King VERMIN! pisze:Czepiami, czepiamy. W filmie było sporo niepotrzebnych momentów (m.in. motyw z Anną), już nawet nie chce mi się pisać o spłyceniu fabuły, kultu i innych aspektów. Wiem, że film był ścięty i to nieźle, ale pamiętaj o tych - powtarzam się... - niepotrzebnych momentach, zamiast których mogły być bardziej ciekawsze i potrzebniejsze ^^
Niestety - wpływ producentów na reżysera to wymógł, do niego samego nie miejmy nic. Chociaż właśnie, jest wiele momentów tam, które można by pominąć i zastąpić innymi tylko i wyłącznie na jego dobro.
King VERMIN! pisze:Ee tam. Motyw przyjaźni i miłości jest, ale jak zwykle jest on zbyt naiwnie pokazany.
Widzisz, problem w tym, że to film japoński. A w anime i ich wszelkiej sztuce animowanej, przyjaźń i miłość niestety rzadko kiedy jest pokazana nie naiwnie i dojrzale - nie ma co marudzić, bo w samym VII było pod tym względem niewiele lepiej.
King VERMIN! pisze:Największy zaś paradoks postaci polega na tym, że więcej w AC widzimi Reno i Rude'a (lubię ich, nie ma co!) którzy jednak w grze odgrywali epizdoczne role, niż Red'a, czy Cait Sitha, Cid'a, Yuffie, czy Barretta, z którymi woziliśmi się po całej Planecie... TO jest dopiero dziwne, do tego jeszcze sprawa Vincenta, który był postacią DODATKOWĄ, a odgrywa ważniejsze role niż inne postacie... (co nie zmienia faktu, że Vince to moja ulubiona postać w FFVII

)
Tu właśnie problem polega na tym, że Vince był umieszczony w większej liczbie sekwencji niż inni z powodu Dirge Of Cerberus. Chwyt czysto marketingowy, jak już wspominałem. Niestety - filmy mają przynosić kasę, a że to część Compilation Of VII to niestety, ale takie kwiatki się pojawiają. Co do reszty zespołu mam takie same odczucia, strasznie wnerwił mnie ich brak przez prawie cały film. Za to pomysł z Reno i Rude'a i ich większej obecności w filmie uważam za udany. Ciekawie ich pokazano, z nieco innej strony niż w VII. I był to w sumie ukłon w stronę fanów, bo dzięki swojej epizodyczności w VII byli bardzo charyzmatyczni i zyskali małą kultowość nawet. A że ich lubię, to nie narzekam, zawsze chciałem żeby było ich więcej
King VERMIN! pisze:Jak mówiłem, w filmie ciekawe są smaczki i mogę się założyć, że fanboy nie skumał co oznaczały kokardki na ramionach bohaterów.
No dokładnie, to i np. melodyjka z komy po walce z Tifą to rzeczy, które zrozumie ktoś, kto porządnie grał w VII i ma na jej temat jakąś wiedzę. I kolejny dowód na to, że nie warto być ślepym fanboyem, bo prawdziwi fani (albo osoby po prostu z dużą wiedzą) patrzą na takich z góry i z politowaniem, kiedy ci mówią o rzeczach na jakich się wcale nie znają
King VERMIN! pisze:PS. Co do postaci, trochę się zawiodłem, że nie odwiedziliśmy Bugenhagena, taka fajna postać, o której mało ludzi pamieta :D
Ba, szkoda, ale nie zapominaj że film koncentrował się na kilku postaciach i na innych niespecjalnie, zabrakło czasu, a i spójność filmu mogłaby być zagrożona w takim wypadku. Po prostu musiałby być dłuższy o jakieś pół godziny, żeby wepchać takie rzeczy. Tak jak z SH po prostu.