Boni, każ koledze zagrać w SH3 i przejść szpital
Biedak umarłby na zawał
Uporałam się ze wszsytkimi problemami technicznymi i wreszcie przszłam Silent Hill 4.
Kod: Zaznacz cały
Ending "Escape", a więc wszyscy żyli długo i szczęsliwie.
Mam co do tej gry mieszane uczucia: z jednej strony niedosyt, bo wcale nie czułam się, jakbym grała w kolejną częśc SH, z drugiej- grało mi się całkiem przyjemnie i niektóre motywy były naprawdę przemyślane :]
Fabuła całkiem zgrabnie sklecona, choć nadal SH2 pozostaje pod tym względem niedościgniona. Może za mało uświadczyłam niespodzianek, a może to przez drewnianego głównego bohatera. Henry sprawia wrażenie człowieka nierozgarniętego, który nawet w obliczu śmierci drugiej osoby nie wydaje się być przejęty, czy wystraszony. Znajduje sie nagle w innym, przerażającym świecie, zmuszony jest do zabijania paskudnych potworów i nie wie, czy i jak można się stąmtąd wydostać, a jedyne, co potrafi powiedzieć to "What the hell", albo "Oh no". W ogóle czwórka pod względem postaci kuleje w porównaniu do poprzednich części: Cynthia jest bezbarwna, Eileen nudnawa, dzieciak też zrobiony z drewna i tylko jego dorosła wersja ratuje sytuację- ładny głos i niezła mimika twarzy. Po SH3, w którym postacie naprawdę przeżywały emocje i widać to było w ich twarzach i gestach, czwórka sprawia wrażenie niedopracowanej. Denerwujące było na przykład to,że
Kod: Zaznacz cały
Henry podczas końcowej sceny zamiast ratować Eileen krzyczy tylko jej imię i leniwie wyciąga do niej rękę. Tyle godzin biegania i zabijania potworów, a na końcu nie ma nawet ochoty porządnie sobie pokrzyczeć i uwolnić emocji
Brak mi tutaj postaci zagadkowych, których intencji nie możemy odczytać od razu. Poprzednio byli : Dahlia, Maria, Claudia, Vincent...a w SH4 pustka.
Motyw portali zamiast wędrówek po mieście i kolejnych wielkich lokacji może i skraca czas eksploracji, jednak nie zachwyca. Brak alternatywnych wersji to już w ogóle wielkie nieporozumienie, bo ten element zawsze wywoływał dreszczyk emocji :] Nie podoba mi się fakt,że po
Kod: Zaznacz cały
ukończeniu szpitala powracamy do poprzednich miejsc- w dodatku niemal niczym się one nie różnią- nie są ani bardziej przerażające, ani ciekawsze, najwyżej pojawia sie w nich więcej potworów.
No właśnie, potworki- oprócz dwugłowych maszkar, poruszających sie na rękach nie spotkałam w SH4 żadnego godnego uwagi przeciwnika. Te duchy ofiar są zwyczajnie irytujące- szczególnie, gdy pojawia sie ich kilka na raz i zmuszeni jesteśmy do chaotycznej ucieczki. Latające paskudztwa to w ogóle zmora, bo zadaja mało, a tylko spowalniają rozgrywkę i zabijanie ich jest nudne- to samo tyczy się tych długich macek wystających z podłogi. Małpoludy są śmieszne, wielkie pielęgniarki (pacjenci) bekają i wywołują najwyżej uśmiech, kiedy zrzuca się je ze schodów ( Mischi- faktycznie boski motyw
), Walter, pojawiający się czasem w niektórych lokacjach jest niezłym przeciwnikiem, bo potrafi boleśnie zaznaczyć swoją obecność- liczyłabym to raczej na plus. Pdsumowując- zagęszczenie wrogów w SH4 jest zbyt duże, przez co walki powszednieją i są nudne. Zamiast dopracować kilka stworów i sprawić,żeby naprawdę straszyły, twórcy chyba poszli w ilość- stąd tyle duchów i latającego badziewia. No cóż, wcale nie było strasznie
Żeby sie tak do końca nie czepiać-
Kod: Zaznacz cały
czterej bossowie, których spotykamy w metrze, lesie, więzieniu i budynku nalezą do wymagających przeciwników i fakt,że nie giną , dopóki nie wbijemy w nich miecza posłuszeństwa to całkiem ciekawe rozwiązanie. Heh, byłam tak mądra,że po ukonczeniu danego etapu wracałam po raz ostatni do bossa i wyjmowałam mu miecz, żeby mieć później rozsądną ilość na upierdliwe stwory- zemściło to się na mnie pod koniec, kiedy niedobici bossowie wracają i łażą za nami w obrębie niektórych miejsc XD
Spodobał mi się pomysł odprawiania egzorcyzmów w pokoju-
Kod: Zaznacz cały
moment, w których po raz pierwzy za moimi plecami w sypilani wyłonił się ze ściany duch był naprawdę klimatyczny :D Ukryty pokój, w którym znajdujemy zwłoki Waltera też mi się spodobał ( swoją drogą przypomniała mi się Jenova XD), bo poczułam przez chwilę,że gram w SH. Scenę, w której opuszczamy pokój 302 przez otwarte drzwi również zaliczam na plus
, chociaż Henry mógłby okazać trochę większe zdziwienie :D Jeżeli już mowa o zaletach, to muszę przyznać, że muzyka i dźwięki stoją na wysokim, silentowym poziomie :] To jednak było do przewidzenia, skoro ścieżka dziękowa firmowana jest nazwiskiem "Yamaoka" :]
Jeżeli miałabym podsumować czwórkę, to pewnie oceniłabym w skali 1-10 na mocną siódemkę. Tych 9 godzin, spędzonych z grą nie uważam za stracone, jednak jeżeli najdzie mnie ochota na ponowne przechodzenie jakiegoś SH, to nie będzie to SH4. Warto zagrać, być może nawet pokuszę się o ponowne przejście i odkrycie pozostałych endingów. Najgorsza z wszystkich częsci SH, ale nadal bardzo dobra gra.