ogólnie twierdzę, że Capcom zmarnowali potencjał drzemiący w tej grze. fabuła jest bardziej poważna w stosunku do poprzednich części choć początkowo może na to nie wyglądać. właśnie, "początkowo". otóż po dramatycznej ucieczce przed piaskowym smokiem w intrze i następującum niedługo po tym spotkaniu Niny z Ryu przez następne 20 godzin grania prawie nic się nie dzieje. jest tylko średnio ekscytujące łażenie od Annasza do Kajfasza w paru miasteczkach. potem akcja nabiera na jakiś czas tempa i utrzymuje się do końca gry w stopniu umiarkowanym. urozmaiceniem akcji są epizody z Fou-Lu, który jest jedną z niewielu barwnych postaci w grze.
co do postaci, jeszcze nigdy w żadnym JRPGu nie miałem takiego poczucia zbędności głównego bohatera jak w BoFIV. jak przystało na porządnego protagonistę, Ryu nie odzywa się w trakcie gry a z ludźmi rozmawia za pomocą kropel na głowie i innych gestów. jednakże w przeciwieństwie do innych JRPGów, w których główny bohater po kilku scenach w grze zostaje mianowany zbawcą świata, tutaj nie bardzo przez długi czas wiadomo po co Ryu towarzyszy Ninie i jej kompanowi Crayowi w poszukiwaniu Eliny. równie dobrze mogliby mieć ze sobą drewnianego mokujina i wyszłoby na to samo. do kolekcji postaci nijakich dołaczamy jeszcze Sciasa, postać, która w założeniu miała być pewnie "małomównym kilerem" a zrobiła się z niego postać, która najpierw pałęta się z drużyną, potem ją zdradza tylko po to aby za chwilę się rozmyślić i znowu być po stronie "tych dobrych". moją faworytką z cłej ekipy jest Ershin - tajemnicza postać, która cały czas nosi z broję i nie zdejmuje jej nawet do snu, dzięki czemu nie wiadomo nawet jak wygląda. Ershin mówi jakby miała lekkie rozdwojenie jaźni i pomimo pozornie dziecinnego zachowania jest trafnym i surowym krytykiem tego co ją otacza.
Kod: Zaznacz cały
zresztą, okazuje się, że w tej zbroi tak naprawdę siedzi Deis - moja ulubiona postać w każdej części BoF. nic dziwnego, że Ershin odrazu przypadła mi do gustu.
wracając do opowiadanej w grze historii, pomimo ogólnej rozlazłości zawiera sporą ilość ciekawych, zmuszających do refleksji czy też nawet wstrząsających miejscami scen. szczególnie jedno wydarzenie zostawiło mnie w szoku. potem chciałem już tylko skończyć grę bez bawienia się w minigry, jakoś tak głupio by mi było iść łowić ryby albo bawić się z wróżkami. bardzo podoba mi się też przesłanie gry oraz tak naprawdę brak tego "głównego złego". poraz pierwszy chyba główny boss nie jest opętańcem chcącym zniszczyć ziemię i siebie przy okazji, czy też zdobyć wielką moc, czy inne banały. jego pełna krytyki wobec gatunku ludzkiego postawa ma swoje uzasadnienie a słowa, które wypowiada skłaniają do zastanowienia się nad postępowaniem ludzi. może jest trochę zbyt surowy w swojej ocenie ale jest to zbalansowane tym co o świecie mówi Nina.
walka wygląda typowo dla tej serii, z kilkoma nowościami/starościami - mamy turowe walki i trzech bohaterów biarących w niej czynny udział. jednakże w przed każdą turą można sobie zmienić postać na jedną z "kibicujących" nam z tyłu, dodatkowo wszyscy po równo dostają exp, dzięki czmu nie ma dylematów kogo zabrać ze sobą do drużyny. całkowitą nowością w serii jest system combosów polegających na łączeniu ataków specjalnych w potężniejsze i/lub w serie. tradycyjnie można też uczyć się umiejętności od przeciwników. oczywiście BoF nie byłby BoFem bez Ryu i jego przemian w smoki. system przemian czerpie po trochu z poprzednich części. Ryu w smoczej formie zyskuje nowe ataki, w tym potężny breath oraz staje się szybszy, wytrzymalszy, itp. dodtatkowo może przywoływać (jednorazowo, aż do momentu odpoczynku w karczmie) smoki zamieszkujące świat gry.
ogólnie rozgrywka też wygląda podobnie jak w poprzednich częściach. wprowadzeni w BoFIII mistrzowie pojawiają się i w tej części aby podzielić się z bohaterami swoimi umiejętnościami. mamy też liczne, ale to bardzo liczne minigierki, które poza urozmaiceniem rozgrywki pozwalają zarobić punky, dzięki którym można podnieść poziomy smoków, w które przemienia się Ryu. nie mogło też zabraknąć łowienia rybek (ciekawe gdzie Ryu trzyma wieloryby?)
dobra starczy na razie tego pisania.
a, czy wiedzieliście, że anglojęzyczna wersja gry została ocenzurowana? (myślałem, że przestali to robić za czasów SNESa) tutaj można sobie zobaczyć wycięte sceny. oczywiście tylko ci co grali zaglądają.
i jeszcze jedno. czy tylko mi małżeństwo Beyda i tej włochatej kulki wydaje się lekko chore? przypomina mi się ten dowcip o chomiku... dobra już się zamykam.