Pierwsza recenzja FF13
Moderator: Moderatorzy
Pierwsza recenzja FF13
Premiera FF13 już w przyszłym tygodniu, pojawiła się już pierwsza recenzja. Famitsu przyznało grze 39 na 40 możliwych punktów. Wśród mocnych stron gry wymieniono nietypowy dla gier FF scenariusz, dynamiczny i efektowny system walki, który zadowoli zarówno nowicjuszy jak i doświadczonych graczy. Słabą strony gry jest z kolei bardzo liniowy scenariusz, który aż do połowy gry nie daje graczowi możliwości rozwinięcia skrzydeł. Oczywiście bardzo dobrze oceniono stronę techniczną gry, wstawki filmowe i animacja bitew stoją na najwyższym poziomie. Nam pozostaje czekać do marca przyszłego roku aby zweryfikować te opinie.
Dwunastka miała 40/40 i niestety po premierze nabyła całkiem sporą grupę zagorzałych przeciwników. Martwi mnie natomiast ta liniowość. Oby nie wyszła z tego kolejna dziesiątka, bo w trajlerach dało się nawet wyczuć nieco podobną (płaczliwą) atmosferę.
Brakujące ogniwo pomiędzy zwierzętami, a ludźmi, to właśnie my.
FFXII była rewelacyjna moim zdaniem. Perełka techniczna, świetna gra aktorska i znośna fabuła.
FFXIII może być faktycznie paskudnie liniowe bez większej ilości subquestów, tego się obawiałem od dłuższego czasu.
Co niepokoi mnie jeszcze to fakt, że OSD jest zasypywane wieloma rezultatami dmg'a, co może utrudnić ogarnięcie faktycznej siły postaci i zredukowanie stopnia kalkulacji jaki był w poprzednich grach.
FFXIII może być faktycznie paskudnie liniowe bez większej ilości subquestów, tego się obawiałem od dłuższego czasu.
Co niepokoi mnie jeszcze to fakt, że OSD jest zasypywane wieloma rezultatami dmg'a, co może utrudnić ogarnięcie faktycznej siły postaci i zredukowanie stopnia kalkulacji jaki był w poprzednich grach.
This post is... hay definition.
Też jestem tego zdania, co wielokrotnie okazywałem na forum, ale trzeba przyznać, że ilość krytyków tego FF jest zadziwiająco duża.hay pisze:FFXII była rewelacyjna moim zdaniem. Perełka techniczna, świetna gra aktorska i znośna fabuła.
Brakujące ogniwo pomiędzy zwierzętami, a ludźmi, to właśnie my.
Pojecie to nie egzystuje w tym samym wszechswiecie co gry S-E (mowa tu oczywiscie o wersjach anglojezycznych, a pewnym wyjatkiem jest moze DQ). Zaden z dubbingowanych finali nie byl godny uwagi, a wylacznie slaby w porownaniu z oryginalem.hay pisze:świetna gra aktorska
We all travel a maze of relationships, it goes on with or without you. I search the sea of the unconscious... I look for you... to find my true... self...
- Go Go Yubari
- Ifrit
- Posty: 4619
- Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
- Lokalizacja: Gotham
Czego się spodziewaliście? FFXII jest grą nastawioną na swobodę. Jeśli grasz po raz pierwszy i bez pomocy opisu przejścia, można się pogubić. W porównaniu do FFX, na której wyrosła znaczna część współczesnych fanów serii, FFXII to labirynt bez wyjścia. Ja sobie bardzo cenię tą wolność, którą daje XII, nawet jeśli jest ona trochę złudna (bo w końcu i tak trzeba zrobić to, co nakazuje gra, ale w końcu o to biega, nie?). XII jest kapitalną grą, w której namiętnie expuję z przyjemnością. Idziesz, bijesz solo bez problemu. Exp szybki. Fabuła jest. Może nie tak pomysłowa i oryginalna, jak to miało miejsce we wcześniejszych FFach, ale jednak. Psoczą Ci, którzy się rozleniwili na turowych, random walkach. W XII przynajmniej reszta drużyny nie wyskakuje głównej postaci z odbytu.
Wracając do XIII. Przypomina mi to trochę X, w którym trzeba było dojść aż do Zanarkand, żeby zyskać trochę swobody w graniu. Co było wkurzające. Idziesz z lokacji do lokacji, jak Yevon przykazał i nie możesz z tym nic zrobić. FAIL.
Nietypowy, ale liniowy scenariusz. Jeśli fabułą będzie bardziej oryginalna od tej w XII, to nie będę narzekała.
(XII coraz bardziej mi Star Wars zalatuje...Fran = Chewbacca?)
Nie ma co panikować. Ja się zabierałam za XII przez wieeeleee miesięcy i jak w końcu ją odpaliłam, to nie mogę przestać grać. Na samym expowaniu nabijam kolejne godziny i mam fun. Jak rozwiążą to równie fajnie w XIII, będę happy.
Wracając do XIII. Przypomina mi to trochę X, w którym trzeba było dojść aż do Zanarkand, żeby zyskać trochę swobody w graniu. Co było wkurzające. Idziesz z lokacji do lokacji, jak Yevon przykazał i nie możesz z tym nic zrobić. FAIL.
Nietypowy, ale liniowy scenariusz. Jeśli fabułą będzie bardziej oryginalna od tej w XII, to nie będę narzekała.
(XII coraz bardziej mi Star Wars zalatuje...Fran = Chewbacca?)
Nie ma co panikować. Ja się zabierałam za XII przez wieeeleee miesięcy i jak w końcu ją odpaliłam, to nie mogę przestać grać. Na samym expowaniu nabijam kolejne godziny i mam fun. Jak rozwiążą to równie fajnie w XIII, będę happy.
Kazdy gameplay by mozna bylo w koncu polubic gdyby nie beznadziejne postacie (pije do 12). Po co mam expowac jak nawet nie lubie postaci dla ktorej to robie, bezcel. W zasadzie Vaan nawet nie wydawal sie byc tym liderem, Balth i Ash mieli wiecej charyzmy.
Ale jak tylko dodaja do ps3 emulacje (wishes) dam temu zlomowi jeszcze jedna szanse.
Ale jak tylko dodaja do ps3 emulacje (wishes) dam temu zlomowi jeszcze jedna szanse.
- Go Go Yubari
- Ifrit
- Posty: 4619
- Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
- Lokalizacja: Gotham
Czy my mówimy o tej samej grze?uQuad pisze:beznadziejne postacie
*prywata* Vaan jest tylko umownie jest liderem (bo ktoś musi nim być, gdy biegamy po mieście...) <tutaj był długi wywód, ale sobie darowałam. Walnę go, jak skończę grać>
Jak nie polubiłeś ani jednej postaci z FFXII, to prędzej jestem w stanie pomyśleć, ze to z Tobą jest coś nie tak, ale cóż. Za mało Clouda, Sephirotha, Tify...AERIS!
- Go Go Yubari
- Ifrit
- Posty: 4619
- Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
- Lokalizacja: Gotham
Myślę, że za dużo pijesz i powinieneś nieco zwolnić bo już na mózg siada :DuQuad pisze:Kazdy gameplay by mozna bylo w koncu polubic gdyby nie beznadziejne postacie (pije do 12)
Pomijając Vaan'a i Penelo(co bywa i kwestią sporną) reszta postaci wraz z NPC'ami była świetna. Odnoszę wrażenie, że skoro cała załoga była raczej ludzka bez wielkich, niebieskich zwierzaków, laski z ogromnymi cyckami, kota-robota jeżdżącego na wielkim glucie z rękami i nogami czy krzykliwego murzyna, może być ciężko przebić się przez powierzchowność do osobowości postaci ; p
Ale nie przejmuj się, FFXIII ma tutaj rozwiązanie w postaci(tak jest!): krzykliwego murzyna, wyróżniającej się laski z niedomytymi, czarnymi włosami, dziecko z supermocami, laskę za głównego bohatera, jakąś rudą i gościa w płaszczu. Bardzo łatwo je rozróżnić i wybrać faworyta
Boni, expienie w każdej grze staje się nudne. Tyle dobrego w FFXII, że wystarczy biegać bez powtarzania w kółko tych samych akcji lub przeklikiwania ataku. W FF8 dla przykładu blokowałem klawisze na draw gdy już miałem dość, stąd FFXII przyszedł z bardzo fajnym rozwiązaniem Gambitów, których marudy nie muszą używać skoro jest to dla nich tak boleśnie i niebywale nudne. Zawsze można utrudnić sobie życie, olać zaimplementowaną funkcje i klikać, klikać, klikać.
Dla ciebie za pewne też się coś znajdzie w FFXIII. Mechanikę uprościli do 3 statystyk, equip ma polegać na upgrade'owaniu broni, a przez około połowę gry i tak nie masz zbytnio wyboru tylko przechodzić fabulę ;]
Jak tak o tym myślę, zaczynam odnosić wrażenie, że FFXIII został zrobiony bardziej dla jęczków niż graczy...
Z innej beczki. Pre-ordery na FFXIII można już składać w ultima.pl w zadziwiająco niskiej cenie 179zł.
This post is... hay definition.
W moim przypadku gameplay nużył przy przechodzeniu głównej linii fabularnej, a nie przy questach będących odpowiednikiem monster areny... żadnej strategii, tylko gambit i dodatkowe leczenie przy bossach... to ja już wolę klikać I te lokacje: Ridorana Cataract, Giruvegan, pustynie, Phon Coast (na którym nic się nie dzieje), zapierająca dech w piersiach ostatnia lokacja...
W FFXIII tak już nie ma, bo nie możesz maksować w nieskończoność na danym etapie gry. Bossowie wymagać zatem będą strategii, a nie maksowania statystyk. Nie udawaj, że nie wiesz, że FFXIII opiera się o system breaków i paradigm shiftów. Liniowość fabuły tu raczej nie ma nic do rzeczy
TO TYLKO MOJE ZDANIE, ŻEBY NIE BYŁO
Ja używałem refine, także draw nie był specjalnie nużący...hay pisze:W FF8 dla przykładu blokowałem klawisze na draw gdy już miałem dość
Masz rację, przynajmniej ruszałoby się coś więcej niż gałka xD Anyway trawnika nie kosimy nożyczkamihay pisze:Zawsze można utrudnić sobie życie, olać zaimplementowaną funkcje i klikać, klikać, klikać.
Statystyki w FF? Jak chcę bawić się statystykami, to gram w coś z systemem D&D. W finalach ile by ich nie było, idea zawsze ta sama - wymaksuj wszystkie, albo tylko jedną - wtedy czaruj albo wal z miecza.hay pisze:Mechanikę uprościli do 3 statystyk, equip ma polegać na upgrade'owaniu broni, a przez około połowę gry i tak nie masz zbytnio wyboru tylko przechodzić fabulę ;]
W FFXIII tak już nie ma, bo nie możesz maksować w nieskończoność na danym etapie gry. Bossowie wymagać zatem będą strategii, a nie maksowania statystyk. Nie udawaj, że nie wiesz, że FFXIII opiera się o system breaków i paradigm shiftów. Liniowość fabuły tu raczej nie ma nic do rzeczy
Rozumiem, że drugą połowę mam rzucić w diabły?hay pisze:a przez około połowę gry i tak nie masz zbytnio wyboru tylko przechodzić fabulę ;]
Został zrobiony pod największą, potencjalną grupę docelową. Jaka by ona nie była, znaczna jej część krytykowała FFXII. Piękna grafika, gambit i bieganina przerywana cutscenkami przy wejściu do nowych lokacji to nie wszystkohay pisze: Jak tak o tym myślę, zaczynam odnosić wrażenie, że FFXIII został zrobiony bardziej dla jęczków niż graczy...
TO TYLKO MOJE ZDANIE, ŻEBY NIE BYŁO
glamorous vamp
Juz bez przesady. Ciekawe z czego mialem wnioskowac ta glebie charakteru jak tam bylo wiecej mmo-wego napierniczania i lazenia po stumilowych lasach niz scenek z gadaniem, ktore wlasnie dla mnie sa esencja finali. Story z tylka, forma przekazania marnego juz story z tylka = postacie z tylka bo za co mam je lubic (jedyna smieszna scene jaka pamietam z tej gry to jak vaan pytal o wiek Fran) = gra do bani. Proste ;xhay pisze: Myślę, że za dużo pijesz i powinieneś nieco zwolnić bo już na mózg siada :D
.
Doskonalosc narracji i dialogow osiagneli w FF IX tak btw.
No trochę przesadzasz Cutscenki w FFXII były fajnie zrobione, co prawda biło od nich momentami dziwnym patosem, ale robiły wrażenie (zwłaszcza scena po zamordowaniu króla Arcadii). Gdyby cutscenek było więcej, na pewno odniósłbym się do tej gry dużo przychylniej. A tak jako inteligentny człowiek mogę się tylko domyślać co robiły Fran i Ashe podczas eksploracji kolejnych lokacji. Za dużo mi jednak na myśl nie przychodzi kiedy podświadomie widzę te patetyczne wstawki...
- I entreat you Fran, come to a halt. I am obliged to ease nature.
- Aren't you ashamed of yourself?
- I entreat you Fran, come to a halt. I am obliged to ease nature.
- Aren't you ashamed of yourself?
glamorous vamp
Boni pisze: biło od nich momentami dziwnym patosem
Wybacz Boni, że się wtrącę w tej kwestii . Otóż akurat w tej części (licząc FF w 3D) patosu jest najmniej, więc doprawdy wydaje mi się, że przyjąłeś jakiś inny punkt odniesienia. Może porównujesz z Doomem, to faktycznie patosu w dwunastce jest aż nadto . Jeśli jednak prześledzić FF7-10 a nawet największą porażkę SE czyli kontynuację dziesiątki (a nawet i kilka wcześniejszych), to patosem można było zwymiotować. Ta ostatnia miała go co prawda mniej, ale nadal bardzo dużo. Zatem wydaje mi się, że z tą cechą dwunastki, niespecjalnie trafiłeś.Boni pisze:patetyczne wstawki...
Jeśli natomiast chodzi o rozgrywkę, to kwestia gustu. Niech ktoś na MA spróbuje podkoksować LUCK, to idzie zwymiotować czekając na kontrę każdego naszego ataku w postaci Flary, czy Ultimy, zaś w dwunastce tego typu nudy nie odczułem. Co gorsze dla części FF w których fabuła stanowi pierwsze skrzypce, to fakt, że przy kolejnych przejściach nie mam ochoty oglądać tych samych scenek i filmów, a chcę grać, bo fabułę znam już na pamięć. Niestety muszę brnąć z rozdziawioną od ziewania gębą, więc rzadziej i mniej chętnie do nich wracam, zaś do dwunastki za każdym następnym razem wraca mi się coraz przyjemniej.
Ale kosiarkę musisz poprowadzić, a do brzegów trawnika użyć przykaszarki. Zawsze możesz pozostawić ręczne leczenie, a naciskanie pięć milionów razy przycisku ataku, może powodować zwyrodnienie stawów, a na pewno szybsze zużycie pada, będąc przy tym równie emocjonujące co granie samemu ze sobą w orła i reszkę .Boni pisze:Anyway trawnika nie kosimy nożyczkami
P.S. To także moje bardzo subiektywne odczucia, a jak wyjdzie trzynastka, to niemal mogę się założyć, że psioczących będzie mnóstwo, bo niby czym SE może nas jeszcze tak naprawdę zaskoczyć?
Brakujące ogniwo pomiędzy zwierzętami, a ludźmi, to właśnie my.