Buahaha, kochani, przestańcie już, bo mnie brzuch boli ze śmiechu :D
Was się nie da czytać nie ryzykując zejścia śmiertelnego
Sephiria napisał/a:
Przepraszam, że tak bezpośrednio, ale jest już po 22 ^^
Taka pruderia mnie dobija, zwłaszcza w zestawieniu z Twoimi dawnymi wpisami na shoucie... *facepalm*
Ojej, żeby tylko nam temat nie zeszedł na wątki seksualne -_-;;
Rozumiem, że zainspirowała Cię scena w FFX, gdzie drużyna zdjeżdża po linach na ślub Yuny?
A'propos FFX, to mnie zawsze zastanawiało, jak taka Lulu w ciężkiej sukni wskakuje na pokład tego statku, gdzieś na poczatku gry. To wydawało się jeszcze bardziej niemozliwe od biegającej Edei.
O to właśnie chodzi. Wydają się raczej niedopasowani, a w momencie, w którym trwa akcja gry, ich - korespondencyjny? - związek przechodzi poważny kryzys.
Może dlatego Cid machnął ręką, kiedy jego oddział został wysłany przez Norga aby wykończyć czarownicę ?
Miałby problem z głowy
Żartuję. Ale tak na poważnie mówiąc, faktycznie, nie mieli nawet kiedy ze sobą "być z przyzwyczajenia", bo rzeczywiście to związek na odległość, i to jeszcze przez bardzo długi okres czasu.
Z Cida jest taki lider i rycerz, jak z koziej rzyci waltornia.
Może i sprawdzałby się na jakimś administracyjnym stanowisku niższego szczebla albo jako dyrektor normalnej szkoły (wygląd Robbiego Williamsa zdaje się to potwierdzać), ale nie jako szef armii zabójców na zlecenie, gdzie trzeba być bezwzględnym, nieomylnym taktykiem. _^_
Zabiłaś mnie tym tekstem, a przy pierwszym zdaniu leżałam na ziemi i kwiczałam jak głupia:D
Tymczasem widmo jakichkolwiek kłopotów sprawia, że Cid podkula ogon pod siebie i ucieka, zostawiając chaos i zdezorientowanych podopiecznych. Nie dziwię się Squallowi, że się wściekł na dziada podczas sceny swojej nominacji w FH.
Ale był na tyle grzeczny i taktowny, że mu nic jednak nie wygarnął. A tak serio, to po tym, jak wraz z drużyną Squall przypomniał sobie w Trabii o ich wspólnej przeszłości i dowiedział się, że Edea to ich dawna Matron, to powinien iśc do Cida i mu przyłożyć w gębę. Naprawdę.
Te sekrety były potrzebne, żeby fabuła stała się bardziej dramatyczna i zawierała wystarczająco wiele szokujących zwrotów akcji, ale naprawdę nie widzę w jego postępowaniu logiki.
Sekrety faktycznie były potrzebne, ale twórcy gry mogliby z Cida nie robić aż takiej ciapy. Co by szkodziło, gdyby sobie siedział grzecznie nadal w tym swoim gabinecie w Balamb i Squall przychodziłby do niego po jakąś poradę, etc. Przecież nadal mógłby namawiać ich do walki (tak jak to robił, kiedy drużyna i tak dowiedziała się od Norga, że Edea jest jego żoną). Zawsze najwyżej zapytany "dlaczego my musimy walczyć?" mógłby odpowiedzieć coś w stylu, że muszą, bo takie jest ich przeznaczenie i że nie może zdradzać szczegółów, albo że Squall i reszta dowiedzą się wszystkiego w swoim czasie. Brzmiałby równie wiarygodnie, a przynajmniej nie wyszedłby na tchórza przypominającego zaszczute zwierze, które zwiewa bojąc się konfrontacji.
Gratuluję dobrze rozwijającego się dziecka. Nie mów jednak, że małemu dziecku nie robi się takich rzeczy, jak np. sprawdzanie wszy (pójdzie to przedszkola/szkoły i się zacznie
), podcieranie nosa, pomoc w myciu włosów, etc.
Wszy ? W XXI wieku ? Oj, sama nie wiem, ale tym niech się zajmie higienistka albo lekarka. Zęby też przecież się sprawdza (nie tylko dzieciom), ale takich rzeczy matka robić nie musi
BTW, mój właśnie do przedszkola teraz idzie...
Dzieciaki 5-letnie już są naprawdę dość zaradne
Mój 3-latek może jeszcze wymaga obsługi, ale coraz częściej żąda, aby samemu móc coś wokół siebie zrobić. A jak się wścieka, kiedy mu próbuję pomóc.. ;P
Rycerz i czarownica to w świecie FFVIII archetypy, również filmowe/literackie, pewnie porównywalne z naszymi opowieściami o greckich bogach czy Romeo i Julii, wszechobecne też w kulturze masowej.
Tym bardziej nic dziwnego, że Seifer pod wpływem tych książek czy filmu mógł zapragnąć być takim rycerzem i poromansować ze swoją wiedźmą
Wydaje mi się, że Edea, dopóki mogła, broniła się przed całkowitym opętaniem przez Ultimecię, a jednocześnie stroniła od ludzi, nie chcąc przypadkiem zrobić im krzywdy. Mozolne wspinanie się po szczeblach kariery jakoś nie pasuje mi ani do Matron, ani do Ultimecii.
Edea w końcu się jednak poddała Ultimecji, nie wiadomo dokładnie kiedy, ale chyba króko po tym, jak powstały ogrody oraz Biali SeeD, którzy przejęli zadanie ochrony Ellone.
Co do kariery politycznej, to jest to dla mnie zagadką, po co Ultimecji to było, no ale jednak tą ambasador została, prawą ręką Delinga była, aż w końcu, po jego zabiciu, główną szychą tego państwa. Być może przejęcie kontroli nad Galbadią miało jakiś sens - np. zyskała siły i środki aby na szerszą skalę poszukiwać tej nieszczęsnej Ellone.
IMHO nie spędziła dziesięciu lat w Galbadii, powoli przebijając się przez 'szklany sufit' (może raczej 'bambusowy', skoro to azjatycka gra ^^) i robiąc kawę prezesowi, tylko długo walczyła o zachowanie zmysłów, tkwiac gdzieś na zadupiu i kontaktując się od czasu do czasu z mężem.
Całkiem możliwe, chociaż nie wyobrażam sobie za bardzo, że mogła tak z dnia na dzień opuścić rodzinę i tułać się samotnie po świecie, tocząc w umyśle walkę z Ultimecją. Nie wiadomo.
Przydałby się nam jakiś prequel. Albo retrospekcja w naszym filmie lub w growym sequelu
Kiedy tylko Ultimecia zyskała pełną konktrolę, pojechała do Galbadii i szybko wskoczyła na wysokie stanowisko (może zwolniło się z powodu nagłej tracheotomii u poprzedniego ambasadora?
), a ciąg dalszy już znamy.
W sumie równie dobrze wystarczyło, że pokazała, że jest czarownicą. Galbadianie, jak wynika z gry, myśleli że Edea jest następczynią Adel. Pamiętając, do jakiej władzy doszła Adel i jaką potęgą gospodarczą stało się pod jej przewodnictwem Esthar, ucieszyli się pewnie, że czarownica jest po ich stronie i spodziewali się, że z jej pomocą Galbadia zyska kontrolę nad większością świata. Przyjęli ją z otwartymi ramionami, po prostu Deling miał hopla na punkcie władzy.
Zastanawia mnie tylko, czemu Cid nie trzymał żony blisko. Czy Ultimecia naprawdę byłaby bardziej niebezpieczna u jego boku, gdzie mógł obserwować jej poczynania, niż wolna gdzieś na drugim końcu kontynentu, z zakładniczką w postaci ciała jego żony?
Może, tak jak zwykle, go to po prostu przerosło.. Faceci niestety w takich sytuacjach pękają i pozostają jedynie milczącymi obserwatorami. Nie kiwnąłby palcem z bezradności nawet wtedy, gdyby ona na jego oczach umierała...
Spoko. Weszłam do działu FFVIII, zawęziłam wyszukiwanie do Cid/Edea, wszystkie ratingi i gatunki, i wyskoczył ten mały zbiór:
http://www.fanfiction.net...613/1615/0/0/1/
Dzięki Tobie wielkie ! Będę miała co czytać w najbliższym czasie, bo kilku faktycznie nie znam.
eifer i Edea: http://www.fanfiction.net...632/1615/0/0/1/ - z czego dwa w katergorii 'romance'. (To jest kategoria, którą we wszystkich fandomach omijam szerokim łukiem.
)
Co do zawartości i poziomu literackiego (a.k.a. - czy w ogóle warto) się nie wypowiadam, bo nawet jeśli cokolwiek z tego czytałam, to musiało być wieki temu.
A te to chyba wszystkie znam. Oo, nawet przypomniało mi się, że kiedyś zakładałam konto na ffnet i nawet znalazło się tam coś mojego
Nieważne.
Jestem fanką incestu, więc nawet gdyby byli spokrewnieni biologicznie, postrzeganie jej przez niego jako 'Matron' by mi nie przeszkało.
Przeszkadza mi jednak różnica wieku (tj. inna mentalność) i opisywana wyżej wizja podcierania pupy. XDD
hehe, przyznaj się po prostu, że Seifera nie lubisz i przez to nie możesz sobie wyobrazić, żeby romansował z taką inteligentną i piękną kobietą jak Edea
Ale wiesz, póki Ultimecja mieszkała w jej ciele, to byłoby to nawet całkiem możliwe
A co do różnicy wieku - no ja wiem, że ona z 20 lat od niego starsza, ale Ulka w sumie zabrała jej z tego życia z 10 lat, więc można powiedzieć, że kobietka się jeszcze nie wyszalała ^^
Dobra, przestanę, bo mnie seiferowy fandom zabije :D
AUDION pisze:
Wcale tak nie twierdzę, tylko z opini znanych mi kobiet, to faceci mają tylko dupy w głowie, a jak długo tu jestem to nie widziałem tylu postów nawiązujących do tego tematu, co w ciągu ostatnich dni i to dzieło samych kobiet
A co, musimy trochę się pogłupkować, żeby życie na forum nie było nudne ^^
Idol (eng.)=>bałwan
Ja rozumiem, że blisko czterdziestoletni facet, na growym forum do mądrych nie należy, ale żeby odrazu bałwan
.
Oops... To było nieumyślnie. Przepłaszam..
Ale i tak Cię uwielbiam za Twoje teksty ^^
Niestety nie, choć ta scena także działa na wyobraźnię. Zainspirowało mnie to, że nasi bohaterowie niemal przez całą grę nie zmieniają ubrań. Najdalej pod koniec drugiej płyty, powinni mieć permanentny Enc-None. Nikt mi nie wmówi, że jakiś przeciwnik byłby w stanie wytrzymać ten odór.
Nie zmieniają ubrań, ale może się jednak myją ?
Chyba regułą stało się w grach oraz w niektórych filmach, że pominięte są codzienne aspekty życia, takie jak higiena, sen, etc. Nasi bohaterowie nie tylko nie zmieniają ubrań, ale też prawie nie śpią (prócz Squalla w kilku momentach), nigdy nic nie jedzą, nei piją, nie chodzą do ubikacji, nie jest im gorąco czy zimno (ciekawe, jak np. się biega po Winter Island w tej kusej sukieneczce Selphie) i tak dalej.
Wizja Malborasa z przerażoną miną, biorącego nogi za pas przed takim wynalazkiem, bezcenna
.
Proszę, nie rozśmieszajcie mnie już tak ! Bo umrę na ból brzucha ! :D
A Squall nie myje przez całą grę zębów i na końcu
A bleeeee......