Syriusz pisze:Mi podoba się muzyczka trwająca podczas walk w FFX.
Moim zdaniem jest to najgorszy battle theme jaki
kiedykolwiek słyszałam. Działa mi na nerwy jak mało co. W ogóle Finale mają kiepską, mało oryginalną muzykę podczas walk (wyjątek: wszystkie battle themes/ boss battle themes z FFVII i 'The Man with the Machine Gun' z FFVIII), ale FFX bije swoich poprzedników na głowę...
Jakiś czas temu układałam sobie playlistę z kawałkami z FFX. Znalazło się na niej całkiem sporo utworów (dla porównania, przy playliście do FFX-2 dałam sobie spokój, bo wyszło mi na to, że nadają się tylko ze trzy pliki). Moje ulubione tytuły z tej gry:
-- 'No Hopes, No Dreams' - muzyka naprawdę oddaje klimat napięcia i beznadziei.
-- 'Deap-Sea Ruins' - najlepszy kawałek w całej grze! Cholera, aż mi ciarki po plecach przechodzą, jak tego słucham, bo czuję nad sobą te tony wody i kończący się tlen.
![Shocked :shock:](./images/smilies/icon_eek.gif)
(Tak, wiem, a 'Das Boot' to mój ulubiony film... pamięta ktoś scenę, w której Alianci próbowali wykryć naszych bohaterów sonarem? *dreszcz*) Anyway, dla tej muzyczki mam wręcz ochotę ponownie odpalić grę.
-- 'Calm Before the Storm' - przypomina mi pewien motyw muzyczny z FFVII. All heil the great FFVII soundtrack!
-- 'Those Who Come Closer' - znowu napięcie i ciarki.
-- 'People of the North Pole', czyli muzyczka z Mt. Gagazet - rzeczywiście klimatyczna.
-- 'To the End of the Abyss' - z tego co pamiętam, jest to utwór grający w podtopionych ruinach Zanarkand. Czasem przystawałam, żeby go sobie posłuchać.
Wracając na chwilę do FFX-2 - 'Eternity: Memory of Wave and Light' akurat
bardzo mi się podoba. Tak samo jak podoba mi się piosenka oparta na tym motywie muzycznym, czyli 'Morning Glow' śpiewane po japońsku przez Yunę. *___* Śliczny, relaksujący kawałek. Kiedyś nawet znałam słowa na pamięć i wyłam sobie pod prysznicem.
'Real Emotion' w wersji japońskiej to perełka, też mnie wprowadza w dobry nastrój.
Schrödinger pisze:Tymczasem odkryłem, że cztery płytki z FF12 są czarujące. (...) Jest tego dużo, a właściwie to mógłbym prawie wszystkie wymienić. Nie mam w sumie dobrego porównania z inna serią bo pamięć mnie zawodzi... Ale napewno mi się podoba wielkość skali tej muzyki. Wczucie się w nastruj = bogata instrumentacja (konkretna orkiestra) + dobre wyczucie dramatu kompozytora Sakimoto
Bah. A mnie ta muzyka nie bardzo przypadła do gustu. Wszystkie te kawałki wydały mi się jakieś takie... na jedno kopyto robione. Cholernie podobne do poprzednich Finali (choć kompozytor już nie ten), bezpłciowe i niezauważalne. Nie drażniły, ale też nie zdarzyło mi się zatrzymywać i wsłuchiwać, tak jak zatrzymywałam się np. żeby podziwiać grafikę.