Najlepszy Final !!!
Moderator: Moderatorzy
Ja zagłosowałem na FF7. Słusznie ktoś zauważył kilka postów wyżej, że najbardziej podoba się pierwszy Final, w jaki się grało. Jestem skłonny przyznać się, że w moim przypadku jest to chyba prawda, pokochałem Final Fantasy VII i zawsze będę tą grę kochać.
Lecz wydaje mi się, że fakt, iż był to pierwszy FF w jaki grałem nie jest moim jedynym argumentem, dlaczego zagłosowałem na FF7.
Ta gra była sama w sobie rewolucją, jak niegdyś FF I. FF I miało być ostatnią grą śp. Squaresoft'u, lecz przyczyniło się jedynie do błyskawicznego i spektakularnego rozwoju podupadającej wtedy firmy. Gra była rewolucją. Tak samo było według mnie z Final Fantasy VII. Pierwszy Final, który ukazał się na konsolę PlayStation... i od razu stał się przełomem, grą doskonałą w swej kategorii. Przejście z grafiki 2D cechującej poprzednie Finale do 3D było ogromnym krokiem naprzód. Renderowane filmiki również ukazały się po raz pierwszy w serii FF. Nie będę już wspominał o fabule, przepięknej muzyce, wygodnemu interfejsowi, przejrzystemu i nowatorskiemu systemowi magii. Gra była kamieniem milowym w dziedzinie jRPG, tak jak niegdyś FF I. Po sukcesie FF VII każdy kolejny Final już szedł śladami prekursora, jednocześnie ulepszając jedynie zastosowane rozwiązania. FF VII było pierwsze. To chyba właśnie przemawia do mnie z tak dużą siłą.
Ale to nie wszystko. Fabuła- wiadomo, wspaniała, piękna, klimatyczna, boska... długo można wymieniać. Charyzmatyczne, udane postaci, z którymi gracz się utożsamia. Muzyka napisana przez Wspaniałego Nobuo Uematsu... zacytuję tu Roberta Schumanna, który mówił o Fryderyku Chopinie: "Panowie, czapki z głów, oto geniusz." No i klimat opowieści. Ktoś powiedział, że za bardzo było w nim czuć elementy S-F. Owszem, są one, ale wydaje mi się, że nie rzucają się one aż tak w oczy. Mi właśnie wydaje się, że w FF8 elementy S-F są jeszcze bardziej widoczne. Ale wracając do kliamtu: ma on w sobie to "coś". Historia jest opowiadana w sposób przekonujący, nie ma w niej tandety, ani przegięć. Są w niej momenty poważne i zabawne, zmuszające gracza do powagi, do śmiechu, rozluźnienia, a nawet do wzruszeń [SPOILER] (niech poniesie rękę ten, kto nie przejął się przynajmniej na chwilę zakończeniem pierwszego dysku, czyli śmiercią Aeris.) [/SPOILER];autorzy grają na pełnej gamie uczuć graczy.
Na zakończenie: to są moje argumanty, dalczego tak kocham Final Fantasy VII. Dlaczego ta gra jest cześcią mojego serca i życia. Ma to "coś", czego nie wyczułem w innch grach spod sztandaru Final Fantasy. Nie znaczy to jednak, że inne Finale uważam za słabe. Wręcz przeciwnie, również są świetne, ale blask Final Fantasy VII świeci jaśniej, niż od innych Finalów, gra się nieco wybija ponad inne.
Lecz wydaje mi się, że fakt, iż był to pierwszy FF w jaki grałem nie jest moim jedynym argumentem, dlaczego zagłosowałem na FF7.
Ta gra była sama w sobie rewolucją, jak niegdyś FF I. FF I miało być ostatnią grą śp. Squaresoft'u, lecz przyczyniło się jedynie do błyskawicznego i spektakularnego rozwoju podupadającej wtedy firmy. Gra była rewolucją. Tak samo było według mnie z Final Fantasy VII. Pierwszy Final, który ukazał się na konsolę PlayStation... i od razu stał się przełomem, grą doskonałą w swej kategorii. Przejście z grafiki 2D cechującej poprzednie Finale do 3D było ogromnym krokiem naprzód. Renderowane filmiki również ukazały się po raz pierwszy w serii FF. Nie będę już wspominał o fabule, przepięknej muzyce, wygodnemu interfejsowi, przejrzystemu i nowatorskiemu systemowi magii. Gra była kamieniem milowym w dziedzinie jRPG, tak jak niegdyś FF I. Po sukcesie FF VII każdy kolejny Final już szedł śladami prekursora, jednocześnie ulepszając jedynie zastosowane rozwiązania. FF VII było pierwsze. To chyba właśnie przemawia do mnie z tak dużą siłą.
Ale to nie wszystko. Fabuła- wiadomo, wspaniała, piękna, klimatyczna, boska... długo można wymieniać. Charyzmatyczne, udane postaci, z którymi gracz się utożsamia. Muzyka napisana przez Wspaniałego Nobuo Uematsu... zacytuję tu Roberta Schumanna, który mówił o Fryderyku Chopinie: "Panowie, czapki z głów, oto geniusz." No i klimat opowieści. Ktoś powiedział, że za bardzo było w nim czuć elementy S-F. Owszem, są one, ale wydaje mi się, że nie rzucają się one aż tak w oczy. Mi właśnie wydaje się, że w FF8 elementy S-F są jeszcze bardziej widoczne. Ale wracając do kliamtu: ma on w sobie to "coś". Historia jest opowiadana w sposób przekonujący, nie ma w niej tandety, ani przegięć. Są w niej momenty poważne i zabawne, zmuszające gracza do powagi, do śmiechu, rozluźnienia, a nawet do wzruszeń [SPOILER] (niech poniesie rękę ten, kto nie przejął się przynajmniej na chwilę zakończeniem pierwszego dysku, czyli śmiercią Aeris.) [/SPOILER];autorzy grają na pełnej gamie uczuć graczy.
Na zakończenie: to są moje argumanty, dalczego tak kocham Final Fantasy VII. Dlaczego ta gra jest cześcią mojego serca i życia. Ma to "coś", czego nie wyczułem w innch grach spod sztandaru Final Fantasy. Nie znaczy to jednak, że inne Finale uważam za słabe. Wręcz przeciwnie, również są świetne, ale blask Final Fantasy VII świeci jaśniej, niż od innych Finalów, gra się nieco wybija ponad inne.
Ostatnio zmieniony ndz 20 mar, 2005 12:11 przez Cid, łącznie zmieniany 2 razy.
- Kairi-chan
- Cactuar
- Posty: 333
- Rejestracja: wt 09 lis, 2004 19:46
- Lokalizacja: Nigdziebądź
*podnosi rękę i macha nią energicznie*Cid pisze:niech poniesie rękę ten, kto nie przejął się przynajmniej na chwilę zakończeniem pierwszego dysku
A wszystko przez głupie spojlery właśnie.

Ostatnio zmieniony ndz 20 mar, 2005 19:54 przez Lenneth, łącznie zmieniany 1 raz.
- Kairi-chan
- Cactuar
- Posty: 333
- Rejestracja: wt 09 lis, 2004 19:46
- Lokalizacja: Nigdziebądź