Manga & Anime

Wszystko co kojarzymy z kulturą: sztuka, język, subkultury & more

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Cierń
Cactuar
Cactuar
Posty: 419
Rejestracja: pn 18 lip, 2005 22:25

Post autor: Cierń »

Niedawno zakończyłem seans z serią Black Lagoon ^^ Ogólne wrażenia są bardzo pozytywne i chociaż w głębi duszy chciałbym by było więcej odcinków, to autorzy dobrze postanowili zamknąć serię w 24 epizodach (nie wiem jak jest z mangą ^^’ )
Pierwsza seria rozpoczyna się gdy poznajemy gościa Okajima Rokuro, który to jest „biznesmenem” (cóż za słowo XD), a ściślej ujmując chłopakiem do bicia dla swoich zwierzchników... Sytuacja odmienia się, gdy zostaje wysłany przez swoich szefów, by dostarczyć pewien dysk... jednak natrafia na przeszkodę... W tym momencie poznajemy resztę pierwszoplanowych postaci, czyli najemników z Lagoon Company (którzy zajmują się głównie szmuglowaniem różnorakich rzeczy na swojej łodzi dla różnych klientów ). Jest ich trzech, a dobrani są oni na zasadzie pewnego kontrastu. Szefem grupy wydaje się wielki, łysy murzyn z bródką i ciemnymi okularami, który to zajmuje się sterowaniem łodzią torpedową... kolejna jest świetna postać kobieca a mianowicie Revy (świetny sposób bycia, narwana, ale jakże ładna ^^), która to zajmuje się eliminowaniem „przeszkód” można rzec permanentnie :lol: (a robi to głównie swoimi 2 berretami o nazwie „Cutlass Sword”) Ostatnim członkiem Lagoon Company jest Benny... geniusz informatyk zajmujący się zdobywaniem informacji, komunikacją etc.
I właśnie oni stają na drodze Okajimie odbierając mu dysk... ale Revy myśli (zawsze łasa na zarobek XD), że uda się wyłudzić jeszcze okup za Okajime... jednak kolejne wydarzenia pokazują jak bardzo się myli i...
Anime w całokształcie jest dosyć krwawe i przedstawia całkowitą bezwzględność światka przestępczego, gdzie życie człowieka się w ogóle nie liczy (uwielbiam takie klimaty)
I tu pewna refleksja

Kod: Zaznacz cały

postać Balalaiki... jeżeli w pierwszej serii wydawała się mi jako postać przyjemna w pewnym względzie, to już w drugiej serii pokazała swoje prawdziwe oblicze... oblicze żołnierza, który to jest bezwzględny i wykonuje swoje zadanie bez względu na to co się dzieje. W wielu scenach pokazuje swoje wyrachowanie i taki jakiś chłodny profesjonalizm... przecież wiemy, że była w armii ZSRR i miała wysoki stopień wojskowy... jak się dowiadujemy straciła wszystko razem z  upadkiem ZSRR... ale jej kompania pozostała razem z nią. Twórcy świetnie wkomponowali fragmenty jej życiorysu... krótka scena z wojny, migawka przedstawiająca ją jako dziecko, migawka przedstawiająca pogrzeb, a najbardziej przemawiająca i mocna migawka jak maszeruje na czele swojej kompanii... Nie dowiedzieliśmy się dlaczego i kiedy stała się „Fry Face” Jak dla mnie jedna z mocniejszych postaci w serii... taka na dobrą sprawę strasznie prawdziwa, naznaczona bagażem doświadczeń i przeżyć, które to sprawiły taki stan rzeczy
Jeszcze mam kilka słów odnośnie kilku postaci, ale może o tym później... (tzn. w innym poście XD)
Przejdę do natury czysto technicznej... kreska jest świetna, a postacie rysowane są szczegółowo (ładnie wyeksponowane są charakterystyczne cechy rysów twarzy etc.)... oczywiście widoczny jest udział komputera w całokształcie, jednak świetnie maskowany i nie psujący kształtu ostatecznego, a wręcz dodający pewnego specyficznego uroku. Twórcy również bardzo dobrze odwzorowali wszelkiego rodzaju uzbrojenie. No a Heireken, to po prostu mistrzostwo... na pierwszy rzut oka myślałem, że to jest idealnie odwzorowane piwo Heineken razem z nazwą XD
Muzyka jest świetna, a kawałki zróżnicowane... szybki opening z migającymi fragmentami obrazu w płynny i przyjemny sposób wprowadza nas w świat bezwzględnych wydarzeń w Roanapur. Ending jest mistrzowski... odcinki się kończą w świetnych momentach (oczywiście te, które są połączone fabularnie) gdy widzimy jeszcze sytuację, a do uszu wkrada się subtelny dźwięk endingu powodujący u mnie ciarki ^^ Muzyka jest w dobry sposób przypasowana do sytuacji... szybkie rytmy podczas walk... Kawałek z gitarką akustyczną i syntezatorem „El Sol se Recuesta” jest boski :D .
To co się mi nie podobało, to bohaterowie mówiący po angielsku w drugiej serii (autorzy chcieli utrzymać, że niektórzy się nie mogą ze sobą porozumieć, bo byli tam Rosjanie, Amerykanie, Japończycy etc. którzy między sobą mówili po swojemu (ale był japoński) a z innymi po ichnemu... czasami to irytowało a to ze względu na beznadziejny akcent... kobieta, która podkładała głos Revy w oryginale mówiła świetnie, ale jak już przechodziła na angielski, to czuć było na kilometr, że wymawia te słowa aż wielkim wysiłkiem i bez zdecydowania... i to nie tylko ona...
Autorzy ogólnie umieścili w anime wiele smaczków, często zawartych w jednym kadrze, bądź zdaniu wypowiedzianym przez bohaterów.
Jeszcze mógłbym pisać i pisać, ale może sobie wszystko dokładniej poukładam. A anime szczerze polecam ^^ (btw. dzięki Gveir XD)
"We carry death out of the village!"
Awatar użytkownika
Gveir
Moderator
Moderator
Posty: 2966
Rejestracja: pn 22 maja, 2006 18:37
Lokalizacja: Newport City

Post autor: Gveir »

Cierń pisze:Niedawno zakończyłem seans z serią Black Lagoon ^^ Ogólne wrażenia są bardzo pozytywne i chociaż w głębi duszy chciałbym by było więcej odcinków, to autorzy dobrze postanowili zamknąć serię w 24 epizodach (nie wiem jak jest z mangą ^^’ )
Seria jest wspaniała i basta, zdecydowanie jedna z najlepszych z zeszłego roku ^^ Z mangą jest tak, że poszli po jej linii fabularnej bardzo dokładnie (chociaż chyba zmienili lekko chronologię, żeby Fujiyama Gangsta Paradise było na końcu, ale głowy sobie za to uciąć nie dam) i ona dalej wychodzi, min. pojawia się dalej Roberta i jej koleżanka, oraz Jane. Dobrze, że tak zrobili bo nie rozbili ani troszku fabuły i nie wymyślali własnych epizodów, co przeważnie kończy się paskudnie. Czyli teraz czekać aż wyjdą dalsze tomy i uzbiera się na nowe serie ^^
Cierń pisze:Szefem grupy wydaje się wielki, łysy murzyn z bródką i ciemnymi okularami, który to zajmuje się sterowaniem łodzią torpedową...
Jest świetny - spokojny, opanowany, przyjazny, ale kiedy robi się gorąco i wymaga tego sytuacja, potrafi zrobić porządek. Znacznie bardziej skomplikowana postać niż na pierwszy rzut oka się wydaje (uwielbiam scenę, kiedy Rock zarabia w pysk, potem przedstawia plan zestrzelenia śmigłowca, a Dutch w zabójczy sposób się na to zgadza - ZUO! ).
Cierń pisze:olejna jest świetna postać kobieca a mianowicie Revy (świetny sposób bycia, narwana, ale jakże ładna ^^), która to zajmuje się eliminowaniem „przeszkód” można rzec permanentnie :lol: (a robi to głównie swoimi 2 berretami o nazwie „Cutlass Sword”)
IMO wraz z Major i Real najciekawsza postać kobieca jaka się w anime pojawiła. Groźna i zła jak osa, ale momentami zabójczo słodka w swojej złośliwości i bezwzględności. A i ciekawe w końcu kto kogo dopadnie pierwszy - ona Rock'a czy Rock ją :D Rozbrajająca była rozmowa z Edą w ostatnim odcinku przy rumie (Revy - wstydziocha ^^ ) XD
Cierń pisze:poznajemy gościa Okajima Rokuro, który to jest „biznesmenem” (cóż za słowo XD), a ściślej ujmując chłopakiem do bicia dla swoich zwierzchników...
Niby taki zwykły wymoczek i słabeusz, ale mało kto w sumie stanąłby przed wściekłą Revy mówiącą, że zabije i celującą z Cutlss'a. Świetnie przedstawiono powolne tracenie jego złudzeń pod koniec drugiej serii - nic na siłę, za to powoli i bardzo mocno. Nawet Benny już się zmienił, a i Rock'owi niewiele do tego brakuje. Sympatyczny.
Cierń pisze:Anime w całokształcie jest dosyć krwawe i przedstawia całkowitą bezwzględność światka przestępczego, gdzie życie człowieka się w ogóle nie liczy (uwielbiam takie klimaty)
Ja też :) Krwawość jest naprawdę ostra - pamiętasz odcinek z cięciem trupów i biedaka w walizce, albo dzieciaki z Rumunii? I bardzo dobrze że takie jest, bo straciłoby połowę uroku niechybnie. Ogólnie - realizm pod względem krwi i realiów świata jest mocny.
Co do Balalaiki - zgadzam się w pełni, ona i Vysotniki są nie do pobicia. Prawdziwi, złaknieni walki wojny żołnierze, których nic a nic nie jest zdolne powstrzymać.
Cierń pisze:oczywiście widoczny jest udział komputera w całokształcie, jednak świetnie maskowany i nie psujący kształtu ostatecznego, a wręcz dodający pewnego specyficznego uroku.
Właśnie Black Lagoon to jedno z naprawdę niewielu anime, gdzie cell shading idealnie prawie pokrył rendery - ostatnio tylko Ergo Proxy tak miało. Szczerze to elementy komputerowe zauważałem tylko dzięki idealnej płynności ich ruchów i gładkości tekstur.
Cierń pisze:szybki opening z migającymi fragmentami obrazu w płynny i przyjemny sposób wprowadza nas w świat bezwzględnych wydarzeń w Roanapur. Ending jest mistrzowski...
Red Fraction jest tak szybkie i energiczne, że humor poprawia :) Za to Don't Look Behind jest już genialne - podobne do głównego motywu z Far Cry, niepokojące i mroczne. Na dodatek odcinki idealnie przechodzą w niego dodając klimatu.
Cierń pisze:Revy w oryginale mówiła świetnie, ale jak już przechodziła na angielski, to czuć było na kilometr, że wymawia te słowa aż wielkim wysiłkiem i bez zdecydowania... i to nie tylko ona...
Revy była w tym wyjątkowo koszmarna, ale to już standard, ale chociaż co odcinek to było IMO lepiej - ale i tak srogo się uśmiałem. Ale i tak o niebo lepiej niż w wielu przypadkach innych :wink:
Cierń pisze:(btw. dzięki Gveir XD)
Ależ bardzo proszę ^^
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
Awatar użytkownika
Cierń
Cactuar
Cactuar
Posty: 419
Rejestracja: pn 18 lip, 2005 22:25

Post autor: Cierń »

Gveir pisze:Jest świetny - spokojny, opanowany, przyjazny, ale kiedy robi się gorąco i wymaga tego sytuacja, potrafi zrobić porządek. Znacznie bardziej skomplikowana postać niż na pierwszy rzut oka się wydaje (uwielbiam scenę, kiedy Rock zarabia w pysk, potem przedstawia plan zestrzelenia śmigłowca, a Dutch w zabójczy sposób się na to zgadza - ZUO! ).
A jakże świetna postać... super zachowywał się gdy

Kod: Zaznacz cały

była akcja na statku wielbicieli III rzeszy... shotgun to broń idealna dla niego, wtedy to razem z Revy zrobili niezły bałagan ^^' (a ta scena z tym wielkim gościem uzbrojonym w złoty Luger doprowadziła mnie do wybuchu głupkowatego śmiechu XD) nie mówiąc już o ciętej wymianie zdań przez nich przeprowadzonej...
jednak szkoda wielka, że w The Second Barrage został praktycznie zniesiony jego udział do marginalenj roli...
Gveir pisze:IMO wraz z Major i Real najciekawsza postać kobieca jaka się w anime pojawiła.Groźna i zła jak osa, ale momentami zabójczo słodka w swojej złośliwości i bezwzględności.
A jakże... strój w drugiej serii przy końcu strasznie do niej pasował (tzn bardzo mi się podobała ona w nim) - takie ciemne wdzianko i ta kontrastowa sukienka... wyglądała po prostu bosko. W ogóle mordowała z takim beztroskim wyrazem twarzy ^^'

A do tej plejady dodałbym jeszcze Lucy... za m.in. prezencję, sposób bycia, i ten perfekcyjny głos *__*
Gveir pisze:Rozbrajająca była rozmowa z Edą w ostatnim odcinku przy rumie (Revy - wstydziocha ^^ ) XD
O tak ^^ Eda to w ogóle świetna postać... Taka pogodna szczera, kontaktowa osóbka (a dokopać też potrafiła konkretnie). W pierwszej serii zbytnio jej nie uświadczyliśmy a w drugiej dodała swoje trzy grosze...
Szczególnie w odcinkach z siostrobratem... i ta jej koszulka ^^, następnie odcinki z zabawą w kotka i myszkę (że tak to nazwę) XD

A w ogóle Church of Violence był takim mocnym motywem odnośnie chrześcijaństwa... te wszytskie frazy wypowiadane przez Edę i tą satrszą siostrę wskazujące prawdziwość kościoła... to, że służba Bogu (te zwroty "kamery" na Chrystusa na krzyżu) to jest sposób maskowania swojego prawdziwego ja... tutaj jest to pokazane strasznie dobitnie, że aż po oczach wali... dając do myślenia, że gdy się patrzy na księży i siostry, to się wydaje, że są tacy prawdziwi w tym co robią... a tak naprawdę nie mamy pojęcia jak się zachowują, gdy nie patrzy na nich szersza audiencja...
Gveir pisze:Świetnie przedstawiono powolne tracenie jego złudzeń pod koniec drugiej serii - nic na siłę, za to powoli i bardzo mocno.
O tak... rozmowy z Yukio były po prostu powalające i takie prawdziwe... A później ta utarczka słowna z Balalaiką...
Gveir pisze:Krwawość jest naprawdę ostra - pamiętasz odcinek z cięciem trupów i biedaka w walizce, albo dzieciaki z Rumunii?
O tak... :evilbat: Scena gdy

Kod: Zaznacz cały

 Ginji odcina dłonie temu zarozumiałemu i pewnemu sobie blondaskowi... była świetna, gdy zobaczyłem basen, to już wiedziałem, że jego krystaliczna tafla zostanie splamiona krwią... a na dodatek jeszcze to topienie 
A z dzieciakami

Kod: Zaznacz cały

scena, gdy Balalaika siedzi na fontannie oczekując brata(siostry? XD).. taka bezwzględna, gdy snajperzy rozszarpują pocskami nogę i dłoń nieszczęśnika... a potem ta wymiana zdań i brutalna prawda przedstawiona przez Balalaike...
"We carry death out of the village!"
Awatar użytkownika
Gagarin
Malboro
Malboro
Posty: 631
Rejestracja: śr 28 gru, 2005 18:44
Lokalizacja: się znamy?

Post autor: Gagarin »

Cierń pisze:głębi duszy chciałbym by było więcej odcinków
ja tez był chciał więcej odcinków - czuję duzy niedosyt. Moze jestem naiwny, ale liczę na to, ze wyjdzie kolejna seria :) jak nie, to będzie trzeba się zadowolić mangą... tylko jak wiadomo zdobycie mangi nie jest takie proste.
Cierń pisze:Szefem grupy wydaje się wielki, łysy murzyn z bródką i ciemnymi okularami, który to zajmuje się sterowaniem łodzią torpedową
Szczerze mówiąc ja nie za bardzo polubiłem tę postać... drazni mnie jego brak emocji ( złość raz na sto lat, o radości to juz w ogóle nie wspomnę). Taki posąg - nie lubię takich ludzi. Z kolei Benny wzbudził moją sypatię, słabo pasował do tych maszyn do zabijania :] ale ten kontrast był interesujący. Revy *__* - genialna kobieta, ten jej głos - az mi ciarki po plecach przechodziły, taki dosyć niski, zalatujący ignorancją, chyba tylko Lucy miała lepszy głos od niej (Lucy *____* z jej głosem zwalała mnie z nóg... geeez uwielbiam jak zwlaszcza ja mów w odcinku gdy niby zaginęła po rozwaleniu tej muszelki, w końcu ja znajdują jako Lucy i ona tak świetnie tam mówi... chyba zaraz to sobie obejrzę :> ). Revy - Porywcza jak wulkan, zabija bez zadnych skrupułów i z zimna krwią, jej cięty dowcip dosyć często wywoływał na mej czaszce uśmiech. Pije więcej niz przeciętny facet - nie wiem czy byłoby łatwo dotrzymać jej tempa podczas popijawy :] . Eda wymiatała XD ta jej bezpośredniość była bezbłędna... uwielbiałem jak sobie z Revy dogryzały :) Revy ta narwana baba - tak się fajnie wkurzała ^^ aaaa zapomniałbym... Rock - na początku traktowałem go jako typowego frajera, takiego loosera, którego powinno wyrzucić się za burtę, ale w momencie kiedy nie dał się Revy i pyskował jej - wtedy stwierdziłem, ze równy z niego gość :]
Gveir pisze:Co do Balalaiki - zgadzam się w pełni, ona i Vysotniki są nie do pobicia. Prawdziwi, złaknieni walki wojny żołnierze, których nic a nic nie jest zdolne powstrzymać.
dodam tylko, ze u mnie ta postać budziła największy respekt - opanowana, zimna jak lód i bezwzględna... a pamiętacie tego Bossa? (pojawił sie przy końcu 1 serii i czasami pojawiał się w 2 serii)- tez walczył 2 pistoletami (tylko nie pamiętam jakimi), zaluje tylko ze nie pojawiał się częściej, bo to taka Revy w męskim wydaniu :)
Cierń pisze:No a Heireken, to po prostu mistrzostwo...
yyyy ja do teraz myślałem, ze to jest Heineken o.O
Cierń pisze:To co się mi nie podobało, to bohaterowie mówiący po angielsku w drugiej serii
a mnie kaurat ten motyw sie podobał, fakt, ze wychodziło im to słabo, ale przynajmniej nie jest tak, ze nagle wszyscy na świecie znają japoński :)
Cierń pisze:o uszu wkrada się subtelny dźwięk endingu powodujący u mnie ciarki
to jest genialne... w sumie zapowiada koniec odcinka, ale ta melodia zwykle tak świetnie komponuje się z otoczeniem... na serio zwalał ten motyw z nóg :)
Gveir pisze:A i ciekawe w końcu kto kogo dopadnie pierwszy - ona Rock'a czy Rock ją :D Rozbrajająca była rozmowa z Edą w ostatnim odcinku przy rumie (Revy - wstydziocha ^^ ) XD
LOL XD ta scena, jak ona się fajnie peszy ^^ wiesz co? myślę , ze to Rock ją dopadnie... wbrew pozorom :) Tak na serio to Revy nie jest az taka silna, a Rock to nie jest taka ciota jak się wydaje, mozna to chociaz zauwazyć podczas sceny kłótni - gdzie prawie się pozabijali XD - jedna z lepszych scen w całej serii :)
Gveir pisze:dzieciaki z Rumunii
dla mnie te dzieciaki to był hardcore... takie niewinne rodzeństwo, a takie numery odwalali... najlepsze jest to, jak zabjali dla zabawy i to z uśmiechem na twarzy - lub ta ich kąpiel we krwi... wybitnie chore rodzeństwo - kochające się az za bardzo :> w sumie to ja ciągle się gubiłem które to brat, a które to siostra o.O
Cierń pisze:jednak szkoda wielka, że w The Second Barrage został praktycznie zniesiony jego udział do marginalenj roli...
ja tam nie narzekam ^^ więcej zostało dla reszty ^^ :)
Umierając zawsze miej przy sobie prezerwatywę... nawet po śmierci możesz zarazić się HIV albo jakimiś innymi fajnymi wenerami.
Awatar użytkownika
Cierń
Cactuar
Cactuar
Posty: 419
Rejestracja: pn 18 lip, 2005 22:25

Post autor: Cierń »

Gagarin pisze:Szczerze mówiąc ja nie za bardzo polubiłem tę postać...
Nie wiem dlaczego, ale Dutch skojarzył się mi jak pierwszy raz go zobaczyłem z Blade’em O_o’ Ja tam do gościa nic nie mam a to, że
Gagarin pisze:drazni mnie jego brak emocji ( złość raz na sto lat, o radości to juz w ogóle nie wspomnę). Taki posąg - nie lubię takich ludzi.
oznacza, że autorom IMO udało się, to co trzeba... że bohaterowie nie są nam obojętni w dosłownym znaczeniu tego słowa :]
Gagarin pisze:Rock - na początku traktowałem go jako typowego frajera, takiego loosera, którego powinno wyrzucić się za burtę, ale w momencie kiedy nie dał się Revy i pyskował jej - wtedy stwierdziłem, ze równy z niego gość :]
Ooo tak... po tej scenie zostałem kupiony XD Na początku naprawdę traktowałem go jak pierwszego lepszego wymoczka. Jednak w tej jakże zapadającej w pamięć scenie przekonałem się do niego... w ogóle przez całą serię wydaje się, że zaczyna on dojrzewać. Wydarzenia sprawiają jakby staje się mądrzejszy i patrzy na pewne sprawy z innej perspektywy (szerszej, pełniejszej) niż na początku...
Gagarin pisze:dodam tylko, ze u mnie ta postać budziła największy respekt - opanowana, zimna jak lód i bezwzględna... a pamiętacie tego Bossa?
U mnie też... co już zaznaczyłem w spojlerze w pierwszym poście ;) A co do Bossa, to chodzi Ci o Mr. Changa... No niestety nie przewidziano dla niego zbyt częstego udziału... a z tego co pamiętam to jedną z broni, której używa jest Berreta 76 a drugą to muszę sprawdzić ^^’
Gagarin pisze:a mnie kaurat ten motyw sie podobał, fakt, ze wychodziło im to słabo, ale przynajmniej nie jest tak, ze nagle wszyscy na świecie znają japoński
Może to trochę zbyt pogmatwałem... ogólnie to też jestem za tym jednak wykonanie było koszmarne ^^’

A jeszcze na koniec napomknę o pewnej postaci... mianowicie Shenhua... Też z początku wydawała się mi taka jakoś śmieszna... ten jej sposób mówienia ^^ Ogólnie aparycję też miała niczego sobie (świetna fryzura) Jednak okazało się, że jest bezwzględna w tym co robi. Mordowała i to ostro, że aż przy końcu pierwszej serii nie ustępowała Revy.

W The Second Barrage gdy

Kod: Zaznacz cały

 podczas akcji w doku została postrzelona, miałem nadzieję, że przeżyje... chociaż grała wtedy przeciwnika Revy, Edy i spółki, to poczułem do niej nawet sympatię. I na szczęście udało jej się (chyba) przeżyć.  Rotten the Wizzard ją uratował...
Swoją drogą, to gdy wcześniej wyskoczył z tą swoją gadką i Revy do niego strzeliła, to ta scena sprawiła nagły atak śmiech u  mnie XD
"We carry death out of the village!"
Awatar użytkownika
Gveir
Moderator
Moderator
Posty: 2966
Rejestracja: pn 22 maja, 2006 18:37
Lokalizacja: Newport City

Post autor: Gveir »

Cierń pisze:A jakże... strój w drugiej serii przy końcu strasznie do niej pasował (tzn bardzo mi się podobała ona w nim) - takie ciemne wdzianko i ta kontrastowa sukienka... wyglądała po prostu bosko. W ogóle mordowała z takim beztroskim wyrazem twarzy ^^'

A do tej plejady dodałbym jeszcze Lucy... za m.in. prezencję, sposób bycia, i ten perfekcyjny głos *__*
Ooo tak, ten strój podobał mi się nawet bardziej niż jej zwykła koszulka plus spodenki ^^

Kod: Zaznacz cały

Kiedy w ostatnim odcinku pierwszej serii okazało się, gdzie schowała sobie papiery dla CIA - padłem i nie mogłem ze śmiechu, to mogła tylko Revy zrobić XD

Wyglądała w nim nieco bardziej niepozornie, ale właśnie dzięki tej sukience było w nim co 'nie tak' i kiedy zaczynała mordować robiło to niesamowity kontrast :] A co do mordowania to łatwo u niej zauważyć... że ona po prostu lubi zabijać, zwłaszcza takich których uznaje za słabeuszy.

Kod: Zaznacz cały

Scena kiedy zabija z uśmiechem na ustach biedaka który nie może się wysłowić po angielsku powoduje opad kopary. Ona jest naprawdę zua - ale w żadnym razie nie powoduje to jakiejkolwiek antypatii do niej.
Btw. w BL przedstawienie ciemnej strony ludzkiego charakteru jest genialne, bardzo poważne. Dojrzałem podejście, które tylko wychodzi wszystkiemu w anime na dobre.

No i popieram - Lucy też pasuje do tej jakże zacnej kompanii dam ^^ Ale co do głosu... To kocham głos Major - ostry, zdecydowany, nie cierpiący sprzeciwu ton kiedy trzeba i bardzo kobiecy kiedy też tego potrzeba (ton w jakim mówiła o facetach w odcinku pierwszej serii, kiedy zajmowali się samobójstwami androidów Jerry jest wspaniały ^^"). A i Gags - ignorancja w głosie Revy jest świetna, ale Real ma jeszcze lepszy pod tym względem, wredna księżniczka :]
Cierń pisze:A w ogóle Church of Violence był takim mocnym motywem odnośnie chrześcijaństwa...
Nawet bardzo mocnym - oni się wcale nie cackali, sprzedawali broń na oczach wszystkich i wszyscy o tym wiedzieli, tylko nikt się tym nie interesował (łapówki i władza siły) oficjalnie... Czyżby złośliwa aluzja do współczesnego kościoła? No i jakże idealnie pasowali do całkowicie zdewastowanego moralnie Roanapur. A siostra Yolanda była zabójcza :evilbat: Zaliczyłem zonka kiedy wyjęła złotego Desert Eagla i jednym strzałem rozwaliła samochód (strzał w blok silnika zapewne, a Desert jest do tego zdolny, zwłaszcza wersja na pociski .50, a jej był jak widać custom made) i nawet za specjalnie nie podskoczyła jej ręka przy odrzucie tego gnata - ona musiała za młodu kozaczyć...
Gagarin pisze:ja tez był chciał więcej odcinków - czuję duzy niedosyt. Moze jestem naiwny, ale liczę na to, ze wyjdzie kolejna seria :) jak nie, to będzie trzeba się zadowolić mangą... tylko jak wiadomo zdobycie mangi nie jest takie proste.
Oj, skany dorwać ciężko, ale z tego co wiem, seria zdobyła naprawdę spore zainteresowanie na całym świecie, więc można liczyć, że kiedy wyjdzie więcej tomów, będzie kolejna seria ^^ No ale na dalsze serie Berserk też czekamy i czekamy... :>
Gagarin pisze:Szczerze mówiąc ja nie za bardzo polubiłem tę postać... drazni mnie jego brak emocji ( złość raz na sto lat, o radości to juz w ogóle nie wspomnę). Taki posąg - nie lubię takich ludzi.
Oj, nie dziwię mu się - Dutch walczył w Wietnamie i ma już swoje lata (chociaż wygląda na mocne 30, to ma około 50 w takim razie), doświadczony żołnierz, wyrachowany zabójca w czasie walki, umysł biznesmena - to jak go przedstawili idealnie pasuje do koncepcji postaci, zwłaszcza zauważalna chwilami 'skaza zua' jaką prezentuje, tak samo jak Revy :]
Gagarin pisze:LOL XD ta scena, jak ona się fajnie peszy ^^ wiesz co? myślę , ze to Rock ją dopadnie... wbrew pozorom :) Tak na serio to Revy nie jest az taka silna, a Rock to nie jest taka ciota jak się wydaje, mozna to chociaz zauwazyć podczas sceny kłótni - gdzie prawie się pozabijali XD - jedna z lepszych scen w całej serii :)
Właśnie - Revy wygląda na taką, co się szczypie w takich sprawach, a że Rock powoli robi się coraz bardziej konkretny, to może być ciekawie, a znając odwagę motywów w całej serii, sama 'akcja' może zostać przedstawiona dosyć ciekawie ^^ A Eda... pamiętasz jak się zastanawialiśmy która jest bardziej ostra? :lol: Eda - to jest rozpustnica jedna IMO, w kółko Revy nagabuje do gwałtu na Rock'u, a wtedy jest tylko polewa (tak samo jak przy dyskusji jakiego pistoletu używa Jezus XD ).
Cierń pisze:Ooo tak... po tej scenie zostałem kupiony XD Na początku naprawdę traktowałem go jak pierwszego lepszego wymoczka. Jednak w tej jakże zapadającej w pamięć scenie przekonałem się do niego... w ogóle przez całą serię wydaje się, że zaczyna on dojrzewać. Wydarzenia sprawiają jakby staje się mądrzejszy i patrzy na pewne sprawy z innej perspektywy (szerszej, pełniejszej) niż na początku...
Jego dojrzewanie rusza skokowo, najpierw przy walce z Nazi, potem kłótnia z Revy, wyjazd do Japonii i wizyta w domu, cała sprawa z Yukio... W końcu się zmienia i na to pora, zwłaszcza że nie ma tak tragicznych wspomnień jak Revy. W końcu zauważył odcienie szarości i nie jest święty, a przynajmniej się z nimi pogodził (widać w końcu ostatniego odcinka "To nasze miasto"). Przy kłótni - myślałem że on autentycznie jej huknie, ale jednak... Świetna scena.
Cierń pisze:A co do Bossa, to chodzi Ci o Mr. Changa... No niestety nie przewidziano dla niego zbyt częstego udziału... a z tego co pamiętam to jedną z broni, której używa jest Berreta 76 a drugą to muszę sprawdzić ^^’
No, on jest nauczycielem Revy, a i to jak się do siebie odnosili pozwalało zakładać, że coś więcej między nimi kiedyś było :wink: Fakt - jest od niej nawet lepszy i nieźle wymiata, a wzorowany był na Chow Yun Fat'cie, a konkretnie jego postaci z 'Hard Boiled' (po polsku 'Dzieci Triady', polecam, najlepsze wydanie kina akcji z Hong Kongu). A druga jego broń to tradycyjny M1911 :wink:
Cierń pisze:A jeszcze na koniec napomknę o pewnej postaci... mianowicie Shenhua... Też z początku wydawała się mi taka jakoś śmieszna... ten jej sposób mówienia ^^ Ogólnie aparycję też miała niczego sobie (świetna fryzura) Jednak okazało się, że jest bezwzględna w tym co robi. Mordowała i to ostro, że aż przy końcu pierwszej serii nie ustępowała Revy.
Idealnie oddali to, że jest Tajką - ciężki angielski, wygląd zdecydowanie inny od Revy (przecież w końcu Chinka), i bardzo atrakcyjne kształty w świetnym stroju plus jak zauważyłeś zabójcza fryzura ^^ I była jeszcze bardziej wredna od Revy i Edy, bezwzględna jak nic i morduje krwawo a efektownie :]

Kod: Zaznacz cały

Postrzał przeżyła, potem chyba się w mandze dalej pojawia, nie ma co się martwić :wink: A Rotton The Wizard był tak rozbrajający swoim kretynizmem, że hej :D A jej podsumowanie go "Byłbyś dobrą burdelmamą." było jednym z najzabawniejszych tekstów w całym anime XD
Co do muzyki - dwa dodatkowe endingi, ten przy końcu rozdziału o rodzeństwie z Rumunii i w ostatnim odcinku też były świetne, miały swój klimat.
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
Awatar użytkownika
Cierń
Cactuar
Cactuar
Posty: 419
Rejestracja: pn 18 lip, 2005 22:25

Post autor: Cierń »

Gveir pisze:A siostra Yolanda była zabójcza :evilbat: Zaliczyłem zonka kiedy wyjęła złotego Desert Eagla i jednym strzałem rozwaliła samochód (strzał w blok silnika zapewne, a Desert jest do tego zdolny, zwłaszcza wersja na pociski .50, a jej był jak widać custom made) i nawet za specjalnie nie podskoczyła jej ręka przy odrzucie tego gnata - ona musiała za młodu kozaczyć...
Hahahaha taaa pewnie w młodości była chyża jak Eda... chociaż na starość i tak ma niezłe oko do strzelania... no i siłę, by poskromić odrzut Desert Eagle'a. A podczas tej akcji dobre było jak wyskoczył młody Rico i zaczął siać z M60 ^^' taaa oni tam mieli rózne ciekawe rzeczy na podorędziu XD
Gveir pisze:Co do muzyki - dwa dodatkowe endingi, ten przy końcu rozdziału o rodzeństwie z Rumunii i w ostatnim odcinku też były świetne, miały swój klimat.
Nawet się nie spodziewałem, że będzie inny ending... ale siostrobrat zasługiwał na ukoronowanie i pamiątkę kariery własnym endingiem :lol: A na końcu ending dawał takie wrażenie filmowego zakończenia... +bonusik po XD
"We carry death out of the village!"
Awatar użytkownika
Gveir
Moderator
Moderator
Posty: 2966
Rejestracja: pn 22 maja, 2006 18:37
Lokalizacja: Newport City

Post autor: Gveir »

Cierń pisze:Hahahaha taaa pewnie w młodości była chyża jak Eda... chociaż na starość i tak ma niezłe oko do strzelania... no i siłę, by poskromić odrzut Desert Eagle'a. A podczas tej akcji dobre było jak wyskoczył młody Rico i zaczął siać z M60 ^^' taaa oni tam mieli rózne ciekawe rzeczy na podorędziu XD
O tak, zdecydowanie - bylem zawiedziony, że tylko w tej chwili się pojawił pełny skład Kościoła Przemocy z walce ogniowej - po walczą wspaniale :) Zauważyłeś błąd pewien w tej scenie? Kiedy leci ujęcie z góry nad Revy, Rico, Edą i Yolandą nie widać że Rico wali z M60 seria ciągłą - ale nie ma ani taśmy podłączonej ani pojemnika na nią - niezły zonk, ale chyba jedyny (a przynajmniej jedyny jaki zauważyłem, a patrzę uważnie) XD Yolanda nie dość że ma siłę na ten potężny pistolet, to i cela - a to jest jeszcze ciekawsze, zwłaszcza że ma jedno oko :D
Cierń pisze:Nawet się nie spodziewałem, że będzie inny ending... ale siostrobrat zasługiwał na ukoronowanie i pamiątkę kariery własnym endingiem :lol: A na końcu ending dawał takie wrażenie filmowego zakończenia... +bonusik po XD
Zdecydowanie - rozdział z siostrobratem był jednym z najlepszych, tak samo jak Fujiyama Gangsta Paradise - i zasługiwały na to :) A bonusik po, to było właśnie to czego było trzeba - pokazał Rock'a w nowym świetle nieźle.

I news - Kino Domowe w nowym wydaniu ma anime Blood The Last Vampire, wraz z dodatkami, co jest zrozumiałe, bo anime trwa samo około 50 minut. Jakość obrazu bardzo dobra, anime świetne. Za 20 złotych grzech nie nabyć, zwłaszcza że palce w produkcji maczał nikt inny jak Mamoru Oshii i kilka innych osób od GitS i inni bardzo dobrzy i słynni twórcy. Kolejny plus dla Kina Domowego. Teraz niech tylko szybko wydadzą GitS 2 Innocence, a potem po zakończeniu wydawania GitS SAC SG niech rzucą Solid State Society i przygotują się na nową, trzecią serię, która jest w produkcji - a znając ich zaangażowanie w ten projekt tak zrobią. Kocham IDG :]
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
Awatar użytkownika
Garnet
Ifrit
Ifrit
Posty: 3000
Rejestracja: sob 13 wrz, 2003 12:33

Post autor: Garnet »

Gveir pisze:Kino Domowe w nowym wydaniu ma anime Blood The Last Vampire, wraz z dodatkami,
samo anime widzialam już wcześniej,aczkolwiek,kupuje wszystko azjatyckie,co wydaje IDG, wiec i to bedzie must have:)
co do Blood..sama fabula mnie nie powalila, ale wykonanie-tak ^^-dla tego na pewno warto zobaczyc to anime
Kiri kiri kiri kiri kiri kiri!
Awatar użytkownika
Gveir
Moderator
Moderator
Posty: 2966
Rejestracja: pn 22 maja, 2006 18:37
Lokalizacja: Newport City

Post autor: Gveir »

I właśnie dlatego trzeba koniecznie obejrzeć cały serial, jaki naprodukowali po Blood, a mianowicie Blood+, gdzie wszystko jest ładnie wyjaśnione. Tylko 50 odcinków :lol: A Blood jak sam przyznał reżyser miał być taki, jak wycięty kawałek z serii, ze środka fabuły, żeby bardziej intrygował i przyznam, że mnie zaciekawił. I teraz się na anime czaję, niedługo będzie i zdam relację :]
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
Awatar użytkownika
Jaco
Dark Flan
Dark Flan
Posty: 1529
Rejestracja: pt 26 lis, 2004 13:56
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Jaco »

Nie wypowiem się o Black Lagoon, bo widziałem ino pierwszą serię, a drugiej prędko nie zobaczę ;P Maybe some other day...

Ale za to mogę o czyś innym.

Exel Saga

Jak mi Abe radził jakiś czas temu zwrócić na to uwagę tak go posłuchałem... o ja głupi :] Prośba do twórców anime: jak już robicie kompletnie skretyniałe anime, to zamknijcie je w… góra 6 epach... a nie 26 _^_
Może po kolei... Tytułowa bohaterka - Exel - pracuje dla tajnej organizacji Across, która to próbuje opanować miasto F (tak, miasto "F"), znajdujące się w prefekturze F (patrz: poprzedni nawias). Jest zdolna zrobić wszystko by tylko uszczęśliwić swego przełożonego – Ilpalazzo, w którym to jest po uszy zakochana. On w sumie ma ją gdzieś XD Każdy odcinek ma inny charakter... każdy (no prawie…) parodiuje jakiś inny gatunek anime (parodiuje również konkretne anime, m.in. Sailor Moon, czy Dragon Ball’a). I tak mamy tu m.in. horror, romansidło, anime sportowe, kryminał, itd. Oczywiście odcinki są powiązane fabularnie, w miarę logicznie (tja... w tym anime to raczej ciężko o jakąkolwiek logikę _^_). Mimo innych charakterów poszczególnych epów każdy wygląda podobnie: Exel i Hyatt (również pracowniczka Across, która umiera w każdym odcinku po parę razy... ale w sposób naturaln... do Kenny'iego jej daleko XD ) dostają nowe zlecenie, próbują je wykonać... wychodzi to im jak wychodzi. Do tego mamy inną organizację, która stara się chronić miasto. Należy do niej m.in. 3 sąsiadów Exel: 1) napalony koleś, który leci na każdą ładną kobietę, 2) koleś zakochany w Hyatt... ma dość tego pierwszego :], 3) grubas co nic nie mówi... zamiast tgo pojawiają się na ekranie napis... ale oczywiście wszyscy go rozumieją XD Najlepsze jest to, że w sumie praktycznie do końca jedna grupa nic nie wie o drugiej XD Mamy też innych bohaterów i związane z nimi wątki: Pedro, obcokrajowiec (z Kolumbii chyba) pracujący w Japonii, który to stara się odzyskać żonę i dziecko, którzy go opuścili i Nabeshin - człowiek z afro - w sumie chyba reżyser tego anime, ot taki super bohater :] Jest jeszcze pies Menchi, który to służy jako źródło jedzenia - w razie czarnej godziny - dla Exel XD
Z anime można się pośmiać, w sumie czasem nawet bardzo. Twórcy tego anime potrafią nas zaskakiwać nowymi pomysłami... choć zwykle jest to coraz większa głupota :] (ostatni odcinek… omfg! o_O) Nawet napisy końcowe trza czytać, bo są tam zabawne texty :] (o dziwo są po angielsku… a przynajmniej ja takie miałem) Niektóre jednak gagi po jakimś czasie potrafią nużyć jak i zresztą całe anime. Dlatego też nie powinno być aż takie długie :P No i cóż mogę jeszcze powiedzieć… jeżeli się bardzo nudzisz, nie masz nic lepszego do roboty, anime to przypadkowo leży obok Ciebie, masz nicka Ababeb, lubisz wszelkie absurdy, masz zuy humor, masz afro* to możesz sobie ów anime obejrzeć :] Puni Puni Poemy też XD
*niepotrzebne zamazać markerem

Samurai Champloo

Nie będę pisał co to, bo już nie raz ktoś o tym tu wspominał. Powiem tylko, że anime jest zajefajne i cholernie mi się podobało ;] Połączenie epoki Edo z czasami teraźniejszymi? Czemu nie XD Już sam początek ukazuje czego możemy się po tym anime spodziewać. Znajdziemy i bardzo powazne odcinki, i kompletnie odjechane (jak już ludzie wspominali – marihuana, bejzbol, halucyny :lol: ). Badzo dobrze wyglądają wszelkie walki (Mugen walczący w stylu capoeiry rox :] ). Eh.. jak ktoś się jeszcze zastanawia nad obejrzeniem tego anime, mimo że wielu już polecało, to i ja mogę gorąco polecić ;)

Black Cat

Train Heartnet należy do tajnej organizacji Chronos, która to sobie ukradkiem rządzi światem i stara się by panował pokój. Jest jednym z Numbers, elity wojowników Chronos. Jest ich 13, każdy jest oznakowany innym numerem. Train, jako „czarny kot” przynoszący nieszczęście ma XIII (a kobitka z nr pierwszym zwie się… Sephiria XD ). Jest typowym chłopcem na posyłki… zabij tego, wyeliminuj tamtego. Pewnego dnia Train spotyka Sayę i jego pogląd na pewne rzeczy ulega zmianie. Odchodzi od Chronos (i ma z tego powodu trochę problemów) i staję się jednym ze Sweepers, czyli tacy łowcy głów. Jedną z ich zasad jest łapanie przestępców, ale nie zabijanie. Dołącza do Svena, kolesia po trzydziestce, który to stara się żyć zgodnie z etyką gentlemen’a, weterana wśród Sweeperów i Eve, dziewczynki która to jest stworzona za pomocą nano maszyn (btw. Eve posiada podobne zdolności jak Emeralda z Xenogears, czyli zmiana ręki w młot, itp.. :] ). Przeciwko Chronos, tworzy się grupka posiadająca zakazaną moc Tao, zwana The Apostles of The Stars. Moce Tao to… hmm… takie troche mutanty, jak w X-Menie XD Jeden z członków ma władzę nad wiatrem, inny zieje ogniem, jeszcze inny używa owadów… A Ci z Chronos po prostu posługują się różnymi broniami (Train ma rewolwer). W sumie trudno jest cokolwiek napisać o fabule, nie unikając spoilerów… Anime ma pare zwrotów akcji, praktycznie do samego końca nie wiemy, kto jest dobry, a kto zły. Train musi nieraz walczyć z Chronos, innym razem z Apostołami. Ale ogólnie to starają się ze Svenem zarobić trochę grosza jako Sweeperzy, by mieli za co jeść :]
Anime potrafi rozbawić w najbardziej dramatycznych momentach. Gdy nam się wydaje, ze jakaś sytuacja jest poważna, to zawsze musi się zjawić ktoś/coś i to zepsuć :] W sumie to plus. Ciekawą postacią jest Creed, jeden z tych zuych, który to wykazuje popęd do głównego bohatera… a poza tym to psychol :] (pod paroma względami przypomina mi Albedo z XS ;) ) Wszystkich postaci występujących w anime jest dość dużo. Dosć bardzo dużo bym rzekł. I to nie są 3 planowe postacie ;) Walki wyglądają ciekawie, choć czasem toczone są w dziwnych schizofrenicznych barwach. Krecha i muzyka są na dobrym poziomie. Utwór, który nam przygrywa podczas akcji Traina jakoś najbardziej wpadł mi w ucho. Również polecam :]
Awatar użytkownika
Ababeb
Dark Flan
Dark Flan
Posty: 1244
Rejestracja: pn 25 kwie, 2005 15:12
Lokalizacja: Czwórmiasto

Post autor: Ababeb »

Jaco pisze:miasto F (tak, miasto "F"), znajdujące się w prefekturze F (patrz: poprzedni nawias)
Z tego co czytałem na Wikipedii, w oryginalnej mandze to Fukuoka.
Jaco pisze:(ostatni odcinek… omfg! o_O)
Z powodów obyczajowych nie został oficjalnie pokazany w telewizji, pojawił się dopiero jako dodatek na DVD. To musi o czymś świadczyć. ;)
Jaco pisze:Nawet napisy końcowe trza czytać, bo są tam zabawne texty :]
...teraz mi to mówisz? Za wyjątkiem wspomnianego ostatniego odcinka nie chciało mi się tych creditsów oglądać, dzięki. :P
Jaco pisze:Niektóre jednak gagi po jakimś czasie potrafią nużyć jak i zresztą całe anime.
Od siebie dodam, że oglądanie serii więcej niż jeden raz też ciekawe nie jest - jak już mniej więcej wiesz co i kiedy się dzieje, gdzieś się zatraca cały urok...
The Schrödinger's cat paradox outlines a situation in which a cat in a box must be considered, for all intents and purposes, simultaneously alive and dead. Schrödinger created this paradox as a justification for killing cats
Awatar użytkownika
Jaco
Dark Flan
Dark Flan
Posty: 1529
Rejestracja: pt 26 lis, 2004 13:56
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Jaco »

Ababeb pisze:...teraz mi to mówisz? Za wyjątkiem wspomnianego ostatniego odcinka nie chciało mi się tych creditsów oglądać, dzięki.
:] W sumie ja zuwazyłem to od jakiegoś 10 odcinka... i nie chciało mi się przeglądać poprzednich... IMO najlepsze endingi są chyba po tych epach, które były takimi podsumowaniami (strzelam: 12 i 21 :] ). W niektórych zaś nie było żadnych udziwnień :P
kilmindaro pisze:ak to nie wiadomo? (tu spoiler)
Iiii tam... nie zapominaj, że

Kod: Zaznacz cały

w ostatnim odcinku Creed przychodzi z pomocą swojemu kochasiowi, wiec tak jakby staje się dobry :] Swoją drogą chodziło mi o to, że każdy myślał (a może tylko ja taki naiwny? XD), że Creed będzie tym głównym zuym, a tu jeszcze pojawia się ktoś bardziej zuy ;p
Manga mnie w sumie mało interesuje, ale z tego co piszesz to faktycznie mogliby pare rzeczy zostawić :] Wydaje się być dużo mhroczniejsza... pojawiają się tam takie humorzaste wstawki jak w anime?
Awatar użytkownika
Gveir
Moderator
Moderator
Posty: 2966
Rejestracja: pn 22 maja, 2006 18:37
Lokalizacja: Newport City

Post autor: Gveir »

Niedawno zabrałem się za krótką, pięcioodcinkową serię Afro Samurai, puszczoną na początku roku, wyprodukowaną przez mistrzów wspaniałej grafiki - studio Gonzo. Opowiada historię Afro, samuraja który chce pomścić swojego ojca, zabitego przez wojownika imieniem Justice. Opowieść rozgrywa się w odległej przyszłości, w znów feudalnej Japonii, gdzie technika zeszła na drugi plan, a ludzie żyją w sposób prawie identyczny z tym ze średniowiecznej Japonii. Bezustannie toczy się walka pomiędzy potężnymi wojownikami o tytuł najlepszego - wojownicy uczestniczący w rywalizacji noszą bandany na których napisany jest numer, który oznacza ich miejsce w rankingu. Ojciec Afro był pierwszym, do czasu kiedy zabił go drugi - Justice właśnie. Mały przysiągł wtedy zemstę i teraz jako dorosły zmierza do niego, by go zabić.
Najważniejsze sa postacie, Afro który wybrał drogę zemsty na zabójcy ojca i poświecił z tego powodu rodzinę, przyjaciół i cale swoje życie, Ninja Ninja - jego jedyny towarzysz (lekko 'nie z tego świata', co później się wyjaśnia'), Otsuru która pomogła Afro kiedy był ranny, Jiro - jedynego przyjaciela z dzieciństwa Afro który przeżył jego masakrę, a teraz powrócił jako cyborg z zamiarem zabicia go, czy sam Justice - ekstremalnie chudy, o zielonej skórze, wyglądzie wychudzonego trolla, władający dwoma rewolwerami i jednym małym trickiem... Postacie są bardzo niejednoznaczne, główny bohater na pewno nie jest dobry - morderca i bezwzględny osobnik który poświęci wszystko dla zemsty, reszta wcale mu nie ustępuje, zwłaszcza Jiro i Justice - który ma swoje powody żeby stać się najpotężniejszym wojownikiem świata i osiągnąć status boga.
Styl anime zabija - grafika jest specyficzna, mało kto jest ładny, postacie są albo realistyczne, albo lekko groteskowe, pomieszanie czasów feudalizmu z zaawansowaną techniką dało zabójczy eklektyzm. Sama grafika jest bardzo ładna, wykonana wyjątkowo szczegółowo (w końcu każdy odcinek kosztował milion dolarów). Animacja jest ultrapłynna, stoi na równi tej z filmami kinowymi anime. Walki wykonano perfekcyjnie - niesamowicie dynamiczne, tak szybkie, że czasem trzeba obejrzeć dany fragment kilkukrotnie żeby zobaczyć samo uderzenie czy manewr. Nie ma długaśnych monologów w czasie walki, dramatyzmu na siłę czy łzawych wyznań - powaga i walka na śmierć i życie. Tak dobrych walk jeszcze nigdy nie widziałem. Są lepsze nawet od ostatniego pojedynku z Cowboy Bebob: Knockin' On Heavens Door. Do tego są ekstremalnie krwawe - wrogowie są przecinani w pół, z gór na dół, kończyny latają w powietrzu cały czas. I to jest krwawość realistyczna - ale tak mocna, że Elfen Lied pod tym względem może się schować, tak samo jak Club To Death Angel.
Muzyka to głównie elektronika i rap, ale w wykonaniu na tyle dobrym, że można go słuchać nawet z przyjemnością (min. RZA i kilku innych). Dubbing jest od początku amerykański, w głównej roli Afro występuje Samuel L. Jackson, tak samo jak w przypadku towarzysza Afro, ninjy zwanego Ninja Ninja, a Justice przemawia głosem Ron'a Perlman'a (intro do Fallout, Imię Róży, Miasto Zaginionych Dzieci, Hellboy, Alien: Resurrection). Bałem się że wyjdzie to okropnie - ale nie, bardzo dobry dubbing, chyba najlepszy jaki słyszałem z angielskich do anime, na poziomie porządnego, dobrego dubbingu japońskiego. Ogólnie - polecam. Jeżeli wszystkie anime jakie wyjdą w tym roku będą miały taki poziom - to będzie bardzo dobry rok :]
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
Sogetsu
Malboro
Malboro
Posty: 1050
Rejestracja: sob 18 lut, 2006 00:19

Post autor: Sogetsu »

Jestem po pierwszych trzech odcinkach Kannazuki No Miko. anime wymiata! dawno się tak dobrze nie bawiłem przy oglądaniu. rzecz dzieje się w pewnej nietypowej japońskiej wiosce, będącej czymś w rodzaju raju na ziemi. głównymi bohaterami zaś jest trójka uczniów tamtejszego liceum - Himeko, Chikane oraz Sōma, którzy już w pierwszym odcinku stają się częścią historii zawierającej: shōjō ai, miłosne rozterki, wielkie roboty, masową destrukcję okolicy, wrogów ze zrytą psychiką, starodawne zło i inne atrakcje. całość ma przyjemną, klasyczną oprawę wizualną oraz niesamowity opening i (szczególnie) ending w wykonaniu KOTOKO. nie mogłem się takiej kombinacji oprzeć i nie żałuję zakupu.

zmykam dalej oglądać :)

[ Dodano: Pon 12 Lut, 2007 22:56 ]
whee! w piątym odcinku jest Suppuration -Core- KOTOKO jako tło muzyczne do walki Sōmy i Tsubasy! suggoi!! suggoi!!!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kultura”