
Final Fantasy XII
Moderator: Moderatorzy
granie bez gambitów musi być elo... rozumiem w jakimś challengu, ale no way walczyć z jakimś yiazmatem bez tego, przecież to sztuczne wydłużanie czasu, poprzez nie stosowanie tego. Co to za frajda puszczać co chwile protect, haste, bravery oraz decoy na siebie i berserker na dpserów? Ja się przekonałem do gambitów gdy poznałem na jakiej zasadzie to działa - początkowo myślałem, że jak dam ally:any ----- remedy to będzie walił zawsze remedy, a nie gdy będzie coś, na co remedy jest potrzebne, tak samo, jak z foe:any ----- dispell, tylko gdy ma czar
.

Ach, mi osobiście wydaje się, że Ci, którzy nie wykorzystują gambitów są po prostu leniuchami jeśli chodzi o ustalanie taktyki. To tak samo jak z FF8 i ustawianiem odpowiednich Junctionów coby osiągnąć wielki sukces niewielkim kosztem.
A co do gambitu w Twoim pierwotnym przypuszczeniu... lol, to by była masakra

A co do gambitu w Twoim pierwotnym przypuszczeniu... lol, to by była masakra

glamorous vamp
A ja z nich mało korzystam, bo powiedzmy sobie szczerze - można łatwo zamienić wtedy grę w samograj (nienawidzę) podobny do tego jakim bym Dungeon Siege... Oczywiście do momentów, w których gra przesadza, np. z Yazmatem i innymi mega bossami. Walki z nimi opierają się na pewnych schematach faz ich ataków i używania zdolności, że można dostać kutficy jaśnistej, jeżeli nie ustawi się tego gambitu. Właśnie wyłażę z Pharos i do tej pory nie używałem nic więcej jak leczenia i ataku celu lidera, z małymi wyjątkami na dłuższe walki z Huntami... Ale jeżeli będę grał po raz drugi kiedyś (a będę), to będę musiał się sam nad sobą zlitować i poustawiać tak, żeby tylko gałki na padzie w walce trza by było używać ;]Boni pisze:Ach, mi osobiście wydaje się, że Ci, którzy nie wykorzystują gambitów są po prostu leniuchami jeśli chodzi o ustalanie taktyki.
Na szczęście panowie z SE wiedzą, czym jest sterowanie i działanie kontekstowe, oraz to jak bardzo to ułatwia życieRusty pisze:początkowo myślałem, że jak dam ally:any ----- remedy to będzie walił zawsze remedy, a nie gdy będzie coś, na co remedy jest potrzebne, tak samo, jak z foe:any ----- dispell, tylko gdy ma czar.

We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
That seize and hold the wind...
Nom, to fakt. Też tego nie mogłem znieść i właściwie grałem bez gambitów spory szmat czasu. Potem coś mi się jednak odmieniło. Wynikało to z faktu, że w moim przypadku jeżeli nie używałem gambitów, to używałem limitówGveir pisze:A ja z nich mało korzystam, bo powiedzmy sobie szczerze - można łatwo zamienić wtedy grę w samograj (nienawidzę) podobny do tego jakim bym Dungeon Siege...


glamorous vamp
E tam, wystarczy wywołać menu i już masz pauzę z możliwością machania kamerą - wtedy da się wszystko zobaczyć (+ znaczniki) ;] Ech, teraz zostało pakowanie postaci, do ostatnich walk, kończenie questów, zbieranie broni, uzupełnienie Bestiary, Rare Game Monster... Jakieś 50 godzin przede mnąBoni pisze:No i tak jak mówiłem wcześniej, w niektórych sytuacjach ułatwia ogarnięcie pola bitwy... tym bardziej, że nie zawsze wiadomo kto tak naprawdę nas atakuje i gdzie ^^" (moje doświadczenia z Mines'ów)

We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
That seize and hold the wind...
Jak dla mnie grafika fajna i system lvl oraz to, ze mozna sobie samemu wybrac kto jaka zbroje i bron moze nosic tak jak kiedys w tych FF z nes i snes, sie podoba .. ale system walk juz tak nie zabardzo .. teraz gra bardziej przypomina WoW niz FF =/ i czasami niektore dialogi sa nudne jak te z Wladcy Pierscieni do ktorego nic nie mam. Ogolnie pogralem kilka godzin ale zbytnio mnie nie wciagnelo .. nie tak jak FFV gdzie sie gralo calymi dniami (moj "pierwszy" FF) .. brakuje mi tego systemu z napelniajacymi sie paskami jak w V bo w XII to juz nie to samo =/
Final Fantasy XII zakupiłem bardzo dawno temu i przez dłuższy czas gra leżała na półce i tylko zbierała kurz >>". Ostatnio jednak postanowiłem, że pora rozszerzyć swoje horyzonty i zapoznać się z następną częścią serii ^^. Ogólnie byłem jednak nastawiony sceptycznie, szczególnie po słuchaniu komentarzy innych jaki to FFXII nie jest zły itp itd...
Osobiście jednak uważam, że gra jest bardzo dobra
. System walki bardzo przypomina mi ten z Final Fantasy XI. Zdziwiły mnie tylko te kolorowe "linki" odbiegające od postaci, ale z czasem się do nich przyzwyczaiłem i trzeba przyznać, że okazały się być pomocnymi. Co do licencji i gambitów - system licencji bardzo przypomina mi system z Final Fantasy X (i pewnie nie tylko mnie). Jako, że gram w tą grę po raz pierwszy, nie do końca wiedziałem jakie licencje kupować, więc moje postacie zrobiły się dosyć ... "podobne" (nie biorąc pod uwagę różnych broni). Uznaję więc to za mały minus, gdyż Final Fantasy X dawało większą swobodę rozwoju postaci, tutaj staje się to już mniej urozmaicone. Co do gambitów jednak uważam, że jest to strzał w dziesiątkę. Może i z lenistwa, ale na prawdę odpowiadała mi walka z trudnym bossem jedząc lody przy czym kontroler leżał na sofie
. Dzięki różnym ustawieniom gambitów gra dostała coś świeżego, czego o ile się orientuję nie było w żadnej innej części. Może to być spore ułatwienie jeżeli rozporządzi się gambitami właściwie
.
Co do fabuły i postaci ... chyba nie będę zbyt oryginalny, ale Balthier i Fran to miłości od pierwszego wejrzenia (dzisiaj mi się nawet śnili XDD). Teksty Balthiera, jego image, głos ... przy Fran w sumie mógłbym podać te same argumenty. Co do reszty ... ja osobiście polubiłem każdą postać mimo, że nie odczułem tej indywidualności w każdej z nich. Znowu można się pokusić o kontrast z FFX, gdzie postacie miały więcej wyrazu.
Fabuła ... tutaj też nie byłem aż tak rozczarowany. Mogło być lepiej, często miałem momenty, że kompletnie nie orientowałem się o co biega. Jednak po ułożeniu sobie faktów, nie było aż tak źle. Podoba mi się fakt, że głównym celem do końca nie jest uratowanie świata (chociaż można się z tym spierać). Gry jeszcze do samego końca nie przeszedłem (choć jestem blisko xD), więc powstrzymam się od skomentowania "pełnej" fabuły
.
Co do grafiki, nie byłem zawiedziony. Filmiki jak i grafika gameplay'u zostały imo bardzo dobrze wykonane ... nie wiem czy graficy ze SquareEnix kiedykolwiek mnie zawiodą xD (szczególnie jeżeli chodzi o Final Fantasy). Moją uwagę przykuło szczególnie wykonanie lokacji. Droga do wejścia grobowca była przecudowna *__*.
To w sumie tyle ... słaby ze mnie recenzent, ale aż dziwne, że aż tak się rozpisałem xD.
W skali od 1 do 10 grę oceniłbym na 8 ^^.
Osobiście jednak uważam, że gra jest bardzo dobra



Co do fabuły i postaci ... chyba nie będę zbyt oryginalny, ale Balthier i Fran to miłości od pierwszego wejrzenia (dzisiaj mi się nawet śnili XDD). Teksty Balthiera, jego image, głos ... przy Fran w sumie mógłbym podać te same argumenty. Co do reszty ... ja osobiście polubiłem każdą postać mimo, że nie odczułem tej indywidualności w każdej z nich. Znowu można się pokusić o kontrast z FFX, gdzie postacie miały więcej wyrazu.
Fabuła ... tutaj też nie byłem aż tak rozczarowany. Mogło być lepiej, często miałem momenty, że kompletnie nie orientowałem się o co biega. Jednak po ułożeniu sobie faktów, nie było aż tak źle. Podoba mi się fakt, że głównym celem do końca nie jest uratowanie świata (chociaż można się z tym spierać). Gry jeszcze do samego końca nie przeszedłem (choć jestem blisko xD), więc powstrzymam się od skomentowania "pełnej" fabuły

Co do grafiki, nie byłem zawiedziony. Filmiki jak i grafika gameplay'u zostały imo bardzo dobrze wykonane ... nie wiem czy graficy ze SquareEnix kiedykolwiek mnie zawiodą xD (szczególnie jeżeli chodzi o Final Fantasy). Moją uwagę przykuło szczególnie wykonanie lokacji. Droga do wejścia grobowca była przecudowna *__*.
To w sumie tyle ... słaby ze mnie recenzent, ale aż dziwne, że aż tak się rozpisałem xD.
W skali od 1 do 10 grę oceniłbym na 8 ^^.
Jako że w końcu mi się zachciało wykończyć Omegę Mk. XII i zebrać Wyrmhero Blade, to należało by podsumować...
Grafika jest świetna. Lokacje tak samo. Słusznie ucięto połowę polygonów w porównaniu z X i dano lepsze tekstury, no i ile ślicznych rozmyć, efektów cząsteczkowych i tym podobnych ^^ Sterylności brak (oprócz zamierzonej na statkach Imperium i w Draklor). Za grafikę najwyższe noty :] Za lokacje też. Balfonheim, Bhujebra i Nalbina są po prostu prześliczne, a Rabanastre ma ten rozmach i wielkość, ale w sumie jest zbyt powtarzalne i szybko się nudzi. No i świetne widoki w lokacjach otwartych. I wreszcie w porównaniu z X na otwartych terenach nie jest pusto - tu kamyk, tam kamyk, tu drzewko, tam drzewko, tu ruinka, ty młynek, nierówności terenu też od groma. Jedne z najlepszych lokacji w całej serii. Muzyka jest za to... przeciętna i chwilami cholernie monotonna, bitewna zostaje w głowie na dłużej, chociaż to też nie poziom tego co było kiedyś. Tylko depresyjny motyw z Paramina Rift i smętek z Nabreus Deadlands pamiętam do tej pory, przy czym Paramina Rift miało przearanżowaną muzę z Cetra Ruins z VIII (My Final Heaven bodaj). Tu lekka porażka.
System walki super. Szybki, dynamiczny i łatwy do przyswojenia, ale na początku jest nic innego jak chaos
Musi być dobry, bo dopiero pod sam koniec gry zautomatyzowałem walkę Gambitami (kolejna genialna rzecz), kiedy brałem się za wykończenie najpotężniejszych Mark Hunt'ów i Omegi
Do tego S-E pomyślało i nadało mu głębie typową dla cRPG i MMORPG napędzanych walką w czasie rzeczywistym, żeby nie było za prosto i zbyt nudno. Combo rate, ilość rodzajów broni, akcesoria, wpływ pogody i podłoża na obrażenia zadawane przez magię i celność łuków, zbroje - jedna z lepszych różnorodności w całej serii. Na dodatek przemyślana. Tylko że to kolejna część w której magia w walce oprócz leczącej i statusowej jest zupełnie zbędna _^_ Na początku nie powiem, niektóre Elite Marks wymagały strategii opartej o zaklęcia bojowe, ale z czasem zupełnie przestały się przydawać - zdecydowanie zbyt szybko. Quickening'i są ciekawe i stoi za nimi logika (no i efektowne aż miło), ale też szybko trzeba było się z nimi rozstać, zwłaszcza że MP wiecznie mało i potrzebne do dobrze ustawionych Gambitów wspomagających. Rozwój postaci - niezły, ale lekko nieprzemyślany, licencje wydaja się być lekko na chybił - trafił rozrzucone, no i to że nie widać dalej niż jedno pole co się dalej znajduje sprawia, że można zbłądzić i dopiero dobra mapka LB albo jego znajomość mogą pomóc. Poza tym - kto cholera widział, żeby wykupywać licencje na używanie broni itp? WTF? Mogło by być lepiej, ale swoje zadanie spełnia.
Fabuła zacną jest. W końcu nie świr chcący władać światem, a znacznie bardziej ciekawe zmagania o władzę nad własnym losem przykryte wojną królestw. Tylko ja się pytam dlaczemu tak późno główny wątek się odkrywa? Przeca Venat i nieśmiertelni byli na tyle ciekawi, że można było by to pokazać znacznie tego więcej
Tak samo kwestia bogów Ivalice nie była nawet liźnięta, a cały czas przewijała się przez (GENIALNY) bestiariusz
Wszystko rozbiło się o za małą ilość scenek, kutfa.
Przy postaciach też się popisali. Idąc w detale:
Vaan - piąte koło u wozu, osoba zdecydowanie psująca przyjemność posiadania tak fajnej reszty postaci. Charakterek może i jakiś miał, nie był irytujący jak Tidus (Teh Voice!) i znacznie bardziej naturalny. Czasami walnął coś zabawnego. No i pod względem statystyk najlepszy był. Ale wpływ na fabułę zerowy miał. Przynajmniej nie latał za Ashe i nie wchodził jej pod spódniczkę. I miał obleśną klatę _^_
Penelo - szóste koło u wozu, kontynuacja serii 'młoda, kawaii panienka w drużynie, ADHD included'. Ale za to całkiem przyjemna postać, pogodna i nawet ciekawa, chociaż praktycznie nic o niej nie było. In plus.
Ashe - księżniczka z jajami ;] Emo, ale sensowne, potrafiła zrobić co zamierzyła, no i miała mordercze ciągotki co do Imperium i Cryst. Trochę za bardzo niezdecydowana, ale tak czy tak potrafiła pokazać pazurki. I wcale nie miała syndromu 'I must defeat Empire' ;> Też zacnie. Tylko ja się pytam, po co jej ta różowa spódniczka a'la panienka z E-5?
Podobno jej design miał uderzyć we francuskie nuty, co z twarzy wyszło, ale cóż... cycków nie posiadała.
Balthier - zacność nad zacnościami. Wredna, ironiczno - cyniczna gadzina, maniera wymowy wręcz idealna. Tekstami potrafił położyć, dystansem też. Strój fajny, nawet obcisłe spodzienki nie były drażniące
Świetna, dojrzała postać, ma gość w sobie coś i nie są to flaki ;]
Fran - nice ass she had
Przy pierwszym usłyszeniu jej głos mnie zdziwił, ale pasował idealnie. Króliczek sado-maso, ale bez natręctwa (i oczywiście całkowicie przypadkowe, ciekawe pozy przy mierzeniu z łuku i rzucaniu czarów)
Widziała dużo, nie zachowywała się jak idiotka, inteligencja na wysokim poziomie, tak jak i umiejętności dogryzania Balthier'owi. No i świetnie między nimi iskrzyło, jedyny przypadek jaki wyszedł na dobre grze w ograniczeniu ilości odpowiedzi i scenek - niedopowiedzenia zrobiły z nich najlepszą finalową parę ever. Stała członkimi drużyny i nie, nie na pozycji lidera, chociaż fajnie było czasem popatrzeć na jej pikselowy tyłek ;]
Basch - miał być głównym bohaterem, ale panowie uznali, że jest zbyt stary i poważny na to miejsce, bo Vagrant Story z takim hero sprzedał się źle. Bardzo zła decyzja _^_ W intro miał zacny wygląd i aurę doświadczonego rycerza/żołnierza, a po swoim upadku trzymał fason jak trzeba. Kolejna dojrzała postać, zaangażowana ale z dystansem i spokojem. No i ma fajny fryz i fachowy zarost, a co! Przy tym krótkie spodenki i klata na wierzchu wcale nie wyglądały źle, ba - nawet bardzo dobrze. Zdecydowanie świetnie wyglądał w walce dwuręcznym mieczem albo kataną.
Reddas - długo liczyłem, że się w końcu do drużyny przyłączy na stałe, a tu taki zonk... Zacny osobnik, ciekawa postać i świetny design. Dwa miecze miał! ^^
Larsa - rozpuszczony gówniarz, ale za to kolejny przykład świetnej postaci. Nie dziwię się, że panie dostały na jego punkcie świra ;>
Vayne - to mógł być najlepszy główny zły całej serii zaraz po Sephie. W sumie IMO jest, ale znowu wszystko rozbiło się o małą ilość scenek. Bezlitosny tyran, przy tym nie świr chcący podbijać dla podboju, jeno z głębszym, ciekawszym celem. Kawał zacnego drania.
Cid, Venat, Gabranth i reszta postaci tak samo dobra. To chyba część w której miałem najmniej wątów do postaci i po prostu dało się je lubić, od samego początku. Bo były znacznie bardziej ludzkie i dojrzale przedstawione chyba.
Postaci zacne, na poziomie i dojrzałe (with some consideration) - największy plus całej gry. Scenki zdecydowanie też - reżyseria bardzo dobra, sama dojrzałość tematów i przedstawienia wydarzeń zasługuje na pochwałę (scena zmuszenia Gabranth'a do 'skrócenia cierpienia' pani Judge to majstersztyk i jeden z najlepszych przykładów). ALE ICH ZA MAŁO
Inne plusy: długość, replay value ogromny, zróżnicowanie i design wrogów, najlepszy bestiariusz w całej serii, rozmach i epickość całości, minimalizacja infantylizmu, mnóstwo rzeczy do zdobycia (Sky Pirate's Den - super pomysł, małe a cieszy) i do zrobienia (Hunty, ryby itp.). I wiele innych rzeczy.
Wady - ZA MAŁO SCENEK, NA APISA I OZYRYSA!
Rozumiem że to miała być rewolucja w serii i zmiana w stosunku do X, ale czasami można się było znerwić przechodząc dwa wielkie obszary geograficzne bez jednej scenki czy filmiku (jak sytuacja około Phon Coast). No i z czasem walka stawała się monotonna, ale wtedy ratowały Gambity. O monotonnej muzie już mówiłem. Tylko czemu tak wiele wątków skrócono na chama i pominięto przez obcięcie fabuły
Mocno to zmarnowało wielki potencjał jaki tkwił w postaciach... Zwłaszcza głównym złym i Balthier'ze z Fran.
Dobra to część, bardzo dobra. Stawiam ją w jednym szeregu z VII, X, VIII i VI. Jakieś 9, 9+/10.
Post sponsorowany przez nudne popołudnie, słowa 'dojrzały' i 'zacny' oraz zatwardzenie twórczo-umysłowe.
Grafika jest świetna. Lokacje tak samo. Słusznie ucięto połowę polygonów w porównaniu z X i dano lepsze tekstury, no i ile ślicznych rozmyć, efektów cząsteczkowych i tym podobnych ^^ Sterylności brak (oprócz zamierzonej na statkach Imperium i w Draklor). Za grafikę najwyższe noty :] Za lokacje też. Balfonheim, Bhujebra i Nalbina są po prostu prześliczne, a Rabanastre ma ten rozmach i wielkość, ale w sumie jest zbyt powtarzalne i szybko się nudzi. No i świetne widoki w lokacjach otwartych. I wreszcie w porównaniu z X na otwartych terenach nie jest pusto - tu kamyk, tam kamyk, tu drzewko, tam drzewko, tu ruinka, ty młynek, nierówności terenu też od groma. Jedne z najlepszych lokacji w całej serii. Muzyka jest za to... przeciętna i chwilami cholernie monotonna, bitewna zostaje w głowie na dłużej, chociaż to też nie poziom tego co było kiedyś. Tylko depresyjny motyw z Paramina Rift i smętek z Nabreus Deadlands pamiętam do tej pory, przy czym Paramina Rift miało przearanżowaną muzę z Cetra Ruins z VIII (My Final Heaven bodaj). Tu lekka porażka.
System walki super. Szybki, dynamiczny i łatwy do przyswojenia, ale na początku jest nic innego jak chaos


Fabuła zacną jest. W końcu nie świr chcący władać światem, a znacznie bardziej ciekawe zmagania o władzę nad własnym losem przykryte wojną królestw. Tylko ja się pytam dlaczemu tak późno główny wątek się odkrywa? Przeca Venat i nieśmiertelni byli na tyle ciekawi, że można było by to pokazać znacznie tego więcej


Przy postaciach też się popisali. Idąc w detale:
Vaan - piąte koło u wozu, osoba zdecydowanie psująca przyjemność posiadania tak fajnej reszty postaci. Charakterek może i jakiś miał, nie był irytujący jak Tidus (Teh Voice!) i znacznie bardziej naturalny. Czasami walnął coś zabawnego. No i pod względem statystyk najlepszy był. Ale wpływ na fabułę zerowy miał. Przynajmniej nie latał za Ashe i nie wchodził jej pod spódniczkę. I miał obleśną klatę _^_
Penelo - szóste koło u wozu, kontynuacja serii 'młoda, kawaii panienka w drużynie, ADHD included'. Ale za to całkiem przyjemna postać, pogodna i nawet ciekawa, chociaż praktycznie nic o niej nie było. In plus.
Ashe - księżniczka z jajami ;] Emo, ale sensowne, potrafiła zrobić co zamierzyła, no i miała mordercze ciągotki co do Imperium i Cryst. Trochę za bardzo niezdecydowana, ale tak czy tak potrafiła pokazać pazurki. I wcale nie miała syndromu 'I must defeat Empire' ;> Też zacnie. Tylko ja się pytam, po co jej ta różowa spódniczka a'la panienka z E-5?

Balthier - zacność nad zacnościami. Wredna, ironiczno - cyniczna gadzina, maniera wymowy wręcz idealna. Tekstami potrafił położyć, dystansem też. Strój fajny, nawet obcisłe spodzienki nie były drażniące

Fran - nice ass she had


Basch - miał być głównym bohaterem, ale panowie uznali, że jest zbyt stary i poważny na to miejsce, bo Vagrant Story z takim hero sprzedał się źle. Bardzo zła decyzja _^_ W intro miał zacny wygląd i aurę doświadczonego rycerza/żołnierza, a po swoim upadku trzymał fason jak trzeba. Kolejna dojrzała postać, zaangażowana ale z dystansem i spokojem. No i ma fajny fryz i fachowy zarost, a co! Przy tym krótkie spodenki i klata na wierzchu wcale nie wyglądały źle, ba - nawet bardzo dobrze. Zdecydowanie świetnie wyglądał w walce dwuręcznym mieczem albo kataną.
Reddas - długo liczyłem, że się w końcu do drużyny przyłączy na stałe, a tu taki zonk... Zacny osobnik, ciekawa postać i świetny design. Dwa miecze miał! ^^
Larsa - rozpuszczony gówniarz, ale za to kolejny przykład świetnej postaci. Nie dziwię się, że panie dostały na jego punkcie świra ;>
Vayne - to mógł być najlepszy główny zły całej serii zaraz po Sephie. W sumie IMO jest, ale znowu wszystko rozbiło się o małą ilość scenek. Bezlitosny tyran, przy tym nie świr chcący podbijać dla podboju, jeno z głębszym, ciekawszym celem. Kawał zacnego drania.
Cid, Venat, Gabranth i reszta postaci tak samo dobra. To chyba część w której miałem najmniej wątów do postaci i po prostu dało się je lubić, od samego początku. Bo były znacznie bardziej ludzkie i dojrzale przedstawione chyba.
Postaci zacne, na poziomie i dojrzałe (with some consideration) - największy plus całej gry. Scenki zdecydowanie też - reżyseria bardzo dobra, sama dojrzałość tematów i przedstawienia wydarzeń zasługuje na pochwałę (scena zmuszenia Gabranth'a do 'skrócenia cierpienia' pani Judge to majstersztyk i jeden z najlepszych przykładów). ALE ICH ZA MAŁO

Wady - ZA MAŁO SCENEK, NA APISA I OZYRYSA!


Dobra to część, bardzo dobra. Stawiam ją w jednym szeregu z VII, X, VIII i VI. Jakieś 9, 9+/10.
Post sponsorowany przez nudne popołudnie, słowa 'dojrzały' i 'zacny' oraz zatwardzenie twórczo-umysłowe.
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
That seize and hold the wind...
Ja to wogle nie rozumiem fabuły, ale gra się fajnie, fajny system walki, trzeba wszędzie uważać. Chociaż stary system też dobry. Fajnie wymyślili z tymi licencjami, chociaż mi ciągle licens points brakuje i muszę chodzić, walczyć... I jeszcze, gram w to 74 godziny, a nie doszłam nawet do połowy... Ciągnie się w nieskończoność. 

- Go Go Yubari
- Ifrit
- Posty: 4619
- Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
- Lokalizacja: Gotham
Co Ty pierniczysz?Rusty pisze:trzeba zważyć na fakt, że każdy true fan finala uważa że ff7 był pierwszą cześcią, potem był ff1.
Vaan to drugi Tidus. Na szczęście bez nadmiaru solarki i z bardziej znośnym charakterem. Ni to wkurzający, ni super. Ot taka zapchajdziura "must have". Szczerze uważam, ze od czasów FFVIII, seria nie miała przyzwoitego GŁÓWNEGO bohatera.
Vaan nie szkodzi mózgowi jak Tidus czy Yuna i to jest jego wielka zaletą.
Nie, bo był lekko mdły, a jego projekt zaprzeczał dojrzałości reszty postaci. Fakt, było to zamierzone, aby taki był, co by gracze mogli się z nim łatwiej utożsamić, ale... jestem zdecydowanie za stary, żeby się z kimś takim utożsamić. Ba - jak byłem znacznie młodszy i grałem w starsze części, to utożsamienie z Cloud'em i Squall'em przychodziło tysiąc razy łatwiej i lepiej - oni mieli charakter i byli intrygujący. Vaan miał jakiś potencjał, ale zmarnowała go mała ilość scenek i całkowity potem brak rozwoju go jako postaci. Btw., to czy postać jest śmieszna i szalona nie ma u mnie najmniejszego wpływu na to czy ją lubię - chodzi o bycie wiarygodną i intrygującą.Viera pisze:Nie rozumiem czemu sie tak czepiasz Vaan'a? Dlatego, że nie był śmieszny i szalony tak jak bohaterowie innych części?
A skąd Ci się to wzięło?Rusty pisze:może dlatego, że nie jest sephirothem? trzeba zważyć na fakt, że każdy true fan finala uważa że ff7 był pierwszą cześcią, potem był ff1.



I bywa faktycznie zabawny, a czasami ma naprawdę porządne przebłyski. Co nie zmienia faktu, że na tle innych wypada bladziuchno ;]Go Go Yubari pisze:Vaan nie szkodzi mózgowi jak Tidus czy Yuna i to jest jego wielka zaletą.
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
That seize and hold the wind...