lena163 pisze:No co do pochodzenia Vier to mi ten motyw z plemieniem facetów z uszami też przeszedł przez myśl a inna to z kolei że porywają facetów
![n :P](./images/smilies/003.gif)
Ktoś kiedyś napisał również że podejrzane są te mogle co tam przychodzą.
Porywają facetów - w domyśle: Humes - i co? Nie rodzą się im hybrydy?
Tej drugiej możliwości z Moogle'ami wolę sobie nawet nie wyobrażać w praktyce. _^_
lena163 pisze:Co do relacji może przesadziłam że były zerowe ale były bardzo ograniczone W takim finalu X były np takie momenty jak wspolne ognisko czy inne a tu mi tego brakowało tylko obowiązki i obowiązki nieraz tylko penelo i vaan sie wygłupiali.
Coś w tym jest. W pozostałych FF trafiają się momenty, gdzie akcja trochę zwalnia, a tu cutscenki są głównie po to, żeby wskazać, do jakiej lokacji mamy biec w następnej kolejności. Plus obowiązkowo polityka/Rasler/Occuria w każdym dialogu, mało relaksu i humoru, wszystko takie wzniosłe i epickie. (Nie, żeby to akurat 'epickość' była wadą...)
lena163 pisze:No dobra Asche miała swoje sparwy ale i tak jakoś tak ja wiem Balthier dla nich tyle zrobił jak sama pisałaś musiał walczyć ze swoimi zabił własnego ojca itd.
Ashe miała na głowie odbudowę swojego królestwa, zawieranie politycznych sojuszy, mnóstwo spraw organizacyjnych, wywalenie
dwóch obcych armii z kraju (a ileż lat nam zajęło wywalenie Ruskich!), etc., etc. Podejrzewam, że przez pierwszy tydzień po bitwie (jeśli nie dużo dłużej) nie miała czasu nawet porządnie się zdrzemnąć, a co dopiero szukać kogokolwiek. Dalmasca była dla niej ważniejsza niż dwoje przyjaciół, o których wiedziała, że potrafią sobie radzić - nie zostawiła ich przecież na łaskę losu, a skoro nie było ciał, to znaczyło, że żyją.
Może później próbowała ich szukać, ale Balthier i Fran zdążyli się już ulotnić i przepaść bez śladu, jak to piraci. :]
lena163 pisze:Wg mnie nieładnie postąpili no i czemu kompletnie olali Fran? Asche zwraca się tylko do Balthiera żeby uciekał.
To służy podkreśleniu, jak bardzo zmienił się jej stosunek do Balthiera w ciągu całej gry. Fran jest 'tylko' towarzyszką broni, natomiast Balthier stał się dla Ashe bardzo ważny. Ten rozpaczliwy okrzyk niektórzy interpretują też jako wyznanie miłosne i mogą mieć rację.
lena163 pisze:A co do poznania Frana i Balthiera to fakt pole do popsiu jest duuże :D Ale ja bym obstawiała że poznali się albo w Balfonheim w barze gdzie Fran odgryzła się mu jakimś błyskotliwym tekstem albo na jakiejś wyprawie w poszukiwaniu skarbów po tym jak Blthier uciekł, ew jedno drugiemu pomogło w opałach może jak ten Bagaman chciał dorwać Balthiera. Macie jakieś pomysły jeszcze?
![n :)](./images/smilies/001.gif)
Mało czytam fanfików do FFXII, więc nie za dobrze się orientuję w tytułach, ale jeśli interesuje Cię pierwsze spotkanie Fran i Balthiera, polecam np.:
A Drop and a Ripple
Strangers in Paradise
The Fairer Catch
You Can't Take the Sky From Me
Scenariusze, które opisałaś powyżej, pojawiają się w fanfikach najczęściej. Osobiście lubię wersję z tawerną w Balfonheim.
lena163 pisze:A przypomiało mi się jeszcze że czytałam gdzieś że niewiadomo jaki charakter ma ich (B/F) związek. Na moje raczej platoniczny bo Z Vierami może tak być że ich faceci zwyczajnie nie pociągają sexualnie (mysle żę ona widzi w nim tzw bratnią duszę) a i Fran nie wydaje się być zazdrosna o Asche którą Balthier chyba trochę kręci jak już przestaje go uważać za zykłego złodzieja :D No a kiedy Al-cid adoruje Asche to Balthier jest zniesmaczoony (zazdrość?) a Fran wydaję się być tym rozbawiona. Może jednak jakieś tam emocje są ale można było to baardziej rozkręcić
Balthier/Fran można interpretować na różne sposoby, w zależności od preferencji. Ja tam lubię wersję 'namiętny seks', a nie tylko 'kumple do podziału łupów'. Jedyny prawdziwy problem, jaki widzę w tym związku, to różnica wieku i długości życia. Fran ma grubo ponad pięćdziesiątkę, a poznaje Balthiera jako młodego, niedoświadczonego szczyla, poza tym, gdyby zdecydowała się związać z nim na stałe, musiałaby patrzeć jak jej partner starzeje się i umiera (o ile wcześniej nie dorwałby go/jej jakiś łowca nagród, rzecz jasna). Dzieci też raczej by nie mieli (Viery może i przypominają ludzi, ale nimi nie są), a jeśli już, to jaką dziwną, bezpłodną krzyżówkę.
Balthier/Ashe to równie prawdopodobny pairing, chociaż też raczej bez happy endu - nie widzę pirata zasiadającego obok królowej na tronie Dalmaski. Balthier rzeczywiście wkurza się na Al Cida flirtującego z Ashe, ale może drażni go tylko ostentacja królewicza.
Cieszę się natomiast jak cholera, że w grze nie pojawił się pairing Vaan/Ashe. _^_ (A zanosiło się na to po scenie w Garif Village!)
AUDION pisze:Ja jakoś wcale fabuły tej części żle nie odebrałem. Poprostu nie jest "nadmuchana" jak ta z FFX. Po prostu cele jakie przyświecają Vayne'owi są bardziej przyziemne, a nasi bohaterowie bardziej przypominają zwyczajnych ludzi, niż wydumane postacie z ich poprzedników. FF XII nie przebarwia niczego, co być może jest wadą, ale mi przez to bardziej odpowiadał. Ratowanie świata z wyniosłymi hasłami na ustach, to już trochę nudne, więc wolę taki powiew świerzości jaki oferuje ta gra, niż skostniałość poprzedników, nawet jeśli nie ma tam "miliona" intryg i "setek" zwrotów fabuły. Swoją drogą FFX miało fabułę prostą jak drut z jednym zwrotem, który i tak dotyczył tylko sposobu pokonania SIN. Generalnie jednak streszczenie, to "Must defeat SIN", nie mamy innego celu, jedynie czasem ktoś stanie nam na drodze, ale to żaden zwrot, tylko "ozdobnik". Ja generalnie będę stawał w obronie dwunastki, bo wcale takim złym FF-em nie jest.
Nie twierdzę, że FFXII jest złe; ba, lubię tę część bardziej od FFX (i nie dlatego, że jestem graphic whore
![n ;)](./images/smilies/004.gif)
). Bardzo podoba mi się koncentracja fabuły na polityce (rozgrywki w Archades) i przede wszystkim Vayne, złoczyńca, który nie chce niszczyć świata, tylko zbudować porządne imperium. Byłabym wręcz przeszczęśliwa, gdyby z gry w ogóle wywalić Occurię i okroić wątki paranormalne, a skupić się na samej walce królestw i polityków.
![n :)](./images/smilies/001.gif)
Narzekam tylko na to, że gdzieś w tym pięknym Finalu zgubiły się postacie, które służą za duszę jRPG. Zabrakło mi wyrazistego głównego bohatera, napięcia między postaciami, głębszej charakteryzacji, pogłębienia intrygi, więcej questów pobocznych nie będących huntami, etc. Za dużo elementów fabuły naszkicowano pobieżnie.
Kod: Zaznacz cały
Weźmy np. zdradę Vosslera - Ashe bardzo szybko przechodzi nad nią do porządku dziennego. Balthier gładko przełyka śmierć Cida. Vaan przez całą grę praktycznie nie dostrzega obok siebie Penelo. Jakim cudem Zecht/Reddas stał się przywódcą piratów? Pozwolili na to byłemu Sędziemu czy w jakiś magiczny sposób uniknął rozpoznania? I tak dalej.
AUDION pisze:Ten problem wiele gatunków już rozwiązało
Dziworództwo chyba nie występuje u ssaków, ale okej, powiedzmy, że to uniwersum fantasy i wszystko jest możliwe.
AUDION pisze:Widzisz Lenn moja teoria znowu się potwierdza
Goddamit, zaraz się wyda, że jestem kochającym róż i 'M jak Miłość' gejem. ;(
lena163 pisze:Heeh przepraszam mój błąd A coś mi tak ksywka nie pasowała. Poprawione już
Spoko.
![n :)](./images/smilies/001.gif)