Ulubiona postać w FF 7-9

Wszystko co userzy naprodukowali przed listopadem 2007 (od tego miesiąca liczona jest Czwarta Era :)

Moderator: Moderatorzy

Zablokowany

Ulubiony główny bohater:

Squall
171
36%
Cloud
242
50%
Zidane
68
14%
 
Liczba głosów: 481

Awatar użytkownika
Gveir
Moderator
Moderator
Posty: 2966
Rejestracja: pn 22 maja, 2006 18:37
Lokalizacja: Newport City

Post autor: Gveir »

Ivy pisze:Czemu najtragiczniejsza? Argumenty proszę :twisted:
Ok. Niegdyś wielki żołnierz, uwielbiany przez wszystkich (nie twierdzę że był święty), nagle dowiaduje się że został stworzony w wyniku niezbyt chlubnego eksperymentu, który dla samego zaintersowanego wydał się pewno dosyć chory. No i mu potem przez to odbiło. Chociaż to była raczej mania wielkości. Argument może i marny, ale raczej nie jest to wesoła postać.
Ivy pisze:W samej grze też nie był jakimś wesołkiem- depresja nie była mu obca XD Jego stan psychiczny był w AC raczej zrozumiały, bo
Kod:
po pokonaniu Sephirotha świat wcale nie stał się lepszy, dobro i miłośc nie zapanowały nad mhrokiem XD , żaden to Happy End, kiedy ludzie zapadają na nieuleczalna chorobę, której nie da się pokonać nawet największym mieczem _^_
Cloud czuł się bezsilny.
Że nie była mu obca, to nie powiedziałem, ale nie miał jej cały czas i przynajmniej nie czekał z własnej woli bezsilnie na śmierć. A jeśli chodzi o jego poczucie bezsilności, to IMO chyba przeważało uczucie winy z powodu śmierci Aeris. Cały czas marudził, żeby mu wybaczyła i dopiero zaczęło mu przeszchodzić po "spotkaniu" w Forgotten Capital. A zwłaszcza było mu źle, bo nawet tyle mieczy ile miał, nie dało mu permanentnej wygranej :grin:.
Ivy pisze:To nie dział o postaciach z FFX i X-2, ale nie mogłam nie skomentować: jesteś jedynym userem na Krypcie, który stwierdził,że Yuna zmieniła sie na lepsze w FFX-2 ;) O ile W FFX była nudnawa, o tyle w FFX-2 zgubiła gdzieś mózg (razem z Rikku) i stała sie nie do zniesienia. To moja opinia ( no dobra, to jest opinia przytłaczającej większości) , więc nie obrażaj się ;) Gdyby wszyscy mieli takie samo zdanie, to było by strasznie nudne _^_
Ups, chyba się zagalopowałem :(. Nie mam o co się obrażać, mam poczucie moralnego zwycięstwa uciskanego przedstawiciela miejszości :D. Z tą zmianą to chodziło własnie o to, że w końcu przestała być bierną obserwtorką wydarzeń, zaczęłą sama decydować o sobie. No i ubranie na *ciekawsze* zmieniła. A co do zgubienia mózgu to masz pełną rację :grin: .
Ostatnio zmieniony pn 29 maja, 2006 21:14 przez Gveir, łącznie zmieniany 1 raz.
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
Awatar użytkownika
Sephiria
Administrator
Administrator
Posty: 2603
Rejestracja: sob 13 wrz, 2003 14:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Sephiria »

Gveir pisze:nagle dowaiduje się że został stworzony w wyniku niezbyt chlubnego eksperymentu, który dla samego zaintersowanego wydał się pewno dosyć chory.
Błąd rzeczowy - Seph założył, że tak było, bo błędnie zinterpretował fakty i dokumenty. Bezsprzeczne pozostaje natomiast to, że został eksperymentowi poddany, ale jako istota żyjąca był produktem tradycyjnej hm.... miłości.... swoich rodziców (chociaż Hojo tak naparawdę kochał tylko swoje laboratorium i bolało go, że Gast bije go wiedzą oraz geniuszem na głowę). Tu możemy niechcący wejść na grząski teren aborcji i ochrony życia poczętego, ale nie do końca wiemy, kiedy wstrzyknięcie komórek miało miejsce (istotne dla określenia, czy Seph był wtedy jeszcze zbitkiem komórek, którymi można manipulować, czy już dobrze rozwiniętym płodem = nienarodzonym człowiekiem), stąd raczej skłaniałabym się ku stwierdzeniu, że to człowiek po eksperymencie, zamiast produktu inżynierii genetycznej.
Gveir pisze:Niegdyś wielki żołnierz, uwielbiany przez wszystkich (nie twierdzę że był święty) (...) No i mu potem przez to odbiło. Chociaż to była raczej mania wielkości.

Poszedłeś w dobrym kierunku, ale nie do końca. Tragedią życia Sephcia jest po pierwsze to,

Kod: Zaznacz cały

że był zabawką i zakładnikiem ambicji swojego ojca. Kto wie, jak by się życie Sephirotha potoczyło, gdyby od małego była przy nim Lucrecia oraz Hojo (nie ważne jak, byle Seph wiedział, że to jego ojciec). Po drugie: jak sam mówił, od dziecka czuł się inny, wyjątkowy i nie miał tak naprawdę z kim o tym porozmawiać, skoro Lucreci nie było a jemu wmówiono, że matka miała na imię Jenova i zmarła.
Zostały więc pytania bez odpowiedzi, białe plamy i gdy Sephy natknął się na istotne fragmenty ze swojej przeszłości

Kod: Zaznacz cały

(a stało się to w drastycznych okolicznościach - odkrycie hodowli potworów w Nibelheim Makou Reactor)
, nic dziwnego że źle zinterpretował fakty. Nie było bowiem nikogo, kto pomógłby mu te rewelacje przetrawić i odpowiednio ułożyć. Pozostawiony sam ze swoimi wnioskami, obawami i histeriami, uznał że jego życie nie jest funta kłaków warte, bo jest rzeczą... W tym momencie zawalił mu się cały świat, doznał olbrzymiego szoku i ta trauma doprowadziła do drastycznej zmiany osobowości, zatarła wszelkie pierwiastki ludzkie z sumieniem na czele, że wpadł w obłęd. Tak potoczyło się ostatnie kilka lat życia świetnego wojownika, bo jego ojeciec miał go w .... i ważniejsze były dla niego badania. Oto tragedia zaniedbanego i porzuconego dziecka.

[ Dodano: Pon 29 Maj, 2006 21:58 ]
Gveir pisze:No i ubranie na *ciekawsze* zmieniła.
^^ Typical man sex drive - he likes boobs _^_ (Yunie, won't you show him yours? ( *) (* ) XD
"Mój świat się składa ze mnie,
Bo żyję tutaj sam
To moje przeznaczenie
Tu tylko ja i tylko ja"
(IRA - Wyspa ego)
Awatar użytkownika
Gveir
Moderator
Moderator
Posty: 2966
Rejestracja: pn 22 maja, 2006 18:37
Lokalizacja: Newport City

Post autor: Gveir »

Sephiria pisze:Błąd rzeczowy - Seph założył, że tak było, bo błędnie zinterpretował fakty i dokumenty. Bezsprzeczne pozostaje natomiast to, że został eksperymentowi poddany
Po prostu nie wyraziłem się dość jasno - Sephiroth stał się tym kim się stał: nadczłowiekiem, świadomym swojej potęgi i pełnym pogardy dla innych, ktrórą pogłębiało to, że był dla innych bohaterem, *po tym* jak został poddany eksperymentowi.
Sephiria pisze:Po drugie: jak sam mówił, od dziecka czuł się inny, wyjątkowy i nie miał tak naprawdę z kim o tym porozmawiać, skoro Lucreci nie było a jemu wmówiono, że matka miała na imię Jenova i zmarła.
Nie zaprzeczam, nie zaprzeczam. Gdyby od zawsze wiedział kim jest, nie wykrztałciło by się w nim poczucie alienacji i wyjątkowości, ale mówiąc o manii wielkości miałem na myśli to co było tego efektem tego, o czym wspomniałaś - nie będąc właściwie wychowanym, nie znając większości najważniejszych uczuć z dzieciństwa, a co za tym idzie prawdopodobnie będąc pozbawionym pewnych moralno - etycznych wartości, w wyniku szoku stał się przekonany że jako *syn* Jenovy jest ponad wszystkim. Że jest niemal bogiem i dzięki temu może tak jak jego matka bezkarnie oczyścić świat ze słabych ludzi. Dla niego nawet Cetra byli słabeuszami. I dlatego mówiłem o megalomanii.
Sephiria pisze:Tak potoczyło się ostatnie kilka lat życia świetnego wojownika, bo jego ojeciec miał go w .... i ważniejsze były dla niego badania. Oto tragedia zaniedbanego i porzuconego dziecka.
Ciekawe swoją drogą, jak potoczyłoby się jego życie, gdyby Lucrecia wybrała Vincenta. Wtedy raczej nie należałoby się spodziewać tego, że wypadki potoczyłyby się inaczej, mimo że Vincent był Turkiem, co implikuje że święty też nie był, ale on naprawdę kochał Lucrecię.
Sephiria pisze: ^^ Typical man sex drive - he likes boobs _^_ (Yunie, won't you show him yours? ( *) (* ) XD
I won't deny this :D. In fact I can't - that would be lying :D.
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
Awatar użytkownika
Sephiria
Administrator
Administrator
Posty: 2603
Rejestracja: sob 13 wrz, 2003 14:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Sephiria »

Gveir pisze:ktrórą pogłębiało to, że był dla innych bohaterem, *po tym* jak został poddany eksperymentowi.
Wątpliwe - jego dawne życie i sława, którą się cieszył prysły mniej tak samo, jak moment, gdy Shiva pstryka palcami podczas Diamond Dust w FFX. Dla niego tamto życie się nie liczyło, bo było ułudą, farsą, w obliczu przekonania że był synem Jenovy.
Gveir pisze:w wyniku szoku stał się przekonany że jako *syn* Jenovy jest ponad wszystkim.Że jest niemal bogiem i dzięki temu może tak jak jego matka bezkarnie oczyścić świat ze słabych ludzi. Dla niego nawet Cetra byli słabeuszami. I dlatego mówiłem o megalomanii.

Kod: Zaznacz cały

Kolejny błąd rzeczowy - on miał "odebrać" planetę z rąk tych, którzy jej szkodzą, w imię "matki" Jenovy i z jej ramienia nią zarządzać. Natomiast stanie się bóstwem przyszło już nieco później. W flashbacku sprzed pięciu lat, gdy zwariował, wyraźnie mówił &#40;słynny film z reaktora&#41;&#58; "But they, those worthless creatures are >>stealing<< the planet form mother. But don't worry, now I am with you". Czy wcześniej w bibliotece już po popadnięciu w obłęd&#58; "Your ancestors.... Traitor... the planet belongs to the Ancients and I will reclaim it..." lub jakoś podobnie. Czyli widział siebie jako zbawcę, anioła, który ma przynieść porządek - tu mamy wątek Apokalipsy, gdy aniołowie obwieszczają rozpoczęcie sądu ostatecznego. On widział siebie jako prawowitego dziedzica planety, którą w imieniu matki odbierał.

Sprawa zjednioczenia się z planetą &#40;czyli zostania bogiem&#41; wypłynęła tak naprawdę przez klon nr 1. Dla przypomnienia - Seph spał w lodowcu &#40;Northern Crater&#41;, choć jego świadomość krążyła wśród klonów dzięki więzi komórek Jenovy. Przez to pierwszy klon Sepha &#40;zrobiony przez Hojo, by ocalić projekt "Jenova Reunion"&#41; posiadł podobną osobowość i obrał sobie podobne cele. Aczkolwiek nie wiemy, na jakiej zasadzie ta telepatia działa i może się okazać, że "becomming one with the planet", mogło być urojeniem klonu numer 1, który będąc jedynie kopią obłąkanego oryginału, mógł mieć jeszcze bardziej wypaczoną psychikę. Potem po przebudzeniu Seph mógłby przejąc "złe fluidy" zdezelowanej kopii", własnie dzieki telepatii między komórkami Jenovy.

Sprawa znowu dyskusyjna, ale inaczej trudno wytłumaczyć odstęp pięciu lat między chęcią odebrania planety, a zniszczeniem wszystkiego co żyje, by stać się bóstwem. Tu przede wszystkim kłuje w oczy klon nr 1 który mówi o tym choćby na statku.
"Mój świat się składa ze mnie,
Bo żyję tutaj sam
To moje przeznaczenie
Tu tylko ja i tylko ja"
(IRA - Wyspa ego)
Awatar użytkownika
Gveir
Moderator
Moderator
Posty: 2966
Rejestracja: pn 22 maja, 2006 18:37
Lokalizacja: Newport City

Post autor: Gveir »

Sephiria pisze:Wątpliwe - jego dawne życie i sława, którą się cieszył prysły mniej tak samo, jak moment, gdy Shiva pstryka palcami podczas Diamond Dust w FFX. Dla niego tamto życie się nie liczyło, bo było ułudą, farsą, w obliczu przekonania że był synem Jenovy.
Całkowicie się zgadzam, ale miałem na myśli stan rzeczy zanim dowiedział się o eksperymencie - bo z jego zachowania w czasie flashbacku Cloud'a wynika, że nie żywił zbyt wielkiego przywiązania do kogokolwiek. Co prawda nie wiadomo o nim nic więcej, nie wiadomo czy miał kogoś, czy był do kogoś przywiązany, ale to jest wątpliwe w świetle jego zachowania.
Sephiria pisze:Potem po przebudzeniu Seph mógłby przejąc "złe fluidy" zdezelowanej kopii", własnie dzieki telepatii między komórkami Jenovy.

Sprawa znowu dyskusyjna, ale inaczej trudno wytłumaczyć odstęp pięciu lat między chęcią odebrania planety, a zniszczeniem wszystkiego co żyje, by stać się bóstwem. Tu przede wszystkim kłuje w oczy klon nr 1 który mówi o tym choćby na statku.

Kod: Zaznacz cały

Nawet prawdopodobne, ale czy w przypadku tak poważnych zaburzeń psychiczno - emocjonalnych nie jest jeszcze bardziej prawdopodobne, że po prostu w toku jego wypaczopnego myślenia po prostu doszedł do wniosku, że wspomniane przez ciebie odebranie im planety mogłoby się równać z wybiciem tych, którzy ją zamieszkują? Możliwe, że jeśli w jego świadomość była przekazywana przez komórki Jenovy, to one same mogłyby wpłynąć na jego postępowanie i chęci - Jenova z pewnością nie kochała tych, którzy ją pokonali i zagrzebali pod ziemią, a potomkami Starożytnych byli obecnie żyjący tam ludzie. Nie wiadomo jakiego rodzaju istotą była Jenova i to IMO pozwala na takie przypuszczenie. W świetle tak niejasnych przypuszczeń i małej liczby wiadomości nie można tego wykluczyć. Szczątki jej świadomości lub coś co możnaby nazwać *genetyczną pamięcią* z jej komórek mogły przekazać mu zawoalowaną chęć zemsty. W światle jego słów z FF VII&#58; AC "My desire is this, Cloud. To use this planet as a ship to travel the darkness of this universe. Just like Mother did long ago.", widać że udzieliły mu się pragnienia Jenovy. A Reunion miało służyć wypełnieniu jej woli.
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
Awatar użytkownika
Sephiria
Administrator
Administrator
Posty: 2603
Rejestracja: sob 13 wrz, 2003 14:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Sephiria »

Podczas Reunion po pierwsze miała "zebrać się do kupy" _^_
"Mój świat się składa ze mnie,
Bo żyję tutaj sam
To moje przeznaczenie
Tu tylko ja i tylko ja"
(IRA - Wyspa ego)
Awatar użytkownika
Gveir
Moderator
Moderator
Posty: 2966
Rejestracja: pn 22 maja, 2006 18:37
Lokalizacja: Newport City

Post autor: Gveir »

No tak, ale czy to nie wyklucza że jako *lekko zdemontowana* nie mogła mieć wpływu - choćby przez to, że była wypaczona jak namoknięte drzwi :D - na klony Sephirotha?
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
Awatar użytkownika
Gveir
Moderator
Moderator
Posty: 2966
Rejestracja: pn 22 maja, 2006 18:37
Lokalizacja: Newport City

Post autor: Gveir »

I tu jest pewna rozbierzoność, ponieważ IMO trzeba by rozróżnić Sephową motywację i urazy wynikające z przłości, a to czego mogła od niego chcieć Jenova - według mojej teori.
kilmindaro pisze:Jeśli chciał zniszczyć wszelkie życie, to by osiągnąć "Nowy Porządek", musiałby stworzyć nowe, czego nie mógł dokonać będąc zwykłym Sephim, nawet z Jenovą.

Kod: Zaznacz cały

Po wypowiedzeniu kwestii o dryfowaniu we wszechświecie, Seph mówi "We will eventually create a new planet and imagine all the possibilities of sparkling future at the land" co potwierdza, że chciał stworzyć nowe życie i wspaniała przyszłość. A do tego potrzebował Jenovy i jej komórek, coby być potężniejszym. Ale warunkiem stania się bogiem miało być zranienie planety Meteorem, co pozwoliło by mu wchłonąć odpowiednią ilość energii Lifestreamu. A zjednoczenie miało zaistnieć po to, aby złożyć Jenovę w kupę, ale w przypadku Sepha to raczej nie chodziło o o przywrócenie Matki, co o posiąście jej mocy.


I tu rola Sephirotha (i najpewniej chęci) różnią się od tych jakie mogła miec Jenova. Jen przybyła ze swojego świata *dryfując w mrokach wszechświata*, ale od razu popadła w konflikt ze Starozytnymi, nie chciała więc budować na resztkach własnego świata, tylko niszczyć planetę Starożytnych. Niestety to tylko przypuszczenia i równie dobrze można powidzieć, że uznała ten świat odpowiedni do storzenia utopii i po prostu wystarczyło wytępić tubylców. Pogubić się idzie...
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
Awatar użytkownika
Ivy
Moderator
Moderator
Posty: 2003
Rejestracja: śr 20 paź, 2004 13:29
Kontakt:

Post autor: Ivy »

Przypominam o istnieniu topicu o villainach: http://www.k-ff.com/phpbb2/viewtopic.ph ... &start=390 - ta dyskusja pasuje tam znacznie lepiej, a poza tym warto by odkurzyc jeden z ciekawszych ff-owych tematów na forum ;)
Awatar użytkownika
Gagarin
Malboro
Malboro
Posty: 631
Rejestracja: śr 28 gru, 2005 18:44
Lokalizacja: się znamy?

Post autor: Gagarin »

dobra to rusze troche ten temat... odkopie FF7
Yuffie zrobila na mnie kosmiczne wrazenie: mala, wredna, zlosliwa, ciagle rzygajaca, pewna siebie, ze az boli, maniaczka materii... uwielbiam jak wymachuje tymi lapami :D

Kod: Zaznacz cały

kiedy zarabala mi cala materie i polecialem jej szukac napotykajac potwory, bez materii walczylo sie fatalnie...
klalem na nia jak szewc... ale pozniej jakos sie odmienilo :) ma charakterek

nie lubie natomiast Clouda... jakis bezbarwny, jalowy, taka ciota troche. te jego beznadziejne miecze ( z jednym wyjatkiem, ten ktory kupuje sie Wutai) ktore sa wieksze niz on sam...

Don Corneo - moj idol :D wiecznie napalony kolo z irokezem :D
Umierając zawsze miej przy sobie prezerwatywę... nawet po śmierci możesz zarazić się HIV albo jakimiś innymi fajnymi wenerami.
Bambocha

Post autor: Bambocha »

Według mnie najlepszą z trzech postaci wymienionych w ankiecie jest CLOUD. CHłopak wymiata... na drugim miejscu jest zidane. GAGARIN napisałeś że CLOUD to jakas bezbarwna postać... dlaczego?? A i te miecze większe od niego samego są zarąbiste :) .
Co do Yuffie to jest naj mniej lubiana postać w FF7... nabardziej lubię VINCENTA.
Awatar użytkownika
Ababeb
Dark Flan
Dark Flan
Posty: 1244
Rejestracja: pn 25 kwie, 2005 15:12
Lokalizacja: Czwórmiasto

Post autor: Ababeb »

Bambocha pisze:GAGARIN napisałeś że CLOUD to jakas bezbarwna postać... dlaczego??
Napisałeś że Cloud wymiata. Dlaczego? :roll:
The Schrödinger's cat paradox outlines a situation in which a cat in a box must be considered, for all intents and purposes, simultaneously alive and dead. Schrödinger created this paradox as a justification for killing cats
Dark_Tifa

Post autor: Dark_Tifa »

Najlepszą postacią z wymienionych jest Squall. Na początku taki zimny, mający wszystko gdzieś, później się otwiera i zaczyna troszczyć się o przyjaciół. A Cloud faktycznie jeste bezbarwny. Jakby nie wiedział czego chce :/
Awatar użytkownika
Gveir
Moderator
Moderator
Posty: 2966
Rejestracja: pn 22 maja, 2006 18:37
Lokalizacja: Newport City

Post autor: Gveir »

Dark_Tifa pisze:. A Cloud faktycznie jeste bezbarwny. Jakby nie wiedział czego chce :/
I to jest w nim prawdziwe właśnie. I chyba jako jedyny bohater FF na konsole Sony jest w ten sposób podobny do prawdziwego człowieka, bo reszta postaci jest mniej lub bardziej przerysowana/przesadzona (nie mówię, że Cloud nie był). Squall jest ciekawy, ale zbytnio przerysowany, szczytem czego bywały momenty jego wybuchów, tak jak podczas rozmowy o Seiferze. No i jego odporność na Rinoę granicznyła wręcz z cudem :D.
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
Awatar użytkownika
Gagarin
Malboro
Malboro
Posty: 631
Rejestracja: śr 28 gru, 2005 18:44
Lokalizacja: się znamy?

Post autor: Gagarin »

ale po cholere w grze fantasy czlowiek - glowny bohater ma byc jak prawdziwy czlowiek, przeciez nie o to chodzi w grach... bohater musi byc ciekwy, interesujacy, wyrazisty i tyle. to jest gra :)
Umierając zawsze miej przy sobie prezerwatywę... nawet po śmierci możesz zarazić się HIV albo jakimiś innymi fajnymi wenerami.
Zablokowany

Wróć do „Archiwum”