Ivy pisze:Maniakalne przywiązanie do FFVII już mi tu bokiem wychodzi- ja też najbardziej lubię siódemkę, ale jakoś nie czuję potrzeby przekonywania do niej innych _^_
Mi też, ale nie przestanę jej bronić po prostu i siebie samego przy okazji też, bo nie chcę z kretynami w jednym worku lądować
kwazi pisze:Post pisany na kacu przez jakiś 45 min - uszanuj to i przeczytaj chociaż drogi userze
-_-" /buhahahaha.....
/
kwazi pisze:Ludzie - jak ktoś pisze, że nie lubi FF VIII - to OK! Jeśli podał argumenty, nawet jakieś debilne, ale podał - dajcie mu spokój i nie polemizujcie za dużo. User poczuje się osaczony - i odpowie zarzutami/zacznie wypisywać bzdury/naskoczy na gusta innych i zacznie się "obrona Częstochowy".
kwazi, ja też na samym początku przybycia na Kryptę dostałem się w ciężką i zażartą dyskusję z Sephi, Nem, Ivy i resztą osób na temat lubienia VII, X-2 i nie znoszenia IX - ale swoje argumenty podałem, wcale nie debilne i walczyłem ile wlezie, żeby chociaż nie wyjść na ślepego fanboy'a, który coś lubi, bo tak. A wcale nie było mi łatwo, bo - fani VII mają preze****e na starcie, fani X-2 też, bo to mądra (pod pewnymi, ale powtarzam, pewnymi względami) część nie jest, ale gra się bardzo przyjemnie i ma swoje wielkie plusy, a IX wiele osób lubi za bohaterów i fabułę, których osobiście za diabła polubić nie mogłem, chociaż się starałem, a fabuła znerwiła mnie marnym wykorzystaniem drzemiącego w niej potencjału. I serio - jakoś nie zaplątałem się, bzdur nie nawpisywałem (albo mało
), więc niech dyskusja się toczy - co z tego że nie ma sensu dla Ciebie, ale jeśli inni chcą walczyć i udowadniać swoje racje, to czemu by im tego zabronić? Tylko fajnie by było, gdyby wszyscy pamiętali o tym, żeby nie przeginać i nie mordować się za odmienne przekonania, tylko kulturalnie se wszystko wyjaśniać... /koniec kazania/.
kwazi pisze:Fabularnie - zawiodłem się... Juz mniejsza o to, że Tajdus jest nijaki i kocha Yunie a ona jego, ale ma misje i musi sie poświęcić i nikt mu nie wierzy że jest z Zanzakardu <czy jakoś tak...>, i że "I must defeat Sin" mi bokiem wyłazi - chodzi o coś innego...
Nijaki to on nie jest - Zidane go bije tu na głowę
A motyw z jego wyobcowaniem jest bardzo dobry, tak samo jak z misją Yuny - oboje mają swoje brzemię, które muszą nieść. Ale to nie jest motor napędowy fabuły przeca
Najważniejsze wydarzenia nastąpią po wizycie w Bevelle, gdy zmieni się motywacja i cel postaci, a to wniesie bardzo wiele do fabuły, tak samo jak wyjaśnienie sporej ilości tajemnic Yevon'u. Więc jeszcze nie psiocz na fabułę, jak jesteś w Guadosalam - bo to nawet nie jest blisko połowy gry i wiele się zmieni.
Kod: Zaznacz cały
Swoją droga, wydarzenia do Bevelle można określić podróżą w czasie której Yuna i Tidus dojrzewają do pewnych rzeczy, a to co wydarzy się potem jest ich świadomym wyborem i konsekwencjami tych wyborów.
Co do grafiki, muzyki i systemu się z Tobą zgadzam ^^
kwazi pisze:Skoro jesteśmy już przy tych ostatnich - to nie będę orginalny jeśli powiem, że Lulu, Auron i Rikku świetnie pasują do tej części. o dziwo nie mam nic przeciw Yunie - idealnie nadaje się do roli "I must defet Sin"
Za to Tidus i Wakka są tragiczni T__T Kimahri jest ale jakby go nie było - jak pierwszy raz się odezwał byłem chyba w większym szoku niż Tidus na ekranie
Właśnie IMO Rikku jest lekko nie z tej bajki, a Yuna ze swoim pseudo pogodzeniem się z losem Summoner'a i cierpiętniczo - masochistycznym zacięciu właśnie mnie drażni. Baaardzo lubię angstowych bohaterów, ale on była strasznie irytująca. Wolałem jej głupszą (ale żywszą) wersję z X-2
Tidus nie pasuje - bo jest z innego świata, ale jako postać jest całkiem znośny i nie ma się go dość. A Wakka jest tam idealny - przeciwwaga dla Lu i Auron'a, na dodatek nie jest tak prostolinijny, jakby się mogło z początku wydawać.
kwazi pisze:Sin ssie jako przerośnięty waleń wiec po co komentować... Seymour! Jak do tej pory bardzo mi przypadł do gustu i jest na 2 zaszczytnym miejscu na liście ZUYCH zaraz po Sephim :D . Jest "ludzki" i już od samego początku czułem niepokój jak się pojawił... Jedyna tragiczna rzecz - głos >__<' To dopiero jest prawdziwe ZUO -__-' Jakoś mi nie pasuje do niego i tyle :].
Odkryj prawdziwą naturę Sin'a a zobaczysz, że Gayus (nie cierpię tej postaci - gdzie mu do klimatycznej roli tajemniczo - mistycznego Sepha, którego powód szaleństwa i celów do jakich dążył był naprawdę ciekawy, a tu co? Skrzywdzone dziecko, które chce wszystkim nakopać do dupy za to, że nie było mu łatwo, geez -_-") nie dorasta mu do pięt, a on sam jako zagłada przychodząca od 1000 lat ma w sobie właśnie to COŚ, co sprawia, że jest bardzo charakterystyczny i bardzo ciekawi dlaczego przybywa, jakie są jego cele i czemu sieje nieskończoną zagładę. Głos Seymour'a - zepsuł tą postać do końca - jakby mu coś w zwieraczach permanentnie utknęło, a na genitalia wylał się czajnik z wrzątkiem...
kwazi pisze:Podsumowując - gra się w FF X bardzo przyjemnie, ale jako całość nie są to jakieś szczyty... Jako całość gra plasuje się u mnie na 4 pozycji pod względem FF w jakie grałem <po VII, FFT i IX >. Polecać nie muszę, bo prócz kilminardo chyba tylko ja w tą część tak długo nie grałem
Przejdź do końca, a zobaczymy - może jej pozycja u Ciebie podskoczy, bo to dobra gierka jest - po prostu inna od FF jakie były na PSX i tyle, trza to przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza.