Wykasowałem tego posta, bo nie zauważyłem, że wśród swoich matematycznych rozważań napisałeś mniej więcej to samo.Boni pisze:No to to raczej efekt uboczny efektu dzielenia. Problem jest gdzie indziej wg. mnie.
Co obecnie szkoli się w polskich szkołach...
Moderator: Moderatorzy
-
pho3n1x
A nom, ale wiesz, mogłeś go i tak zostawićpho3n1x pisze: Wykasowałem tego posta, bo nie zauważyłem, że wśród swoich matematycznych rozważań napisałeś mniej więcej to samo.
[ Dodano: Wto 20 Wrz, 2005 ]
Swoją drogą jestem ciekaw kto zamieścił ową zagadkę, pewno myśli jaki to z niego cwaniak, a tu proszę, nie wie co mówi. A inni mu wierzą i myślą że ma rację. Ech.
glamorous vamp
Słuchaj. Ja to zadanie ściągnąłęm z internetu. Poza tym widziałem to w gazecie, nie mówiąc już o innych tego typu zadaniach. Zamieszczone były odpowiedzi. I odpowiedź do tego zadania była taka sama jak moja.Boni pisze:Nie, to na pewno nie o to chodzi.
a(a-a)=(a-a)(a+a)
Tego równania nie można obustronnie podzielić przez (a-a), bo dla każdego a a-a=0, a przez zero dzielić nie można.
I co Ty tu masz źle?
Am Ende bleib ich doch alleine
Die Zeit steht still und mir ist kalt!
Die Zeit steht still und mir ist kalt!
To co pisałem wcześniej. Ten kto to wymyślił bo prostu popełnił błąd merytoryczny i zawęził całą kwestię do jednego, pojedynczego przypadku. Chcesz dalszych dowodów. Proszę bardzo.Zeratul pisze:I co Ty tu masz źle?
Weźmy sobie po prostu określone liczby.
a(a-a)=(a-a)(a+a)
A teraz przyjmijmy sobie zamiast zera, jakąś inną liczbę.
Będziemy mieli:
4*5=5*(4+4)
4*5=5*8 Dzilę przez 5
4=8
Voila. Widzisz, to nie koniecznie być musi zero, jak masz 5 i dzielisz to również masz równanie sprzeczne. No i co? Liczby przemówiły, czy jeszcze mam tłumaczyć?
Ech, rozumiem Ciebie, Ty mogłeś tego nie wiedzieć, raczej wątpię ażeby w 1 klasie były trójmiany. Whatever, twórca zagadki to jakiś burak który nie zna podstawowych reguł. Tyle.
[ Dodano: Wto 20 Wrz, 2005 ]
OWA, nie kasuj, teraz niech będzie koniec, oki?
glamorous vamp
heh Boni dlaczego odskakujesz do innych przykładów niz ten który tam podano. Przez zero nie wolno dzielić w licku
W żadnym przypadku.
Właśnie tego ucza w polskich szkołach, z banalnego przykładu polak robi niesamowity problem. 2+2 to 2+2 a nie 1+0,5+4-3+1,5
Właśnie tego ucza w polskich szkołach, z banalnego przykładu polak robi niesamowity problem. 2+2 to 2+2 a nie 1+0,5+4-3+1,5
"Beneath this mask there is more then a flesh... beneath this mask there is an idea... and ideas are bulletproof!"
V.
V.
-
Nowhere Man
Jako człowiek "starego systemu" zauważam, że ludzie "nowego"... cokolwiek mniej się uczą i umieją (pomijając wyjątki, które są wszędzie, nie powinniśmy aż tak generalizować)
Parę moich spostrzeżeń: Obecny system jest zły. Dobra, ale taką konstatację może postawić każdy. Pytanie brzmi: DLACZEGO? No i tutaj mogą być różne odpowiedzi. Złe założenia u jego podstaw/Zła wola polityków (często wybierana odpowiedź, ale czy słuszna?)/Kiepska realizacja tychże założeń/Zły materiał do wyedukowania - czyli słabi uczniowie.
Z gruntu wykreślamy ostatnią odpowiedź, bo przecież nie jest tak, że ludzie idący nowym tokiem nauczania bez wyjątku są matołami i analfabetami (oprócz wyjątków, patrz wyżej). Nie wypowiem się na temat założeń u podstaw naszego systemu edukacji, bo ich do końca nie znam, ale odnoszę wrażenie, że podchodzi się do sprawy na "odwal się", czyli dać im materiał, niech go uczą. Jak? Ich sprawa...
Zła wola polityków? Naprawdę nie wydaje mi się. Niektóre rozwiązania prawne dot. edukacji narodowej z pewnością są złe (GIMNAZJUM!!
), a założenie, że edukacja powinna być darmowa, jest mylne i nieprawdziwe (np. na wyższych uczelniach bezpłatne ponoć studia dzienne opłacają m.in. zaoczni). Jednak nie tu leży całkowity problem.
No i ostatnie, realizacja założeń systemu. Tutaj moim skromnym zdaniem, kulejemy. Metodologia jest totalnie przestarzała i niedostosowana do potrzeb i predyspozycji dzisiejszej młodzieży. Ciężko jest skupić na sobie uwagę młodego człowieka w dobie SMS-ów, teledysków, w ogóle "szybkiego" trybu życia. Ale nie jestem jakimś wybitnym teoretykiem w dziedzinie metodologii, mogę więc tylko bezproduktywnie skrytykować, bez podania alternatywy. Jednak IMHO to metodologia oraz może właśnie jakość kadr nauczycielskich/profesorskich jest słaba.
Oczywiście to nie jedyna sprawa, bo jeszcze są elementy składowe wymienione wyżej: parę złych rozwiązań w prawie, pewien odsetek uczniów to matoły. Jednak całej tej sytuacji nie rozwiąże ani jeden ani nawet sto aktów prawnych, ani żadne deklaracje. Tylko praca przez długie lata bez widocznych od razu efektów. Ale czy to w Polsce może się udać?
(PS. przepraszam za długiego i nudnego posta młodych, którzy łatwo się rozpraszają, nie miałem zamiaru nikogo tu dyskryminować. A że gaduła ze mnie? Cóż...)
Parę moich spostrzeżeń: Obecny system jest zły. Dobra, ale taką konstatację może postawić każdy. Pytanie brzmi: DLACZEGO? No i tutaj mogą być różne odpowiedzi. Złe założenia u jego podstaw/Zła wola polityków (często wybierana odpowiedź, ale czy słuszna?)/Kiepska realizacja tychże założeń/Zły materiał do wyedukowania - czyli słabi uczniowie.
Z gruntu wykreślamy ostatnią odpowiedź, bo przecież nie jest tak, że ludzie idący nowym tokiem nauczania bez wyjątku są matołami i analfabetami (oprócz wyjątków, patrz wyżej). Nie wypowiem się na temat założeń u podstaw naszego systemu edukacji, bo ich do końca nie znam, ale odnoszę wrażenie, że podchodzi się do sprawy na "odwal się", czyli dać im materiał, niech go uczą. Jak? Ich sprawa...
Zła wola polityków? Naprawdę nie wydaje mi się. Niektóre rozwiązania prawne dot. edukacji narodowej z pewnością są złe (GIMNAZJUM!!
No i ostatnie, realizacja założeń systemu. Tutaj moim skromnym zdaniem, kulejemy. Metodologia jest totalnie przestarzała i niedostosowana do potrzeb i predyspozycji dzisiejszej młodzieży. Ciężko jest skupić na sobie uwagę młodego człowieka w dobie SMS-ów, teledysków, w ogóle "szybkiego" trybu życia. Ale nie jestem jakimś wybitnym teoretykiem w dziedzinie metodologii, mogę więc tylko bezproduktywnie skrytykować, bez podania alternatywy. Jednak IMHO to metodologia oraz może właśnie jakość kadr nauczycielskich/profesorskich jest słaba.
Oczywiście to nie jedyna sprawa, bo jeszcze są elementy składowe wymienione wyżej: parę złych rozwiązań w prawie, pewien odsetek uczniów to matoły. Jednak całej tej sytuacji nie rozwiąże ani jeden ani nawet sto aktów prawnych, ani żadne deklaracje. Tylko praca przez długie lata bez widocznych od razu efektów. Ale czy to w Polsce może się udać?
(PS. przepraszam za długiego i nudnego posta młodych, którzy łatwo się rozpraszają, nie miałem zamiaru nikogo tu dyskryminować. A że gaduła ze mnie? Cóż...)
-
Nowhere Man
I tu się nie mogę zgodzić. Nie trzeba być najlepszym, starczy być dobrym, albo cwanym. Lub, jeśli idzie np. o biznes, znaleźć sobie niszę.Boni pisze:kto chce cos osiągnąć to tak czy owak musi być najlepszy w swojej dziedzinie... a to że kształci się plebs, to![]()
Co do plebsu, to tak jak pisałem wyżej, nie generalizujmy. Choć jak człowiek patrzy na to, co się dzieje w gimnazjach, to myśli: PLEBS i CHAMSTWO. Ale to jest krzywdzące dla wartościowych jednostek, a niewątpliwie takich wiele z tych gimnazjów wyjdzie...
Ale tego to nie skomentuję...Boni pisze: ale czy sama nauka coś daje? nic...
eh jeżeli mam do zaliczenia na uczelni 4 rysunki z grafiki wykreślnej, a na wykładzie omawiamy 1, to moje pytanie brzmi: dlaczego ta kobieta tłumacząc tą jedną zawszoną konstrukcję (która notabene do NICZEGO na morzu mi się nie przyda - grafika wykreślna jest już od lat przeżytkiem) samym wzrokiem i podejściem sygnaluzje nam zaszyfrowaną wymyślnie wiadomość w stylu "albo stary ruszysz na korki, albo z kreski cię nie puszczę".
Dobrze że przynajmniej na prawie sprawy się zmieniły, chociaż nie wyklucza to machlojek jakie były i zawsze będą. Przynajmniej część tych zadufanych matołów przestanie oceniać ludzi wedle drzewa genelaogicznego i sposobu w jaki poleruje swoje buty.
Problem u nas (mowa o uczelniach) jest taki ze wielka kadra profesorska (z czego większość do adiunkci i magistrowie od siedmiu boleści) podchodzi do kształcenia młodych ludzi w ten sposób, że oni wcale nie muszą tylko mogą. Na zachodzie łaknie się wpoić wiedzę studentom bo to oni utrzymują swoich wykładowców i jeśli chłopaczek jeden z drugim obleje to facet wylatuje z roboty.
Dobrze że przynajmniej na prawie sprawy się zmieniły, chociaż nie wyklucza to machlojek jakie były i zawsze będą. Przynajmniej część tych zadufanych matołów przestanie oceniać ludzi wedle drzewa genelaogicznego i sposobu w jaki poleruje swoje buty.
Problem u nas (mowa o uczelniach) jest taki ze wielka kadra profesorska (z czego większość do adiunkci i magistrowie od siedmiu boleści) podchodzi do kształcenia młodych ludzi w ten sposób, że oni wcale nie muszą tylko mogą. Na zachodzie łaknie się wpoić wiedzę studentom bo to oni utrzymują swoich wykładowców i jeśli chłopaczek jeden z drugim obleje to facet wylatuje z roboty.
"Beneath this mask there is more then a flesh... beneath this mask there is an idea... and ideas are bulletproof!"
V.
V.
jednak takie podejście, że muszą zdac bo inaczej nie bede miał pracy tez jest złe, ponieważ moze doprowadzić do przepychania na siłe na wyższe semestry co w rezultacie da ludzi, którzy wprawdzie mogli skończyć jakiś dobry kierunek jednak w rzeczywistości ich umiejętności nie różnią się zupełnie od tych, które posiada osobą nie uczęszczająca na te studia.Dante pisze: i jeśli chłopaczek jeden z drugim obleje to facet wylatuje z roboty.
-Hey Lust, can I eat him? Can I eat him?
skończyli UW, nie mają pracy, nie kończyli, i dobrze prosperują na zachodzieNowhere Man pisze:Ale tego to nie skomentuję...
[ Dodano: Sro 04 Sty, 2006 ]
to zalezy od tego co egzaminuje... jesli komputery, to nie ma zmiłuj się i bastaPreacher pisze: jednak takie podejście, że muszą zdac bo inaczej nie bede miał pracy tez jest złe, ponieważ moze doprowadzić do przepychania na siłe na wyższe semestry co w rezultacie da ludzi, którzy wprawdzie mogli skończyć jakiś dobry kierunek jednak w rzeczywistości ich umiejętności nie różnią się zupełnie od tych, które posiada osobą nie uczęszczająca na te studia.
glamorous vamp
Złe jest jedno: zbyt krótka szkoła średnia. Człowiek mógłby 4 lata trenować swój profil na odpowiednim dla siebie poziomie, a tak musi się kisić cały durny dodatkowy rok w gimnazjum, gdzie go g* nauczą w porównaniu z liceum. Gdybym miał 4 lata liceum (na mat-inf) to bym się naprawdę potrenował w programowaniu i tym podobnych rzeczach. A tak co? Musiałem sobie siedzieć jak głupi przy 300MHz kompie (po 2 osoby zresztą) 1 godzinę w tygodniu i robić stronę WWW w jakimś niedorobionym edytorze nawet bez dostania informacji, o tym, że istnieje coś takiego, jak HTML. Zrobiłem zadanie dodatkowe - grę w odgadywanie haseł w VisualBasicu. Namęczyłem się chyba z 3 dni. I co?
"Ale ja bym chciała, żebyś mnie czymś zaskoczył."
Qrde mać babo, czego ty chcesz? Czy ty sobie zdajesz sprawę, co to jest taka gierka na poziomie gimnazjalnym?
A jak piszemy formularz w MsAccess to najważniejsze jest zawsze jedno - musi byc pomysłowe i ładnie wyglądać. Qrde mać! Pomysłowa to ty możesz sobie być na polskim, jak opowiadanie piszesz! Informatyka jest przedmiotem ŚCISŁYM.
Jak chcesz fajna stronę WWW, to sama mi daj pomysł, a ja się zajmę resztą.
Także tak to właśnie teraz wygląda. Na liceum zostały marne 3 latka. Właściwie nawet 2,5.
"Ale ja bym chciała, żebyś mnie czymś zaskoczył."
Qrde mać babo, czego ty chcesz? Czy ty sobie zdajesz sprawę, co to jest taka gierka na poziomie gimnazjalnym?
A jak piszemy formularz w MsAccess to najważniejsze jest zawsze jedno - musi byc pomysłowe i ładnie wyglądać. Qrde mać! Pomysłowa to ty możesz sobie być na polskim, jak opowiadanie piszesz! Informatyka jest przedmiotem ŚCISŁYM.
Jak chcesz fajna stronę WWW, to sama mi daj pomysł, a ja się zajmę resztą.
Także tak to właśnie teraz wygląda. Na liceum zostały marne 3 latka. Właściwie nawet 2,5.
Am Ende bleib ich doch alleine
Die Zeit steht still und mir ist kalt!
Die Zeit steht still und mir ist kalt!
Ja akurat musze powiedzieć, że poziom infy w licku maiłem naprawde wysoki, http prawie nic nie ruszyliśmy podobnie tylko worda i exela ale to jak najszybciej bo nasz informatyk bardzo nie lubił tych programów :D a dalej mieliśmy Pascala i C (zarówno kompilatory borlanda jak i typowo tekstowe) a no i jeszcze przez pewien czas bawiliśmy się Javą. POzatym w pierwszej i drugiej klasie maiłem po 3h tygodniowo infy a w 3 klasie z tego co pamieam to 2 tygodniowo, wiec całkoiem nieźle (i kazdy miał swojego odzielnego kompa, w pierwszej klasie były to chyba jakieś 400MHz a potem szkołą zakupiła Celerony 1,2Ghz).
Ale jesli chodzi o ogólny poziom informatyki w innych szkołach (nawet w klasach infroamtycznych) to wiem jaki jest:/ jeśli juz ktoś chce czegoś tam nauczyć to głównie jest to Word/Exel i pisanie prostych stron i to wszystko, chociaż bardzo często zdaża się, że po prsotu przychodzi się i się gra na infie
Ale jesli chodzi o ogólny poziom informatyki w innych szkołach (nawet w klasach infroamtycznych) to wiem jaki jest:/ jeśli juz ktoś chce czegoś tam nauczyć to głównie jest to Word/Exel i pisanie prostych stron i to wszystko, chociaż bardzo często zdaża się, że po prsotu przychodzi się i się gra na infie
-Hey Lust, can I eat him? Can I eat him?


