Potwory w FF - najsilniejsze, najdziwniejsze i reszta
Moderator: Moderatorzy
zawsze mam problem takiego typu, że nie mogę utrafić na tego jej diamonda... niby już ten pasek prawie pełny, a tu ni stąd ni zowąd rzeźnicka animacja i wszyscy martwi... Cóż... Co prawda nie mam zdolności Auto-life, a auto-phoenix ma tylko wakka, ale co tam :D
[ Dodano: Czw 17 Lis, 2005 ]
aha, jak się pisze ni stąd ni zowąd? o_o'
[ Dodano: Czw 17 Lis, 2005 ]
aha, jak się pisze ni stąd ni zowąd? o_o'
glamorous vamp
problem w tym że nie każdemu odpowiada głupie monotonne statsowanie... w ffx jest to takie przegięcie że ja nigdy nie będę miał zamiaru zabijać tych cieniasów... anyway jeszcze na moich statsach shiva by padła, a może już ją nawet zabiłem... nie pamiętam, ffx równie dobrze mogę wyrzucić
glamorous vamp
Skoro zeszło na Weapony, to też dorzucę swoje trzy grosze i zmienię swoją opinię co do FF5. Weapony "piątkowe" nie są wcale tacy trudni! Level podany na Krypcie jest dość zawyżony (70. Ja radziłem sobie z nimi na 56-57), choć miałem wymasterowaych większość jobów. Jeśli jednak miałbym wybierać między tą dwójką, to: Omega > Shinryuu.
Omega
Dobra, ten nie był łatwy choć mistrzem też nie jest. Pokonałem go chyba za 7 razem, ale właśnie wtedy zmieniłem ekwipunek i dałem inne umiejętności.
Shinryuu
CIENIAS! Przy masterowaniu jobów wystarczyło mi na 4 Coral Ringi, tak że mogłem przetrwać jego pierwszy atak. Pokonałem go za 3 razem, za pierwszym razem bo zapomniałem założyć CR za drugim bo ataki były za silne. Wystarczyło rzucić Berserk, a Haste2 + X-Fight + Life (bo i tak zabierał więcej HP niż miałem ) + Mimic = Dead Shinryuu.
Jednak, najłatwiejszymi megabossami nie mogę ich nazwać. Smoki w FF6 to żenada.
Omega
Dobra, ten nie był łatwy choć mistrzem też nie jest. Pokonałem go chyba za 7 razem, ale właśnie wtedy zmieniłem ekwipunek i dałem inne umiejętności.
Shinryuu
CIENIAS! Przy masterowaniu jobów wystarczyło mi na 4 Coral Ringi, tak że mogłem przetrwać jego pierwszy atak. Pokonałem go za 3 razem, za pierwszym razem bo zapomniałem założyć CR za drugim bo ataki były za silne. Wystarczyło rzucić Berserk, a Haste2 + X-Fight + Life (bo i tak zabierał więcej HP niż miałem ) + Mimic = Dead Shinryuu.
Jednak, najłatwiejszymi megabossami nie mogę ich nazwać. Smoki w FF6 to żenada.
The Schrödinger's cat paradox outlines a situation in which a cat in a box must be considered, for all intents and purposes, simultaneously alive and dead. Schrödinger created this paradox as a justification for killing cats
kazda czesc ff jest nieco inna (a czasami calkowicie) niz poprzedniczka i trudno poruwnywac potworki bo przykladowo w ff9 ozma ma cos ponad 60 tys. zycia a omega weapon w ff8 milion czy nawet wiecej . no coz jakas decyzje jednak podjac trzeba .a wiec ja najbardziej nameczylem sie wlasnie z ozma skurczybyk jest strasznie mocny . apropos mam pytanie ozma to ona czy on?
Wraz ze zmianą ilości punktów życia u potworków, zmienia się również siła rażenia naszych postaci, więc nie rozumiem, czemu porównanie miało by być trudne. W FF9 drużyna nie potrafi wyprowadzać ataków tak potężnych, jak np Lionheart z FF8, a co za tym idzie- mega-boss nie musi posiadać milionów HP, bo wtedy zbijanie jego punktów życia było by męczarnią i nudą. Wydaje mi się,że stosunek punktów życia potworków do możliwości ofensywnych naszych postaci jest dobrze wyważony w każdej niemal częsci i trudność tych starć zależy od wyćwiczenia drużyny i taktyki. Tak więc dla jednego trudny był Ozma, dla kogoś innego Emerald z FF7, lub Omega z FF8. W FFX jest cała plejada mega-bossów z Penance na czele, ale wraz z nimi wprowadzono zdjęcie limitów HP i obrażeń.tetra master81 pisze:kazda czesc ff jest nieco inna (a czasami calkowicie) niz poprzedniczka i trudno poruwnywac potworki bo przykladowo w ff9 ozma ma cos ponad 60 tys. zycia a omega weapon w ff8 milion czy nawet wiecej .
"ono"tetra master81 pisze:mam pytanie ozma to ona czy on?
Po raz kolejny powtarzam - Potrójne Doomsday i z Ozmy robi sie bułka z masłem.tetra master81 pisze:a wiec ja najbardziej nameczylem sie wlasnie z ozma skurczybyk jest strasznie mocny
Tyle, że w X jest Zanmato, a nawet w 8-mce Zantetsuken nie wszystkich zabijał, no i zdarzał się losowo.Ivy pisze:W FFX jest cała plejada mega-bossów z Penance na czele, ale wraz z nimi wprowadzono zdjęcie limitów HP i obrażeń.
"Mój świat się składa ze mnie,
Bo żyję tutaj sam
To moje przeznaczenie
Tu tylko ja i tylko ja"
(IRA - Wyspa ego)
Bo żyję tutaj sam
To moje przeznaczenie
Tu tylko ja i tylko ja"
(IRA - Wyspa ego)
Z tym, że jeśli ktoś mówi o "pokonaniu" bossa, a nie jego "usunięciu" z pola walki, Zanmato nie wchodzi w grę. Chodzi tu raczej o konwencjonalne sposoby pokonywania :] Ale o mega bossach z FFX to się szerzej wypowiedzieć nie mogę, bo expowanie w tej grze idzie mi gorzej niż źle. Nie mam serca do dziesiątki, wolę już przechodzić po raz kolejny poprzednie części, ale może w końcu kiedyś porządnie do niej zasiądę i odblokuję Penance.Sephiria pisze:Tyle, że w X jest Zanmato, a nawet w 8-mce Zantetsuken nie wszystkich zabijał, no i zdarzał się losowo.
Wg moich obserwacji to tylko w FF5 nie było jakiegoś "sposobu" na Weapona. W FF7 mamy Lucky SeVen, w FF8 The End, W FF9 to może być lekki wyjątek, bo Quest ze stworkami tylko w 90% ułatwiał walkę, FF10 - Zanmato, 10-2 Cat-Nip. Tak więc widać wyraźnie, że zawsze jest jakiś sposób na utłuczenie najgorszego tałatajstwa
Foolish brother... If you wish to kill me, hate me, detest me and survive in some unsightly way...
Run and run and cling to life...
Run and run and cling to life...
Nie było jeszcze w FF4. No i zapomniałeś o Vanish + Doom w FF6.
Tia - z tego co słyszałem do Zanmato wystarczy uzbierać sporo gotówki, a ile to zależy od kompatybilności z Yojimbo. Z kolei mnie udało się zobaczyć The End zaledwie dwa razy. Zresztą, nie ma porównania - od razu wyprowadzasz "superzabójczyatak", a w FF8 trzeba przeklikiwać do oporu, a że Omega\Ultima nie śpi to już na pewno dostaniesz z Light Pillar czy Megido Flame.Kimahri8 pisze:W VIII byl "The End" u Selphie
The Schrödinger's cat paradox outlines a situation in which a cat in a box must be considered, for all intents and purposes, simultaneously alive and dead. Schrödinger created this paradox as a justification for killing cats