I ten chwyt marketingowy - FF w nazwie, nie obecność SidaIvy pisze:To jest podstawowy argument, ponieważ TSW było z założenia filmowym Final Fantasy, a nie miało podstawowych elementów, które by go czyniły finalem. Żadnej magii, summonów, mieczy, różdżek, profesji, motywów, przewijających się w serii. No fakt, mamy doktora "Sida" i na tym się kończą podobieństwa Taki "chłyt" marketingowy

Nota bene, TWS też zżynało z Siódemki, aż miło. Jak dla mnie podobieństwa nie ograniczają się tylko do tytułu FF i postaci Sida. A cały ten pseudo-Lifestream? Połączenia SF z motywami fantastycznymi, nadnaturalnymi, czyli klasyczna więc cecha wielu produkcji spod znaku FF? Typowo japońskie zakończenie? IMHO, The Spirits Within to taki poważniejszy Final dla dorosłych. Whatever.
Całkiem nietrafiony argument. A bo to film AC wnosi wiele nowego? Wielu nowych bohaterów? Fascynującą historię? Nowe spojrzenie na świat FF7? Nową muzykę? [.......i tak dalej, można wymieniać aż do znudzenia.] Obiektywnie rzecz biorąc, fabuła TSW wygrywa z AC, bo film jest świeży, oderwany od tuzina gier, zrozumiały dla każdego, nie tylko dla fana serii.Ivy pisze:Fabuła TSW nie ukazywała niczego nowego- ot, historyjka SF w pięknych sceneriach i całkowicie animowana komputerowo.
Tymczasem AC to fabuła niemal wyłącznie dla fanów. Jasne, każdy miłośnik gry ogląda film z zachwytem i opadniętą szczęką, bo wreszcie ma okazję zobaczyć "jeszcze raz to samo", tylko w lepszych dekoracjach, z całą masą smaczków. Nie-fan ma natomiast problem, bo film jest prosty jak konstrukcja cepa, a mimo to chyba średnio wciągający dla kogoś, kto nie wie z góry kim są głowni bohaterowie, co ich łączy, etc. X-1999 The Movie mi się przypomina, czyli próba upchnięcia wielotomowej mangi i całkiem długiego serialu w zaledwie kilkudziesięciu minutach. Ambicje szczytne, z rezultatem już gorzej.
Aż mnie korci, żeby puścić AC kilku znajomym, którzy lubią Matrixa, fantastykę, etc, ale o FF nie mają bladego pojęcia. Ciekawe, co oni powiedzą o filmie, który nie-fanom ma dość niewiele do zaoferowania, poza spektakularnymi scenami akcji i cudowną grafiką.
Oczywiście, że tak. I nie podobało mi się to.Ivy pisze:A więc co powiesz o scenie np łapania strzał w Hero? Równie absurdalnie to wyglądało.
Jasne. Po prostu wolałam posłużyć się konkretnymi argumentami, a nie rzucić ogólnik pt. "przegięte walki".Ivy pisze: Rzeczy, do których można by się przyczepić jest całe mnóstwo, ale nie ma sensu się licytować, co było mniej lub bardziej nierealne.
Tak, poszli po najmniejszej linii oporu, nie chceli drażnić ortodoksów i fanów, którzy pewnie znają grę lepiej od samych twórców. _^_ Nie dziwię im się, ale z drugiej strony czuję pewien niedosyt, bo to, że wprowadzenie fabuły mogło okazać się grożne (dla finansowego sukcesu filmu), nie jest najlepszym usprawiedliwieniem jej braku. Już chyba bardziej wolałabym tłumaczenie "bo rok się głowili i nie umieli nic sensownego wymyślić".Ivy pisze:No nie wiem, czy chciałabym AC z rozbudowaną fabułą - zbyt duże ryzyko, że SE popsułoby nam wyobrażenia o tym, co działo się po wydarzeniach w grze. Z jednej strony kładziono nacisk na szybką akcję, by pochwalić się możliwościami komputera. Ale z drugiej strony SE postąpiło bardzo ostrożnie z milionami fanów FF7, nie chcąc wprowadzać zwrotów akcji, które by im się mogły nie podobać. Nie okłamujmy się - film miał się sprzedawać - kwadratowi nie mogli sobie pozwolić na eksperymenty i stracić zagorzałych fanów siódemki.
Ja też wyciągnęłam takie wnioski (że wg. Ciebie brak mieczy i naparzanki od razu dyskwalfikuje każdy film), więc następnym razem wyraźniej formułuj myśli, ok?Ivy pisze:Nie chodzi tu o to,czy się naparzają - w ogóle nie wiem, skąd wytrzasnąłeś takie wnioski.

I tu masz absolutną rację. Denzel był absolutnie niepotrzebnym elementem; gdyby wszystkie te dzieciaki pozostały bezimienne, scenariusz niewiele by na tym ucierpiał. Marnotrawstwo czasu antenowego i wysiłku programistów. Nie mówiąc już o tym, że te dzieci były jakieś bezpłciowe i sztuczne. O ile losem Marlene mogłam naprawdę się przejąć, to choroba Denzela nie robiła mi najmniejszej różnicy.Ivy pisze:Luci- po chwili namysłu znalazłam minusa w AC! Wkurzał mnie fakt, że do filmu wprowadzili Denzela (w ogóle imię porażka- z Danzelem mi się kojarzy) zamiast w jego miejsce pokazać więcej scen ze starymi znajomymi z gry. Wiadomo,że scenariusz uległby wtedy niewielkim zmianom (na Geostigmę mogłaby chorować np Marlene), ale Denzel ukradł parę minut innym boaterom
Taaaak.... a teraz dajcie mi remake FF8!
