Nem pisze:Dedykuję tego posta Lenn. Niech Cię piekło pochłonie. (...) Damn you, Lenneth.
Yes, yes, YES!!
Jakże się cieszę, że przejrzałaś na oczy i dałaś
Gankutsuou szansę!! To anime jest niezwykłe, zrobione w piękny, artystyczny sposób. Kreska faktycznie początkowo zbija z tropu*, ale jak sama zauważyłaś, po jakimś czasie trudno sobie wyobrazić inną - statyczne tła i tekstury zamiast normalnej grafiki idealnie pasują do klimatu serii. Dzięki temu zabiegowi anime wygląda jak dzieło sztuki, a nie kolejna bajeczka o bishounenach.
*a także bywa baaaardzo oczoyebna:
http://img137.imageshack.us/img137/7383/97648756.jpg
Na szczęście ten screen nie reprezentuje całej grafiki.
Nawiasem mówiąc, porobiłam masę screenów, przede wszystkim z Hrabią. (Duh.) Chcesz, to postaram się spakować i podesłać. A najchętniej to bym Cię w końcu nawiedziła z pendrivem i pięknymi AMVkami. :D
Muzyka
rządzi. Znajdź sobie w sieci cały OST oraz
Gankutsuou: Classic Compilation. Mój ukochany kawałek to
Monte Cristo - 100% Hrabia z całym jego gniewem! Uwielbiam też
Kaishou,
Shukumei i Tsukiyo.
Btw, kawałki operowe nie zostały wybrane bez przyczyny. Symfonia "Manfried" op. 58 Czajkowskiego też pasuje jak ulał do historii Hrabiego.
Opening - świetny. Piosenka to nie kolejny jPop w języku Engrish, a tekst ewidentnie napisano z myślą o fabule. "Harsh words were said and lies were told instead..." *sigh*
Ending też bardzo mi się podoba, szczególnie od strony wizualnej. Początek piosenki, gdzie widzimy Edmonda całującego Mercedes, mogłabym oglądać zawsze. Praktycznie wszystkie sceny z endingu to fragmenty starego, niewykorzystanego trailera do serii - a szkoda!
Jak już przy audio jesteśmy, Drama CD do serii nazywa się
Igyou no Kokoushi. Nie brałam się jeszcze za wnikliwe tłumaczenie, ale z tego, co zrozumiałam - Hrabia opowiada Haydee, jak w dzieciństwie
Kod: Zaznacz cały
poznał Mercedes i Fernanda, jak planował swój ślub, co robił w więzieniu
- jednym słowem uzupełnia luki, pozostawione przez twórców anime.
Nem pisze:Z rzeczy, które mnie jeszcze zauroczyły, to rozpoczynanie każdego odcinka od wprowadzenia po francusku. wprowadza to fajny klimat.
Tak! To, że Gankutsuou, demon, mówi po francusku i rozpoczyna każdy odcinek, jest wielce zacne (podobnie jak wszyskie pisane dokumenty po francusku). Szczególnie zaskoczył mnie fakt, że japoński seyiuu był w stanie opanować francuską wymowę tak przyzwoicie: laik taki jak ja (ale jednak europejski laik!) praktycznie nie słyszy tam żadnych złych nut.
Mnie Jouji Nakata kojarzy się przede wszystkim z Hijikatą Toshizou z
Peacemaker Kurogane. W roli Hrabiego wypada cudnie, nie wyobrażam sobie jakiegoś wysokiego, spedalonego głosiku dla tej postaci.
Kocham m.in. ten moment, w którym
Kod: Zaznacz cały
Hrabia odprawia Alberta swoim statkiem kosmicznym na Ziemię - i wstrząsa nim głuchy szloch, który moment później przechodzi w maniakalny rechot Gankutsuou. *___*
Nem pisze:Sama fabuła (jak już wspominałam) nie jest wielce trudna do przewidzenia.
...Szczególnie dla kogoś, kto czytał Dumasa w dzieciństwie.
(You fail, you! Klasyki się nie czytało! Nadrabiaj zaległości!
) Osobiście brałam się za "Hrabiego" trzy razy w dzieciństwie - i zawsze najlepiej mi się jechało przez pierwszy tom, czyli dłuuuugi pobyt Edmonda w więzieniu. Reszta, a.k.a. zemsta, jakoś nieszczególnie mnie interesowała.
Dopiero anime pozwoliło mi w pełni docenić kunszt arcyzłej - sprawiedliwej? - intrygi Hrabiego.
Fabuła jest dobra i wciąga. Narracja prowadzona w typowo japoński sposób - najpierw przedstawienie sytuacji teraźniejszej, potem wplatanie hintów co do wydarzeń z przeszłości, plus sporo niedopowiedzeń. Szkoda tylko, że nie opowiada wydarzeń tak jak książka, czyli z punktu widzenia samego Edmonda, a nie Albercika. (Toleruję go... może nawet lubię... ale na bogów... Albercik nie jest i nigdy nie będzie moim ulubionym bohaterem.)
Nem pisze:Mamy żądzę zemsty i przerażający plan. Są marionetki pomagające w jego realizacji i tragiczne konsekwencje.
Podobało mi się bardzo, że Hrabia wszystkich traktował tak zimno, instrumentalnie... w 99,9%, nie stu procentach, co ilustrują pewne epy.
Trójkąt miłosny Edmond/Fernand/Mercedes (jego czytelnym odpowiednikiem jest trójkąt Albert/Franz/Eugenie) to piękny konstrukt fabularny.
Nem pisze:Dzięki temu dokopujemy się do tajemnic i prawdziwych oblicz bohaterów, zwykle przerażających i okrutnych.
Uwielbiam scenę w kościele, okolice połowy serii:
Caderousse (ten zapijaczony knypek): "The dead man has come back to us! Edmond would never forget what we did to him. He would never forget what we did, not in a million years." ("Edomon wa ore-tachi no koto-o wasureyashinai..." Poruszająca kwestia. Normalnie wryła mi się w mózg.)
Nem pisze:To anime zdecydowanie zmusza do myślenia. Jak ludzka zawiść/gniew/pragnienie zemsty/naiwność/pragnienie bogactw etc. mogą opętać człowieka, zdominować i całkowicie zrujnować jego życie.
Oj, zmusza. Daleka jestem od tego, żeby potępiać Hrabiego, choć faktem jest, że po trupach szedł do celu. Co mu zawiniła taka Eugenia...?
Kod: Zaznacz cały
Była córką jego wroga, pionkiem w jego grze - ale czy uczyniła cokolwiek, żeby zasłużyć sobie np. na gwałt - lub prawie gwałt - ze strony Cavalcantiego, że o próbie kompletnego obrócenia jej życia w ruinę nie wspomnę.
Niektórzy zarzucają tej serii, że
Kod: Zaznacz cały
w wygodny sposób spycha odpowiedzialność za złe czyny Edmonda na demona, z którym dzieli ciało. Ja widzę to trochę inaczej. Edmond oddał się Gankutsuou dobrowolnie (na tyle, na ile dobrowony może być wybór między szaleństwem i śmiercią a wolnością i zemstą), a potem sam zaplanował swoją zemstę. Zatracał się w niej stopniowo, tracąc też kontrolę nad demonem, ale generalnie to nie Gankutsuou dyktował mu, co ma robić. Przynajmniej w większości momentów.
Kolejna rzecz, na którą muszę zwrócić uwagę, to klimat i futurystyczne osadzenie serii. IMHO bardzo na plus! Hrabia jako kapitan międzyplanetarny i jego świta złożona po części z kosmitów - w połączeniu ze staroświeckim światem arystokracji, sukniami, powozami, etc. - to dobry pomysł. Pamiętasz scenę, w której komputer Danglarsa zaczyna podawać pogodę? "Hare, hare, hare"? Cudeńko.
Wk*wiały mnie natomiast te mechy - co to w ogóle ma być?! Nie dość, że CG pasuje tu jak pięść do nosa, to jeszcze sam koncept tych zbroi pozbawiony jest sensu!
Evangelion wanna-be, czy jak? Co to za czerwony płyn tryskający z rozcinanego metalu,
paliwo? Czemu piloci wyją z bólu i odnoszą rany, gdy cięty jest w/w metal? Zbroja powinna chronić pilota, do cholery. Jeszcze rozumiem, że po ciosie zadanym w kokpit człowiek ma prawo odnieść poważne rany, ale cała reszta to bzdura - zwłaszcza, że nigdzie nie jest pokazane, żeby pilot był podpięty elektrodami/łączył się telepatycznie z maszyną/cokolwiek innego.
Staroświeckie pojedynki z użyciem mieczy na pewno pasują do serii, ale same mechy schrzaniono dokumentnie.
Co do postaci... O tak, Hrabia... *______*
Nie jestem fanką niebieskiego
w ogóle**, więc design Hrabiego wnerwia mnie nieco od strony wizualnej, ale:
--długie, pofalowane włosy (YES!)
--szpiszaste uczy z kolczykami
--czarny, świetnie skrojony garnitur z płomieniami na rękawach (DOUBLE YES!!)
--biała (a może niebieska... -_-) koszula i frak
...to zdecydowane plusy. ^____^
Haydee jako ozdoba przy boku też robi swoje.
**w ogóle, z jednym wyjątkiem: przepiękna suknia Mercedes z 3. i 4. epa.
Hrabia o
wiele bardziej podoba mi się w 23. epie, kiedy niebieskość i dwukolorowe oczy idą na moment do diabła. Dlaczego on nie mógł tak wydlądać przez całą serię, no
dlaczego?! (*cough* Skoro blond-Zorra nikt nie rozpoznał przez 52 epy, to Edmonda zza grobu też by nie poznali.
)
Nem pisze:Lenn pewnie miała mega kisiel w gaciach, jak został w białej koszuli
Hell, ja miałam.
Kisiel to miałam, jak mu słudzy rozdzierali tę koszulę! *_____*
Nem pisze:Hrabia to najbardziej niesamowita postać, jaka zdążyło mi się widzieć w anime (tak wiem, nie oglądam aż tak dużo lol).
Nie wiem, czy najbardziej, ale charyźmie, manierom, tragizmowi i nihilistycznemu podejściu do życia tej postaci trudno się oprzeć.
Nem pisze:Nie życzyłabym nikomu tego co przeżył i co go sprowadziło na taka, a nie inną ścieżkę
Kod: Zaznacz cały
Pomijając zdradę najlepszego przyjaciela, utratę narzeczonej, przyszłości i tożsamości, sam pobyt w Chateu d'If mógłby doprowadzić każdego człowieka do szaleństwa. W mandze jest to ukazane jeszcze straszniej niż w anime - sensoryczna deprywacja, całkowite odosobnienie, blizny na całym ciele, etc. Gdy weźmie się pod uwagę powyższe okoliczności, to Edmond jest wręcz zaskakująco /normalny/ i pięknie sobie radzi w odzyskanym życiu.
Nem pisze:Nie chce się rozpisywać o każdej postaci, bo mimo, ze każda jest zarysowana, ma charakter etc. - blakną one przy Monte Christo. Może skrótowo o tych głównych.
Ok, to ja też:
Albert - jego naiwność poraża, choć nietrudno ją zrozumieć. Piętnastolatek, który dostał się pod wpływ charyzmy Hrabiego i nie dopuszcza do siebie żadnych myśli o tym, że jego idol może nie być taki fajny, jak mu się zdawało. Stopniowo jednak zaczyna łączyć fakty i gadać nieco bardziej do rzeczy.
Kod: Zaznacz cały
Jest lustrzanym odbiciem dawnego Edmonda - prostolinijnego, naiwnego, zakochanego, niedostrzegającego zła.
Franz - bardzo pozytywnie, głównie z wymienionych przez Ciebie powodów.
Do tego był całkiem przystojny, rozsądny i bardzo, bardzo odważny
Eugenie - na plus. Dziewczęca, ale z jajami i niegłupia.
Fernand - młody, dwudziestoletni Fernand (flashbacki) to największy bishounen w tej serii! Ja bym go rwała bez wahania! Or not. Bo sk*rwysyn z niego nieziemski.
Mercedes - lubię ją, piękna kobieta.
Kod: Zaznacz cały
I nie tak głupia. Edmonda poznaje od razu, już na schodach podczas pierwszej wizyty Hrabiego - przypatrz się temu odcinkowi. Skąd miała biedna wiedzieć, że jej przyjaciel z dzieciństwa i mąż w jednej osobie oszukiwał ją latami? Jeszcze jedno: bardzo, BARDZO rozczarował mnie Hrabia, kiedy tak zimno odtrącił jej błagania. Przeczytaj książkę, zobaczysz, o co mi chodzi.
Haydee - bardzo na plus, rozsądna, z ogromną klasą. Aż trudno uwierzyć, że jest młodsza od Albercika. Świetnie zagrany głos - charakterystyczny, dystyngowany, z "obcym" akcentem.
Kod: Zaznacz cały
Jej ślepe posłuszeństwo dla Hrabiego nie drażni - jest całkowicie zrozumiałe.
Nem pisze:Lenn. Zeskanuj i przetłumacz mangę. Bądź dobrą koleżanką. Wiem, że żyjesz! Hmmm w sumie nie musisz.
Mangę jeszcze niedawno można było kupić nawet na polskim Allegro, tak więc nie jest źle.
Wspominałam Ci kiedyś natomiast, że sprowadziłam sobie z Japonii
Gankutsuou: Manga Anthology. To ok. 200-stronicowa kompilacja - w większości bardzo ładnych - doujinów
nie-yaoi (hallelujah!). Część z nich przepełnia angst, a Hrabia wygłada tam cudnie. Muszę się wziąć za tłumaczenie. *zerka do w/w książki i omdlewa*
Na dysku mam trochę innych doujinów do serii, ale to już w większości yaoi.
Nem pisze:Podsumowując - smutny wyraz miny Hrabiego sprawia, że miękną mi kolana.
Smutny wyraz twarzy/ zmarszczone brewki/ chwytanie się za serce i jęk z bólu/ włosy falujące na wietrze = *FAP, FAP, FAP*
KOCHAM Cię za to, że obejrzałaś. <3 <3 <3