Od początku: jak byłam jeszcze dziecięciem młodem, najbardziej ze wszystkich bajek (pomijając późniejsze anime na Polonii 1) kochałam 'Gumisie'. Dużo przygód i kolorów, fajni bohaterowie, z sympatycznych bohaterów ludzkich rycerz i księżniczka - no super po prostu. Świat fantasy już wtedy musiał do mnie przemawiać. :] Ze wszystkich gumisi najbardziej lubiłam te dzieciaki - z Sunny (?) mogłam się utożsamiać, a odcinek pt. 'Karmazynowy Mściciel' (tytuł z pamięci! O.o) oglądałam dziesiątki razy.
'Reksio' i inne polskie produkcje jakoś mi się nie podobały. Wolałam niedzielne dobranocki Disneya, Chip&Dale i inne takie. Chociaż z drugiej strony przepadałam za 'Pomysłowym Dobromił/rem'. :D
Potem na (już nieistniejącej) osiedlowej wypożyczalni - która, nawiasem mówiąc, funkcjonowała w sklepie mięsnym
- odkryłam 'Przygody młodego Robin Hooda' i od tej pory tata co dwa dni latał po tę kasetę, aż w końcu zaczęto ten film i mnie-smarkuli wypożyczać, jako stałej klientce.
Ta czteroodcinkowa bajka była cudna, trzymająca w napięciu nawet za setnym razem.
Poza tym zawsze miałam pociąg do takich bohaterów. ^____^
Dalej: po obejrzeniu 'Króla Lwa' w kinie zmusiłam rodziców, żeby kupili mi kasetę i katowałam ten film tak długo i namiętnie, aż kaseta w ogóle nie nadawała się do użytku, śnieżyła i cięła się w najlepszych (najczęściej przewijanych) momentach.
Kocham 'Batmana' miłością namiętną i głęboką, ale ten w wersji kreskówkowej sux. Kwadratowa szczęka i badziewna animacja to nie dla mnie. W ogóle wszystkich animowanych 'Supermanów', 'Spidermanów' i 'X-menów' omijam szerokim łukiem. Ostatnio trafiłam przypadkiem na tych ostatnich mutantów i obejrzałam cały odcinek... chyba wystarczy mi do końca życia. *shrug*
Btw, o wyższości Batmana nad resztą -manów mogłabym się długo rozwodzić, ale może nie dzisiaj.
Z dawnego i ew. obecnego 'Cartoon Network' - po zmianie języka na polski ten kanał wolno, ale nieuchronnie się stacza -_-; - lubiłam 'Dwa głupie psy', 'Kapitana Planetę' (był taki cool
), 'Krowę i kurczaka', 'Laboratorium Dextera'... wielu kreskówek już nie pamiętam. Acha, moja miłość do SF (większa od miłości do fantasy) pewnikiem wywodzi się od 'Jetsonów'.
Nienawidziłam 'ScoobyDoo' - bosz, to było takie kretyńskie i nudne, nawet jak miałam te xx lat mniej. A poziom dzisiejszych kreskówek jest w większości debilny. Humor oparty na bekaniu, smrodzie i rozwaleniu komuś szczęki.
Jednak niektóre odcinki 'Atomówek' śmieszą mnie nadal - czasami twórcy robią kompletną parodię własnego serialu, albo zahaczają niemal o satyrę polityczną. O.o
W międzyczasie przeyżyłam fazę na 'Simpsonów', 'South Park' i 'Darię'. A na chwilę obecną moją ulubioną kreskówką jest 'Futurama' - tylko dla dorosłych, więc puszczali to kiedyś na TNV około północy, zawsze podczas oglądania turlałam się ze śmiechu. Nie ma to jak kąśliwa satyra. :]
O, i jeszcze jedno: jest taka przepiękna bajka pt. 'Ostatni Jednorożec' - puszczali ją zawsze na RTLu w okresie Świąt Wielkanocnych, a teraz nawet u nas można wiosną zobaczyć. Naprawdę polecam. Obejrzałam już jako dorosła osoba i mimo to byłam oczarowana. ^^