Gundam 00 Season 2 zakończony - oj, roczek z życia poszedł :] Po wielkiej bitwie kończącej pierwszy sezon (fenomenalnej zresztą) i sugerowanej zagładzie większości z Gundam Meister'ów kurz już dawno opadł, minęły cztery lata. Świat się jako tako ustabilizował, ponad narodowymi armiami stanęli globalni utrzymywacze porządku: A-Laws. Celestial Being zniszczone, świat zjednoczony - czyli masterplan Aeolii wykonany, się wydaje. Ale: Meisterzy przeżyli, A-Laws okazuje się masakrować ludność krajów nie zrzeszonych w globalnym sojuszu, a nad wszystkim stoją Innovators, rasa genetycznie ulepszonych nadludzi, stworzonych przez Aeolię jako kontynuacja dla jego planu, w którym interwencja Celestial Being była tylko początkiem. Ale jak to bywa - znajdzie się maniak, który wypaczy plan, zechce zniewolić świat, a tylko nasi piękni chłopcy w swych wspaniałych Gundamach mogą do anusa mu nakopać. Szczerze... fabularnie seria jest gorsza od sezonu pierwszego. Tam jak na Gundama było oryginalnie i odmiennie - praktycznie pod każdym względem, od budowy świata, po cel istnienia Gundamów, przez plan, itp. Tu jest powrót do starego dokopywania głównemu złemu, co to złe zamiary ma. Akcja też jest wolniejsza, znacznie więcej jest odcinków głównie skupionych na gadce - to jest dobre, bo polityka świata i relacje między postaciami są całkiem zacne. Chociaż i tak gorsze od tych z pierwszej serii. Niektóre postacie zaczęły być na dodatek irytujące... Marina. Że też jakiś zabłąkany pocisk nie odstrzelił jej tego ładnego łebka, najlepiej na początku serii. Saji... takiej dupy wołowej Gundam nie widział chyba w całej swojej historii. Nawet Setsuna który pozbył się chęci zostania Gundamem, zaczął się zmieniać i ogólnie zciekawiał, chwilami drażnił ciepieniem za miliony -_-"
Kod: Zaznacz cały
No i nowy Lockon to nie to samo co pierwszy.
Tieria się zmienił. Na lepsze akurat. Reszta w standardzie. Grafika serii nadal jest naprawdę najwyższych lotów. Piękne mechy, wszelkie miejscówki, ogólnie design statków kosmicznych, postacie, animacja... top notch. Zamarudzę tylko na Gundama 00 - Exia był znacznie ładniejszy. Smukły, opływowy, z świetnie wyglądającym ostrzem zamontowanym na ramieniu. 00 za to jest zbyt kwadratowy, na dodatek po podłączeniu Raiser'a robi się z niego kolubryna okrutna. Sceny walki nadal świetne, ale też ustępują pierwszej serii. Jest ich mniej, za dużo starć jest pociętych na ujęcia (co mnie zawsze najbardziej drażni w dowolnym filmie/anime/czymkolwiek akcji), zamiast długich, płynnych i szybkich sekwencji. No i przeniesienie akcji głównie w kosmos odbija się na różnorodności - latanie po kosmosie i walenie do siebie w próżni. Na dodatek tylko w kilku akcjach oddano kosmos jako przestrzeń, gdzie można zaatakować z dowolnego kierunku... Ale kiedy już się postarali, to jest świetnie. Akcja z windą orbitalną w Afryce (epicko do potęgi), początek z więzieniem, wspaniały finał - świetnie. Ogólnie seria nadal jest naprawdę dobra, ale ustępuje pierwszej pola praktycznie w każdym (oprócz technicznego) aspekcie. No i jeszcze więcej elementów autoparodii całej serii, jakie twórcy pchali od pierwszej serii w okrutnych ilościach do odcinków, co można najlepiej podsumować czymś takim:
Saji: Lousie!
Louise: Saji!
Lockon: Anew!
Anew: Lockon!
Allelujah: Mary!
Mary: Colonel!
Tieria: Veda!
Setsuna: Gundam!
Na 2010 rok zapowiedziano film rozgrywający się po wydarzeniach z serii. Bardzo zacnie. Kasa jaka idzie na filmy to gwarancja pięknych scen walki Gundamów i genialnej grafiki. Czego w tym przypadku trzeba więcej? :]
Viper's Creed. Opowieść o świecie po niewyjaśnionych bliżej wojnach, które spowodowały stopnienie lodowców, porządne podtopienie świata i jego wyniszczenie, w związku z tym pokomplikowały politykę i doprowadziły do powstania miast-państw, a głównie o pilotach mechów transformujących w potężne motory/pojazdy z elitarnej jednostki Vipers, pracujących dla PMC chroniących za poważną kasę miasto przed atakami pozostałych po wojnie bezzałogowych robotów bojowych. I co ciekawe seria mimo dużej ilości niezłej akcji koncentruje się głównie na życiu bohaterów i ich problemach, głównie wywoływanych przez pracę. Na początku jest epizodycznie, zostają przedstawieni kolejni bohaterowi i ich sprawy, żeby na końcu zebrać się w główny wątek o porządnym rozmachu. Bohaterowie są całkiem sympatyczni. Jednooki, cichy Saiki (niby stereotypowy tajemniczy jegomość, ale trudno go nie polubić... zwłaszcza że słodzi kawę ^_^
), młodziak Haruki, profesjonalistka Norma, potężny Gharib, snajper-playboy Rudra i Kariya - operatorka i wsparcie Saiki'ego z bazy podczas misji. Grafika ładna. Mechy i wszystko inne wykonane w CGI wygląda zarówno stylem kolorowania jak i wyglądem na inspirowane Appleseed'em. Animacja też niezła. Niestety gorzej jest przy oddaleniach - postacie z twarzy nieraz same siebie nie przypominają, mimo że na zbliżeniach są rysowane bardzo, bardzo ładnie. Niestety z serią jest problem - przez ponad połowę serii jest świetnie, wszystko ogląda się zarąbiście, tak dalej jest już gorzej. Główny wątek fabularny jest nieco nijaki,
Kod: Zaznacz cały
śmierć praktycznie całego oddziału zrobiona absolutnie na siłę,
Ageha bardziej drażni niż ciekawi. Ale ogólnie seria solida, przyjemnie się ogląda.
Remake Full Metal Alchemist, znacznie bardziej wierny mandze niż pierwotna seria wystartował! Pierwszy odcinek dostępny, na dodatek serią zajmuje się Shinsen-Subs, czyli jeszcze zacniej :]
Cierń pisze:Podczas rozwijania się wątku fabularnego poznajemy ich pragnienia, dążenia, różne strony osobowości, czy też w końcu finał życiowych zmagań będący niekiedy przeciwny zamierzeniom.
Czyli główna zaleta serii - świetne postacie, bardzo 'prawdziwe'. Tylko innym seriom tak fajnych życzyć :]
Cierń pisze:I to bardzo mnie się podobało. Wątki yuri stanowiły taki dodatek, wisienkę na torcie można by rzec.
Żebyś wiedział jakiego rabanu ta seria narobiła w środowisku yurijkowców ;] A najbardziej chyba to, że podążyła dalej drogą fabuły i rozwoju postaci, a nie romansowości