http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... 19985.html ....a dzicko wazylo 21 gramow. Paranoja.
CePeN pisze: co jak co ale to on reprezentuje nasz kraj (...) i należy mu się szacunek.
Przeciez napisalem z duzej litery.
Zyje w takim cudownym panstwie, ze strony BBC sie nie otwieraja...
[ Dodano: Czw 19 Lip, 2007 13:13 ]
A propos autorytetu znalazlem ciekawy tekst W. Sadurskiego.
Crimen lease maiestatis – zbrodnia obrazy majestatu – wyrażała feudalną zasadę piramidy godności: im wyżej w tej piramidzie ktoś się znajdował, tym kara za obrazę tej osoby – surowsza. System liberalno-demokratyczny odwrócił tę piramidę: osobom publicznym, a już zwłaszcza znajdującym się wysoko w urzędowej hierarchii, trudniej uzyskać prawne zadośćuczynienie za zniewagę lub zniesławienie – nie dlatego, że ich cześć mniej się liczy, ale dlatego, że zniesławienie tych osób może być ubocznym skutkiem krytyki władzy. (A poza tym – nikogo do władzy nie pchają na siłę!) Krytyka – nawet ostra i niesprawiedliwa – musi być pod ochroną prawa, w przeciwnym razie – demokracja ulega erozji.
Najdalej pod tym względem poszło prawo amerykańskie, gdzie osoba publiczna może uzyskać skazanie swego oszczercy tylko, jeśli udowodni mu „actual malice” (rzeczywistą złośliwość) i „reckless disregard for truth” (karygodne niedbanie o prawdę). Także Europejski Trybunał Praw Człowieka wielokrotnie przypominał, że standardy ochrony osób publicznych muszą być inne niż osób prywatnych. Ochrona wypowiedzi skierowanej pod adresem osoby publicznej musi być wyższa, niż gdy dotyczy zwykłego śmiertelnika. A zatem, w demokracji chroniącej wolność słowa, mamy do czynienia w odwróceniem feudalnej piramidy.
Ale nie w Polsce.
Na mocy art. 226 par. 1 kodeksu karnego: „Kto znieważa funkcjonariusza publicznego (...) podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”. Jest to ostrzejsze potraktowanie znieważenia niż w przypadku znieważenia „zwykłego” (a więc dotyczącego kogokolwiek), przede wsystkim dlatego, że to ostatnie – ścigane jest z oskarżenia prywatnego, a to pierwsze – z publicznego. A zatem funkcjonariusz publiczny niczym nie ryzykuje, gdy jego „potwarcę” ściga prawo.
Kwestia ta niedawno stanęła przed Trybunałem Konstytucyjnym, a to dlatego, że Sąd Rejonowy w Lublinie miał wątpliwości, czy aby art. 226 zgodny jest z konstytucyjną wolnością słowa. Sąd zadał to pytanie Trybunałowi w związku z rozpatrywaniem sprawy pana Leszka Furmana, który oskarżony był o znieważenie prokuratora Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w ten spsoób, że – uwaga, bo to dobre - W SKIEROWANYM DO NIEGO LIŚCIE nazwał go kolaborantem.
Szczególnie sądowi nie spodobało się określenie: „podczas LUB w związku z pełnieniem obowiązków”. Sąd zauważył, że jeśli bezprawne znieważenie funkcjonariusza może nastąpić także „w związku” (choć niekoniecznie podczas) z pełnieniem obowiązków, to praktycznie wszelkie ostre niezadowolenie z postępowania organów władzy może być tak zakwalifikowane. A zatem, jeśli osobiście funkcjonariusz czuje się zniesławiony, to powinien ścigać swego potwarcę z oskarżenia prywatnego, jak każdy inny człowiek – sugerował lubelski sąd.
Trybunał w swym wyroku z 11 października 2006 uznał (jednomyślnie, w składzie orzekającym 5-osobowym) że przepis kodeksu karnego jest niezgodny z Konstytucją, ale tylko w tej mierze, w jakiej karze za znieważenie dokonane albo niepublicznie, albo publicznie ALE NIE PODCZAS pełnienia obowiązków służbowych. (Czyli, w uproszczeniu mówiąc, zachowany został zacytowany wyżej przepis, tylko wykreślić z niego należy słowa „lub w związku”, ewentualnie zmienić „lub” na „i”).
Ale tu chcę zwrócić uwagę na stanowiska Prokuratora Generalnego i Marszałka Sejmu, przedstawione pod rozwagę Trybunałowi (Marszałek Sejmu jak i Prokurator Generalny, zgodnie z procedurą, przedstawili swe opinie, obie broniące utrzymania obecnego stanu prawnego). Prokurator Generalny powiedział m.in. tak: „Niezbędność kwalifikowanej w stosunku do innych podmiotów ochrony funkcjonariusza publicznegi przed zniewagami wynika z faktu, że podczas pełnienia obowiązków służbowych lub w związku z ich pełnieniem reprezentuje on przede wszystkim instytucję, urząd lub społeczność lokalną”. Uważajcie Państwo – nie znieważajcie Wójta, bo on Was reprezentuje, więc to tak, jakbyście całą społeczność znieważali.
Ale jeszcze lepiej udało się Marszałkowi Sejmu. Oto Marszałek wyłożył swą filozofię karania za zniesławienie osób publicznych – filozofię miarodajną, jak sądzę, dla elity władzy. Powiedział mianowicie: „Funkcjonariusz publiczny podlega OCZYWIŚCIE (podkreslenie moje – WS) szerszej ochronie prawnokarnej z tytułu znieważenia niż osoba prywatna (art 216 par. 1 k.k.), nie może to być jednak wystarczające uzasadnienie zarzutu naruszenia przez kwestionowany przepis zasady równości. W PRZECIWIEŃSTWIE DO OSOBY PRYWATNEJ, FUNKCJONARIUSZ PUBLICZNY JEST NARAŻONY NA ZNIEWAGI W ZNACZNIE WIEKSZYM STOPNIU” (znów podkreślenie moje – WS).
Proszę wczytać się w to zdanie, i porównać z dwiema piramidami, jakich obrazy przywołałem na początku: piramidą feudalną i piramidą liberalno-demokratyczną. Której piramidy bliższe jest stanowisko naszych władz, wyrażone przez najwyższą osobę w Sejmie i szefa resortu sprawiedliwości?
*
W Polsce mamy do czynienia ze zjawiskiem godnościowego nadęcia. Byle urzędnik, od najniższego zaczynając a niestety na najwyższych osobach w państwie kończąc, puszy się swą godnością i każdą ostrą krytykę traktuje jako naruszenie autorytetu panstwa, godności Rzeczypospolitej, dumnego stanowiska państwowego, powierzonego przez Naród. Warto te balony nakłuwać.