Emoonia pisze:Pierwsza z brzegu: Deepika Padukone:
Ładna kobieta. Ale - nie ten wiek, nie ten rodzaj urody.
Emoonia pisze:A indyjski masala movie z elementami fantasy? Może i brzmi nieprawdopodobnie, ale chcielibyśmy to zobaczyć, dlatego, że wspólne elementy naprawdę istnieją. Ktoś może nie lubić Bollywoodu, bo nie podobają mu się przerysowane sceny i drażnią go piskliwe głosy piosenkarzy. Ale jeśli kogoś drażni romantyzm i mocny nacisk na pokazywanie uczuć, to ja się pytam, co on widzi w FFVIII czy FFX, gdzie ludzie też się zakochują, płaczą i wyznają sobie miłość?
Nie i jeszcze raz nie. Nie dlatego, że filmy z Bollywood są denne (w życiu widziałem tylko jeden dobry - o mistrzu przekrętów, który dowiaduje się o tym, że ma raka mózgu, o dziwo, film był bardzo sprawnie nakręcony, dialogi realistyczne, fabuła ciekawa, aktorstwo dobre, a sceny śpiewana nieczęste i wkomponowane tak, że nie mogłem uwierzyć, że to mi się podoba, ale jedynym względem było to, że zrezygnowano z konwencji kiczu...), ale dlatego że nie pasuje to w najmniejszym stopniu do świata. Wybacz, ale to są dwa zupełnie skrajne sposoby przedstawienia emocji... Stawiam diamenty przeciwko szpyrkom, że ok. 90% ludzi zainteresowanych tematem pragnęłoby zobaczyć film/anime/cokolwiek w konwencji poważnej, zbliżonej do gry i z zachowaniem jego nastroju. Nawet nie mogę sobie w stanie wyobrazić jak Seifer zaczyna tańczyć płomienny taniec nienawiści stojąc naprzeciwko Squall'a, kiedy w tle za tancerzy robią Raijin i Fujin, a na trzecim planie wygina się do rytmu Ultimecia... Co jak co, ale przekazanie momentów emocjonalnych powinno zostać dokonane w tym wypadku przez aktorstwo (Rinoa przygryzająca delikatnie wargę, smutne spojrzenie...
Kurny flać, czemu tłumaczę tak ELEMENTARNE rzeczy? O___o )czy detale mimiczne do jakich przyzwyczaiło nas anime... ...jak np. Jin-Roh, Cowboy Bebop: Knockin' On Heavens Door ew. Ghost In The Shell. W tych filmach udało się osiągnąć idealne przekazanie nastroju i emocji postaci przez ich mimikę i spojrzenie, w stopniu głęboko realistycznym, nie popadając w przesadę - animacja umożliwia oddanie subtelnych detali, jakie potrafią pokazać tylko aktorzy najwyższej klasy (nie wierzę, że dałoby się zrobić aktorską wersję Jin-Roh, w której aktorzy zagrali by lepiej niż postacie animowane).
squall_black pisze:Reznokuken- jeszcze przejdzie, bo oddać serię celnych ciosów to nie jest jeszcze niemożliwe
To jest banalnie proste - walka, wymiana ciosów... i Squall wyjeżdża z bardzo zacnym combo po udanym sparowaniu wrogiego ciosu/po udanym uniku/po zauważaniu otwarcia w obronie wroga.
squall_black pisze:Duel- nie wyobrażam sobie, żeby ktoś patrzył, jak Zell obija mu mordkę i czekał cieprliwie w bezruchu
No przepraszam... widziałeś Advent Children? I to jak limity Tify zostały wkomponowane w jej walkę? A przecież w grze wyglądało to tak samo jak w przypadku Zell'a - Tifa leje, wróg stoi. Prosta sprawa - wymiana ciosów, Zell wplata ciosy ze swoich limitów w walkę, lub stosuje na wrogu combo z nich złożone. Przecież wróg w ekranizacji nie miałby prawa stać w miejscu po ciosach... (to inne medium niż gra - tam to przechodzi z racji konwencji w jakiej rozgrywana jest walka, w ekranizacji musiałoby to wyglądać odpowiednio - każdy cios odrzuca wroga, powoduje że się schyla, wygina itp.). A co do samego wyglądu limitów... My Final Heaven? Żadnego rozbiegu przez planetę. Poprzedni cios odrzuca wroga na te 4 - 5 metrów. Zell robi szybki dobieg (podładowany efektami rozmycia, smug dla stworzenia wrażenia szybkości) na końcu którego uderza wroga wzmiankowaną piąchopiryną. I jest glanc.
Colly pisze:Inne piosenki też dałoby się wcisnąć w odpowiednie momenty. Laguna wspominający Raine w Pałacu prezydenckim w Esthar, parada na cześć Edei, bal SeeD (przecież nie jest powiedziane, że Squall miałby śpiewać, w końcu on jest gburem), koncert w FH, itd. Widzieliście to w grze, co by Wam szkodziło zobaczyć to w filmie, w lekko zmienionej formie?
Chciałbym zauważyć, że do tych momentów pasowałoby to jak kij do oka. A nawet jak do rzyci. Podniosły moment kulminacyjny w postaci parady dla Edei w którym pełna patosu parada zostaje zastąpiona gibaniem się do jakiejś piosenki? Romantyczny moment balu z bardzo ładną sceną tańca zastąpiony tańcowaniem w stylu Bollywood? Dziękuję, ja wysiadam. I sądząc po reakcjach - nie tylko ja.
Colly pisze:Wyobrażasz sobie film, w którym każda walka byłaby tak szczegółowa
Walk musiałoby być znacznie, znacznie mniej. Po raz n-ty powtórzę - gra i dowolna jej ekranizacja to zupełne innego rodzaju media. Tu po prostu ktoś z głową powinien rozplanować jakie walki należałoby pokazać, w jakiej ilości i długości, aby nie zanudzić widzów i nadal wywoływać efekt ciekawości co też teraz pokażą w walce. Główną rolę spełniałaby fabuła, ot. Bo takie prawo ekranizacji...
Colly pisze:Od czasu do czasu mogliby pokazać Lionhearta, Burning Rave czy Malboro reklamującego pastę Signal (:P
, ale to wystarczy. Tylko bardzo ważne walki byłyby dłuższe i bardziej rozbudowane, niż w grze. Liczy się przecież fabuła
I to najbardziej sensowne słowa jakie przeczytałem w tym temacie od bardzo dawna... nie licząc tego co pisała Go.
Colly pisze:To byłby świetny Squall
Nawet. Ale kilka lat musiałby mieć mniej, naprawdę