Manga & Anime
Moderator: Moderatorzy
Mam 20 minut tramwajem, ale i tak się nie wybieram.
Natomiast faktem jest, że Femina zrobiła się w ciągu ostatnich lat podejrzanie 'anime-friendly', co mnie cieszy. ^^
Cierń, naprawdę, jak nie znasz gry, odpuść sobie ToE. Jeśli masz wyraźną potrzebę obejrzenia jakiejś lekkiej, wakacyjnej zapchaj-dziury, znajdą się na 100% lepsze pozycje - może od razu zarzuć jakiś hentaj, ecchi albo harem anime. ToE może Cię bowiem rozczarować.
Natomiast faktem jest, że Femina zrobiła się w ciągu ostatnich lat podejrzanie 'anime-friendly', co mnie cieszy. ^^
Cierń, naprawdę, jak nie znasz gry, odpuść sobie ToE. Jeśli masz wyraźną potrzebę obejrzenia jakiejś lekkiej, wakacyjnej zapchaj-dziury, znajdą się na 100% lepsze pozycje - może od razu zarzuć jakiś hentaj, ecchi albo harem anime. ToE może Cię bowiem rozczarować.
no ja mam tylko dwa razy tyle, więc nie panikuj... :] ja tam będę na bank! nawet jakby zrobili taki motyw w Moskwie, to pojechałbym bez żadnego gadaniaGveir pisze:Ale mam tylko 200 kilosów, odpada
ale pomysł bardzo fajny, może jak przyjdzie sporo wiary, to może zaczną częściej takie coś organizować. Co jak co, ale Utene bym obejrzał śmiało :]
Cierniu! nie słuchaj jej! ona bluzga...Lenneth pisze:Cierń, naprawdę, jak nie znasz gry, odpuść sobie ToE
Umierając zawsze miej przy sobie prezerwatywę... nawet po śmierci możesz zarazić się HIV albo jakimiś innymi fajnymi wenerami.
Skończyłam Ouran High School Host Club ...
Na poczatku odpychały mnie od tego recenzje traktujące o porażajacej dawce wirujących różyczek, cukru , lukru i brokatu...@_______@
Potem stwierdziłam ...że to istna perełka i twórcom nalezy się medal za pomysł ... Szkoła wyglądająca jak kompleks pałacowy, mundurki jak stroje balowe, do tego patetyczna orkiestra w tle *________*.... Dostałam na punkcie tego anime niezłego fioła
Do tego postacie - o ile nigdy wczesniej nie kreciły mnie żadne animowe dewiacje, teraz nie mogłam oderwac oczu od bliźniaków ...są genialni *_____* Uwielbiam jak mówią chórem
No i Tamaki - stawiam go na równi z Harimą ze SR, jeden z najlepszych komediowych idiotów jakiego widziałam :D
Ogólnie posmiałam sie nieźle, chociaż School Rumble chyba pod wzgledem komediowości nie przebije, ale Ouran ma u mnie olbrzymi plus za klimat ...Wiecej różyczek ^________^,
Kiss Kiss fall in love _^_
Na poczatku odpychały mnie od tego recenzje traktujące o porażajacej dawce wirujących różyczek, cukru , lukru i brokatu...@_______@
Potem stwierdziłam ...że to istna perełka i twórcom nalezy się medal za pomysł ... Szkoła wyglądająca jak kompleks pałacowy, mundurki jak stroje balowe, do tego patetyczna orkiestra w tle *________*.... Dostałam na punkcie tego anime niezłego fioła
Do tego postacie - o ile nigdy wczesniej nie kreciły mnie żadne animowe dewiacje, teraz nie mogłam oderwac oczu od bliźniaków ...są genialni *_____* Uwielbiam jak mówią chórem
No i Tamaki - stawiam go na równi z Harimą ze SR, jeden z najlepszych komediowych idiotów jakiego widziałam :D
Ogólnie posmiałam sie nieźle, chociaż School Rumble chyba pod wzgledem komediowości nie przebije, ale Ouran ma u mnie olbrzymi plus za klimat ...Wiecej różyczek ^________^,
Kiss Kiss fall in love _^_
&. - > kropek na rollercasterze
A. - > kropek na wieży Eiffla
+. - > kropek z procesją
|.| - > kropek w toi-toi'u ( by Cierń)
Oo. - > kropek uciekający przed lawiną ( by Cierń)
A. - > kropek na wieży Eiffla
+. - > kropek z procesją
|.| - > kropek w toi-toi'u ( by Cierń)
Oo. - > kropek uciekający przed lawiną ( by Cierń)
Niestety, ale JPF przesunął datę wydania Death Note na sierpień.
[ Dodano: Czw 28 Cze, 2007 19:49 ]
No i zaliczyłem już całe anime Death Note. Krótko,
[ Dodano: Czw 28 Cze, 2007 19:49 ]
No i zaliczyłem już całe anime Death Note. Krótko,
Kod: Zaznacz cały
wolałem jednak zakończenie w mandze - sadystyczny Ryuk wymiata. ;p
The Schrödinger's cat paradox outlines a situation in which a cat in a box must be considered, for all intents and purposes, simultaneously alive and dead. Schrödinger created this paradox as a justification for killing cats
Zakończenie anime Death Note było tak beznadziejne, ze az mi sie adrenalina podniosla xD
Podobno ma wyjśc jeszcze dodatkowy epizod wyjaśniający dalsze wydarzenia- liczę na to, bo anime jest ucięte, a końcówka mało satysfakcjonująca.
Kod: Zaznacz cały
Manga pokazywała dobitnie, ze Light przegrał i nie zasłużył nawet na współczucie (te żałosne sceny "pływania" po podłodze, Mikami odwracający się od niego i wlaśnie mój kochany Ryuuk-sadysta..) Anime niby było wierne mandze, ale na koniec dodano całkowicie zbędne sceny, które miały chyba zmusić fanów(?) Kiry do płaczu >_>
Kod: Zaznacz cały
Tak, liczyłam na to,że chociaż dodadzą np konajacą Misę *_* W końcu wiadomo,że długo sobie nie pożyła xD
Mozna sie było tego spodziewać >_> Nawet nei chodzi o to,że JPF nawala- w końcu prowadzą rozmowy z Japońcami, a oni potrafia dopiec w sprawach licencyjnych. Tylko po kiego zamieszczać na stronie głównej zapowiedź i konkretny termin, skoro nei wszystko jest dopięte na ostatni guzik.. Podobnie z Hellsingiem, którego się już chyba nie doczekam.Ababeb pisze:Niestety, ale JPF przesunął datę wydania Death Note na sierpień.
1) Tak, fani Kiry istnieją. *chrząka*Ivy pisze:Kod: Zaznacz cały
Anime niby było wierne mandze, ale na koniec dodano całkowicie zbędne sceny, które miały chyba zmusić fanów(?) Kiry do płaczu >_>
2) Muszę w takim razie obejrzeć to zakoczenie.
3) ...Najlepiej z paczką chusteczek pod ręką.
Btw, czy ktoś poza mną absolutnie zakochał się w córce mafioza z epów 9-10 DDB? *___*
Tymczasem Hei robi się coraz bardziej cool z odcinka na odcinek; już teraz wyrabia 200% normy w moim osobistym rankingu. Po prostu wysiadam przy scenach walki z jego udziałem, jak krótkie by one nie były. *wysiada*
Ouuuu ...czyli dobrze, że skończyłam ogladanie anime DN po pierwszych odcinkach drugiej serii, jak tylko zobaczyłam te cięcia, po których mnie krew zalewała ...Musze dbac o moje biedne nerwy _^_
Szkoda, że taki gniot z tak świetnej mangi zrobili, ale jak dla mnie nie da sie oddać kwintesencji DN w anime, bo ani muzyka ani głosy postaci nie oddadzą tego, co zostało napisane słowem, a dla mnie najwazniejsze było to zatapianie się z stronnicach tekstu, poszlaki, domysły, rozwazania :] ...Słowo niestety jest niefilmowe, dlatego może TROCHĘ uda mi się przy sporym wysiłku usprawiedliwić twórców ...
Czy tylko ja miałam wrażenie, ze ten Near z anime i ten z mangi to dwie różne postaci ?? O_o brrrr
Zreszta i tak bym chyba nie obejrzała dalej anime, bo głos Miyano Mamoru dobitnie kojarzy mi się z Tamakim, co wywołuje u mnie napady histerycznego smiechu, bo wyobrażam sobie Lighta skaczacego pod niebo i krzyczącego "L! Mon ami !!!! Mon ami!!!!" :D :D :D :D _^_ Tak, pójdę sie leczyć
Szkoda, że taki gniot z tak świetnej mangi zrobili, ale jak dla mnie nie da sie oddać kwintesencji DN w anime, bo ani muzyka ani głosy postaci nie oddadzą tego, co zostało napisane słowem, a dla mnie najwazniejsze było to zatapianie się z stronnicach tekstu, poszlaki, domysły, rozwazania :] ...Słowo niestety jest niefilmowe, dlatego może TROCHĘ uda mi się przy sporym wysiłku usprawiedliwić twórców ...
Czy tylko ja miałam wrażenie, ze ten Near z anime i ten z mangi to dwie różne postaci ?? O_o brrrr
Zreszta i tak bym chyba nie obejrzała dalej anime, bo głos Miyano Mamoru dobitnie kojarzy mi się z Tamakim, co wywołuje u mnie napady histerycznego smiechu, bo wyobrażam sobie Lighta skaczacego pod niebo i krzyczącego "L! Mon ami !!!! Mon ami!!!!" :D :D :D :D _^_ Tak, pójdę sie leczyć
&. - > kropek na rollercasterze
A. - > kropek na wieży Eiffla
+. - > kropek z procesją
|.| - > kropek w toi-toi'u ( by Cierń)
Oo. - > kropek uciekający przed lawiną ( by Cierń)
A. - > kropek na wieży Eiffla
+. - > kropek z procesją
|.| - > kropek w toi-toi'u ( by Cierń)
Oo. - > kropek uciekający przed lawiną ( by Cierń)
Ktoś cos pisał? Coś o fanach? Naaah xDLenneth pisze:1) Tak, fani Kiry istnieją. *chrząka*
Nie no, bez przesady _^_ Ja tu raczej miałam na myśli małoletnie fanki, które z DN rozumieją tylko tyle, że Light jest przystojny, a L dziiiwny _^_ Ostatnio sporo się takich fanów DN namnożyło dzięki anime.Lenneth pisze:Najlepiej z paczką chusteczek pod ręką
Anime oceniam pozytywnie- szczególnie część pierwsza i początek drugiej właśnie. Graficznie prezentuje się ładnie, głosy brzmią nieźle (L jest boski, w końcu to Yamaguchi ^^), historia nie jest aż tak drastycznie pocieta i zmieniona. Jednak im bliżej końca, tym gorzej sie działo:Ireth pisze:Szkoda, że taki gniot z tak świetnej mangi zrobili, ale jak dla mnie nie da sie oddać kwintesencji DN w anime, bo ani muzyka ani głosy postaci nie oddadzą tego, co zostało napisane słowem
Kod: Zaznacz cały
Light i jego upośledzone kobiety, kiepskie zarty Matsudy i znikoma ilość scen z Mello, Near'em, że juz nie wspomnę Matt'a i jego "roli". Niektóre epy zwyczajnie mnie wkurzały, a jedyną motywacją do dalszego ogladania była nadzieja " a moze jednak pokażą Mello" _^_
Near w anime dostał kiepski głos i niewielkie pole do popisu. Wydał mi sie jakiś taki bezbarwny w stosunku do mangowego pierwowzoru- największym jego atutem był fakt, że wyglądał słodko _^_Ireth pisze:Czy tylko ja miałam wrażenie, ze ten Near z anime i ten z mangi to dwie różne postaci ?? O_o brrrr
Miyano jako Tamaki to strał w dziesiątkę. Light z tym głosem to prawdziwy niewypał >_> Miałam identyczne odczucia, choć starałam się nie kojarzyć kochanego Tamakiego z takim debilem _^_ Plusem był chyba tylko fakt, że Miyano umie się histerycznie śmiać- a widz razem z nim oczywiście xDIreth pisze:głos Miyano Mamoru dobitnie kojarzy mi się z Tamakim, co wywołuje u mnie napady histerycznego smiechu, bo wyobrażam sobie Lighta skaczacego pod niebo i krzyczącego "L! Mon ami !!!! Mon ami!!!!" :D :D :D :D _^_ Tak, pójdę sie leczyć
Btw własnie zajrzałam na AnimeNewsNetwork na seiyuu DN i zaliczyłam rotfla _^_ Wcześniej jako seiyuu Takady wymieniano jakąs bliżej mi nie znaną aktorkę, więc olałam jej uderzjące podobieństwo do Haruhi xD Ale teraz pojawiło się tam nazwisko Sakamoto - tak więc w DN mamy niezły Ouranowy trójkącik: Light (Tamaki), Mikami (Kyouya) i Takada (Haruhi) Naprawdę zabawnie to brzmi xD
Btw zapomniałam skomentować:
*_* Bo wszystko co rude jest piękne... Te pozorowane yaoistyczne scenki oglądałam sobie kiedyś po kilkanaście razy dziennie <3 W sumie nic nie stoi na przeszkodzie ,żeby je odświeżyć <napala się>Ireth pisze:nie mogłam oderwac oczu od bliźniaków ...są genialni *_____* Uwielbiam jak mówią chórem
Manga DN podobała mi sie baaaaardzo i dlatego kazda najmniejsza rysa doprowadzała mnie do szału ...Poza tym głosy były inne niż te, które sobie wyobrażałam, co zmieniało u mnie odbiór postaci Mi się to po prostu lepiej czytało, wczytywanie się w kolejne domysły i rozwazania, no i do tego czarno-białe ujęcia bohaterów nie raz prezentowały się lepiej niz ich kolorowe kalki To nie to samo
Co do głosu Lighta to nie od razu taki niewypał jak dla mnie. Miyano spisywał się nieźle z tymi swoimi histeriami podbudowanymi ZUEM To tylko świadczy o tym, jak dobry jest w swoim fachu - dubbingował rozkosznego kretyna i samozwańczego kandydata na boga _^_ ...Az się sama zdziwiłam, ze nie rozpoznałam głosu Lighta w Ouranie ....zresztą ciężko się dziwić _^_ role mieli skrajnie różne ...
No i nie powiem, ze nie uwielbiam jego głosu, bo częstotliwość, z jaką przewijało sie u mnie ostatnio "Guilty Beauty Love" jest wrecz zawstydzająca _^_
...Jak dla mnie mogliby jeszcze dorzucić bliźniaków na Near'a i Mello i komedia pierwsza klasa
Jak juz przy bliźniakach jestesmy (*_____________*) to uwielbiam moment z ciasteczkiem ...jest taki *_________*, o taki własnie, o --> *_________*
No i "Bokura no love style" przebiła ilością przesłuchań "Guilty beauty love" ..nie mogłam się od tego odessać ( "Oh yes yes yeeeeees :] " )
Co do głosu Lighta to nie od razu taki niewypał jak dla mnie. Miyano spisywał się nieźle z tymi swoimi histeriami podbudowanymi ZUEM To tylko świadczy o tym, jak dobry jest w swoim fachu - dubbingował rozkosznego kretyna i samozwańczego kandydata na boga _^_ ...Az się sama zdziwiłam, ze nie rozpoznałam głosu Lighta w Ouranie ....zresztą ciężko się dziwić _^_ role mieli skrajnie różne ...
No i nie powiem, ze nie uwielbiam jego głosu, bo częstotliwość, z jaką przewijało sie u mnie ostatnio "Guilty Beauty Love" jest wrecz zawstydzająca _^_
...Jak dla mnie mogliby jeszcze dorzucić bliźniaków na Near'a i Mello i komedia pierwsza klasa
Jak juz przy bliźniakach jestesmy (*_____________*) to uwielbiam moment z ciasteczkiem ...jest taki *_________*, o taki własnie, o --> *_________*
No i "Bokura no love style" przebiła ilością przesłuchań "Guilty beauty love" ..nie mogłam się od tego odessać ( "Oh yes yes yeeeeees :] " )
&. - > kropek na rollercasterze
A. - > kropek na wieży Eiffla
+. - > kropek z procesją
|.| - > kropek w toi-toi'u ( by Cierń)
Oo. - > kropek uciekający przed lawiną ( by Cierń)
A. - > kropek na wieży Eiffla
+. - > kropek z procesją
|.| - > kropek w toi-toi'u ( by Cierń)
Oo. - > kropek uciekający przed lawiną ( by Cierń)
To jak nie jedziesz, to se zassaj :] Waaarto i serial i film ^^ Luci - natychmiast to ściągać i oglądać U nas kiedyś nawet puścili w kinie na zadupie tego uniwersum Spirited Away i przyszło nawet... 15 osób! W tym jeno ja z dorosłych, wiedzących na idą... bo przeciętny musiał do Torunia _^_ Najlepsze były dzieciaki w wieku do lat 9: "Tato, tato, to jest chińskie!". I tak dobrze, że puścili. Bo jak u nas w kinie nie ma minimum 15 osób, to nie puszczają -_-"Gagarin pisze:ale pomysł bardzo fajny, może jak przyjdzie sporo wiary, to może zaczną częściej takie coś organizować. Co jak co, ale Utene bym obejrzał śmiało :]
Beznadziejne, bo beznadziejne, ale chciałbym je zobaczyć... Jaki sub najlepiej... eee... kupić, bo za dużo tego, a nie chce mi się marnować czasu i przestrzeni (dyskowej)?Ivy pisze:Zakończenie anime Death Note było tak beznadziejne, ze az mi sie adrenalina podniosla xD
Lubiłaś tą mendę? Ja teżLenneth pisze:1) Tak, fani Kiry istnieją. *chrząka*
Mówimy o Alice? Właśnie w końcu obejrzałem te dwa odcinki i powiadam... ona była świetna! I ładna ^^Lenneth pisze:Btw, czy ktoś poza mną absolutnie zakochał się w córce mafioza z epów 9-10 DDB? *___*
Tymczasem Hei robi się coraz bardziej cool z odcinka na odcinek; już teraz wyrabia 200% normy w moim osobistym rankingu. Po prostu wysiadam przy scenach walki z jego udziałem, jak krótkie by one nie były. *wysiada*
Kod: Zaznacz cały
Czemu zawsze takie fajne postacie giną :(
Hei jest mocny, ale niech pokaże więcej osobowości, jak w odcinkach z panią, która piła krew (do tej pory IMO wraz z dwoma ostatnimi najlepsze odcinki - dwa komediowe to porażka...). I w końcu było krwawo jak trzeba. Hei z elektrycznością nie jest tak widowiskowo mordujący jak ochroniarz Alice, ani osobnik od produkcji niewidzialnych biczy niestety. Ale dziury w przeciwnikach tym razem zaspokoiły mój głód krwi w DTB, a ta do tej serii pasuje bardzo. No i w końcu były jakieś dłuższe i ładniejsze sceny walki - bitwa z Wei'em była naprawdę świetna. No, ale im dalej tym lepiej, zdecydowanie.
Taaak? Do tej pory nie widziałem Ouran'a (ale to się niedługo nadrobi) i nie wiem jak tam piszczał, ale ten sam osobnik podkłada głos L.A. w El Cazador De La Bruja. I z powodu głosu go nienawidzę _^_ Coś jakby nieustannie było mu dobrze, bo na stałe zamontował sobie coś mocno wibrującego w anusie. I to zabiło tą postać - bo i fajny i ładny i korzysta zabójczo z monowire... A wygląda tak. Niestety przez głos jak go widzę to mi się niedobrze robi -_-" On tak zawsze? Bo taki głosik do L nie pasuje...Ivy pisze:głosy brzmią nieźle (L jest boski, w końcu to Yamaguchi ^^)
A i przy okazji - odwołuje wcześniejsze narzekania co do El Cazador. Wraz z pojawieniem się głównego, silniej zaakcentowane wątku i ujawnienia organizacji stojącej za wszystkim (bo przecież Girls-With-Guns bez tego istnieć nie mogą, nie? ;] ) zaczęło dziać się ciekawie i fabuła nabrała rozpędu (już czas, bo to już równo połowa serii...). Czy będzie lepsze niż Noir i Madlax - wątpię, ale powinien dorównać. Tylko szkoda, że tak po prawdzie animacja i rysunek nie jest tak dobra jak się spodziewałem. Bo poprzednicy byli pod tym względem bardzo mocni (zwłaszcza Noir). Ale jest już naprawdę nieźle.
Claymore - z odcinka na odcinka coraz lepsze, a już na początku bardzo dobre. Clare w końcu się rozwinęła i jest naprawdę ciekawa, Raki'ego już nie ma na razie (i dobrze, bo wkurzał nieziemsko samą obecnością), reszta postaci jest świetna - zwłaszcza pierdyknięta Ophelia... Tak niesamowitej psychopatki w anime nie widziałem dawno *_* Cud ^^ Ale jak Raki wkurzał, tak pożegnanie Clare z nim było po prostu... takie że aż się łezka w oku zakręciła ^^" Tylko ciekawe co zmienią w głównym wątku, bo manga nadal wychodzi i zmiany są zapowiedziane z tego powodu i samych 26 odcinków, jakie są przeznaczone na serię. Do tego dotarli już do 7 z 13 tomów...
Kod: Zaznacz cały
Czyli zapewne Północnej Kampanii nie będzie, a zastąpi ją wykończenie Priscilli.
No i coś o The Melancholy Of Haruhi Suzumiya. Obejrzałem dosyć dawno, ale jakoś wyleciało z głowy, jeno kil' swoim quizem mi przypomniał ;] Fabuła ogólnie jest świetna, chociaż nie ma co za bardzo o niej mówić, bo zepsuje się wszystko niemal. Ale seria kręci sie wokół uczennicy liceum, Haruhi i Kyon'a, nieszczęsnego kolegi z klasy wyżej wymienionej, plus jej klubu szkolnego, który ma za zadanie tropić rzeczy niewyjaśnione i niesamowite. A wszystko z powodu Haruhi, która tęskni za niesamowitymi rzeczami, innymi od szarej rzeczywistości jak espery, obcy czy podróżnicy w czasie. Dalej nie ma co mówić, bo wzmianka o tym kim (nieświadomie dla siebie samej jest Haruhi czy jej koledzy z klubu niszczy wszystko).
Postacie są boskie! Haruhi z pozoru zwykła znudzona księżniczka z niesamowicie rozwiniętym ADHD okazuje się znacznie głębszą i ciekawszą postacią niż można by sądzić. Kyon z kolei to niby zwykły uczeń, zwykły człowiek - ale jego sarkastyczno - ironiczne uwagi i komentarze przeszły już do historii, płakałem przy co niektórych ze śmiechu, dosłownie uśmiałem się lepiej niż przy 90% komedii :] A wszytko dzięki jego seiju - facet ma taki dar do przedrzeźniania, że szok (chyba jeden z najlepszych dubbingów jakie widziałem...), krótki tekst na temat jednej z dziewczyn w kafejce w odcinku z festiwalem po prostu mnie powalił - 5 minut śmiechu :D Reszta postaci też dobra, zwłaszcza Yuki. Oni są właśnie wraz z fabułą najsilniejszym punktem anime.
Jakość obrazu mnie zadziwiła po prostu. W serii która nie jest serią z założenia akcji animacja jest tak dobra, że przebija większość seriali zeszłego roku bez większego problemu. Zwłaszcza widać to w czasie koncertu i wszelkich (choć nielicznych starciach). Projekt postaci jest też dobry, chociaż styl rysowania kobiet jest dla mnie dyskusyjny... Nie taki jaki lubię najbardziej, można by powiedzieć Muzyka... typowa, chociaż dobra, zwłaszcza piosenki z koncertu.
A ogółem... niby na początku wydaje się realistyczną komedią szkolną, to zawarto tu znacznie więcej poważnych materiałów do rozmyślań i przesłań niż w wielu ambitnych produkcjach - przy czym nie jest to absolutnie nachalne, po porostu przewija się tak naturalnie jak cykl codziennego życia człowieka, który jest jednym z motywów do zastanowienia się w tej serii. Przy tym można się niesamowicie uśmiać, zobaczyć kawał dobrej, bardzo dobrej fabuły i cholernie fajne postacie. A że anime jest na podstawie serii książek - to zapowiedziano dalsze serie, oby tak samo dobre ^^ Jedno z bezapelacyjnie najlepszych anime zaszłego roku :]
A btw. ktoś ogląda Devil May Cry? Bo tak się przymierzam i nie wiem jaki to ma poziom, plus nie bardzo wiem jaki sub najlepiej wybrać - bo AonE odpada raczej, guzdrzą się niesamowicie jak zawsze.
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
That seize and hold the wind...
Wczoraj, po długim oczekiwaniu, w końcu wpadła mi w ręce trzynastoodcinkowa seria Kino no Tabi ~the beautiful world~. I zanim się obejrzałam, pochłonęłam to dziełko w jedną noc - nota bene, do tej pory nigdy nie zdarzyło mi się obejrzeć aż tylu epów naraz. Seria, mimo braku 'konkretnej' akcji, a już tym bardziej cliffhangerów, ani trochę nie nudzi - wręcz przeciwnie, wsysa tak, że aż nie można oczu oderwać. Gorąco polecam każdemu. A dlaczego - czytajcie poniżej. ^^
Seria Kino no Tabi (Kino's Journey) została przez internetowych krytyków zaliczona do gatunku 'anime filozoficzne'. Sama myślałam nad jakąś lepszą, konkretniejszą klasyfikacją, ale nic nie wymyśliłam. Nie jest to typowe kino drogi. Niewątpliwie nie jest to również dramat, obyczajówka, ani film akcji. Tja. Określenie 'filozoficzne' pasuje jak ulał, choć nikt nachalnej filozofii tu uprawia.
Kino - nasz główny bohater, z wyglądu młody chłopiec (.........młody chłopiec w białej koszuli, długim płaszczu, z dwoma rewolwerami -- i już wszyscy wiedzą, dlaczego w ogóle zainteresowałam się tą serią XDD) ....okazuje się po kilku epizodach być dziewczynką. T__T (Czujecie mój ból? Czujecie?! XDD)
Sorasy za spojler odnośnie płci, ale i tak nie dałabym rady go uniknąć, pisząc o Kino w języku polskim, gdzie trudno uniknąć zaimków i żeńskich końcówek. Ok, dygresja na bok...
Tytułowa Kino jest podróżniczką, przemierzającą świat - jak sama twierdzi - z zamiłowania. Kraje, króre odwiedza, to raczej zamknięte państwa-miasta (całkiem przypadkowo podobne do takich miejsc jak Praga, Chiny czy Rzym). W żadnym z nich Kino nie zatrzymuje się dłużej niż trzy dni, co z reguły wystarcza, żeby dowiedzieć się czegoś nowego o świecie - a dokładniej: o ludzkiej naturze.
Społeczeństwa, od których dociera Kino, są karykaturami ludzkich zachowań - w tym sensie, że wiele rzeczy jest tu wyolbrzymionych, przerysowanych. Widzimy narody chciwe, okrutne, altrusityczne, smutne, wesołe... Od większości epów wieje pesymizmem na kilometr, ale mimo wszystko Kino uważa zwiedzany świat za piękny - "the world is not perfect, therefore it is". Kino, jako oberwator, stara się nie ingerować w życie napotkanych ludzi, ale nie usiłuje też za wszelką cenę pozostać bierna. Niczego nie naprawia. W życiu niektórych ludzi zostawia mniejszy lub większy ślad, sama nie przechodzi żadnej drastycznej wewnętrznej przemiany, chociaż uczy się nowych rzeczy. Po prostu podróżuje.
Kino no Tabi przypomina mi trochę Małego Księcia. W episodzie z książkami watro pamiętać, że anime powstało na podstawie popularnych w Japonii mango-książek, tzw. 'short novels' (jak np. wspomniane wyżej The Melancholy Of Haruhi Suzumiya).
Widza nie zanudza się tu przydługimi monologami i zwerbalizowaną filozoficzną refeksją, nic z tych rzeczy. Kino nie jest też sama - nie wspomniałam o tym wcześniej, ale jeździ na gadającym motocyklu, Hermesie, którego powadzi ze sobą dosłownie wszędzie. Hermes mówi głosem dziecka (osobiście jego głos kojarzył mi się z Kalciferem z Hauru), ma też mentalność dziecka - jego komentarze są trafne, ale naiwne. Uprzedzając pytania - nie, nie jest wkurzający. A Kino, której daję maksymalnie czternaście lat, ma w sobie tyle spokoju i życiowej mądrości, że niejeden dorosły może się schować.
Cholera, długa recenzja mi tu rośnie, ale na temat tej krótkiej serii mogłabym się produkować godzinami... Żeby dać lepszy pogląd na to, o czym właściwie jest to anime, pozwolę sobie streścić część jednego z pierwszych epów - zaznaczone jako spojler, ale zachęcam do przeczytania:
...Właśnie o tym, tak z grubsza, jest to anime. :] ...A moja krótka opowiastka i tak nie oddaje klimatu owego odcinka, ani tym bardziej całej reszty, która bywa równie 'beznadziejna' i jednocześnie o wiele mroczniejsza.
Podróż Kino zapewne można, ale nie trzeba, traktować jak metaforyczną podróż człowieka przez życie.
Last but not least: grafika w serii jest umowna, zwłaszcza jeśli chodzi o tła, utrzymana w barwach ziemi... dość specyficzna, choć nie nazwałabym jej brzydką.
~przypadkowy screen~
Muzyki, poza openingiem i endingiem, praktycznie nie ma, są za to np. charakterystyczne plumknięcia w ramach subtelnych efektów dźwiękowych. Lecz żeby była jasność: brak muzyki nie jest w przypadku tego anime wadą.
Ok, na pewno już usnęliście do tego momentu, a ja jeszcze nie skończyłam. :] Gveir, teraz do Ciebie mówię, obudź się!
Scena w kibelku też była dobra, choć już nie-COOL.
A w odcinku jedenastym Hei hiperwentuluje.... *___*
Dobra, zamykam się już.
To była ta scena, kiedy na poważnie zaczęłam rozważać zmianę awatara... *crickets chirp* XDD
A na serio, facet jest COOL: zwinny, szybki i sprytny, a trencz za nim powiewa. Specjaliści od animacji też się przyłożyli. Pełnia szczęścia.
*W powyższym poście zapewne roiło się od literówek, ale jest on tak długi, że nawet mnie nie chce się go czytać ponownie celem poprawienia. Sorasy.
Seria Kino no Tabi (Kino's Journey) została przez internetowych krytyków zaliczona do gatunku 'anime filozoficzne'. Sama myślałam nad jakąś lepszą, konkretniejszą klasyfikacją, ale nic nie wymyśliłam. Nie jest to typowe kino drogi. Niewątpliwie nie jest to również dramat, obyczajówka, ani film akcji. Tja. Określenie 'filozoficzne' pasuje jak ulał, choć nikt nachalnej filozofii tu uprawia.
Kino - nasz główny bohater, z wyglądu młody chłopiec (.........młody chłopiec w białej koszuli, długim płaszczu, z dwoma rewolwerami -- i już wszyscy wiedzą, dlaczego w ogóle zainteresowałam się tą serią XDD) ....okazuje się po kilku epizodach być dziewczynką. T__T (Czujecie mój ból? Czujecie?! XDD)
Sorasy za spojler odnośnie płci, ale i tak nie dałabym rady go uniknąć, pisząc o Kino w języku polskim, gdzie trudno uniknąć zaimków i żeńskich końcówek. Ok, dygresja na bok...
Tytułowa Kino jest podróżniczką, przemierzającą świat - jak sama twierdzi - z zamiłowania. Kraje, króre odwiedza, to raczej zamknięte państwa-miasta (całkiem przypadkowo podobne do takich miejsc jak Praga, Chiny czy Rzym). W żadnym z nich Kino nie zatrzymuje się dłużej niż trzy dni, co z reguły wystarcza, żeby dowiedzieć się czegoś nowego o świecie - a dokładniej: o ludzkiej naturze.
Społeczeństwa, od których dociera Kino, są karykaturami ludzkich zachowań - w tym sensie, że wiele rzeczy jest tu wyolbrzymionych, przerysowanych. Widzimy narody chciwe, okrutne, altrusityczne, smutne, wesołe... Od większości epów wieje pesymizmem na kilometr, ale mimo wszystko Kino uważa zwiedzany świat za piękny - "the world is not perfect, therefore it is". Kino, jako oberwator, stara się nie ingerować w życie napotkanych ludzi, ale nie usiłuje też za wszelką cenę pozostać bierna. Niczego nie naprawia. W życiu niektórych ludzi zostawia mniejszy lub większy ślad, sama nie przechodzi żadnej drastycznej wewnętrznej przemiany, chociaż uczy się nowych rzeczy. Po prostu podróżuje.
Kino no Tabi przypomina mi trochę Małego Księcia. W episodzie z książkami watro pamiętać, że anime powstało na podstawie popularnych w Japonii mango-książek, tzw. 'short novels' (jak np. wspomniane wyżej The Melancholy Of Haruhi Suzumiya).
Widza nie zanudza się tu przydługimi monologami i zwerbalizowaną filozoficzną refeksją, nic z tych rzeczy. Kino nie jest też sama - nie wspomniałam o tym wcześniej, ale jeździ na gadającym motocyklu, Hermesie, którego powadzi ze sobą dosłownie wszędzie. Hermes mówi głosem dziecka (osobiście jego głos kojarzył mi się z Kalciferem z Hauru), ma też mentalność dziecka - jego komentarze są trafne, ale naiwne. Uprzedzając pytania - nie, nie jest wkurzający. A Kino, której daję maksymalnie czternaście lat, ma w sobie tyle spokoju i życiowej mądrości, że niejeden dorosły może się schować.
Cholera, długa recenzja mi tu rośnie, ale na temat tej krótkiej serii mogłabym się produkować godzinami... Żeby dać lepszy pogląd na to, o czym właściwie jest to anime, pozwolę sobie streścić część jednego z pierwszych epów - zaznaczone jako spojler, ale zachęcam do przeczytania:
Kod: Zaznacz cały
Kino jedzie swoim motorkiem wzdłuż bardzo zniszczonych, od dawna nie używanych torów. Spotyka wreszcie starszego mężczyznę z drezyną, który oczyszcza podkłady z zielska, usuwa rdzę, poleruje żelazo. Zapytany, wyjaśnia, że pracę te dostał 50 lat temu - od tamtego czasu nie widział domu, bo wciąż oddala się od miasta, naprawiając tory. Jego robota jest potrzebna, bo żona i dzieci żyją z jego pensji, a urzędnicy mówili, że planują kiedyś przywrócić to połączenie kolejowe.
Kino zjada z robotnikiem posiłek. Zapytana o ciekawą historię z podróży, opowiada o mieście, w którym ludzie nie muszą pracować, bo wszystko za nich robią maszyny. Jednak ludzie pracują mimo to - poprawiają głupie, bezsensowne, nikomu niepotrzebne rachunki (na ich potrzeby specjalnie 'fałszuje' je komputer). Wszystko po to, żeby nie opadł im poziom stresu i żeby się nie rozleniwili. Ta praca nigdy się nie skończy, nie ma w niej też ani krzty sensu.
Skończywszy swoją opowieść, Kino patrzy na robotnika, ale ten tylko wyraża swoją zazdrość wobec ludzi z miasta i wraca do pracy. Dziewczynka żegna się więc z robotnikiem i jedzie dalej. Spotyka kolejnego straszego mężczyznę, który... zrywa wypolerowane tory. Jakieś pięćdziesiąt lat temu dostał polecenie, żeby rozebrać tę linię kolejową, i od tamtego czasu ciężko pracuje, ani na moment nie wróciwszy do domu. Za zarobione pieniądze utrzymuje braci.
Jedzą wspólny posiłek. Na prośbę robtnika, Kino opowiada mu ciekawą historię - o mieście, gdzie ludzie w ogóle nie muszą pracować, ale komputer produkuje im rachunki do poprawiania, i tak dalej. Robotnik wysłuchuje, określa ludzi z miasta mianem głupców i wraca do pracy. Kino jedzie dalej ogołoconym z szyn nasypem.
Spotyka - tja, zgadliście - kolejnego starszego mężczyznę z drezyną, który na nasypie układa nowe tory. Zapytany, odpowiada, że tak z pięćdziesiąt lat temu kazano mu zatroszczyć się o tę linię i doprowadzić ją do użytku. Nie, nie widział swoich bliskich od tamtej pory, ale w końcu jego praca jest ważna, a zarobione pieniądze idą na leczenie chorej matki.
Robotnik zaprasza Kino na wspólny posiłek i prosi o jakąś ciekawą historię.
Po krótkiej chwili namysłu Kino stwierdza, że nie ma czasu, i odjeżdża.
Podróż Kino zapewne można, ale nie trzeba, traktować jak metaforyczną podróż człowieka przez życie.
Last but not least: grafika w serii jest umowna, zwłaszcza jeśli chodzi o tła, utrzymana w barwach ziemi... dość specyficzna, choć nie nazwałabym jej brzydką.
~przypadkowy screen~
Muzyki, poza openingiem i endingiem, praktycznie nie ma, są za to np. charakterystyczne plumknięcia w ramach subtelnych efektów dźwiękowych. Lecz żeby była jasność: brak muzyki nie jest w przypadku tego anime wadą.
Ok, na pewno już usnęliście do tego momentu, a ja jeszcze nie skończyłam. :] Gveir, teraz do Ciebie mówię, obudź się!
Ona była tak p-i-ę-k-n-a, że aż mi lesbijska żyłka drgała i robiłam jednego screena na sekundę. Dodatkowo świetna postać, jeśli chodzi o życie i charackter. ^^Gveir pisze:Mówimy o Alice? Właśnie w końcu obejrzałem te dwa odcinki i powiadam... ona była świetna! I ładna ^^
WTF? Że niby co Cię tam wnerwia? Oni wszyscy są mniej lub bardziej udani.... no, może poza szefem Hei... Heiego? Heia? Heyah...?Gveir pisze:Chociaż chara-design w Darker Than Black chwilami mnie wnerwia...
Be-zy-du-ra, te odcinki również były fajne. Detektyw i panna byli chodzącą parodią serii noir i paru stereotypów w anime na dokładkę, a kot rozbrajał. Jeśli już coś mnie w tych epach wkurzyło, to koncepcja zapachu jako szalenie istotnej rzeczy w życiu każdego człowieka. Bah. Osobiście nie chciałabym umrzeć wdychając rozkoszną woń własnego ciała ze starej skarpetki... _^_Gveir pisze:dwa komediowe to porażka...
..........Niemniej jednak jest COOL. Scena, w której Kirihara mierzy do niego z pistoletu, a on rzuca jej owo długie, COOL spojrzenie kątem oka spod maski, sprawiła, że zamieniłam się w kupkę roztrzęsionej, fanowskiej galaretki. *________*Gveir pisze:Hei z elektrycznością nie jest tak widowiskowo mordujący (...) niestety.
Scena w kibelku też była dobra, choć już nie-COOL.
A w odcinku jedenastym Hei hiperwentuluje.... *___*
Dobra, zamykam się już.
Faceci. *rolls eyes*Gveir pisze:mój głód krwi
*________*Gveir pisze:No i w końcu były jakieś dłuższe i ładniejsze sceny walki - bitwa z Wei'em była naprawdę świetna.
To była ta scena, kiedy na poważnie zaczęłam rozważać zmianę awatara... *crickets chirp* XDD
A na serio, facet jest COOL: zwinny, szybki i sprytny, a trencz za nim powiewa. Specjaliści od animacji też się przyłożyli. Pełnia szczęścia.
Otóż w drugą stronę to nie działa. Odglądałam ostatnio parę epów Ourana i za cholerę nie umiałam sobie wyobrazić Tamakiego robiącego minę a'la "porażenie mózgowe Lighta nr 5" i zanoszącego się demonicznym śmiechem.Ireth pisze:Zreszta i tak bym chyba nie obejrzała dalej anime, bo głos Miyano Mamoru dobitnie kojarzy mi się z Tamakim, co wywołuje u mnie napady histerycznego smiechu, bo wyobrażam sobie Lighta skaczacego pod niebo i krzyczącego "L! Mon ami !!!! Mon ami!!!!" _^_ Tak, pójdę sie leczyć
*W powyższym poście zapewne roiło się od literówek, ale jest on tak długi, że nawet mnie nie chce się go czytać ponownie celem poprawienia. Sorasy.
Hmm... to teraz chyba to obejrzę, czaiłem się od dłuższego czasu, ale nie wiedziałem czy warto - ale coś co podchodzi pod dyktat filozoficzny musi zostać luknięte :]Lenneth pisze:Wczoraj, po długim oczekiwaniu, w końcu wpadła mi w ręce trzynastoodcinkowa seria Kino no Tabi ~the beautiful world~.
A figa Lubię długie posty czytaćLenneth pisze:Ok, na pewno już usnęliście do tego momentu, a ja jeszcze nie skończyłam. :] Gveir, teraz do Ciebie mówię, obudź się!
Wiesz co? Właśnie jeszcze raz się przyjrzałem tej postaci. Im więcej się patrzy, tym bardziej się podoba Ma fajną, ostrą dosyć urodę :]Lenneth pisze:Ona była tak p-i-ę-k-n-a, że aż mi lesbijska żyłka drgała i robiłam jednego screena na sekundę. Dodatkowo świetna postać, jeśli chodzi o życie i charackter. ^^
Heh, to po prostu nie jest mój ulubiony rodzaj projektu postaci, ot co Szef Hei'a się nie liczy, jest tak paskudny że szok -_-" Za to Hei jest ładny jak trzeba :] Ogólnie, to czasem mi coś w tych postaciach nie pasuje, nie jestem w stanie dokładnie jeszcze powiedzieć co, ale coś mi nie gra ;] P-i-ę-k-n-a to była Havoc, zwłaszcza w swoich flashback'ach *_*Lenneth pisze:WTF? Że niby co Cię tam wnerwia? Oni wszyscy są mniej lub bardziej udani.... no, może poza szefem Hei... Heiego? Heia? Heyah...?
Byli, byli, nie zaprzeczam, ale tak czy tak, te dwa odcinki odeszły IMO na tyle od klimatu serii, że aż mi się nie spodobały... A detektyw mnie wkurzał cały czas _^_Lenneth pisze:Be-zy-du-ra, te odcinki również były fajne. Detektyw i panna byli chodzącą parodią serii noir i paru stereotypów w anime na dokładkę, a kot rozbrajał.
Czyżby ktoś rósł powoli na następcę Jr.'a? No, cool to on jest, zwłaszcza moment walki w 10 odcinku i boska wymiana (nietrafionych) ciosów z Wei'em na dachu, plus ostateczne oszustwo w tej walce i wpadnięcie do pokoju przez rozwaloną ścianę ^^ Narada w klopie była boska :] Udający niedorajdę Hei, plus zaperzona Kirihara w fajnej sukni - można było się mocno pośmiać.Lenneth pisze:..........Niemniej jednak jest COOL. Scena, w której Kirihara mierzy do niego z pistoletu, a on rzuca jej owo długie, COOL spojrzenie kątem oka spod maski, sprawiła, że zamieniłam się w kupkę roztrzęsionej, fanowskiej galaretki. *________*
Scena w kibelku też była dobra, choć już nie-COOL.
A w odcinku jedenastym Hei hiperwentuluje.... *___*
Dobra, zamykam się już.
Niech sobie przypomnę... Sama wspominałaś pisząc o pierwszych odcinkach, że to krwawe jest - i tak mi się ustaliło, że być powinno, no a że nie było to czekałem na to Ale tak czy tak - do tej serii to pasuje.Lenneth pisze:Faceci. *rolls eyes*
Normalnie dopuszczasz się zdrady dotychczasowej miłości niemal Niech tylko pokażą jeszcze jakąś porządną walkę na krótki dystans, gdzie Hei pokaże w pełni swoją zwinność, to będę całkowicie zadowolony.Lenneth pisze:*________*
To była ta scena, kiedy na poważnie zaczęłam rozważać zmianę awatara... *crickets chirp* XDD
A na serio, facet jest COOL: zwinny, szybki i sprytny, a trencz za nim powiewa. Specjaliści od animacji też się przyłożyli. Pełnia szczęścia.
Nie widział. Czeka na Shinsen-SubsLenneth pisze:A w odcinku jedenastym Hei hiperwentuluje.... *___*
Kod: Zaznacz cały
Btw. ciągle nie wiadomo jakie jest obeisance Hei'a... Bo to że wcina na maksa to nie musi być to - ktoś wspominał, że przed kontraktem robił to samo...
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
That seize and hold the wind...
- kilmindaro
- Cactuar
- Posty: 537
- Rejestracja: pn 18 cze, 2007 21:39
- Lokalizacja: Terra
I tak z kolejną fazą księżyca ten post pójdzie wpizdu, ale maj presius z tym.
Otóż, w dzisiejszym odcinku "Spamuj z chermanem, czy jakoś tak", czy jakoś tak, zajmiemy się recenzją anime Code.Geass. Jako że jestem po nim świeżo (a dokładniej gdzieś pośrodku), więc recenzja ma będzie całkowicie nieobiektywna, miejscami subiektywizując poglądy. Ale po kolei, jak to mówi stare konduktorskie przysłowie.
Code.Geass jest to, tak, zgadliście, gratuluję zdolności profetycznych, anime. Mniej więcej w 2010 roku Święte Imperium Brytanii (czy jakoś tak), podbiło Japonię. ŚIB kontroluje spory kawał świata, w tym całą Amerykę północną. Japonia padła szybko, bo miała tylko standardowe uzbrojenie, a Brytanowie (Bryci? Brytyjczycy? jakoś tak...) najnowszy cud techniki, jakim jest Knightmare. Yup, to mech. Ma kilka metrów wysokości, występuje w różnych modelach, i w zasadzie tylko Brycośtame je mają, dlatego dominują na polach bitew (z sił zdolnych się przeciwstawić Imperium warto wspomnieć Chiny i EU (jEropian jUnion). Potem Japonia została przemianowana na Sektor 11, a ich mieszkańcy na, ładnie brzmi to po angielsku "elevens". Oczywiście japończycy starają się coś z tym zrobić, i po gettach hula niezcentralizowana partyzantka, czy, jak to określają media, terroryści. Teraz, main hero: Lelouch (imię dziwne, ale prawdziwe, nawet mój FF2 nie podkreślał go jako błąd). Nazwisko nosi Lamperouge, choć w zasadzie prawdziwą tożsamość poznamy później. Jest to uczeń noszący znamiona geniusza, chodzący do prywatnej, tylko dla brytyjczyków szkoły w Jedenaścielandii. Jest nawet popularny wśród dziewcząt (to w regularnym anime. Popularności wśród chłopców proszę szukać na fanfikowych stronach). Długie treści krótko - zostaje niechcący wciągnięty w potyczkę pomiędzy terrorystami a regularnymi siłami brytyjskimi, spotyka C.C (takie imię), która daje mu moc (Geassmanipulowania ludźmi - wszystko co powie, inni muszą wykonać. Są wprawdzie reguły (trzeba patrzeć w oczy, na jednego człowieka Geass działa tylko raz), ale jeśli są spełnione można im rozkazywać dowolną (możliwą do spełnienia) komendę, którą spełnią. Korzystając z daru (i chroniąc swoją prawdziwą tożsamość) zakłada własną organizację (the Order of the Black Knights) i walczy w imię Wyższego Dobra (walczy z brytyjczykami, przemytnikami, brytyjczykami, handlarzami narkotyków, brytyjczykami i innymi takimi).
[tutaj wstaw różne zawiłości fabularne, stopniowe zyskiwanie i tracenie popularności w ramach prowadzenia działań wojennych]
Lelouch chce zniszczyć Imperium. Chce zmienić świat. Bardzo mi czasem przypominał Raito Imagay'a, naprawdę. Z tą tylko różnicą, że Lelouch mam dylematy moralne, ma osoby, o które się troszczy, walczy w sposób NORMALNY (solidna armia, z zapleczem naukowym i logistycznym), a nie jakimś zeszytem i długopisem. Lelouch, póki co, nie wsławił się żadną żałosną sceną, często sam uczestniczy w walce i nadstawia karku. Oczywiście też jest lekko psychopatą, ale takim milusim ^^
Inni bohaterowie są, jest ich mnogą, i są ulepieni z Boga i Zwycięstwa. Naprawdę, do bohaterów dalszoplanowych nie można się przyczepić, a nie będę ich opisywał, bo mi się po prostu nie chce :3
Wątki poboczne, miłosne a nawet filozoficzne też się znajdą, i też są całkiem całkeim :3
Dalsze zagłębianie się w fabułę raczej nie ma sensu, bo w każdym epizodzie coś się dzieje ciekawego. Z rzeczy wartych wspomnienia warto wspomnieć:
-Knightmares to nie są Arm Slaves, a Code.Geass to nie Full Metal Panic! - walka starszym modelem Knightmare z nowszym jest skazana na porażkę, chyba że mowa o dobrze zaplanowanej i przeprowadzonej zasadzce.
-Zwykła piechota i pojazdy mogą wygrać z mechami i robią to, jeśli tylko robią to np. z dobrze zaplanowanej zasadzki.
-SuperMechy zdolne zmieniać losy bitew wprawdzie są... ale pojawiają się zazwyczaj zbyt późno, by zmienić cokolwiek. No i są zazwyczaj zajęte walką z innymi SuperMechami, więc regularne wojsko może spokojnie wykonywać misję.
-Jeśli ktoś dostanie kulkę w łeb albo jego mech zostanie zniszczony, i nie widać, żeby pilot się katapultował, to znaczy że umarł. Nie ma powrotów zza grobu przy następnej walce (twórcy FMP! słyszą? ). Oczywiście są wyjątki (jakie nie będę zdradzał, ale naprawdę o niebo lepiej to jest zrobione niż w FMP! czy większości innych mechanime)
-Jeśli polubisz jakiegoś bohatera licz się z tym, że może zginąć, albo przytrafi mu się inna przykrość, czasem może nawet gorsza od śmierci. Tak, każdy może zginąć. Praktycznie z każdej ręki.
-PROTIP: kiedy Geass wyrywa się Lelouchowi spod kontroli jest chyba moja najulubieńsza scena z anime w ogóle.
Z najnowszych informacji: Roman Giertych potwierdził Code.Geass na liście anime obowiązkowych do obejrzenia.
Naprawdę warto i gorąco polecam pomimo tego, że wyszedł dopiero pierwszy sezon, więc historia jest lekko urwana... ale naprawdę warto.
Otóż, w dzisiejszym odcinku "Spamuj z chermanem, czy jakoś tak", czy jakoś tak, zajmiemy się recenzją anime Code.Geass. Jako że jestem po nim świeżo (a dokładniej gdzieś pośrodku), więc recenzja ma będzie całkowicie nieobiektywna, miejscami subiektywizując poglądy. Ale po kolei, jak to mówi stare konduktorskie przysłowie.
Code.Geass jest to, tak, zgadliście, gratuluję zdolności profetycznych, anime. Mniej więcej w 2010 roku Święte Imperium Brytanii (czy jakoś tak), podbiło Japonię. ŚIB kontroluje spory kawał świata, w tym całą Amerykę północną. Japonia padła szybko, bo miała tylko standardowe uzbrojenie, a Brytanowie (Bryci? Brytyjczycy? jakoś tak...) najnowszy cud techniki, jakim jest Knightmare. Yup, to mech. Ma kilka metrów wysokości, występuje w różnych modelach, i w zasadzie tylko Brycośtame je mają, dlatego dominują na polach bitew (z sił zdolnych się przeciwstawić Imperium warto wspomnieć Chiny i EU (jEropian jUnion). Potem Japonia została przemianowana na Sektor 11, a ich mieszkańcy na, ładnie brzmi to po angielsku "elevens". Oczywiście japończycy starają się coś z tym zrobić, i po gettach hula niezcentralizowana partyzantka, czy, jak to określają media, terroryści. Teraz, main hero: Lelouch (imię dziwne, ale prawdziwe, nawet mój FF2 nie podkreślał go jako błąd). Nazwisko nosi Lamperouge, choć w zasadzie prawdziwą tożsamość poznamy później. Jest to uczeń noszący znamiona geniusza, chodzący do prywatnej, tylko dla brytyjczyków szkoły w Jedenaścielandii. Jest nawet popularny wśród dziewcząt (to w regularnym anime. Popularności wśród chłopców proszę szukać na fanfikowych stronach). Długie treści krótko - zostaje niechcący wciągnięty w potyczkę pomiędzy terrorystami a regularnymi siłami brytyjskimi, spotyka C.C (takie imię), która daje mu moc (Geassmanipulowania ludźmi - wszystko co powie, inni muszą wykonać. Są wprawdzie reguły (trzeba patrzeć w oczy, na jednego człowieka Geass działa tylko raz), ale jeśli są spełnione można im rozkazywać dowolną (możliwą do spełnienia) komendę, którą spełnią. Korzystając z daru (i chroniąc swoją prawdziwą tożsamość) zakłada własną organizację (the Order of the Black Knights) i walczy w imię Wyższego Dobra (walczy z brytyjczykami, przemytnikami, brytyjczykami, handlarzami narkotyków, brytyjczykami i innymi takimi).
[tutaj wstaw różne zawiłości fabularne, stopniowe zyskiwanie i tracenie popularności w ramach prowadzenia działań wojennych]
Lelouch chce zniszczyć Imperium. Chce zmienić świat. Bardzo mi czasem przypominał Raito Imagay'a, naprawdę. Z tą tylko różnicą, że Lelouch mam dylematy moralne, ma osoby, o które się troszczy, walczy w sposób NORMALNY (solidna armia, z zapleczem naukowym i logistycznym), a nie jakimś zeszytem i długopisem. Lelouch, póki co, nie wsławił się żadną żałosną sceną, często sam uczestniczy w walce i nadstawia karku. Oczywiście też jest lekko psychopatą, ale takim milusim ^^
Inni bohaterowie są, jest ich mnogą, i są ulepieni z Boga i Zwycięstwa. Naprawdę, do bohaterów dalszoplanowych nie można się przyczepić, a nie będę ich opisywał, bo mi się po prostu nie chce :3
Wątki poboczne, miłosne a nawet filozoficzne też się znajdą, i też są całkiem całkeim :3
Dalsze zagłębianie się w fabułę raczej nie ma sensu, bo w każdym epizodzie coś się dzieje ciekawego. Z rzeczy wartych wspomnienia warto wspomnieć:
-Knightmares to nie są Arm Slaves, a Code.Geass to nie Full Metal Panic! - walka starszym modelem Knightmare z nowszym jest skazana na porażkę, chyba że mowa o dobrze zaplanowanej i przeprowadzonej zasadzce.
-Zwykła piechota i pojazdy mogą wygrać z mechami i robią to, jeśli tylko robią to np. z dobrze zaplanowanej zasadzki.
-SuperMechy zdolne zmieniać losy bitew wprawdzie są... ale pojawiają się zazwyczaj zbyt późno, by zmienić cokolwiek. No i są zazwyczaj zajęte walką z innymi SuperMechami, więc regularne wojsko może spokojnie wykonywać misję.
-Jeśli ktoś dostanie kulkę w łeb albo jego mech zostanie zniszczony, i nie widać, żeby pilot się katapultował, to znaczy że umarł. Nie ma powrotów zza grobu przy następnej walce (twórcy FMP! słyszą? ). Oczywiście są wyjątki (jakie nie będę zdradzał, ale naprawdę o niebo lepiej to jest zrobione niż w FMP! czy większości innych mechanime)
-Jeśli polubisz jakiegoś bohatera licz się z tym, że może zginąć, albo przytrafi mu się inna przykrość, czasem może nawet gorsza od śmierci. Tak, każdy może zginąć. Praktycznie z każdej ręki.
-PROTIP: kiedy Geass wyrywa się Lelouchowi spod kontroli jest chyba moja najulubieńsza scena z anime w ogóle.
Z najnowszych informacji: Roman Giertych potwierdził Code.Geass na liście anime obowiązkowych do obejrzenia.
Naprawdę warto i gorąco polecam pomimo tego, że wyszedł dopiero pierwszy sezon, więc historia jest lekko urwana... ale naprawdę warto.
Rzuciłam się dzisiaj na OAVkę 'Kino no Tabi - Life Goes On' jak na pyszny deser po wybornym obiedzie. :] Szkoda tylko, że tego deseru tak mało. Filmik jest króciutki, ma niecałe pół godziny. Od strony muzycznej - podobnie jak poprzednio, muzyka prawie że nie istnieje, włącza się może ze dwa razy. Nawet opening pozostał niezmieniony. Od strony graficznej - jest minimalnie lepiej, ale to anime już z założenia nie jest serią, która miałaby powalać kreską i możliwościami współczesnych komputerów.
OAV opowiada co nieco o przeszłości Kino. W serialu TV mogliśmy zobaczyć, w jakich okolicznościach Kino - wtedy jeszcze nosząca inne imię - poznała 'oryginalnego' Kino i opuściła swoje rodzinne miasto. W OAVce widzimy ją jako dwunastoletnią (?) dziewczynkę, trenującą pod opieką Shishou. ~Niezły hardkor!~ Na początku jest sielankowo, potem trochę mniej, a już konfrontacja z matką 'oryginalnego' Kino mocno mnie zaskoczyła. Zaiste, przyjemny to filmik. Nie polecam go jednak osobom nie znającym serialu, bo ciężko im będzie wyłapać fabułę i cokolwiek zrozumieć ze szczątkowych hintów.
Jeszcze raz zachęcam do sięgnięcia po tę serię. Jest inna niż wszystkie anime traktujące o "i am teh one!" wybrańcach ratujących świat za pomocą pojedyńczego mecha, czy bladych wymoczkach uwięzionych w gimnazjalnych trójkątach miłosnych.
Swoją drogą, pociąg do mhrocznych, czarnowłosych bishów w stylu Heiego/Heia miałam od zawsze, Jr. jest tylko dziwacznym wyjątkiem od reguły, którego sama do tej pory nie mogę pojąć.
Na razie wstrzymuję się jednak z budową ołtarzyka dla Heyah (no kurka, chyba serio zacznę tak odmieniać to imię _^_), bo nie wiem, dokąd potoczy się seria. Character development w DTB jest wręcz podejrzanie skąpy, aż zaczęłam wątpić, czy w ogóle czegokolwiek się kiedykolwiek dowiemy... Na szczęście w porę nastąpił minimalny przełom w tej kwestii w epach 9-10 - wreszcie poznaliśmy nieco lepiej Kiriharę - co przywróciło mi nadzieję.
Co do kontraktu Heyah, podejrzewam, że
OAV opowiada co nieco o przeszłości Kino. W serialu TV mogliśmy zobaczyć, w jakich okolicznościach Kino - wtedy jeszcze nosząca inne imię - poznała 'oryginalnego' Kino i opuściła swoje rodzinne miasto. W OAVce widzimy ją jako dwunastoletnią (?) dziewczynkę, trenującą pod opieką Shishou. ~Niezły hardkor!~ Na początku jest sielankowo, potem trochę mniej, a już konfrontacja z matką 'oryginalnego' Kino mocno mnie zaskoczyła. Zaiste, przyjemny to filmik. Nie polecam go jednak osobom nie znającym serialu, bo ciężko im będzie wyłapać fabułę i cokolwiek zrozumieć ze szczątkowych hintów.
Jeszcze raz zachęcam do sięgnięcia po tę serię. Jest inna niż wszystkie anime traktujące o "i am teh one!" wybrańcach ratujących świat za pomocą pojedyńczego mecha, czy bladych wymoczkach uwięzionych w gimnazjalnych trójkątach miłosnych.
Bah, wiem, że to li tylko kwestia gustu i nikt tu nikogo nie przekona, ale jak dla mnie kreska jest super. Uwielbiam na ten styl rysowania od czasów FMA, a późniejsze produkcje studia BONES, zrealizowane w podobnej konwencji, tylko pogłębiły mój zachwyt.Gveir pisze:Heh, to po prostu nie jest mój ulubiony rodzaj projektu postaci, ot co (...) Ogólnie, to czasem mi coś w tych postaciach nie pasuje, nie jestem w stanie dokładnie jeszcze powiedzieć co, ale coś mi nie gra ;]
Nah, śmieszny był. Tylko ta scena z czyszczeniem mu uszu - WTF?Gveir pisze:A detektyw mnie wkurzał cały czas _^_
Naaah.... this cannot be.Gveir pisze:Czyżby ktoś rósł powoli na następcę Jr.'a?
Swoją drogą, pociąg do mhrocznych, czarnowłosych bishów w stylu Heiego/Heia miałam od zawsze, Jr. jest tylko dziwacznym wyjątkiem od reguły, którego sama do tej pory nie mogę pojąć.
Na razie wstrzymuję się jednak z budową ołtarzyka dla Heyah (no kurka, chyba serio zacznę tak odmieniać to imię _^_), bo nie wiem, dokąd potoczy się seria. Character development w DTB jest wręcz podejrzanie skąpy, aż zaczęłam wątpić, czy w ogóle czegokolwiek się kiedykolwiek dowiemy... Na szczęście w porę nastąpił minimalny przełom w tej kwestii w epach 9-10 - wreszcie poznaliśmy nieco lepiej Kiriharę - co przywróciło mi nadzieję.
Co do kontraktu Heyah, podejrzewam, że
Kod: Zaznacz cały
jest to jednak jedzenie. Może i wcześniej wpieprzał nieprzeciętnie dużo, ale raczej nie tyle, co teraz. Nikt mi nie wmówi, że nawet u młodego, ruchwilwego faceta śniadanie z kilkunastu dań czy stosy opróżnionych misek w knajpie to normalka. _^_
Lenneth pisze:A w odcinku jedenastym Hei hiperwentuluje.... *___*
Ja też staram się skompletować SS, ale grzebią się tak niemożebnie, że już tydzień temu nie wyrobiłam i ściągnęłam 11 od jakiegoś innego fansubera. Ale nigdy więcej. W DTB odcinki trzeba ściągać parami, 1-2, 3-4, 5-6 i tak dalej, bo przecież każde dwa kolejne epy stanowią zamkniętą całość, a łączące je cliffhangery bywają zabójcze.Gveir pisze:Nie widział. Czeka na Shinsen-Subs
Cóż, styl z FMA do tej pory uwielbiam, tak samo jak samo FMA, ale tu jest już nieco inny jak by nie patrzy, wolę styl z samego FMA jakby co, chociaż ten jest nieco bardziej ostry i mocniejszy, znacznie lepiej do opowieści pasuje.Lenneth pisze:Bah, wiem, że to li tylko kwestia gustu i nikt tu nikogo nie przekona, ale jak dla mnie kreska jest super. Uwielbiam na ten styl rysowania od czasów FMA, a późniejsze produkcje studia BONES, zrealizowane w podobnej konwencji, tylko pogłębiły mój zachwyt.
No właśnie - w Japonii mają tym punkcie srogiego za**ba, zazwyczaj rodzina czy bliskie sobie osoby (kochankowie, itp.) robią to sobie nawzajem, stąd to się tutaj wzięło, już kilka razy ludzie się dziwili o co w tym chodziLenneth pisze:Nah, śmieszny był. Tylko ta scena z czyszczeniem mu uszu - WTF?
Hmm... wyjątek potwierdzający regułę, ale w tym wypadku tą regułę miażdżący swoją ważkościąLenneth pisze:Swoją drogą, pociąg do mhrocznych, czarnowłosych bishów w stylu Heiego/Heia miałam od zawsze, Jr. jest tylko dziwacznym wyjątkiem od reguły, którego sama do tej pory nie mogę pojąć.
Serial ma mieć 25 odcinków, więc spokojnie, nawet jak zaczną od mniej więcej 13 - 14 zajmować się głównym wątkiem i samym Hei'em, to powinno im to wyjść dobrze. Ale przecież nie jest tak źle, w odcinkach z Havoc dowiedzieliśmy się nieco o poszukiwaniach Hei'a, jego udziale w wojnie i wielu podobnych. A zapowiedź 11 odcinka coś tam sugerowała nawet ;]Lenneth pisze:Na razie wstrzymuję się jednak z budową ołtarzyka dla Heyah (no kurka, chyba serio zacznę tak odmieniać to imię _^_), bo nie wiem, dokąd potoczy się seria. Character development w DTB jest wręcz podejrzanie skąpy, aż zaczęłam wątpić, czy w ogóle czegokolwiek się kiedykolwiek dowiemy... Na szczęście w porę nastąpił minimalny przełom w tej kwestii w epach 9-10 - wreszcie poznaliśmy nieco lepiej Kiriharę - co przywróciło mi nadzieję.
Kod: Zaznacz cały
Ba, może to i być jedzenie, ale tego jeszcze nikt nie powiedział oficjalnie - podejrzewam że to się dopiero pojawi później, a samo jedzenie może być elementem humorystycznym, a kontrakt okaże się czymś zupełnie innym...
No właśnie, tak samo miałem z odcinkami o Havoc - i mało mnie szlag nie trafił po prostu. No i jakby nie patrzył - to jakość release'u SS jest niepodważalnie świetna i bardzo dobrze opracowana, oni nieczęsto robią gnioty, chociaż czasami zajmuje im to wieki -_-"Lenneth pisze:Ja też staram się skompletować SS, ale grzebią się tak niemożebnie, że już tydzień temu nie wyrobiłam i ściągnęłam 11 od jakiegoś innego fansubera. Ale nigdy więcej. W DTB odcinki trzeba ściągać parami, 1-2, 3-4, 5-6 i tak dalej, bo przecież każde dwa kolejne epy stanowią zamkniętą całość, a łączące je cliffhangery bywają zabójcze.
Napisałem powyższe zdanie i sprawdziłem stronę SS. A tam:
Z powodów licencyjnych. Za jakie grzechy w mordę jeża -_-" W takim razie... plisssss... powiedz mi jaki inny sub warto ściągać, bo zaraz ze złości się potnęIt makes me sad to say this but this also means that Darker than Black and Negima are now dropped.
I w końcu obejrzałem dwa pierwsze odcinki Devil May Cry. I... jestem pod wrażeniem nieziemskim! ^^ Przepiękna grafika, o jakości i szczegółowości takiej, że wiele filmów kinowych może pomarzyć, przecudna i płynna animacja, do tego bardzo efektowne, szybkie i krwawe sekwencje walki - Dante się nie szczypie, tylko morduje na prawo i lewo demony i diabły, kończyny latają w około, krew sika strumieniami (genialnie pokazana - aż czuć jej gęstość). Zabójczy klimat - stylizowane ale naturalne pomieszczenia, zabawa światłem i cieniem, złośliwe i ironiczne teksty Dantego, plus genialny wygląd po prostu wszystkiego O_O Wygląd wyścigu i zrealizowanie rozmycia w jego czasie jest najlepszy jaki kiedykolwiek widziałem - po raz kolejny grafika mocno kopie. Ale żeby nie skupiać się na grafice tylko powiem, że dwa pierwsze odcinki były bardzo wciągające, nieco nietypowe, pełne akcji i mocarnego klimatu. No i Dante ma taki głos że hej....! Aktor podkładał też głos Griffith'owi w Berserk (baczność!), Don'owi w Madlax i przewinął się przez Full Metal Panic, Melancholy Of Haruhi Suzumiya - i z czego jest bardziej znany pewnie: głos Kazuy'i w Tekken 4 i 5. Powalający jest po prostu. A i Lady się pojawiła - i jest po prostu ł a d n a ^^ Obejrzeć warto, odcinków będzie jakieś 12, jak wynika z zapowiedzi - a przyjemność jest spora :]
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
That seize and hold the wind...