FF1 jest tragiczny jeszcze pod względem tehnicznym. Po co postać ma atakować przeciwnika, który już został zabity ? W FF3 już to rozwiązali, ale zaś jest luka w drugą stronę. Jeżeli rozkażę wykonać czar, który działa na całą grupę, a w walce pojawi się jakiś dodatkowy przeciwnik, to wykonany czar go ominie. Nie wiem, czy jest to wina mniejszej wyobraźni programistów, braku doświadczenia, czy upływu czasu do premiery gry, ale na pewno nie umiejętności.
hay pisze:Co do postaci i starszych fajnali to jest kwestia designu. Weź pod uwagę fakt, że sprite'y przeciwników zawsze miały więcej detali, a atakując zaledwie mrugali w większości przypadków. Drużyna była z kolei animowana na różne sposoby. Czy Blitz'e, czy zaklęcia, animacje poruszania się, broni itd itp. Robienie ich w wyższej jakości/rozdzielczości wymagało by wiele więcej pracy dla samych grafików, nie mówiąc o restrykcjach architektury i hardware'u Famicomów.
Nie przekonałeś mnie. Animacja czarów postaci i przeciwników w niczym się nie różni. Natomiast wróg również potrafi bić ręcznie, czy wykonywać jakieś swoje techniki. Ba, nawet jest ich więcej na ekranie niż ludzi w naszej drużynie i każdy świetnie radzi sobie z atakowaniem. Jedyna różnica to taka, że nasza drużyna to liliputy w porównaniu do przeciwników.
Co do fabuły to w sumie w każdym finalu, czy jrpgu można znaleść nielogiczne braki. Chociażby powiedz mi, jakim cudem garstka ludzi radzi sobie lepiej chodząc pieszo od wielkiej korporacji mającej wysoką technologię i ludzi. A to wszystko tylko po to, by drużyna sterowana przez gracza wygrała batalię.