Podtrzymuję swoje zdanie: dubbing made in US to kicz straszny. M.in. dlatego, że robiono go na potrzeby amerykańskiego Cartoon Network, czyli dla takiej widowni, która "i tak się nie pozna". Głosy średnio dobrane (jeśli porównać je z oryginałem), odgrywane emocje jak z telenoweli, bleh... Poza tym ciekawa jestem, czy w wersji dubbingowanej zachowano stuprocentową zgodność z oryginałem, bo jakoś nie wyobrażam sobie, żeby w dubbingu padało słowo "fuck" z ust Eda.
Myr pisze:ja ogladalem do polowy po amerykansku, a potem do konca juz po japonsku i wcale nie uwazam, ze wersja US jest zwalona
To pewnie dlatego, że zacząłeś od wersji amerykańskiej. Ja miałam na odwrót - najpierw zżyłam się z japońskimi głosami, potem przypadkowo usłyszałam amerykańców. Masakra. I nie jest to tylko moje zdanie; wszyscy fani serii równo jadą po tym dubbingu.
Myr pisze:mi np. glos Edwarda jap. sie nie podoba.

....Bluźnierca.
Myr pisze:Alphonsa(w ogole kto mu dal to imie)
Coś Ty, "Alfons" jest super. XDDD [Heh, a tak serio: na początku też nie mogłam tego przeboleć.

]
Myr pisze:Btw nie rozumiem czemu japonczycy tak czesto do meskich postaci dają kobiece glosy
...Ale czy tak nie jest ślicznie? :] Japończycy bardzo często powierzają kobietom role młodych chłopców (Ed), albo generalnie dzieci (Al). Tja, wiem, że to wszystko kwestia gustu; osobiście uwielbiam głos Eda, bo świetnie oddaje jego wiek i charakter. Paku Romi umie zagrać i w scenach śmiesznych ("Who are you calling a tiny, microscopic bean that is so small that--!!"

] i w scenach smutnych. No i główny bohater dalej brzmi jak chłopak, nie jak dorastająca dziewczynka. :]
Myr pisze:Wspolczuje jeden odcinek na tydzien, chyba bym nie wyrobil, ja mialem to szczescie ze ogladalem srednio 2-3 dziennie ^^
Ech, nie, to były piękne czasy. Co poniedziałek dostawaliśmy nowy odcinek i już tego samego dnia pojawiały się w necie zakłady, co będzie w następnym epie. Ludzie spekulowali, bawili się w proroków, pisali fanfiki na temat końca serii... I najczęściej w ogóle nie trafiali. :D A już końcówka, kiedy
zażyła nas zupełnie.
Myr pisze:czy przypadkiem nie 51?
Ano, 51., o ja durna. :] Po prostu mam coś namieszane w głowie, bo jeden odcinek w serii był tak jakby podwójny (37), a na inny trzeba było czekać dwa tygodnie. W sumie całość leciała równo przez rok, czyli 52 tygodnie.
