Grzybek Z Octu pisze:miodność
Bracie z czasów kiedy Secret Service rządził niepodzielnie ^^
Powiedzmy szczerze - RPG może wyglądać umownie, byle był rozbudowany jak najbardziej. W chwili obecnej już o tym chyba zapomniano... w całkiem niemałym stopniu. Przy każdej kolejne części Gothica czy innego z serii The Elder Scrolls pojawia się pełno newsów o wymaganiach, obsługiwanych shader'ach, AA i innych technikaliach. I za każdym razem idzie to w parze ze skróceniem czasu gry, mniejszą ilością questów, spłyceniem mechaniki itp. Nawet pierwszy Neverwinter Nights był dosyć długi, mimo że jak na swoje czasy bardzo zacnie wyglądający. Ale potem coś się zepsuło. Gdzie gry jak Torment, Fallout (2) czy Baldur's Gate, które wymagały około 100 godzin grania, żeby się 'zagłębić' (nie mam zamiaru używać popularnego ostatnio słowa 'immersion', które własnie wiąże się z opisywanym zagadnieniem), a które to 100h wcale nie gwarantowało 100% przekopania wszystkich questów, broni, sekretów i zakamarków? Są oczywiście chwalebne wyjątki, jak wspaniałe Knights Of The Old Republic, którego 1 cześć oferowało ok. 35h gry, lecz treść merytoryczna była na najwyższym poziomie, idąc w parze z grafiką; oraz cześć druga, która swoim mrokiem przypomniała mi czasy Fallout niemal, a i co nadzwyczajne - była
dłuższa znacznie od poprzedniczki. Ale to wyjątki potwierdzające regułę. Ten proceder niestety dotyczy też coraz bardziej jRPG. Co prawda to prawda - gry z tego gatunku zawsze były całkiem długie. Obecne wyniki FF X i XII, które przechodząc na spokojnie miały u mnie ok. 70 - 80h całości trybu fabularnego, a jakieś 170h z maksowaniem wszelkiego rodzaju, to wyniki bardzo dobre. Ale nie da się zaprzeczyć, że taki X jak już tu było wspomniane nie ma mapy świata, rzeczy tak istotnej przecież w tej serii - dla klimatu, fabuły, eksploracji, wszystkiego. XII daje radę wielkimi, pięknymi lokacjami, które można przemierzać wzdłóż i wszerz, oglądając widoki i walcząc z wrogami. Tyle tylko, że X i XII cierpią z tego samego powodu: zapchanie gry losowymi/nie losowymi walkami w obszarach gdzie występują wrogowie, co ma na 100% podnieść czas rozgrywki, jako zamierzony trick twórców. No i w XII niektóre lokacje oprócz wrogów mają tylko widoki do zaoferowania - są puste jak pole mego sąsiada po żniwach _^_ IX mimo że jej nie lubię miał do siebie to, że na mapie świata było naprawdę od Rogatego rzeczy do obadania/odkrycia/przekopania - i to nie tylko na samym poziomie gruntu. Do tego istniał tam multum questów. VI posiadała wielką mapę, mnóstwo postaci i ogrom świata do zbadania, VII była relatywnie mała ze względu na powstanie gry na nową platformę i dopiero poznawane jej możliwości przez team developerski, ale powalała rozbudowaniem tego co już było, postaciami i fabułą, o VIII też można pisać superlatywy, tak jak i o poprzednich częściach. Za to od X widać już syndrom grafiki. Ślepa uliczka, zaprzeczająca założeniom RPG, jako grom mającym jak najciekawiej, najwierniej i najszerzej zaprezentować świat przedstawiony. Klimat i rozbudowanie - to się liczy w RPG. Nie powiem - naprawdę jestem wzrokowcem i uwielbiam dobrą grafikę w każdej postaci. Ale np. IMO każda część Fallout mogłaby chodzić na tym samym engine co F2 (a co tam - F:T nawet): grafika była czytelna, sugestywna, estetyczna i miała bardzo dobrą i płynną animację ruchów. Nie wspominając od Baldur's Gate 2, który jest mistrzostwem piękna grafiki 2D (wraz z kilkoma grami z tamtego czasu). Kiedyś jak to cny GZO prawił grafika się nie liczyła tak bardzo - dlatego np. słynne Wizardy 7 było tak długie i rozbudowane, że powstało przysłowie o graczach którzy zmarli zanim ją ukończyli, czy olbrzymi Daggerfall (co prawda zabugowany jak nic w historii, ale olbrzymi). Obecnie nawet w gatunku FPS dochodzi do przegięć. Pół biedy, jeżeli jest to taki F.E.A.R. którego 15 - 17h gry jest usprawiedliwione tak potężną intensywnością, że czasem samemu się robi przerwy; czy naprawdę długi i genialny Far Cry, ale obecnie np. Crysis jest zdecydowanie pozbawiony elementów które tak dodawały miodności (yay!) Far Cry: długości, wielkich i wspaniałych połaci dżungli, archipelagów wysp, które tworzyły gigantyczny level o powierzchni ok 20km kwadratowych itp.
Podsumowując: rozbudowanie, fabuła, postacie są najważniejsze. Grafika choć jest podstawowym narzędziem komunikacji gry z graczem - jest drugorzędna. I jej przerost nad treścią zabije każdą grę, zwłaszcza RPG.