Ok, z tymi pseudo-quizami na telefon to jest chyba tak, że człowiek czasem dodzwania się do programu (i kasa leci), a mimo to nie dają go na wizję (tylko każą mu grzecznie czekać przy telefonie i wysłuchiwać jakichś pierdułek.) Stąd te długie przerwy między poszczególnymi rozmówcami. A prowadzący/a program, wiadomo, musi te dziury jakoś zapchać, utrzymać widza przed ekranem. Stąd całe to bezsensowne nawijanie o nosie Pinokia, whatever.
Sephiria pisze:To byli Piraci, robiła to TV z Bydgoszczy, a ów przemiły i przystojny prowadzący miał na imię Rafał, zaś na nazwisko było mu Rykowski.
Dzięki, Nat. Na Twoją pamięć zawsze można liczyć.
Boni pisze:W vabanque nie podobało mi się, że trzeba było odpowiadać w formie pytania, bezsensu tym bardziej, że nawet jak normalnie odpowiadali, to nie było punktów karnych...
Tja, takie udziwnianie na siłę. A i tak lepsze to niż "Ciao, Darwin", czyli odpowiadanie z jajkami na głowie...
Lady pisze:Matko...
Oglądam właśnie Ciao Darwin i... i nie wierze
Rock kontra Disco...
...to jest żałosne
Odcinek z Łysymi i Długowłosymi był świetny, ale poza tamtym, to jakoś nie pamiętam udanych...
Ale TEN?? Normalnie szkoda słów...
Szwedesa powinni przede wszystkim wymienić...
Tu trzeba cały scenariusz programu wymienić. -_- Btw, gratuluję przebrnięcia przez cały jeden odcinek -- i nazwania go świetnym. Ten program to jednak nie na moje nerwy. -_-
"Agent" i "Wyprawa Robinson" -- tylko te dwa reality show udało mi się obejrzeć, mniej więcej od początku do końca (po prostu czasem nie chciało mi się tyłka ruszyć z kanapy, więc mimowolnie śledziłam kolejne odcinki.
)
Brechtu sezonu dostarczył mi natomiast "Kawaler do Wzięcia", głównie za sprawą napięcia (lol), romantycznej atmosfery (lol) i tytułowego kawalera -- zadufanego w sobie kloca drewna. How nice. I jeszcze te cudownie 'naturalne' dialogi...
Go-Go pisze:To był Ibisz. Wiem, bo go tak lubiłam, ze aż plakat z nim wisiał u mnie w pokoju
Go-Go pisze:Pamiętam jak sledziłam każdy odcinek BigBrothera. Lol. Mnie to bawiło, strach się bać. Heh.