Strona 63 z 65

: ndz 07 cze, 2009 22:11
autor: qfas
Brak mi paskudnie oryginalności, dlatego głos oddaję na siódemkę. Dlaczego? Był to mój pierwszy Final; historia w nim zawarta chwytała za serce jak mało co; główny bohater to najlepsze, co Kwadratowi wymyślili w kwestii "mejn-karaterów" w serii; badass, który dla mnie idolem jest (i ma zdecydowanie najlepszy theme w serii); masa wspomnień z grą związanych... Głupio pisać, ale to dzięki siódemce właśnie poznałem swoją lepszą połowę :). Za to wszystko - dzięki Ci, Square.

: pn 08 cze, 2009 20:21
autor: Uleq_w_Sztyfcie
A ja się jednak wyróżnię!
Mój ulubiony FF to Final Fantasy Tactics Advance! Kolorowe, wesołe i na GameBoya.
Co to ma do rzeczy? Lubię przenośne konsolki. FFTA zajmował mój czas w autobusach, przerwach w szkole, w czasie reklam w telewizji i kiedy wysiadł prąd. Nie ma to jak odpalić kombosa 6-osobową grupą i patrzeć jak się przeciwnik zwija z bólu pod numerkami 999( :539: ). Do tego dochodzi cukierkowa grafika, historia chłopca z "Innego Świata" (FFX się chowa), no i to jest kontynuacja tacticsa, który jest jednym z lepszych.

: ndz 14 cze, 2009 13:30
autor: Lord Sadler
Najwięcej czasu spędziłem przy FFX i to chyba ten jest moim ulubionym. Z kolei siódemka ma jednak to coś niepowtarzalnego. Trudny wybór. Wyżej nieco plasuję jednak dziesiątkę ze względu na dłuższy czas zabawy i ciekawszy system rozwoju postaci i Aeonów.

: pt 04 wrz, 2009 23:34
autor: aremenia
Grałem tylko w FF I,II,II,VII,VIII,(zaczynam IX),X,X-2 i XII i twierdze że X NAJLEPSZY.



PRZESTĘPSTWEM JEST WOŁANIE 2 TYS ZA KONSOLE I POTEM KASOWANIE PO 200 zł
ZA GRY!!


Edit by Luci: Dałbyś radę argumentować wypowiedzi i pisać do rzeczy, czy to za trudne?
Czemu akurat FFX jest NAJLEPSZY?

: pn 18 sty, 2010 00:52
autor: Gudis
------=========:::::::::::FINAL FANTASY V I I I::::::::::==========-------

!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Mój pierwszy Final. Najlepsza muzyka - wzrusza, podnieca, podkreśla klimat kiedy trzeba. Najlepsza fabuła i... para tzn Squall Rinoa ;P
Najlepszy główny bohater:
-Najlepsza główna broń głównego bohatera - GUNBLADE - nawet nazwa jest zajebista...
-Najlepszy charakter głównego bohatera, no i te przemyślenia... bardzo mi się podobała odpowiedz na pytanie Irvine'a przed zamachem na Edee.
-Najlepszy wygląd głównego bohatera - najlepsze ciuchy, fryzura..
- Najlepszy limit break ^^

Super przemyślany system - Junctioning, wysysanie magii od przeciwników... SUPER GFy!

S U P E R U L T R A L E G E N D A R N A N I E Z A P O M N I A N A G R A W S Z E C H C Z A S Ó W

: pn 08 mar, 2010 11:26
autor: Verkonika
Nie ma nic lepszego niż FF 7! Zaczęłam grać jak byłam jeszcze w pieluszce! :razz: Świetna muzyka, bohaterowie, stwory, magia i materie. Efektowne Limity. Parę razy spadłam ze śmiechu z krzesła i zalałam klawiaturę z płaczu. Pełno świetnych wspomnień. Nawet wkręciłam w to kolegę w 1 klasie i udawaliśmy że jesteśmy Barretem i Tifą :lol: Po prostu zakochałam się od pierwszego wejrzenia. :D

: sob 03 kwie, 2010 16:36
autor: Shen
Niedoceniane FF9 jest moje ulubione i uwazam ze zjada przereklamowana siodemke na sniadanie. Ciekawi bohaterowie[wyjatek to Quina], szcegolnie Vivi i Freya przypadli mi do gustu. Swietna grafika lokacji jak na moc szaraka, areny walk i animacje czarow/summonow juz niestety tak nie cieszyly oka. Klimat fantasy tez na plus, ff7 i 8 odeszly o tej koncewncji z zamkami, krolami i cala reszta. Kilka ciekawych questow pobocznych, karcianka, szukanie skarbow chocobosem, ogolnie jest co robic. Jedyny wiekszy minus jaki przychodzi mi do glowy to troche zbyt mlode postacie, ale to zmora wiekszosci jrpg ze banda dzieciakow ratuje swiat.

: sob 03 kwie, 2010 17:23
autor: ChrupChrup
hym... od I do IV odpadają, nie umiem ścierpieć przy tej grafice.

FFV ma dobry system Jobów ale nic jakoś nie jest super-hiper-mega-giga.

W FFVI i FFVIII nie miałem okazji grać...

FFVII nie lubię :). Zacząłem w niego grać dość późno i coś za dużo się o nim naczytałem, jaki to on wspaniały i itd. Mnie jakoś nie przypadł do gustu.

FFIX rox.! ^^. Kolorowa grafika, świetna muzyka (genialna ścieżka w Crystal World (; ), znakomite postaci, ahh no i taka głęboka fabuła, poruszające podstawowe, elementarne założenia naszego istnienia i bytu. Wymyśliłem ten tekst jak malowałem pisanki w kuchni xDDDD.

FFX jest całkiem dobre. System turowy pozwala lepiej opracować strategię. To był chyba pierwszy FF przy jakim osiadłem dłużej. I właśnie, im dalej, tym gorzej. Fabuła potem wysiada, a zdobycie niektórych Celestiali było dal niemożliwe. Mało cierpliwy jestem :D.

FFX-2 nie jest chyba takie złe, jak się mówi, tylko strasznie trzeba na wszystko uważać, by mieć te 100% czy Mascota.

FFXII dopiero zaczynam (konkretniej wersję International) i wolę nie chwalić dnia przed zachodem Słońca (;.

: wt 13 kwie, 2010 22:51
autor: Hidder
Który fajnal jest najlepszy? Pytanie trudne i jego stopień trudności rośnie wraz z ilością części w które się grało.

UWAGA!
Tekst może zawierać spoilery, których nie byłbym w stanie oddzielić od reszty, oraz jest cholernie długi (chyba jakiś zakompleksiony jestem :D), więc...
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ

VI?
Niewątpliwie dobra część serii, ilość grywalnych postaci zachwyca, prawie każda ma swoją historię. Fabułą nie szwankuje, nawet często zaskakuje no i ma ciekawego villaina. W pierwszej chwili byłem pewny że to postać "humorystyczna". Troszkę się pomyliłem... System prosty, łatwy w obsłudze i nie pozwalający na to aby każda postać mogła być każdym (Jak chociażby w V)
Gra zaczyna szwankować pod koniec, kiedy to jedyne co się liczy to rąbanie kolejnych bossów i wysłuchiwanie tekstów w stylu "We live to protect our friends" (Bleee!) No i Klaunik pod koniec jakoś mało zabawny był. Ciekawych rzeczy też nie mówił.
Prawie niczego tej części nie brakuje, ale nie czuję, aby to był "ten" fajnal

VIII?
Częśc bardzo fajna, system Junction jest świetny i gra się fajnie... do czasu. Pierwsze dwie płytki - miodzio, naprawdę fajna opowieść o "gadatliwym" bucu. Fabuła jeszcze trzyma się kupy, akcja na poziomie (szczególnie końcówki płyt) i ogólnie dobrze utrzymamy klimat najemników, misji i wojny. Później... robi się gorzej. Historia zamienia się w mdły, pełen niedorzeczności romans, jakby wycięty z hamerykańskiej superprodukcji. No i wokół tego romansu kręci się ogólna walka dobro vs zło (jestem zwolennikiem teori R=U). Osobiście nie przypadła mi do gustu pełna idiotyzmów i "niesamowitych cudów" (scena w kosmosie) fabuła 3 płyty. Gdyby nie Squall i jego Renzokuken, aplikowany w sporych ilościach pewnie bym musiał czyścić monitor...
Więc VIII, mimo tego że od strony mechanicznej jest fajna, to przez "zmianę" jaką przechodzi zarówno główny bohater, jak i fabuła, nie zasługuje moim zdaniem na tytuł najlepszej>

X?
System Sphere Grid jest średni. Stwarza on możliwości tworzenia omnibusów (np. moja yuna robiła za white mage, black mage, summonera i thiefa naraz), co nie bardzo mi się uśmiecha. Głównie dlatego że musiałem przenajświętszą Yunę oglądać przy każdej walce. Na dodatek z (o zgrozo!) z Tidusem przy boku. Jakby mi nie wystarczyło że cała fabuła kręci się wokół tej 2 -.- Całą sytuację ratuje reszta postaci z Auronem na czele i Wakką na końcu. Ogólnie X jest słaba. System słaby, postacie może i zróżniocowane i nie licząc tej przeklętej dwójki i wieśniaka można to przełknąć to i tak bilans 3 do 4 to też słabizna. Wątek główny, nie licząc niespodzianki jaką zgotował tatulo Tidusowi, też jest słaby. A to że Yuna przeżywa to już całkowity absurd i niedorzeczność!! Tak mi się śpieszyło z tą pielgrzymką, byle szybciej zdechła!|
Niee, tej części nie widziałbym z tytułem "Najlepsza"

II-V
Te części nie są jakieś "wybitne". Może IV się tu jakoś wybija, bo fabułę ma ciekawą i pełną bohaterskich poświęceń, ale... poświęcenia te zostają zepsute przez cudowne ocalenia. Jakoś mnie to zmierziło.

IX
Niestety, jest to jedyna częśc której nigdy nie miałem nawet okazji zobaczyć na oczy, więc jestem zmuszony ją opuścić.

Ktoś już zauważył pewien ubytek w mojej wyliczance? :lol:

VII
Najlepsze zostawiłem na koniec, bo tak mnie w domu nauczyli :D Nie chciałbym wyjść na kolejnego fanboy'a tej części, ale jakoś po prostu nie widzę lepszego kandydata (oprócz VI). System Materia jest tak dobry jak Junction i nie widzę sposobu aby je porównać, bo to dwie różne sprawy. Historia opowiedziana w tej części jest po prostu ciekawa. Pełna zwrotów akcji (nie licząc ciągłej pogoni za Sepciem), potrafi zarówno zdołować (koniec I CD) jak i rozweselić, a nawet podnieść na duchu (powrót Clouda do teamu). Jest trooochę naciągana, ale rekompensuje to pozostawieniem dużej swobody na domysły, szczególnie w kwestii eksperymentów ShinRy. Kompendium postaci jest bogate i pełne przeróżnych osobowości, które może nie wybijają się jakoś super szczególnie ponad stereotypy (nie licząc badassa, który jest tak zły że aż strach się go bać), ale mnie wydawały się po prostu naturalne. Jedyne co mi w 7 nie pasuje to... Sephiroth. Nie lubię go i tej jego mhrooooczności. I jego miecza. Zresztą cała ta jego przemiana z bohatera w niszczyciela (dosłownie) jest... słaba. "Bo ja jestem z probówki, a moja mamusia jest zła i niszczy światy, to ja też spróbuję" O dziwo, nieźle mu poszło. Byłem pewny że szybko kopnie w kalendarz.
Mimo tego, siódma część serii wydaje mi się najbardziej dopracowana, naturalna i nader wszystko epicka (bo w końcu co to za fajnal bez epickości) i po prostu zasługuje na tytuł Najlepszego Fajnala. Zaraz po I, która wygrywa bez walki za to że jest pierwsza :P

No i nie muszę chyba dodawać w którą część grałem pierwszą? :D

Z góry dziękuję za uwagę (i za wytrwałość :lol: )

: śr 14 kwie, 2010 09:48
autor: AUDION
Gra zaczyna szwankować pod koniec, kiedy to jedyne co się liczy to rąbanie kolejnych bossów i wysłuchiwanie tekstów...

Kod: Zaznacz cały

Właśnie streściłeś końcówkę każdego z wymienionych przez ciebie FF. Co gorsza, streściłeś końcówkę większości gier w ogóle. Przepraszam za obcięcie cytatu, ale teksty w poszczególnych częściach się zmieniają, choć są tak samo patetyczne.
Niestety, jest to jedyna częśc której nigdy nie miałem nawet okazji zobaczyć na oczy, więc jestem zmuszony ją opuścić.
A szkoda, bo to jeden z lepszych i wymagających (jeśli chodzi o rozgrywkę) FF-ów
Jedyne co mi w 7 nie pasuje to... Sephiroth
Nie no Seph nie pasuje do siódemki?!!! Jeden z najbardziej udanych i wyważonych vilianów w całej serii... Zrozumiałbym gdybyś powiedział, że bardziej spodobali ci się badasi z innych części (ze szczególnym uwzględnieniem Yu Yevona ;) ), ale Seph nie pasujący do siódemki? Toć jego mroczność podkreśla klimat gry wręcz idealnie. Mogę sobie wyobrazić siódemkę bez Clowna, Barreta, Caith Sitha, Yuffie, Reda, ale bez Sepha? Specjalnie pominąłem Aeris, która mi akurat w fabule wydaje się kluczowa, Tifę, bo bez jej biustu, to już nie byłby ten FF i Vincenta bo tak :) .
"Bo ja jestem z probówki, a moja mamusia jest zła i niszczy światy, to ja też spróbuję"
„Bo jak się dowiedziałem prawdy o swojej przeszłości, to moje życie wywróciło się do góry nogami i zemszczę się za krzywdę, którą mi wyrządzono.” Seph jest trochę jak adoptowane dziecko, które dowiaduje się prawdy o swoim pochodzeniu. Gdyby dodać do tego fakt, że przybrani rodzice krzywdzili go dla własnych celów, to wszystko nabiera sensu.

Na zakończenie dodam, że najlepszy FF to:
http://images.budujesz.pl/full/7503_0_f.jpg
Wiem, to było głupie :) .

: śr 14 kwie, 2010 13:39
autor: Hidder
Ciutkę mnie nie zrozumiałeś. Ja też nie mogę sobie wyobrazić VII bez sepcia, ale po prostu go nie lubię. Taki z niego Mama Boy

: śr 14 kwie, 2010 15:12
autor: Ababeb
Hidder pisze:IV się tu jakoś wybija, bo fabułę ma ciekawą
Mi samemu IV się bardzo podoba, ale nie ma co ukrywać, że fabuła tej gry jest nieco jak w filmie pornograficznym i nie chodzi mi tu o niemoralne treści. (świerszczyk do znalezienia w niektórych wersjach to swoją drogą :P) Wspomniane przez ciebie

Kod: Zaznacz cały

sceny heroicznych śmierci, które najpierw są psute przez ich nadmiar, a potem te cudowne ocalenia. Mysidiańskie bachorki, Rydia, Yang (dwukrotnie!), Cid czy Tellah. Z czego tylko ten ostatni nie pokazał się w zakończeniu.
Żeby nie było, to nie wszystko.

Kod: Zaznacz cały

Kain przeciągnięty na stronę zła n+1 razy i Golbez z "Guybrush, I am your brother!". Do tego głupie przedłużenie gry po przejściu siedziby Głównego Złego. "O nie! Le Ch... znaczy Golbez zdobył już wszystkie kryształy, jesteśmy zgubieni! ...chwila, chyba jeszcze nie znalazł tych pod ziemią. Super, będziemy mieli okazję pochodzić po lawie!"
Zupełnie jakby twórcy mieli już gotowy scenariusz i właśnie się kapnęli, że kartridże SNESa mieszczą więcej niż Famicomowe i można wcisnąć coś jeszcze.
Hidder pisze:Ktoś już zauważył pewien ubytek w mojej wyliczance? :lol:
Tak. FFT. ;<

: czw 15 kwie, 2010 08:12
autor: Hidder
O ile nadmiar tychże poświęceń mi nie przeszkadzał, o tyle ten

Kod: Zaznacz cały

"cudowny" powrót wszystkich oprócz tellaha rzeczywiście był naciągany. 
Kain zmieniający strony był fajny, masz rację, tylko pierwszy i najwyżej 2 raz. Później to już było nudne.
Tak. FFT. ;<
O racja, pominąłem Tacticsy :(
Tifę, bo bez jej biustu, to już nie byłby ten FF i Vincenta bo tak .
Natomiast ja bez Tify wyobrażam sobie i wolałbym aby jej tam nie było. A vincent? Twórcy gry jakoś nawet byli w stanie sobie wyobrazić tą grę bez niego, w końcu był postacią dodatkową. W samej VII dowiadujemy się o nim bardzo niewiele, bo buc lubi milczeć, więc uważam iż niema on zbyt dużego wpływu na całokształt gry (poza tą jego mhrooocznością i tajemniczością, którą zdobył rzesze bezmózgich fanów/ek)
Więc proszę wyjaśnij mi cóż takiego wnosi vincent, że nie wyobrażasz sobie gry bez niego i uznajesz to za tak oczywiste, że nie musisz nawet popierać argumentami swojej wypowiedzi :P

: czw 15 kwie, 2010 09:23
autor: Jaco
Co do FFIV i

Kod: Zaznacz cały

 "cudownych powrotów" to imo aż tak źle nie jest, szczególnie, że wszystkich oprócz "dziada" cały czas widzimy, czy to w łóżku, czy jako posągi. Kwestią czasu przecież jest, że wyzdrowieją i będą mogli nam pomóc. Fakt, uczepiłbym się tylko Palom i Porom, którzy zamienili się z własnej woli w kamień i ponoć nie dało się ich uratować... softy nie działały... więc jakim cudem się to udało ich odczarować ich mistrzowi? &#40;On miał jakieś imie? &#58;> &#41; Gość musi być lepszym czarodziejem niż Rydia, Rosa, Tellah i Fusoya razem wzięci.... tylko czekać aż zachce mu się opanować świat &#58;P Pozato jak się ogląda animce/gra w jrpgi &#40;nie tylko w sumie...&#41; to człowiek jest już przygotowany na to, że puki nie zobaczy zwłok i nie będzie oficjalnie powiedziane, że ktoś zginął to na 97% ta postać przeżyła i jeszcze kiedys się pojawi by nieźle namieszać &#58;P   
Ejb pisze:

Kod: Zaznacz cały

Kain przeciągnięty na stronę zła n+1 razy
Hidder pisze:Kain zmieniający strony był fajny, masz rację, tylko pierwszy i najwyżej 2 raz. Później to już było nudne.
Ale jakie później? Nie było już żadnego później. Stało się raz, drugi i kropka :P Żadne n+1^2.
Ababeb pisze:Zupełnie jakby twórcy mieli już gotowy scenariusz i właśnie się kapnęli, że kartridże SNESa mieszczą więcej niż Famicomowe i można wcisnąć coś jeszcze.
Nie no, niestety to nie mogło sie skończyć tym, że jesteśmy za głupi/słabi by powstrzymac Golbeza... _^_

Ale fakt faktem, widać takie hollywoodzkie zagrania w tym FF'ie... jak grałem w tą cześć za pierwszym razem jakieś 7 lat temu to mi to jakos nie przeszkadzało szczerze mówiać, a nawet pozytwnie zaskoczyło (najlepsze jest, że nawet nie odwiedziłem wtedy krainy fairies, gdzie można było spotkać wiadomo kogo).

I w ogóle o co Wam chodzi?

Kod: Zaznacz cały

Jak się Aeris poświęca to źle, bo nie da się jej wskrzesić.... jak ginie pół ekipy i się okazuje ze nie ginie, to też źle... Zdecydujcie się _^_ Wychodzi na to, że najlepiej jest jednak jak mamy "wybór", jak np. z Shadow'em ;&#93; 

: czw 15 kwie, 2010 11:10
autor: AUDION
Natomiast ja bez Tify wyobrażam sobie i wolałbym aby jej tam nie było
Jak możesz, jej biust był ważniejszy od fabuły, nie mówiąc o tym, że jedyna postać, która miała na tyle samozaparcia, by zamienić emo-Clouda w coś pożytecznego (fajnie by było gdyby zmorfowała go w paczkę chipsów, co mi przypomniało o dokończeniu pierwszej części fanfika).
poza tą jego mhrooocznością i tajemniczością, którą zdobył rzesze bezmózgich fanów
Ależ ja zawsze byłem bezmózgiem, więc czuję się usprawiedliwiony i szczęśliwy .
uznajesz to za tak oczywiste, że nie musisz nawet popierać argumentami swojej wypowiedzi
I sam sobie odpowiedziałeś na zadane pytanie. Ale niech ci będzie. Mnie osobiście zwykle gęba się nie zamyka, więc cenię każdą postać, która posiadła umiejętność oszczędnego wyrażania swoich poglądów i uczuć. A to, że nie był postacią obowiązkową dodaje mu ekskluzywności ;) .