squall_black pisze:Owszem. W mojej szkole wynik na poziomie 40% był określany jako granica przyzwoitości, a maturkę zdawałem zaledwie dwa lata temu. Teraz, jak rozmawiałem z młodszymi znajomymi to się modlili, żeby zdać. Ta sama szkoła - dwa lata później. To są jaja po prostu.
Sephiria pisze:My sentiments EXACTLY - BWAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA- *wheeze* -HAHAHAHAHAHAHAHAHAHA!!!
37% z pisemnego polskiego. Jakieś pytania
? Matura pisana "na kolanie", w niecałą godzinę, na zasadzie "byle zdać" + od początku załączona potrzeba fizjologiczna ze względu na wypicie 2l różnych napojów przed egzaminem
. Nie polecam
...
Tak, tak
mam świadomość, że jakby ten egzamin był bardziej elitarny to bym go nie zdał, ale żeby była taka "elitarność" to ten proces musiałby trwać od lat najmłodszych więc zapewne gdyby istniał w naszym kraju taki system edukacji to nie kończyłbym technikum tylko zawodówkę.
Generalnie lubię ten temat bo na tym forum znajduje się dużo ludzi z niezłym potencjałem intelektualnym, ale trochę szkoda, że zaczynają tracić pewne poczucie realizmu i obserwują wszystkich z nie wiadomo jak niebotycznych wyżyn intelektualnych
Niech lepiej docenią to co mają
Jezu, już się boję co będzie jak ja będę zdawać maturę. Czy w 5 lat inteligencja 18/19 latków może jeszcze bardziej spaść ?
Zależy co rozumiesz pod pojęciem "inteligencja":
a) Potencjał intelektualny, który nie zawsze musi być dobrze użytkowany bądź osobnik nie posiada osobowości, która pozwoli mu w pełni go wykorzystać.
b) Ogół pewnych zachowań: słownictwo, kultura osobista etc.
Dosyć szerokie pojęcie...
Jak chodzi o inteligencję może szału nie będzie, ale za to społecznie będzie spokój
w erze "Dżastinów Bimberów" nie dostrzegam w gimnazjach żadnych groźnych osobników: same chude, długowłose osobniki nie stanowiące fizycznego/psychicznego zagrożenia).
W końcu w tych szkołach (może) nastąpi porządek. Jak już jest ktoś niby "groźny" to jest chudy, łysy i wydziarany (tatuaże
z reguły tribale), ale w porównaniu z tym co było kiedyś to niż.
będzie szedł na szkoły, które faktycznie dają jakiś zawód (technika i szkoły zawodowe),
Ty tak nie idealizuj tych techników i zawodówek mój drogi bo one też wymagają reform.
W zetach to egzamin czasami robiony jest na "odp**ol się"
przyszły malarz przychodzi po prostu na praktykę, coś tam robi, majster podpisuje papierek i tyle
. Czasami firma uczy takiego młodzieńca + oferuje później pracę, a czasami zgarnia kasę i w ogóle nie przygotowując do zawodu przytoczonego malarza tylko robisz przez 2-3 lata jako pomocnik budowlany.
Co do techników
tutaj już inna bajka, żeby mieć szanse z przeciętnym licealistą uczeń technikum musi troszeczkę zaangażować więcej wkładu własnego. Przeciętny przyszły technik ma załóżmy w klasie maturalnej w najlepszym przypadku te 5h matematyki natomiast uczeń liceum... 8h, więc z czym do ludzi ^^? Żeby powalczyć swoje trzeba pochodzić do szkoły np. w sobotę albo zainwestować w korepetycje inaczej to w technikach ludzie by siedzieli po 12h
Wiadomo, że są dobre technika, które poziomem znacznie przewyższają ogólniaki, ale to jest rzadkość
z reguły są to technika z jakąś tradycją (jeszcze nie zniszczoną przez dzisiejsze pokolenie) bądź, że tak powiem posiadające kierunki w której grupę docelową stanowią kobiety np. ekonomiczne, hotelarskie, whatever.
Ja miałem szczęście
WYDAJE MI SIĘ, że trafiłem do dobrego technikum tj. lepszego w mieście już nie ma xD, a poziomem przerasta ostatni ogólniak z czterech istniejących.
Dużym mankamentem techników są też terminy egzaminów zawodowych
dla mnie to czysty debilizm, że egzaminy mają miejsce w czerwcu, a nie jak te kilkanaście lat temu w kwietniu... Lepiej iść za ciosem i na świeżo zdawać zawodowy w kwietniu, a potem maturę, a nie na odwrót
Z reguły ludzi z techników boli jedna rzecz
weryfikacja pod kątem matury.
Miałem kolegę, który kończył budowlankę i wybierał się do polibudy na budownictwo. Jakże go irytowało to, że widział często ludzi, którzy pchali tam swoje papiery bez jakiegoś konkretnego zdecydowania, bez planu, czasami nawet na "zapas" jakby nie dostali się tam gdzie chcą. On z konkretną decyzją, z pewną pasją po technikum, znający już zagadnienia jak i język zawodowy musi konkurować z ludźmi bez perspektyw tylko dlatego, że mają lepszą maturę z matmy...
Na szczęście osiągnął sukces i radzi sobie względnie dobrze ponieważ wie co się z czym je i jak wygląda.
Generalnie słuszną decyzją było przywrócenie matmy do łask i uczynienie tego przedmiotu obowiązkowego na maturze. Najlepsze jest to, że nie do końca wiadomo kto jest odpowiedzialny, że przez 25 lat matura z matmy była nieobowiązkowa O_o. Straszno-śmieszny żart.
W szkołach będzie burdel dopóki nie pojawi się rząd, który zauważy, że reformy w tym sektorze są w sumie najmniej kosztowne finansowo i dosyć szybkie (Bo zauważalne choć na przestrzeni lat). Jak kolejne rządy i MEN-y będą się tak cackać to będzie coraz większy bałagan
. Konsultacje odnośnie spraw edukacji powinni mieć nauczyciele gdyż oni najlepiej wiedzą co może uzdrowić ten słaby system... Jak się nie mylę to na forum mamy zresztą dwóch nauczycieli
GZO i Gagarina.
Rodziców jak i resztę społeczeństwa nie ma co nawet pytać o zdanie
przeciętnemu Polakowi wydaje się, że praca nauczyciela jest lekka, łatwa i przyjemna. Każdy ma chore przekonanie, a nawet pretensje, że nauczycie sobie "odpieprza" 18h za dużą (jak na dzisiejsze standardy bo parę lat temu to były wypłuczyny, a nie pieniądze) pensję, że ma tyle wolnego i że generalnie nic nie musi. Ech... głupi ludzie
W dzisiejszej szkole to nauczyciel nie tylko musi potrafić wyłożyć i zainteresować przedmiotem, ale także być świetnym pedagogiem, a w skrajnych przypadkach mieć odpowiednią (niekoniecznie przyjemną hehe) aparycję żeby posiadał jakikolwiek respekt. Nie mówię, że w tym zawodzie nie ma "konowałów" bo tacy trafiają się wszędzie, ale im dłużej będzie "Brak jaj" i "zamiatanie pod dywan" tym większe będą kłopoty.
Mam wrażenie, że albo ktoś nie chce albo po prostu ktoś nie ma odwagi ZROBIĆ już przesiew od najmłodszych lat tj. w podstawówkach i gimnazjach. Tak jakby władzom (a placówka szkoły w jakiś sposób jest jej przedstawicielem) brakowało charakteru żeby powiedzieć "Niestety pański/pańska syn/córka jest zbyt słaba/ma za mały potencjał żeby zrozumieć/ogarnąć/whatever ten materiał na takim i takim poziomie.
Podsumowując
selekcja od najmłodszych lat, innej SŁUSZNEJ metody po prostu NIE MA przy takim sposobie nauczania. Taki system jak w Stanach Zjednoczonych nie przejdzie, a jednocześnie ta selekcja nie musi być tak brutalna jak w Japonii tj. nauczyciel beszta ucznia
Ja generalnie wybieram się na UE w Poznaniu
finanse i rachunkowość
, zaocznie oczywiście. Z terminami na dzienne (chyba) się już spóźniłem więc licencjaty z anglistyką niestety odpadają. Cóż praca nie pozwalała, a niestety mam taki, a nie inny system wartości, że wolę skupić się na zarabianiu pieniążków w chwili doczesnej niż rozpatrywać "niepewną" przyszłość
Eiko pisze:Smutne i przerażające, a ja się martwię, ze miałam w sumie średnie wyniki... No nic może się łatwiej na studia bedzie dostać ^^ Swoją drogą śmieszy mnie fakt, że w Katowicach w liceach (ponoć bardzo dobrych, chwalących się 100% zdawalnością matur) w jednej klasie potrafiło zdać maturę ledwie 14 osób na 26
Haha
jak Twoje wyniki są "średnie" to ja zamilczę na temat swoich
U mnie w klasie oblały maturę 3 osoby na 22.