Jestem ciekawa, czy ktoś tu zwrócił uwagę na festiwal w Sopocie.. Ja z nudów oglądałam urywki i muszę przyznać, że towarzyszyły mi skrajne odczucia. Pierwszy dzień to był koncert dziadków - rock lat 80- tych - nie całkiem moja muzyka, ale obejrzałam całośc z zainteresowaniem, razem z mamą, wspominającą stare przeboje

Później występ Craiga Davida - to już całkiem nie moje klimaty - facet ma ciekawy głos, ale uśpił mnie, więc przełączyłam na inny kanał.
Drugi dzień - to najnowsze przeboje - tutaj było bardzo cienko, bo tandeta lała się strumieniami (Łzy, Golce, Mezo,Bartek OMFG Wrona

itd), dało się wysłuchać jedynie Sistars, choć i ich muzyka mnie nie porywa.. Resztę Sopotu sobie odpuściłam, bo wiało totalną nudą.. Podsumowując - dobrze się słuchało po raz setny Perfectu, albo Kobranocki chociażby, nawet,jeśli się tej muzyki nie kocha..za to najnowsze przeboje nie wróżą dobrze na przyszłość
