Dobre książki

Kącik dla książko- i historyjkożerców. Pochwal jakąś książkę/komiks lub dowiedz się, co warto mieć.

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Lenneth
Moderator
Moderator
Posty: 2189
Rejestracja: sob 30 paź, 2004 11:53
Lokalizacja: W-wa

Post autor: Lenneth »

Dobrą parodię Tolkiena akurat chętnie bym przeczytała, o ile taka kiedykolwiek powstała i została oficjalnie wydana.

Natomiast książkę, o której pisałam przed chwilą, dostałam na urodziny, więc przez grzeczność musiałam ją skończyć.

Btw, zakupiłam sobie w końcu pierwszy tom 'Dark Tower' ('Gunslinger') po angielsku: zobaczymy, czy rzeczywiście taka boska lektura, jak twierdzą niektórzy. :> (EDIT: Jeśli nie, to zwracacie mi pieniądze. XD)
Awatar użytkownika
Go Go Yubari
Ifrit
Ifrit
Posty: 4619
Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
Lokalizacja: Gotham

Post autor: Go Go Yubari »

Ja obecnie czytam Dolores Claibourne po angielsku, więc Cię chyba rozumiem :lol:

Co do książek, to "Dużą rybę" polecam. Jest taki film Burtona, ale jednak lektura nie zaszkodzi :)
Awatar użytkownika
Izrail
Malboro
Malboro
Posty: 757
Rejestracja: pt 02 lip, 2004 14:20
Lokalizacja: Tartaros

Post autor: Izrail »

Lenneth pisze:taka boska lektura, jak twierdzą niektórzy.
Bardziej niż boska :>
Foolish brother... If you wish to kill me, hate me, detest me and survive in some unsightly way...

Run and run and cling to life...
Awatar użytkownika
Boni
Dark Flan
Dark Flan
Posty: 2376
Rejestracja: sob 20 wrz, 2003 21:08
Lokalizacja: Z róży.
Kontakt:

Post autor: Boni »

Pierwszy tom to taki wstęp. Dopiero w drugim się zaczyna...
glamorous vamp
Awatar użytkownika
Ireth
Malboro
Malboro
Posty: 717
Rejestracja: pn 28 lut, 2005 15:03
Lokalizacja: Krop-Town

Post autor: Ireth »

.......... < patrzy czy nikt pokroju Iza czy Boniego nie stoi za nią z siekierą ....nie?? no to ok XD>


Chąc się zabrać za cos Kinga zaczełam od Mrocznej Wiezy, bo sama mi się nawinęła XD ( az cud bo na całe moje miasto jest jeden jedyny egzemplarz _^_ ) ....pierwszy tom przeczytałam .....na początku było ok, ale po końcówce jedyne co mi się nasuwało na myśl to --> WTF?! O_o ..o co kaman ?...

..."no nic" pomyslałam, i zabrałam się za częśc numer dwa .... i ...nie skończyłam ... :572:

Nie wiem dokładnie w jakim kierunku to się ma rozkręcać, ale to jakos wybitnie nie mój styl, klimat i takie tam.... Wiec stwierdziłam, ze czytanie dalej nie ma sensu :) Cóż ...kwestia gustu :wink: < widac nie 'czaje bazy' O_o >


Koleżanka polecała mi jeszce "Lśnienie", wiec moze sie w końcu wybiore do biblioteki ... :roll: ....chciaz stwierdziłam ostatnio, że steskniłam się za "Paragrafem..", wiec pewnie to dzieło przeczytam najpierw....
&. - > kropek na rollercasterze
A. - > kropek na wieży Eiffla
+. - > kropek z procesją
|.| - > kropek w toi-toi'u ( by Cierń)
Oo. - > kropek uciekający przed lawiną ( by Cierń)
Awatar użytkownika
Boni
Dark Flan
Dark Flan
Posty: 2376
Rejestracja: sob 20 wrz, 2003 21:08
Lokalizacja: Z róży.
Kontakt:

Post autor: Boni »

Ja teraz po raz piąty czytam Misery :lol: Dosłownie spijam każdy wyraz, jaki spłynął z pióra Kinga w tej przepięknej powieści :D No, a potem się zabieram za Miasteczko Salem :twisted:

Ireth, no własnie, zaczynać od Mrocznej wieży to troche niebezpieczne... Tym bardziej że MW nawiązuje do wcześniejszych utworów Kinga... przynajmniej tak mi sie zdaje ;p Anyway, odpuść Lśnienie, czytaj Misery !
glamorous vamp
King of Clowns

Post autor: King of Clowns »

Przeczytałem 3 ostatnie strony temaciku i postanowiłem rozwinąć kilka wątków ze swej strony ;]
Co do lektur:
Potop jest be. Dotrwałem do bodajże 8. rozdziału i uznałem, że dalej nie dam rady. W rankingu najnudniejszych czytanych książek jest na drugim miejscu (na pierwszym niepodzielnie króluje "Młody wygnaniec" Marii Julii Zaleskiej).
Lalka - wiele osób uważa, że książka jest nudna. Jak się nad tym zastanawiam to dochodzę do wniosku, że tych ludzi nie zrozumiem do końca życia. Lalka to imo najlepsza lektura szkolna, a do tego jedna z najlepszych książek w ogóle.
Co do lektur uważanych przez ogół za nudne - ludzie omijają szerokim łukiem i plują na Nad Niemnem. Mnie się natomiast książka bardzo podobała, a te śniące się po nocach niejednym opisy natury wcale mi nie przeszkadzały, powiem więcej - nawet mi się podobały. Ale to może ze względu na to, że cała moja rodzina pochodzi ze wsi i książka przypomniała mi stare, dobre, wakacyjne czasy, kiedy biegałem beztrosko po polach ;]
Podobnie Cierpienia młodego Wertera - też wszyscy wołają wniebogłosy, że nuda i schiz... a mnie się tam podobało. Chociaż to chyba ze względu na dość duże utożsamienie się z głównym bohaterem.

Co do Władcy Pierścieni i Tolkiena:
Tolkien to MISTRZ. Mimo, że dałoby się wymienić wiele nazwisk pisarzy fantasy, którzy piszą lepiej niż Tolkien (choć to w dużej mierze też kwestia gustu), to on jednak pozostanie MISTRZEM na wieki wieków amen. Jak dotąd nie spotkałem się z twórczością innego pisarza, który potrafiłby wymyślić tak dopracowany świat. Cudo. Tolkien miał łeb jak stodoła, i chwała mu za to.
Zaś odnośnie kontynuacji, to jaaakiś czas temu czytałem "Pierścień Mroku" Nika Pierumowa. Co prawda przeczytałem tylko 2 tomy z 3 (powodu nie pamiętam - brak czasu or smth) i już zdążyłem sporo zapomnieć, jednak nie zapomniałem pierwszych wrażeń po tej lekturze. Otóż jako książka jest książką dobrą, a nawet bardzo dobrą. Zaś jako kontynuacja WP - no tu już gorzej. Mimo że niektóre rozwiązania mogą wydać się nawet dobre i (przede wszystkim!!) zaskakujące, to jednak za duża rozbieżność od niektórych oryginalnych faktów i motywów jest dużym minusem - zwłaszcza dla fanów Tolkiena. Sama historia dzieje się 300 lat po akcji WP, głównym bohaterem jest potomek Merry'ego - Folko, i - jak nietrudno się domyślić - pojawia się big bad guy pragnący zniszczyć pokój Śródziemia z sobie tylko znanych powodów. Musiałbym w końcu się wziąć i to ukończyć ;d

Co do wieku:
Wiek ma znaczenie, i to bardzo duże, jednak w głównej mierze nie z powodu gustów (jak napisała Go Go Yubari, choć to też ma znaczenie), ale bardziej z powodu poglądów i pewnego doświadczenia. Czytając jedną książkę po 5, 10, 15 inaczej odczytamy niektóre fragmenty, inaczej je zrozumiemy, nabiorą one innego znaczenia.

Co do polecania dobrych książek:
:arrow: "Kupcy i ich żywostatki" autorstwa Robin Hobb - właściwie jest to trylogia, ale przyznam się, że przeczytałem tylko pierwszą część (po części dlatego, że książka dość trudno dostępna). Co nie zmienia faktu, że książka świetna. Pozwolę sobie skopiować tutaj małe streszczonko fabuły, które kiedyś naskrobałem. UWAGA!! Zawiera kilka spojlerów, które jednak imo nie psują za bardzo zabawy z czytania, gdyż nie dotyczą najważniejszych wątków.
Bingtown to centrum egzotycznego handlu, a także siedziba kupieckiej arystokracji słynącej ze swoich rzadkich i niezwykłych, wyrzeźbionych z czarodrzewu żaglowców. Żaglowce te, których dzioby rzeźbione są na kształt ludzkiego ciała, ożywają po śmierci swego trzeciego z kolei właściciela &#8211; czują, rozmawiają i myślą zupełnie jak normalni ludzie, pomagając tym samym swym kolejnym właścicielom w handlu i bogaceniu się.
Jednym z takich handlarzy jest bliski śmierci kapitan Ephron Vestrit &#8211; głowa coraz bardziej pogrążającej się w biedzie rodziny i trzeci właściciel żywostatku o nazwie Vivacia. Obiecał on niegdyś swej córce, Althei, która praktycznie wychowała się na tym statku, że po jego śmierci go odziedziczy. Jednak przed samą śmiercią ojca Althea dowiaduje się, że kapitan zmienił zdanie i zamierza przekazać w spadku bliską ożywienia Vivacię swojemu zięciowi &#8211; Kyle'owi Haven'owi. Od tej pory nienawiść, którą dziewczyna czuła do męża swej starszej siostry, pogłębia się jeszcze bardziej. Przekonana, że cała rodzina wraz z ukochanym ojcem obróciła się przeciwko niej, opuszcza dom szukając szczęścia jako chłopiec pokładowy na innych statkach, jednak jej myśli bezustannie krążą wokół należnego jej żywostatku i planów odbicia go z rąk swego szwagra. Po pewnym czasie w tych planach pojawia się miejsce dla innego, niewidomego żywostatku &#8211; Paragona. Nie żeglował on od wielu lat, ponieważ uważany jest za szalonego i przynoszącego pecha.
Kyle Haven, przejmując po kapitanie Ephronie rolę głowy rodziny, próbuje za wszelką cenę wydobyć ją z problemów finansowych. Postanawia w tym celu (pomimo sprzeciwów teściowej Ronici) zainwestować w niezwykle opłacalny, jednak bardzo haniebny dla wszystkich żywostatków, handel niewolnikami. Zastanawia się także nad odnowieniem zerwanego handlu z Deszczowymi Ostępami &#8211; miejscem wypełnionym tajemniczą magią, która zdeformowała mieszkających tam ludzi, potrafiących wytwarzać żywostatki dla kupców z Bingtown. Temu pomysłowi jednak zawsze sprzeciwiał się Ephron &#8211; zdawał się on obawiać, z sobie tylko znanych powodów, tego tajemniczego miejsca. Kyle postanawia także uczynić następcą swego nastoletniego syna, Wintrowa, który pobiera nauki kapłaństwa w świątyni boga Sa &#8211; w tym celu, wbrew sprzeciwom syna, ściąga go na Vivacię. Po jakimś czasie między chłopcem a statkiem zawiązuje się nić sympatii, będąca początkiem wielkiej przyjaźni &#8211; przyjaźni wystawionej na poważne próby, gdyż załoga Vivacii nie przepada za chłopcem i go poniża, zaś sam Wintrow tylko marzy o ucieczce i powrocie do swej świątyni.
W tym samym momencie, gdzieś w innej części świata, bezwzględny kapitan piratów, Kennit, zamierza wprowadzić w czyn swoje plany, mające zapewnić mu władzę i bogactwo, a także uczynić go władcą wszystkich piratów. Jednak największym marzeniem kapitana jest posiadanie własnego żywostatku, który pomógłby mu w realizacji swoich planów. Aby nie stracić poparcia swojej pirackiej załogi, zgadza się na stawiane przez nich warunki &#8211; w zamian za każdy ścigany w celu zagarnięcia żywostatek, kapitan ma oswobodzić niewolników z jednego statku niewolniczego (jest to zrozumiałe, gdyż większość piratów pod dowództwem Kennita była niegdyś niewolnikami). Los chciał, że pewnego dnia statek dowodzony przez Kennita napotkał na swej drodze żywostatek przewożący niewolników &#8211; Vivacię.
Czasem w krótkich przerywnikach głównej opowieści pojawiają się bardzo tajemnicze węże morskie &#8211; Maulkin, Sessurea i Shreever. Tajemnicze dlatego, gdyż zdają się wiedzieć o świecie i jego przeszłości więcej, aniżeli ludzie. Pływają one po bezmiarach mórz, szukając tajemniczej istoty zwanej Tą, Która Pamięta. Napotykając się pewnego razu na Vivacię, wzbudza ona ich zainteresowanie...
Co mnie zachwyciło w książce? A to, że przedstawiony w niej świat jest (jak na książkę fantasy) niezwykle realistyczny. Na pierwszy rzut oka wydaje się to minusem, jednak wcale tak nie jest. Co mnie najbardziej uderzyło, to problemy głównych bohaterów, które są bardzo zbliżone do problemów współczesnego świata - rozpaczliwe poszukiwanie sposobu na wyjście z finansowego dołka, problemy z wychowaniem dorastających dzieci, zagubienie swego miejsca w świecie, zwątpienie w istnienie Boga (Sa) itp. Poza tym, bardzo rozbudowane charaktery postaci - dokładnie poznajemy KAŻDĄ ważną osobistość w książce, motywy ich postępowania itp. Jak dla mnie mistrzostwo.
Mimo, że to trylogia, w Polsce została wydana w dość dziwny sposób - 1. tom został rozbity na 2, 2. tom - na 3, a 3. tom... cóż... jeszcze nie wydano ;d Poza tym są jednak dostępne dwie inne trylogie tej autorki - Skrytobójca i Złotoskóry (właśnie mam problem, czy wydać na to około 200 zł... z jednej strony szkoda kasy, z drugiej cudowne uczucie ślinotoku podczas czytania ;])

:arrow: Kolejna książka, a właściwie seria (5 tomów) - Dark Sun - Księgi Szkarłatnego Słońca autorstwa Troy'a Denning'a. Książka oparta na popularnej grze RPG w systemie D&D pt. Dark Sun. Zniszczony, zmieniony przez czarodziejską moc bezwzględnych królów-czarnoksiężników w pustynię świat, w którym mogą przetrwać jedynie najsilniejsi. I jak zwykle bywa, tymi najsilniejszymi są największe skurczysyny świata czyli wspomniani wyżej sorcerer-kings, którym (a właściwie któremu, bo tylko jednemu z nich) przeciwstawia się grupa niewolników z miasta Tyr.
Co czyni tą książkę godną polecenia? Przede wszystkim świat - całkiem odmienny od tych dotychczas znanych z książek fantasy. Rasy - też odmienne od stereotypowych (elfy jako największe zakały świata, CAŁKIEM łyse krasnoludy, mule - pół-ludzie pół-krasnoludy specjalnie "hodowane" do walki na arenie, oraz moje ulubione - tri-kriny, czyli ludzie-modliszki :>). Ciekawy "system magii" (że tak to nazwę) - energia do rzucania zaklęć pobierana jest z żywych organizmów, głównie z roślin (tak właśnie została wyniszczona flora tamtejszego świata - Athasu). Bardzo spodobał mi się inny rodzaj "magii" - Droga, czyli coś a'la połączenie telepatii z telekinezą, pozwalające potrafiącym się nią posługiwać psionikom na ciekawe wyczyny (jak np. okradanie na odległość, panowanie nad umysłami innych itp.) Gorąco polecam, niezwykle wciągająca książka (choć prawdziwa jazda zaczyna się od 2. tomu ;) ).
:arrow: seria przygód Tomka Wilmowskiego, autorstwa Alfreda Szklarskiego. Seria składająca się z 9 (jeśli dobrze pamiętam ;d) części, opowiada o młodym podróżniku, zwiedzającym świat w celu łapania dzikich zwierząt, którego po drodze spotykają liczne przygody. Znakomita okazja na zwiększenie wiedzy z geografii i historii polskich podróżników i odkrywców. Sama akcja ma miejsce w latach zaborów. Przyznam jednak, że dość specyficznie pisane, więc spodobają się tylko nielicznym.
:arrow: trylogia o Reynevanie, autorstwa Sapkowskiego. Chyba nie muszę komentować? Jeśli ktoś czuje niedosyt i pragnie czytać więcej książek w stylu wiedźmina, to to jest idealna pozycja :) (Gah, nie mogę się doczekać wydania 3. tomu ==")
:arrow: Ojciec chrzestny, autorstwa Mario Puzo. Też nie muszę komentować :> Klasyka jakich mało, i to w najlepszym wydaniu. Kto za młodu nie marzył o przynależności do Rodziny typu Corleone? Coś pięknego.
:arrow: Erich von Daniken - polecam wszystkie jego książki (których jest coś ponad 20). Autor próbuje w nich przekonać o racji swoich teorii, które mówią o wizycie inteligencji pozaziemskiej na Ziemi przed tysiącami lat. I nie tylko ;]


Nom, walnąłem elaborat jak się patrzy.
Jak coś godnego uwagi jeszcze mi się przypomni to zapodam ;)

Jeśli zaś ktoś pisał już o którejś z powyższych książek, to z góry przepraszam. Ale cóż, komu chciałoby się dokładnie czytać 50 stron postów ;d
Awatar użytkownika
Lenneth
Moderator
Moderator
Posty: 2189
Rejestracja: sob 30 paź, 2004 11:53
Lokalizacja: W-wa

Post autor: Lenneth »

No to teraz ja walnę ripostę. ;)
King of Clowns pisze:Co do lektur: Potop jest be.
Przy każdej możliwej okazji powtarzam, teraz też powtórzę: 'Potop' to jedna z moich ulubionych książek (książek w ogóle, nie tylko lektur). Święcie nam panujący Minister Giertych, zamiast wprowadzać 'Wychowanie Patriotyczne' do szkół, powinien dopilnować, żeby każde dziecko przeczytało Trylogię jeszcze w podstawówce. :] :lol:
King of Clowns pisze:Cierpienia młodego Wertera - też wszyscy wołają wniebogłosy, że nuda i schiz... a mnie się tam podobało.
Mała dygresja: trzy czwarte mojej klasy czytało to w środku nocy w autokarze przy latarkach XD -- wracaliśmy z kilkudniowej wycieczki, następnego dnia mijał termin, a polonistkę mieliśmy taką, że tylko spróbuj człowieku nie przeczytać. _^_ Mimo to (a może właśnie dlatego) całkiem miło wspomniam lekturę... widać po alkoholu nawet Goethe wchodzi. XD
King of Clowns pisze:"Kupcy i ich żywostatki" autorstwa Robin Hobb
W pewnej antologii dzieł fantasy trafiło mi się opowiadanie pt. 'Powrót do domu', związane z żywostatkami (tzn. autorstwa Hobb i rozgrywające się w świecie powieści). Utrzymane jest w formie dziennika naiwnej, zarozumiałej szlachcianki, która wbrew własnej woli (duh) zostaje zesłana na koniec świata, i tam, w toksycznej dżungli, dosłownie walczy o życie razem z mężem, dziećmi i resztą więźniów. Okoliczności sprawiają, że kobieta dojrzewa psychicznie; z rozpieszczonej idiotki staje się de facto głową rodziny. A tymczasem gdzieś w tle Hobb opisuje cuda nowego świata, niebezpieczne mokradła, resztki jakieś cywilizacji pod ziemią, zagubione miasto...
Nie ukrywam, przyjemnie się to czytało. Po Twojej recenzji całej serii widzę, że czas zainteresować się resztą.
King of Clowns pisze:Poza tym są jednak dostępne dwie inne trylogie tej autorki - Skrytobójca i Złotoskóry (właśnie mam problem, czy wydać na to około 200 zł... z jednej strony szkoda kasy, z drugiej cudowne uczucie ślinotoku podczas czytania ;])
Czytałam 'Ucznia Skrytobójcy' i chyba jeszcze drugą część cyklu, potem sobie odpuściłam. Pierwszy tom pamiętam bardzo dobrze, był fajny, nie trącił sztampą. Główny bohater, Bastard - nieślubny syn króla, ważny pionek w politycznej grze, ale jednocześnie osoba pozbawiona na dworze wszelkich praw - naprawdę przypadł mi do gustu, podobnie zresztą jak postaci poboczne. Tajemniczy Błazen był oczywiście smutny i melancholijny, jak na trefnisia przystało. :wink: Królowa nie mogła się pogodzić z istnieniem Bastarda (w końcu stanowił żywy dowód na zdradę jej męża), ale poza oczywistą nienawiścią miała wobec chłopaka jeszcze inne uczucia. Generalnie żaden z ważniejszych bohaterów/złoczyńców nie był dwuwymiarowy. Dodajmy do tego ciekawy świat fantasy, intrygę i zwroty akcji, a wyjdzie dość miła lektura.
King of Clowns pisze:seria przygód Tomka Wilmowskiego, autorstwa Alfreda Szklarskiego
Czytałam, a jakże. ;) W ogóle w dzieciństwie byłam fanką powieści przygodowych. Btw, istnieje jeszcze seria komiksów o Tomku. Ja już wyrosłam, ale dla młodszych czytelników jak znalazł. XD
King of Clowns pisze:trylogia o Reynevanie, autorstwa Sapkowskiego. Chyba nie muszę komentować?
Erm... patrz niżej. Dokładnie miesiąc temu udało mi się wreszcie zmęczyć do końca 'Bożych Wojowników', więc może teraz napiszę coś więcej niż tylko 'Reynevan & Co. sucks'.
King of Clowns pisze:Jeśli ktoś czuje niedosyt i pragnie czytać więcej książek w stylu wiedźmina, to to jest idealna pozycja
Zapewniam Cię: pragnę czytać więcej książek w stylu 'Wiedźmina', bo jest to pozycja, którą uwielbiam i znam na pamięć. 'Narrenturm' rozczarował mnie jednak na całej linii. Jak to już podsumowałam paręnaście stron temu: "Reynevan to idiota bez charyzmy, przygód ma aż za dużo, piętnastowieczny Śląsk mnie nie interesuje, a styl Sapkowskiego, tak miły w Wiedźminie, tutaj sprawia wrażenie odgrzewanego kolteta."
Szczególnie to ostatnie mnie irytuje - język ASa, powielający ciągle te same tricki narracyjne (np. krótkie, urywane zdania, hiperbole, etc); to, że facet się powtarza, widać gołym okiem. Ba, ja się nawet przyczepię do długości rozdziałów: są za długie. Męczą.
Dodatkowo: cały tekst nasączony łaciną i innymi językami, czasem bez tłumaczeń, plus samozachwyt autora nad własną wiedzą, niepotrzebne notatki do co drugiego rozdziału, które zmuszały mnie do skakania na koniec książki dosłownie co chwila, chyba tylko w celu zgubienia wątku. -_- Tak, przyznaję, nie jestem fanką historii, a już na pewno nie tego okresu. Może jestem uprzedzona. :roll: Denerwuje mnie połączenie grochu z kapustą, podręcznikowej (?) historii z magią, kretyńskie zaklęcia, 'humorystyczne' opisy kampanii wojennych, przy których usypiałam z nudów (a przecież polityka Wiedźminlandu mnie interesowała -_-).
Reynevan mógłby po Geralcie najwyżej sprzątać wychodek, ale to już kwestia gustu. ;) Nie podoba mi się ten bohater, i tyle. Nie potrafię się z nim utożsamiać, choć teoretycznie sama jestem młoda, narwana, głupia i pełna ideałów. :] Doceniam stopniową przemianę, jaka w nim zachodzi,

Kod: Zaznacz cały

podobało mi się m.in. jego pierwsze zabójstwo w karczmie, wybór, jakiego dokonał w kwestii ukochanej,
ale to nadal nie to. Parodiując ASa: nie stoi mu. Oczywiście charyzmy. :]
Postacie drugoplanowe jakoś trzymają poziom, ale Szarlej niebezpiecznie kojarzy mi się z nudnym... dajmy na to, Auronem. :> Samson rządzi; IMO najlepszy bohater cyklu, ale cóż z tego, skro autor poświęca mu tak mało uwagi. -_-;

Wynudziłam się, jednym słowem -- i nie wiem, czy sięgnę po ostatni tom. Taka przynajmniej jest moja, subiektywna opinia. ;)
Awatar użytkownika
Go Go Yubari
Ifrit
Ifrit
Posty: 4619
Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
Lokalizacja: Gotham

Post autor: Go Go Yubari »

A ja odwrotnie. Wiedźmin mnie odrzuca, nie mogę go strawić, za to Narrenturm czyta mi sie świetnie. Heh.
Lenneth pisze:kojarzy mi się z nudnym... dajmy na to, Auronem.
_^_ Auron *____*

Z książek jeszcze polecę Bridet Jones. Głupie to i język nie najwyższych lotów, ale dobre do odmóżdżenia się.
Awatar użytkownika
Lenneth
Moderator
Moderator
Posty: 2189
Rejestracja: sob 30 paź, 2004 11:53
Lokalizacja: W-wa

Post autor: Lenneth »

Go Go pisze:A ja odwrotnie. Wiedźmin mnie odrzuca, nie mogę go strawić, za to Narrenturm czyta mi sie świetnie. Heh.
Heh. Napiszę to, co Ty zawsze piszesz w takich momentach.

Luci: ARGUMENTY! >.<

:evilbat: ;)

Btw, brawo Kil. :] Osobiście nie zamierzam się z nikim kłócić, że Tolkien złym pisarzem był, ale sama też wolę Sapkowskiego od Pierścienia.
Weź jednak pod uwagę, że Tolkien był prekursorem w swoim gatunku. I choćby z tego tytułu należy mu się cześć i chwała. Reszta, w tym AS, to tylko powielanie (albo negowanie) wyznaczonych przez 'Władcę Pierścienia' standardów i schematów.
King of Clowns

Post autor: King of Clowns »

Lenneth pisze:Dodatkowo: cały tekst nasączony łaciną i innymi językami, czasem bez tłumaczeń, plus samozachwyt autora nad własną wiedzą, niepotrzebne notatki do co drugiego rozdziału. (...) Denerwuje mnie połączenie grochu z kapustą, podręcznikowej (?) historii z magią, kretyńskie zaklęcia, 'humorystyczne' opisy kampanii wojennych, przy których usypiałam z nudów
Moim zdaniem właśnie to wszystko (a już najbardziej historyczne tło wydarzeń) nadaje książce tego smaczku, że aż paluszki lizać ;]

Co do Samsona to się zgadzam. Dabest of dabest. I już chociażby z jego względu warto czekać na ostatni tom, żeby się dowiedzieć, jak się zakończą jego poszukiwania powrotu do domu, gdziekolwiek by to było ;] No i dlaczego Pomurnik (imo druga najciekawsza postać - polimorfia fajna rzecz ;]) tak się nim interesuje.



Co do wyższości Sapka nad Tolkienem, to ja się w pełni zgadzam. Jednak tylko w kwestiach fabularnych i charakterów postaci, bo jak już napisałem:
Mimo, że dałoby się wymienić wiele nazwisk pisarzy fantasy, którzy piszą lepiej niż Tolkien (choć to w dużej mierze też kwestia gustu), to on jednak pozostanie MISTRZEM na wieki wieków amen.
Świat stworzony przez Tolkiena to imo mistrzostwo, z którym nie ma porównania.


Btw, mam kolejne pozycje godne polecenia, a o których wczoraj mi się zapomniało ;d
:arrow: "Dracula" Brama Stokera - ku mojemu zdziwieniu są tacy, którzy jeszcze tego nie czytali. A to imo herezja i profanacja ;d Książka, od której praktycznie zaczął się swego rodzaju boom na wampirki - coś pięknego. W dodatku napisane w ciekawy sposób, w postaci zapisków z pamiętników, dzienników itp.
:arrow: "Życie po życiu" i "Refleksje nad życiem po życiu" autorstwa Raymonda Moody'ego. Autor bada zjawisko śmierci klinicznej i życia pośmiertnego, zdając się na relacje ludzi, którzy przeżyli własną śmierć (o ile można to tak nazwać ;) ). Jest też książka tego samego pana, która (jeśli się nie mylę) zajmuje się zjawiskiem reinkarnacji, pt. "Życie przed życiem". (Jeszcze) nie czytałem, ale zważając już na samą tematykę i autorytet Moody'ego, może być bardzo ciekawe.
Awatar użytkownika
Garnet
Ifrit
Ifrit
Posty: 3000
Rejestracja: sob 13 wrz, 2003 12:33

Post autor: Garnet »

King of Clowns pisze:Książka, od której praktycznie zaczął się swego rodzaju boom na wampirki
:cough: chyba zapomniales o 'Wampirze" Polidori'ego^^" ..<nie mowiac o tym,iz słowo wampir pierwszy raz pada w "Giaurze" Byrona..chociaz to 'boomu' ofkoz nie wywolalo zarazXD>

ale co oczywiscie w zadnym stopniu nie umniejsza wielkosci Draculi...gdziez bym smiala :D
kilmindaro pisze:jak Szwedy od Polaków po rzyci ostro obrywali
-_-
Kiri kiri kiri kiri kiri kiri!
Awatar użytkownika
Isia
Cactuar
Cactuar
Posty: 209
Rejestracja: sob 28 maja, 2005 10:47
Kontakt:

Post autor: Isia »

Lenneth pisze:King of Clowns napisał/a:
Cierpienia młodego Wertera - też wszyscy wołają wniebogłosy, że nuda i schiz... a mnie się tam podobało.

Mała dygresja: trzy czwarte mojej klasy czytało to w środku nocy w autokarze przy latarkach XD
Nienawidzę romantyzmu :P

Tolkien a Sapkowski

"Władca" i "Wiedźmin" są o zupełnie różnych sprawach, pisane z zupełnie różnego punktu widzenia, i nie ma sensu ich porównywać.
Tolkien naśladował mitologię, która z natury dociera do nas w formie przetrawionej przez wieki. Pisał epos heroiczny, legendę o dzielnych bohaterach (Aragorn ^^ ) ratujących świat przed mhrocznym ZUEM. I pisał to z pozycji stricte chrześcijańskich, o czym się zapomina.
Sapkowski pisze w świecie współczesnym, w zrelatywizowanych czasach, i nie wiem, czy zauważyliście, ale pisze o tych właśnie czasach! (jak mu się na komunizowanie zbierze, to się można przekręcić :roll: ) malując je szminką fantastycznego średniowiecza. Przez powieść przebijają dość typowe teraz poglądy (raju, jak to idiotycznie brzmi :roll: )
Reasumując, Tolkien bronił się przed postrzeganiem jego dzieła jako alegorii, kiedy znacznie więcej odniesień do współczesności przemyca Sapkowski.
Isia staje pod pręgierzem :wink:
BEGIN GEEK CODE
Version: 3.12
GL/S dpu s: a-- c+ L+ E- W++ N- o? K? w-- O-- M- V? PS--- PE++ Y? PGP-@ t+ 5? X R>+ tv>! b++ DI- D? G e* h! !r !x
END GEEK CODE
skrocz

Post autor: skrocz »

przeczytałem ostatnio "Sztukę wojny" - świetna książka, ktoś może podrzucić jakiś tytuł godny polecenia w tej tematyce??
Thaniel

Post autor: Thaniel »

Hmmmm...
Dobre książki to te od Grahama Mastertona (oczywiście horrory) :D , ale najlepsza jest i tak "Zmory Alaizabel" Chris'a Wooding'a

ARGUMENTY!
Ostatnio zmieniony sob 17 cze, 2006 09:48 przez Thaniel, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Książki, komiksy”