Heh, mam już Kuja's Theme i Aeris' Theme

Dobra, a teraz na marginesie wspomnę, że ostatnio słyszałem Dies Irae.... śliczniuchne. Większość Was zna pewno tylko tytułu nie kojarzy

Moderator: Moderatorzy
...Niechwal sięDobra, Wy tu gadu gadu a ja właśnie robię własną kasetę n lol
...Dies Irae ... zdaję się że to Polska kapela :D statnio jakoś nie kojarze ...mylą mi sie wogóle Ironi i Judasi ... Dimmu Borgir i Immortal ... ehhhh ...no co tu kryć starzeje się ... :DDobra, a teraz na marginesie wspomnę, że ostatnio słyszałem Dies Irae.... śliczniuchne. Większość Was zna pewno tylko tytułu nie kojarzy n Mozart jak coś
Hmmm to raczej niedobrze (tzn nie najgorzej ale tak pomiędzy) ... muza na żywo powinna brzmieć lepiej niż z krążka ... Ja tam lubie Stinga i się przez to nieco zmartwiłem(OBY NIE PLAYBACK!!!Siostra wróciła dziś z koncertu i rzekła że nigdy w życiu nie była na koncercie który śpiewany na żywo brzmiał jak pierwowzór z krążka.
Buhahaha -_-' . Nie ma to jak kanałowe myślenie: "to jest za słabe, komercha, sux, A JA JESTEM TRUUUUU, bo słucham tego, tamtego i owego". Z całym szacunkiem, ale śmieszy mnie takie podejście, bo świadczy tylko o dość prostackim podejściu do cudzego gustu. Też mogłabym powtórzyć zarzuty pod adresem KORNA, Slipknota, czy Ironsów o komerchę albo powiedzieć, że w porównaniu choćby do Dimnu Borgir są równie lekkostrawni jak Britney Spears, tyle że wtedy to tobie będzie niemiło. Mogłabym, tylko po co? W każdym zespole można znaleźć coś miłego dla ucha, czy to: Guilty The Rasmus, Freak on the Leash Korna, Mother Earth Within Temptation, czy choćby Master of Puppets Metalliki albo Smells like Teens Spirit Nirvany, bądź Living on a Prayer Bon Jovi.356Warlock pisze:AAAAA ... bez obrazy ...ale ja !!!HATE!!! The Rasmus ... za lekkie to Evil or Very Mad ...wogóle ... nie ma to jak Slipknot,Slayer,Ironi,KoRN,StaticX czy DOPE ...
MAMY, MAMY!! A jak myślicie, dlaczego nie było mnie do dzisiaj?Dante pisze:Mamy tu fanów Stinga? n
Siostra wróciła dziś z koncertu i rzekła że nigdy w życiu nie była na koncercie który śpiewany na żywo brzmiał jak pierwowzór z krążka.
Upraszczanie riffów dotyka znakomitą większość zespołów, również kapele-marki, a nie tylko "komercyjne wybryki" a la Rasmus. Porównaj choćby The Untouchables i Take a look in the Mirror Korna, że o greatest hits nie wspomne (nie lubie, gdy zespoły wydają składanki hitów.), ewentualnie Over the Hills and Faraway oraz Once Nightwisha. Wniosek - samo upraszczanie techniczne kompozycji, nie może być kryterium klasyfikującym nagrania na ambitne i komercyjne, bo jeszcze się zdarzy, że ambitny zespół trafi do komercyjnego wora. Owszem, upraszczanie melodii jest oznaką pewnego spadku poziomu, ale to za mało, żeby to był wyznacznik tego co dobre, a co nie.pho3n1x pisze:Riffy gitarowe na poziomie przedszkola i zniewieściały wokal.
I ten "problem" ma swoją nazwę - marketing. Siła fabryki gwiazd "made in USA" daje o sobie znać.pho3n1x pisze:Jednak niezwykle mierzi mnie fakt, że w Stanach takie zespoły mogą do czegoś dojść, zdobyć ogromną popularność, podczas gdy w Polsce, istnieje dużo świetnych zespołów, które niestety nie zyskają nawet jednej dziesiątej tego sukcesu. Ale to już inny problem.
Uh, phoenix, ale to nie ciebie wywołałam do tablicy, a Warlocka. To jego sposób krytyki i myślenia poddałam w wątpliwość, bo uznałam to za poniżej pewnego poziomu. Argumentowanie "ja słucham tego, bo to jest CIĘŻKIE" jest szczerze mówiąc lekko smieszne.pho3n1x pisze:Nie mam nic do ludzi, którzy tego słuchają, bo przecież mają do tego prawo. Nie znaczy to jednak, że nie mogę wyrazić swojej niechęci do danego zespołu
I zgodziłabym się z tobą, gdyby nie pewien szczegół, który chyba można określić tylko jako "efekt chwili". Guilty akurat mi świetnie podpasował, jak miałam dość ostrego doła, a przecież magią muzyki jest właśnie wpływanie (i kształtowanie) na nastrój człowieka. Dopóki muzyka, nawet mało ambitna, potrafi coś przekazać, porwać w swój rytm, no to chyba jeszcze nie jest tak źle. Oczywiście Rasmus to tylko przykład.pho3n1x pisze:Sephi, co do Rasmusa - jako argumenty podałem to, co mnie odrzuca i śmieszy w tym zespole a nie "zarzuty" stawiane wobec niego przez innych. Pod względem muzycznym zespół ten nie prezentuje nic godnego uwagi.
nie bede sie wtracac do tej calej dyskusj,tylko powiem Ci Eiko najwazniejsze w zyciu to nie przejmowac sie opiniami innych,miec wlasne zdanie co mi sie podoba co nie i wyrazac je otwarcieEiko pisze:Widać jacy tu wszyscy mili -_- Lepiej w ogóle nie mówić co słuchasz, bo od razu na Ciebie naskoczą.... Boze ja na nikogo nie najeżdżam... A na mnie wszyscy
a ja polecam plytke Dies Irea,wlasciwie to jest jeden utwor tez na tej plyecie ktory ma 45 min :D zespolu Devil Doll..naparwde goraco polecam :]Boni pisze:Dobra, a teraz na marginesie wspomnę, że ostatnio słyszałem Dies Irae.... śliczniuchne. Większość Was zna pewno tylko tytułu nie kojarzy n Mozart jak coś
heh^^ mam nadzieje ze bylo fajnie:)moja siostra musiala sie zadowolic transimsja..i tak jej dobrze ja sie bede musiala zadowolic niczym jak DoD bedzie gral w wawie -_-Sephiria pisze:A jak myślicie, dlaczego nie było mnie do dzisiaj?
Niom, jak śpiewał Fragile, to ;(. (w sumie dlatego, że to jedna z moich ulubionych piosenek z jego repertuaru, wyżej jest już tylko Shape of my Heart). Świetny koncert.Garnet pisze:heh^^ mam nadzieje ze bylo fajnie:)
Wiem, wiem, ale ja już tak mam, że lubię stawiać sprawę jasno. Uczestniczę w dyskusji to chcę, aby mnie dobrze zrozumiano.Sephiria pisze:Uh, phoenix, ale to nie ciebie wywołałam do tablicy, a Warlocka. To jego sposób krytyki i myślenia poddałam w wątpliwość, bo uznałam to za poniżej pewnego poziomu. Argumentowanie "ja słucham tego, bo to jest CIĘŻKIE" jest szczerze mówiąc lekko smieszne.
Mało skomplikowane riffy podałem jako jeden z przykładów, który sam często nie wiele znaczy. Dzieje się tak, gdyż takie zespoły jak KoRn nadrabiają resztą. Jak jesteśmy przy nu metalu, to musisz pamiętać, że bas jest tu najważniejszy, a co do niego nie ma najmniejszych zastrzeżeń. Jednak muszę przyznać, że pierwsze płyty KoRna bardziej mi się podobająSephiria pisze:Upraszczanie riffów dotyka znakomitą większość zespołów, również kapele-marki, a nie tylko "komercyjne wybryki" a la Rasmus. Porównaj choćby The Untouchables i Take a look in the Mirror Korna,
Ja też nie znoszę składanek. Jak dowiedziałem się, że KoRn zamierza wydać taką hybrydę to doznałem pewnego zniesmaczenia.Sephiria pisze:że o greatest hits nie wspomne (nie lubie, gdy zespoły wydają składanki hitów.)
Tu się mylisz. Mówiłem o uproszczeniu gitar, ale 'dobre' zespoły nadrabiają całą resztą, aby stowrzyć oryginalny klimat. Nie tworzą takiej papki typu Rasmus, w której jedyna osoba wyróżniająca się to wokalista z problemami hormonalnymi. Jeśli coś uważamy za ambitne to rzeczywiście winno takie być pod każdym względem. Muzykę np: Satrianiego nazwiemy ambitną a bardzo często linia basu jest irytująco banalna. Ważne jest, aby całość prezentowała coś godnego naszego zainteresowania.Sephiria pisze:samo upraszczanie techniczne kompozycji, nie może być kryterium klasyfikującym nagrania na ambitne i komercyjne
Tu niestety mylisz pojęcia. Wiele piosenek komercyjnych opiera się wyłącznie na melodii i to jest ich błąd. Dobrym utworom potrzebna jest też rytmika i harmonia - jeśli już operujemy terminami muzycznymi. Natomiast zgadzam się z tym, że samo upraszczanie muzyki jest strasznym krokiem w tył w muzycznej ewolucji.Sephiria pisze:Owszem, upraszczanie melodii jest oiznaką pewnego spadku poziomu,
Dlatego napisałem, że "to już inny problem". Niechcący zahaczyłem o ten temat, ale na prawdę mnie to irytuje.Sephiria pisze:I ten "problem" ma swoją nazwę - marketing. Siła fabryki gwiazd "made in USA" daje o sobie znać.
Dlatego powiedziałem, że każda muzyka znajdzie amatora. Ja też słucham wielu zespołów, na prawdę wieeelu i to, co leci u mnie w danej chwili zależy wyłącznie od mojego nastroju.Sephiria pisze:I zgodziłabym się z tobą, gdyby nie pewien szczegół, który chyba można określić tylko jako "efekt chwili". Guilty akurat mi świetnie podpasował, jak miałam dość ostrego doła, a przecież magią muzyki jest właśnie wpływanie (i kształtowanie) na nastrój człowieka.
No właśnie. Najlepiej mieć w nosie opinie innych, trzeba być wiernym sobie i swoim przekonaniom.Garnet pisze:nie bede sie wtracac do tej calej dyskusj,tylko powiem Ci Eiko najwazniejsze w zyciu to nie przejmowac sie opiniami innych,miec wlasne zdanie co mi sie podoba co nie i wyrazac je otwarcie
No i właśnie przeczysz sam sobie, bo z jednej strony odmawiasz mi racji, a z drugiej pisząc o innych elementach dokładnie potwierdzasz moją teorię, że na klasyfikację "dobre/ambitne" -"złe/tandentne" składa się kilka elementów. Dzieła ambitne niekoniecznie muszą być przełomowe, wielkie, czy bezbłędne. (Co prawda to będzie inny gatunek, ale chodzi mi o pewą koncepcję) Weźmy "Because I got high" Afromana. Koleś nie potrafi rapować/śpiewać, muzyka żadna rewelacja, ale tekst piosenki (o klipie już nie wspominając) zasługuje na uznanie. Choćby ten kontrast, poruszana poważna tematyka narkotyków i uzależnienia, a frywolny i dowcipny charakter piosenki, do tego znakomite rymy i teksty, dzięki czemu z pozoru głupia prosta pioseneczka chwyta. Ta piosenka broni się sama pomysłem, bo to czyni ją wyjątkową, przy innych bardzo przeciętnych elementach. Inny, bliższy naszym klimatom przykład - Smells Like Teen Spirit. 2/3 tej piosenki to dośc prosta melodia, ale za to osobowość wokalisty i tekst zadecydował, że SlTS stał się hymnem grudge'u i manifestem pokolenia lat 90-tych. To tylko dowodzi, że przy takiej ocenie trzeba brać dużo różnych czynników, aby na ich podstawie stwierdzić, czy dana rzecz jest kiczem, a może arcydziełem z pewnymi wadami.pho3n1x pisze:Tu się mylisz. Mówiłem o uproszczeniu gitar, ale 'dobre' zespoły nadrabiają całą resztą, aby stowrzyć oryginalny klimat. Nie tworzą takiej papki typu Rasmus, w której jedyna osoba wyróżniająca się to wokalista z problemami hormonalnymi. Jeśli coś uważamy za ambitne to rzeczywiście winno takie być pod każdym względem. Muzykę np: Satrianiego nazwiemy ambitną a bardzo często linia basu jest irytująco banalna. Ważne jest, aby całość prezentowała coś godnego naszego zainteresowania.
Grunt, że wiesz o co mi chodzi.pho3n1x pisze:Tu niestety mylisz pojęcia.(...)Dobrym utworom potrzebna jest też rytmika i harmonia - jeśli już operujemy terminami muzycznymi.
Coś czułem, że się do tego przyczepisz :F Ale użyłaś sformułowania "upraszczanie kompozycji" a to jest straszny zarzut, deklasujący 'dobre' utwory.Sephiria pisze:No i właśnie przeczysz sam sobie
Bo o to mi chodziło. Właśnie - za całokształt odpowiada nie tylko jeden instrument, ale mówiąc o kompozycji automatycznie narzuca - cały utwór. A nie możesz zaprzeczyć, że jeśli cały utwór jest kiepski to jest kiepski i tyle. I to jak najbardziej klasyfikuje go do "złe/tandetne".Sephiria pisze:a z drugiej pisząc o innych elementach dokładnie potwierdzasz moją teorię, że na klasyfikację "dobre/ambitne" -"złe/tandentne" składa się kilka elementów.
. Jeśli chciałaś powiedzieć, że od jednego instrumentu nie zależy poziom klasyfikacji - to tu się zgadzam, ale w tedy słowo "kompozycja" jest zbyt ogólne. Kompozycja to cały utwór.Sephiria pisze: samo upraszczanie techniczne kompozycji, nie może być kryterium klasyfikującym nagrania na ambitne i komercyjne
Usuwając powyższy błąd logiczny, zgadzam się w zupełnościSephiria pisze:Dzieła ambitne niekoniecznie muszą być przełomowe, wielkie, czy bezbłędne.
...Po koleji ... Wcale nie powiedziałem że nie lubie the rasmus za to że są komercyjni ...nie lubie ich za to że ... ich muzyka mnie odstrasza ...Nie krzycze że jestem TRU!!!Bo nie jestem ...(a mogę byćBuhahaha -_-' . Nie ma to jak kanałowe myślenie: "to jest za słabe, komercha, sux, A JA JESTEM TRUUUUU, bo słucham tego, tamtego i owego". Z całym szacunkiem, ale śmieszy mnie takie podejście, bo świadczy tylko o dość prostackim podejściu do cudzego gustu. Też mogłabym powtórzyć zarzuty pod adresem KORNA, Slipknota, czy Ironsów o komerchę albo powiedzieć, że w porównaniu choćby do Dimnu Borgir są równie lekkostrawni jak Britney Spears, tyle że wtedy to tobie będzie niemiło. Mogłabym, tylko po co? W każdym zespole można znaleźć coś miłego dla ucha, czy to: Guilty The Rasmus, Freak on the Leash Korna, Mother Earth Within Temptation, czy choćby Master of Puppets Metalliki albo Smells like Teens Spirit Nirvany, bądź Living on a Prayer Bon Jovi.
Pisząc356Warlock pisze:Nie krzycze że jestem TRU!!!Bo nie jestem
właśnie sprawiasz wrażenie takiego pozera (TRUUUU), co słucha tego "bo jest ciężkie". Gdybyś tą frazę napisał normalnie (choćby: "grają zbyt lekki rodzaj muzyki, jak na mój gust"), to wtedy nie zrobiłbyś takiego (mylnego) wrażenia.356Warlock pisze:ja !!!HATE!!! The Rasmus ... za lekkie to...wogóle ... nie ma to jak Slipknot,Slayer,Ironi,KoRN,StaticX czy DOPE .
Owszem robisz, a Eiko sobie na to nie zasłużyła. Co z tego, że życie to nie bajka - ona dopiero swój gust kształtuje i nie masz prawa krytykować tego co lubi, w sposób sprawiający jej przykrość. Jest wiele sposobów na powiedzenie komuś "to mi się nie podoba". Troche delikatności nie zaszkodzi, a na pewno pomoże.356Warlock pisze:wiem że robie błąd pisząc coś w stylu ... Rasmus HATE!!! ... że bije komus po uczuciach ...ale cóż ...życie to nie je bajka...("życie to wojna ...i musicie zabijać żeby przeżyć" cytat Bogusława Lindy n )
A no właśnie, Eiko poczuła się urażona, a dokładniej mówiąc zbesztana i zaatakowana.356Warlock pisze:a także nie powinien czuć sie urażony...)
Właśnie dlatego poprzestałam tylko na "jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie", bo inaczej ta dyskusja przebiegałaby zupełnie inaczej. Nie mniej ktoś poczuł się urażony (Eiko) twoją poprzednią wypowiedzią i musisz wziąć to pod uwage na przyszłość.356Warlock pisze:a pozatym nie pisze czegos w stylu "tego słuchaja idjoci ...czy to zespół dla debili ...- jak bym tak pisał i uważał to fakt ...był bym debil ,ale ja pisze że ich nie lubie[the rasmus w tym przypadku n ] - i ktoś czytający mój post wie na jaki temat ze mną nie rozmawiać
To były tylko przykłady -_-. Gdybym miała wymieniać całą listę hitów i perełek, to tamten post miałby o połowę większą długość.356Warlock pisze:odnosnie piosenek które wypisałaś ... hmmm ... jak "DLA MNIE" tylko Nirvana ... metallicy wolę ONE a KorN'a - Hear to stay