(To będzie straszny off-top, za co z góry przepraszam.)
Od dwóch dni z trudem się hamuję , żeby nie przyłączyć się do tej bezsensownej dyskusji, ale w końcu puściły mi nerwy. Kilka tekstów aż prosi się o komentarz. :]
Najpierw fakty i mity:
Jenov pisze:Twoją [Sephirii] skalę stopniową też można spalić i wyrzucić bowiem tzw, leveli jest znacznie więcej (począwszy od elementary bodajże) na proficiency kończąc. Razem koło 15.
Poziomów może być nawet i pięćset, ale oficjalnych egzaminów jest tylko pięć:
- Key English Test (KET)
- Preliminary English Test (PET)
- First Certificate in English (FCE)
- Certificate in Advanced English (CAE)
- Certificate of Proficiency in English (CPE)
...I akurat na tym się znam, bo 'siedzę w certyfikatach' już szósty rok.
Boni pisze:język polski jest ubogi, uboższy od angielskiego
Go-Go pisze:No co Ty? -_-' Wręcz przeciwnie.
Jeśli chodzi o liczbę słów (Boni akurat tutaj o słowach pisał), język angielski jest bogatszy dzięki licznym zapożyczeniom. Inna rzecz, że przeciętny użytkownik języka (nawet native speaker) większości tych słów nie zna/ nie używa.
Go-Go pisze:Anglicy stosuja zwykle proste formy zdań i proste słowa.
pho3n1x pisze:Anglicy... raczej Amerykanie.
Jak ja kocham bzdurne mity.

Anglicy od Amerykanów nie lepsi, wbrew obiegowej opinii. My Polacy też na codzień nie przesadzamy z wyrafinowaną konwersacją, co już zostało zauważone przez Go-Go.
Jenov pisze:Yubari mylisz się i to srogo co do FCE. Jako że mam w tej kwestii większą wiedzę - posłuchaj.
Złośliwy komentarz ciśnie mi się na usta (...m.in. odnośnie mojej własnej wiedzy), ale się ograniczę. Nie chcę Cię jednak martwić, Jenov, ale nie masz na studiach zbyt wysokiego poziomu. Myśli tej nie rozwinę -- to nie temat na przechwalanie się uniwerkami. -_-
Jenov pisze:W każdym bądź razie zdanie certyfikatu wcale proste nie jest i nie wierzę że ktoś po ogólniaku był w stanie do niego wogóle podejść.
Patrz odpowiedź Sephi. Ja swoje FCE robiłam w wieku lat piętnastu, jak trzy czwarte mojej klasy. -_- I mieliśmy wtedy READING (*gasp*), a nie 'Vocabulary'. Mogę Ci przyznać rację jedynie w tym, że poziom trudności z roku na rok rośnie. A wiesz dlaczego? Bo rośnie poziom przygotowania uczestników, a poprzeczka/ oceny
zawsze są płynne i dostosowane do możliwości zdających.
Khe, a odnośnie swojego tłumaczenia FF8 pragnę dodać, że w momencie, gdy je robiłam (po FCE na A

), daleko mi było do pełni profesjonalizmu -- nie raz latałam z bzdurnymi pytaniami do native speakerów z British Council (...oczywiście nie mówiłam im, czego te pytania dotyczą.

)
Dobra, lecimy dalej z tym off-topem...
Go-Go pisze:FCE to banał, zdałam go w liceum. Trzeba mieć wyjątkowa niewiedzę z angielskiego, żeby nie zdać tego na conajmniej C.
Heh, dodam jednak, że można zawalić FCE przez nieznajomość jego struktury (...ale po polskiemu mi się dziś pisze...

), tzn. jeśli nie wie się z góry, jak wygląda egzamin, szanse maleją. I łatwiej o poślizg, nawet osobie przygotowanej -- np. zwyczajnie może komuś zabraknąć czasu, bo nie wie, jak rozplanować.
And the bottom line is: tłumaczyć każdy może, jeden lepiej, drugi gorzej. -_- Rzecz w tym, żeby tłumaczenie było nie tylko poprawne, ale i z polotem. Dopiero wtedy można je nazwać profesjonalnym.
Tak, będąc na poziomie FCE i wieku lat -nastu można spokojnie przetłumaczyć Finala (...w końcu całą gramę się zna, od nowych wyrazów jest słownik a od idiomów zaprzyjaźnieni 'natywni'), ale nikt nie gwarantuje, że nie będzie to sztywne, schematyczne tłumaczenie. Tłumaczenie, które odbierze część przyjemności z gry.
Bosz, czuje się głupio, że w ogóle to wszystko napisałam. Ewentualne komentarzę proszę na priv; nie chcę już tego dłużej ciągnąć. -_-