylko w BG II i grach serii Elder Scrolls. II można opisać samym jednym słowem - ogrom. Wszystkiego. I do tego wielka nieliniowość, pozwalająca bawić się zarówno ponad 100, 200 godzin, jak i skończyć grę w 30 minut (jedynkę w 15). Kawał ładny życia przy II straciłem, ale było warto. Chociaż zawiodło mnie jedno. Klimat nie był już tak mroczny jak w poprzedniku, za to znacznie bardziej ostry. Gra nie boi się niczego, żadnej politycznej poprawności się nie uświadczy, żadnego tabu. I dobrze. Do tego świetnie skonstruowani towarzysze, nad którymi ma się znacznie większą kontrolę. Ech... Cassidy i jego "Wish I had an Limit Break..." rozwala No i system walki - prosty i skuteczny, ale pozwalający na wielkie kombinowanie. Rozwój postaci - IMO S.P.E.C.I.A.L. to najlepszy system rozwoju postaci jaki kiedykolwiek powstał.
Tactics - czysto bitewna część Fallout'a, przez wielu uznawana z tego powodu za gorszą. ale dzie tam! :D Długa i przemyślana, z jeszcze bardziej usprawnionym systemem walki i rozwoju postaci. Co do samej walki - tylko legendarny Jagged Alliance 2 był pod tym lepszy. Rozbudowanie systemu zasługuje na największą pochwałę, tak samo jak świetna polonizacja z Mirosławem Baką w roli narratora. Ale... wolałem Ron'a Perlman'a, którego głos jest równie niepowtarzalny co morda :D (to on grał Hellboy'a, członka załogi piratów w Alien IV, także pojawił się w Imieniu Róży i Mieście Zaginionych Dzieci). Jego "War... war never changes..." jest nie do podrobienia i niestety, nawet Baka tak nie potrafił. Ogólnie - wszystkie filmiki z Fallout są świetne a te z narratorem świetne razy 2. Niestety... ostatnie misje Tactics nie są już tak dobre - najlepszy zdecydowanie był rozdział o Supermutantach, a ten o Kalkulatorze i jego mechanicznej armii był już gorszy. Jednak co Fallout to Fallout - gra wyjątkowo dobra, nie ma co mówić, Tactics tak samo. W wersję na PS2 grałem chwilę... i powiało grozą... co za knot
Ogólnie polecam każdemu, kto lubi dobre, ciężkie klimatycznie i zmuszające do myślenia RPG.
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
That seize and hold the wind...
- Grzybek Z Octu
- Moderator
- Posty: 583
- Rejestracja: pt 04 sie, 2006 23:04
- Lokalizacja: Z nasienia
The Glow!Gveir pisze:Jedynka w odróżnieniu od dwójki miała znacznie bardziej mroczny klimat, wspaniały quest z Glow
Naprawdę, żaden quest (nie mówię tu o samym falloucie ale o grach rpg w ogóle) nie wywarł na mnie takiego wrażenia! Specyfika tego miejsca.. ciemność... zwęglone zwłoki...dzienniki z projektami badań nad ludźmi i zwierzętami..stoły chirurgiczne i pęknięte szklane kopuły mogące pomieścić człowieka..wiszące nade mną fatum śmierci przygnębia a tło muzyczne dopełnia efektu nieokreślonego lęku i grozy - nie wiem czy wy też tak macie, ale zwiedzając The Glow zawsze odczuwam niepokój i zupełnie tracę kontakt z rzeczywistością..
Frankly my dear...I don't give a damn (because you haven't brushed your pubic hair for months) !
Musze przyznac, ze Fallout jest jedna z tych gier, ktorych czesć II nie ustepuje oryginalnej czesci I. Naprawde przemyslana i ciekawa fabua jednak mysle, ze to co tak naprawde wyroznia fallouty od inych to jest:
1. dbanie o szczegoly
2. bardzo pasujacy mi humor - mnustwo ciekawych zaskakujacych odnisien do popkultury (ksiazek/gier) - oraz takie nic nie znaczace, ale zabawne szczegoly jak np to ze z terminala komputera w elektrowni w II mozemy nawiazac lacznosc i 'pogadac' z glownym zlym
Poza wspomnianymi detalami jest jeszcze jedna chyba zanikajaca cecha - to to, ze wybierajac statystyki i umiejetnosci musimy rozwiazywac problemy na rozne sposoby - przy 2 przejsciach przez gre - budujac inne postaci mozemy, a nawet musimy inaczej rozwiazac problem - typy sila/intelekt .
naprawde jedna z najlepszych gier w jakie gralem i naprawde mysle ze dlugo bedzie czekac na godnego nastepce
ps. naprawde boje sie Fallout 3 - mam odczucie ze o ile kiedys wyjdzie to bedzie totalna klapa - obym sie mylil
Piotrek
1. dbanie o szczegoly
2. bardzo pasujacy mi humor - mnustwo ciekawych zaskakujacych odnisien do popkultury (ksiazek/gier) - oraz takie nic nie znaczace, ale zabawne szczegoly jak np to ze z terminala komputera w elektrowni w II mozemy nawiazac lacznosc i 'pogadac' z glownym zlym
Poza wspomnianymi detalami jest jeszcze jedna chyba zanikajaca cecha - to to, ze wybierajac statystyki i umiejetnosci musimy rozwiazywac problemy na rozne sposoby - przy 2 przejsciach przez gre - budujac inne postaci mozemy, a nawet musimy inaczej rozwiazac problem - typy sila/intelekt .
naprawde jedna z najlepszych gier w jakie gralem i naprawde mysle ze dlugo bedzie czekac na godnego nastepce
ps. naprawde boje sie Fallout 3 - mam odczucie ze o ile kiedys wyjdzie to bedzie totalna klapa - obym sie mylil
Piotrek
Prawda - niesamowity quest, mroczny i niepokojący. Zawsze mam w Glow ciarki na plecach. IMO najlepszy quest z sagi Fallout i jeden z najlepszych w RPG w ogóle. Ma w sobie esencję całego mrocznego s-f, potęgowaną przez paniczne zapiski znajdowane w dziennikach. Cudo po prostu.Grzybek Z Octu pisze:wiszące nade mną fatum śmierci przygnębia a tło muzyczne dopełnia efektu nieokreślonego lęku i grozy - nie wiem czy wy też tak macie, ale zwiedzając The Glow zawsze odczuwam niepokój i zupełnie tracę kontakt z rzeczywistością..
Jeśli wyjdzie. Ale boję się, że Bethesda zrobi z tego grę z perspektywy pierwszej osoby - jak całe Elder Scrolls. A to by była porażka. W każdym razie - jeśli nie będzie przy tym teamu z Black Isle - to nie będzie już to.theodolit pisze:ps. naprawde boje sie Fallout 3 - mam odczucie ze o ile kiedys wyjdzie to bedzie totalna klapa - obym sie mylil
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
That seize and hold the wind...
Albo Sulik z tekstem na tankowcu "We should go to the next level of dungeons where is more kobolds..."Gveir pisze:Cassidy i jego "Wish I had an Limit Break..."
Ha. Jagged Alliance 2 jest kolejną grą, w którą mogę grać bez końcaGveir pisze:Co do samej walki - tylko legendarny Jagged Alliance 2 był pod tym lepszy.
Też uwielbiam ten system... a w szczególności perki No i te obrazki je ilustrujące... po prostu cudo. W ogóle powszechny udział "ludzika" w obrazowaniu cech, umiejętności, karmy itd. jest świetny. Pod tym względem ta gra jest unikalna.Gveir pisze:IMO S.P.E.C.I.A.L. to najlepszy system rozwoju postaci jaki kiedykolwiek powstał.
Poruszę jeszcze kwestię przerywników filmowych... Jest ich moim zdaniem zbyt mało (ale czegóż się spodziewać, jak twórcy musieli to upchnąć na 1 CD) Intro w 2 (w sumie, to 2 intra) to klasa sama w sobie. To jedno ilustrujące czas wojny, w którym padają słowa "War, war never changes..." sprawia, że przechodzą mi ciarki po plecach... Natomiast drugie opisujące życie po wojnie jest świetne... zrobione w takim oldschool`owym klimacie z piosenką Louisa Armstronga w tle. Dodatkowo miłym akcentem było dostosowanie outra w 1 jak i 2 do tego, jakie czyny były naszym udziałem w poszczególnych lokacjach.
"We carry death out of the village!"
- King VERMIN!
- Cactuar
- Posty: 479
- Rejestracja: czw 21 wrz, 2006 15:43
Moja kolej, moja kolej
Dawno, dawno temu zastanawiałem się jakie było najlepsze RPG w jakie grałem. Torment? BG? Czy Fallout? Jednak Fallout, nie było jeszcze takiej gry RPG która by mnie porwała na tyle dni, miesięcy, ani z tak dołującym klimatem, z taką grywalnością...
Fallout - Mroczny. Strasznie mroczny i przygnębiający. Junk Town wyglądał jak żywcem wyjęty z filmu Mad Max. Do tego niepisane "reguły" jakie obowiązywały na Pustkowiu, oraz kult siły i pieniądza (kapsla;) ) Niestety, mimo fabuły, klimatu i atmosfery, poprostu nie było zbyt dużo do roboty... mało miast i questów. Jednak muszę przyznać, The Glow klimatem zabijało, dosłownie. Jak pierwszy raz tam byłem, to chciałem stamtąd odrazu spieprzać. Te zwęglona ciała, zniszczenie, ta muzyka, oraz atmosfera tego miejsca była mocno odstraszająca. Pozatym, sama otoczka: było to miejsce w które centralnie uderzyła bomba atamowa. Co najciekawsze, w Glow byłem bez żadnych lekarstw. Miałem baaaaardzo ciekawą podroż spowrotem do Bractwa (wymioty, zawroty głowy, odpadająca od ciała skóra) Zakończenie było całkiem smutne.
PS. Pamiętacie Necropolis?
Później napiszę o dwójce
Dawno, dawno temu zastanawiałem się jakie było najlepsze RPG w jakie grałem. Torment? BG? Czy Fallout? Jednak Fallout, nie było jeszcze takiej gry RPG która by mnie porwała na tyle dni, miesięcy, ani z tak dołującym klimatem, z taką grywalnością...
Fallout - Mroczny. Strasznie mroczny i przygnębiający. Junk Town wyglądał jak żywcem wyjęty z filmu Mad Max. Do tego niepisane "reguły" jakie obowiązywały na Pustkowiu, oraz kult siły i pieniądza (kapsla;) ) Niestety, mimo fabuły, klimatu i atmosfery, poprostu nie było zbyt dużo do roboty... mało miast i questów. Jednak muszę przyznać, The Glow klimatem zabijało, dosłownie. Jak pierwszy raz tam byłem, to chciałem stamtąd odrazu spieprzać. Te zwęglona ciała, zniszczenie, ta muzyka, oraz atmosfera tego miejsca była mocno odstraszająca. Pozatym, sama otoczka: było to miejsce w które centralnie uderzyła bomba atamowa. Co najciekawsze, w Glow byłem bez żadnych lekarstw. Miałem baaaaardzo ciekawą podroż spowrotem do Bractwa (wymioty, zawroty głowy, odpadająca od ciała skóra) Zakończenie było całkiem smutne.
Kod: Zaznacz cały
Byłem w szoku, kiedy wydalono główną postać z Trzynastki
Później napiszę o dwójce
- Go Go Yubari
- Ifrit
- Posty: 4619
- Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
- Lokalizacja: Gotham
Jak nie zaczniesz argumentować swoich wypowiedzi i nie przestaniesz offtopiczyć, to przyjdzie Ci się zmierzyć ze mną.to niech stanie naprzeciwko mnie i wygarmnie mi to w twarz
Ty też nie, więc nie pogarszaj sytuacji zbędnym offtopem.King VERMIN! pisze:K****! Taki świetne RPG, a temat zamkną, bo ty nie argumentujesz
Jak widzę kilku panom udało się ocalić temat, ale autor tematu trafia na black list i niech lepiej się pilnuje. EOT.
- Grzybek Z Octu
- Moderator
- Posty: 583
- Rejestracja: pt 04 sie, 2006 23:04
- Lokalizacja: Z nasienia
Jest ciekawy hint na temat radiacji, ale zależy on od tego w jaką wersję grasz. Jeśli była to v1,0, to efekty otrzymywania dużych dawek są po prostu przypadkowe i niekiedy bardzo korzystne - może być tak, że na Geiger's Counter będzie 999 Radiation Level, a graczowi nic sie nie stanie, ba, choroba poprawi mu statystyki. Podobno w późniejszych wersjach ten bug [i parę innych ciekawych] naprawiono.King VERMIN! pisze: Co najciekawsze, w Glow byłem bez żadnych lekarstw. Miałem baaaaardzo ciekawą podroż spowrotem do Bractwa (wymioty, zawroty głowy, odpadająca od ciała skóra) Zakończenie było całkiem smutne.
Ja także... a czy zdarzyło Ci się, że:Kod: Zaznacz cały
Byłem w szoku, kiedy wydalono główną postać z Trzynastki
Kod: Zaznacz cały
Nasz bohater zanim odchodzi strzela Overseerowi w brzuch, wypruwając zeń ślepą kiszkę? ;)
Taa..ale dla mnie to zbyt przygnębiające, nudne miasto. Imo najciekawszą postacią jest tam Harry "You not ghoul! I know! I know! Not fool Harry...!" Poza paroma świetnymi odzywkami otwiera nam drogę do przejścia gry w zupełnie nowy sposób ^^.PS. Pamiętacie Necropolis?
Fallout forever!
Frankly my dear...I don't give a damn (because you haven't brushed your pubic hair for months) !