The good news is, fansuberzy wzięli się za zaległe epizody 'Ergo Proxy'. Seria ma tylko 23 odcinki, rawy dostać można od dawna, a tłumaczenie na chwilę obecną stanęło na części dwudziestej. Mój niepokój narasta: jeszcze parę odcinków temu myślałam, że już najwyższy czas, by twórcy (wreszcie _^_) zaczęli nam odpowiadać na najważniejsze pytania dotyczące głównych bohaterów i tytułowego Ergo Proxy... a tu tymczasem figa z makiem, jedna wielka schiza do kwadratu. Szanse na zakończenie NIE z serii 'WTF!? That's all!?' maleją z epizodu na epizod... a i podtytuł ostatniego - 'deus ex machina' - daje mi nieco do myślenia.
Poza tym z każdym kolejnym odcinkiem pytam się coraz głośniej: CO takiego palili scenarzyści i w jakich ILOŚCIACH?! _^_ To musiał być jakiś mocny stuff podawany dożylnie, bo klimaty zrobiły się naprawdę dziiiiwnie...

Pomijając 'ambitne' dialogi w stylu "myślę, więc (ty) jesteś", w odcinku dziewiętnastym EP przeszło samo siebie, wpychając akcję do jakiegoś schizofrenicznego Disneylandu. _^_
WTF...?
Proszę zwrócić uwagę na plakat w tle.
Przynajmniej Vincent i Real
dalej są piękni.
W ogóle w stroju dyrektora mu do twarzy.
Jeszcze parę słów o 'Ouran High School Host Club' - wprawdzie już zdążyłam razem z Ivy pozachwycać się tą serią, ale nie mogę nie polecić jej raz jeszcze, dorzucając swoje trzy grosze do recenzji Faris i Ivy.
O ile normalnie omijam amerykańskie komedie romantyczne albo japońskie shoujo szerokim łukiem, to 'Ouran' absolutnie mnie zachwycił - jest to bowiem zamierzona, bezczelna parodia komedii romantycznych, na której może i da się normalnie wzruszyć, ale przez 98% czasu widz zajęty jest wyciem ze śmiechu i turlaniem się przed monitorem.

Przykładowo, wątek Tamaki/Haruki ma kilka 'romantycznych, normalnych' (jak na shoujo) momentów, ale w większości scen wygląda to tak jak w poniższym fragmencie, kiedy Tamaki rozważa swoje (w rzeczywistości zerowe) szanse u kompletnie olewającej go Haruhi:
"Yes! This anime is a school love comedy to begin with! Haruhi and I are the main characters of this love comedy!" -- no tak, idąc tym tropem, pewnie będą razem.
Do tego dochodzi cała idea Host Clubu (opisywana parę stron wcześniej), która na wylot parodiuje zachowania różnych fangirls i otaku, lubiących ślinić się do bishounenów w anime.

Osobiście poczułam się zdeptana i wyszydzona, zwłaszcza w scenach z homoseksualnymi bliźniakami.
Bohaterowie są genialni. Faris i Ivy pisały już o 'pięknych panach', to ja skrobnę coś o głównej bohaterce, której głos podkłada Maaya Sakamoto. Haruhi jest niesamowita, kompletnie inna niż wszystkie pustomózgie nastolatki z shoujo - trzeźwo patrzy na swoich nowych, erm,
ekscentrycznych przyjaciół oraz na beznadziejne podrywy Tamakiego (-złośliwie- 'Stop this sexual harassment, sempai'

). Jej IQ i zdrowy rozsądek stoją przywoitym poziomie. Wie co to sarkazm i choć prawdziwa wredota jest jej obca, nie boi się mówić bolesnej prawdy.
Btw, głos Tamiego jest boski - od wczoraj nie mogę przestać słuchać audycji z udziałem Mamoru Miyano oraz jego character song: 'Bóg zgrzeszył, twojąc kogoś tak pięknego jak ja.'

Tak na marginesie, gdyby Haruhi stała tu obok mnie w realu i przeczytała powyższy akapit, pewnie z politowaniem pokręciłaby głową nad moją głupotą.
Gorąco polecam to anime wszystkim fanom komedii, zwłaszcza ludziom, którzy widzieli w życiu przynajmniej jedno shoujo.

Sama przewijałam niektóre sceny w kółko i za każdym razem miałam cholerny ubaw.
