Isia pisze:Zdecydowanie nie. Państwo ma tylko i wyłącznie pilnować, żeby mi ktos gardła nie poderżnął na ulicy, a o resztę to ja się już sama zatroszczę.
Ale nie widzisz, że ów obowiązek jest właśnie jednym z rodzajów tego "pilnowania aby nikt nie poderżnął gardła"? Już może nie tyle sam fakt tego, że wykształcony tego nie zrobi - ale choćby samo zajęcie czymś młodocianego
Kiedy to się nie sprawdza.
Nie licząc wyjątków, które są zawsze, sprawdza się i to znakomicie
Nie chodzi mi tu o jakieś przedmioty, oceny, pierdoły - tylko konkretne informacje oraz relacje jakie młody człowiek wynosi stamtąd
Choćby funkcjonowanie w grupie, rozwijanie siebie (poprzez naukę lub rywalizację).
Isia pisze:Rozumiem, że przed rokiem 1774 (wprowadzenie w pierwszym kraju - Austrii - powszechnego obowiązku szkolnego) społeczeństwa nie funkcjonowały?
Ano - sprawdzał się - gdzie 95% społeczeństwa stanowili analfabeci z ZEROWĄ świadomością obywatelską. Weź pod uwagę, że zarówno struktura jak i relacje społeczne uległy od tamtego czasu znacznym przeobrażeniom
Dziś taki model by nie przeszedł... A nawet jakby go zastosować - to zakładając ze nie rozwali państwa - oznaczał będzie kompletną stagnacje, która jest dla społeczeństw zabójcza