"Final Y jest BE, bo" - ponarzekaj na którąś FF ;)

Tutaj piszemy o rzeczach ogólnie związanych z Final Fantasy.

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
kwazi
Redaktorzy
Redaktorzy
Posty: 2062
Rejestracja: ndz 05 cze, 2005 19:55
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post autor: kwazi »

Tak mnie ostatnio przy FF V wzięło na przemyślenia... Dlaczego mnie tak odrzuciło od FF X? Przecież jak tylko kupiłem PS2 pobiegłem do Media Markt z 50zł w ręku i z jęzorem na brodzie, wróciłem do domu, pograłem i stwierdziłem, że ta gra to jakiś chory żart ze strony panów z nieistniejącego już Squaresoft :? O ile początkowo (ok 13 h :D ) gra mi przypadła do gustu (wtedy jej ocena u mnie była w okolicach 7/10), o tyle po brnięciu w nią dalej miałem serdecznie dość... Rozczarowanie fabułą, klimatem... nawet postacie straciły coś ze swego kolorytu, który na początku dostrzegałem. Przelazłem do końca - a tam czekał kolejny klocek w postaci

Kod: Zaznacz cały

kleszcza >.<
I tak grając niedawno w FF V zadałem sobie pytanie: "dlaczego łazisz kupą pikseli zamiast grać w FFX z "lolOMG!!one1" grafiką na 21' TV? :| ". Odpowiedź była zaskakująca: "Bo FF X SSIE? _^_' ma:
- badziewiarską, przewidywalną fabułę jak spod magla,
- nudne momenty przeważają <fabuła again>,
- dialogi postaci może i byłyby do zniesienia, o ile nie byłyby mówione!"

I właśnie tu mnie olśniło! To mi najbardziej w tej części przeszkadza >.<'. Te mówione dialogi (w połączeniu z ich treścią) bardzo często powodowały u mnie nerwowo-maniakalny chichot. IMO są:
- niedopracowane jak na tekst odgrywany przez aktorów
- bez emocji lub wręcz przeciwnie - przesadzone do bólu z jakimś "drugim-dnem-bo-OMG lol-powaga-bo-walczymy-z-Yunalescą-i-tylko-idiota-sie-nie-domyślał-od-godziny-że-tak-sie-pielgżymka-skończy" >.<' litości...
- w wielu przypadkach brak zgrania dialogu z reakcją bohatera/kompana (Auron poważnie o czymś a Tajdus macha rękoma itd.)
- w wielu miejscach brakuje nawet kropki po zdaniu mówionym przez aktora - doprowadza mnie to do szału (o kretynizmach wygadywanych przez Tajdusa nawet nie wspomnę)

W "niemych dialogach" ze starszych części zawsze była jakaś magia... Możliwość własnej interpretacji... Natężenia emocji czy choćby wypuklenia tego, co dla nas wydaje sie najważniejsze - nie dla twórców. To było jak czytanie wiersza bez znaków interpunkcyjnych (nie wiem jak sie takowy zowie xD). A w FF X - >.<' "This is MY story" i "I must defeat Sin" >.<' *sigh normalnie mógłbym sobie zignorować ten tekst - a nie moge :/
Awatar użytkownika
Gveir
Moderator
Moderator
Posty: 2966
Rejestracja: pn 22 maja, 2006 18:37
Lokalizacja: Newport City

Post autor: Gveir »

Bo prawda jest taka, że kiedy dialogi nie są czytane, kiedy sami je w głowie przerabiamy brzmią tak jak nam pasuje, są wtedy idealne - czyli takie, jakie nam najbardziej odpowiadają po prostu, a to jest coś ważnego. W X zbrakło dialogom sporo z idealnego profesjonalizmu, ale to chyba była przecież pierwsza gra Square z tak wielkim dubbingiem, więc to jeszcze jakoś można wybaczyć. No, mam nadzieję, że XII i XIII w moich oczach to nadrobią lepszym dubbingiem, już zrobionym profesjonalnie, tak jak trzeba. A i teksty będą pisane z uwagą na to, żeby nie brzmiały po prostu śmiesznie kiedy się je powie - bo niektóre rzecz na papierze wyglądają i 'brzmią' znacznie lepiej niż wypowiedziane. W tej kwestii nie do pobicia jest MGS - jego dubbing był zawsze idealny, bez najmniejszej skazy. Gdyby wszędzie tak było...
A kiedy zobaczyłem kleszcza - autentycznie zacząłem kląć piętrowymi wiązankami. Myślałem że poprzednia walką będzie finałem i że da porządnie w kość... A tu taki zonk... Pierwszy FF, który zawiódł mnie kompletnie finałowym bossem. Bo nawet wyskakujący bez żadnego uzasadnienia Necron w IX był do zniesienia, miał bardzo klimatyczne teksty i walka z nim prosta nie była, a tu taki numer...
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
Awatar użytkownika
Gagarin
Malboro
Malboro
Posty: 631
Rejestracja: śr 28 gru, 2005 18:44
Lokalizacja: się znamy?

Post autor: Gagarin »

teraz ja sobie popiszę na temat mojej 'ulubionej' części - bo mam wenę... Zacznę od Gitsa... a tak, bo tak się rozpoczęła moja przygoda z cyberpunkiem, który towarzyszy VII odsłonie. Zatem zawsze myślałem, ze lubię cyberpunk, oglądałem trochę anime w tym stylu i byłem zachwycony... Po jakimś czasie jedna ze ZUYCH PAŃ usilnie namawiała i reklamowała mi VII - ze taki super, no najlepszy - więc zdobyłem grę, z zapałem siadam za klawiaturką, odpalam, a tu grafika jest gorsza niz przewidywałem, piksele niemal mi oczy wyzarly, nie wiedziałem które to postać, a które to element otoczenia >.< ale pomyślałem: co tam, liczy się fabuła... i tak zrobiłem, oceniałem po fabule i po muzyce - bo muszę przyznać, ze muzyka jest bardzo dobra, nieco gorsza niz w FFX ale nadal świetna. gram sobie, gram... a tu nagle Sephir i napisy końcowe - WTF? myślę sobie... krótkie, proste i koniec nagły o.O po analizie tej gry doszedłem do wniosków takowych:
1) zmarnowany czas (ale nie w 100%)
2) nie lubię jednak cyberpunkowego klimatu
3) ktoś mnie oszukał
4) muszę się zbadać chyba
5) boję się ruszać innych części (na szczęście ta sama ZUA PANI poleciła mi IX i byłem nią zachwycony)

Czego mi brakowało? przede wszystkim wyrazistych postaci - przymulenie, nudnawość, bezbarwność, monotonia - tak mogę określić większość z nich. Jedna Yuffie była babą z charakterkiem, nie przywiązywała się do reszty i nie leciała na super-przystojnego-wspaniałego-cudownego-najlepszego-z-wielkim-mieczem Clouda. Brakowało mi takze humoru, naprawdę było niewiele scenek przy których się chociaz uśmiechnąłem, a jak się zdarzyły, to właśnie za sprawą Yuffie - taka za ponura ta gra, nie ze nie lubię ponurych rzeczy, tylko nie pasował mi tam taki ponury nastrój... gryzło się to jakoś. System magii - za prosty... wrzucam sobie kuleczki (materię) w sloty, ewentualnie je jakoś tam łączę, zeby był lepszy efekt ( o łączeniu dowiedziałem się po fakcie) - nieeeeeee od FF raczej się wymaga czegoś. Summony - dziwne, takie typowe, nic specjalnego.
ogólnie fabuła zakręcona i nie trafiła do mnie, znaczy nie wciągnęła mnie... musiałem się zmuszać, zeby to skończyć... niestety. IMO FFVII to najsłabsza z odsłon...
Umierając zawsze miej przy sobie prezerwatywę... nawet po śmierci możesz zarazić się HIV albo jakimiś innymi fajnymi wenerami.
Awatar użytkownika
Eiko
Dark Flan
Dark Flan
Posty: 1498
Rejestracja: pn 10 sty, 2005 18:12
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Eiko »

Gagarin pisze:a tu grafika jest gorsza niz przewidywałem, piksele niemal mi oczy wyzarly, nie wiedziałem które to postać, a które to element otoczenia >.<
Tak moja pierwsza reakcja na to= spadnięcie z krzesła myśląłam, że to będzie coś takiego jak FFVIII czy IX :P
Gagarin pisze: Jedna Yuffie była babą z charakterkiem, nie przywiązywała się do reszty
Patrz, a w innym temacie piszesz o niej, że jest jedną z tych niezbyt inteligentnych postaci coś tu się gryzie :twisted:

Btw akurat dubing jest fajny w FFX bo mimo wszystko lubią jak posacie mówią coś, a nie tylko dymki wyskakują... Bo jak już sobie wyobrażę kogoś głos to bym wolała usłyszeć jaki ma naprawdę, a nie... Bez głosu postacie mi się wydają takie... nierealne... A potem jak to może ktoś krzyczeć jak wyskakują tylko dymki po prostu dziwnie to wygląda... I dlatego chyba wolę nową generację FF od tej starszej
Ostatnio zmieniony sob 03 lut, 2007 11:19 przez Eiko, łącznie zmieniany 1 raz.
"Na Boga, udawajmy normalnych, skoro nie możemy być normalni, bo inaczej nie wydobędziemy się stąd."
Awatar użytkownika
kay350
Cactuar
Cactuar
Posty: 216
Rejestracja: ndz 21 sty, 2007 16:25
Lokalizacja: Węgliniec

Post autor: kay350 »

Co do końcowego bossa w X... no owszem przegięcie:/ No ale to przecież nie pierwszy taki wypadek przy pracy- a Seph w VII? Nawet pada nie trzeba było dotykać... Oczywiście mówię tu o tym właściwym Sephie, z którym wałczył sam Cloud. Takie buble jak ci bossowie obniżają radość z ukończenia szpila...
Czytanie opisów, szczególnie tych z gadu gadu, prowadzi do poważnych zwyrodnień mózgu.

http://musicshed.blogspot.com/
UNOisMAD

Post autor: UNOisMAD »

Ja chcialbym ponażekać na FF VI , gra wogóle fajna tylko mnie wkurzyła ostatnia lokacja (Zamek Kefki) ... to chyba nie po to koncentrowałem się na 4 postaciach aby pod koniec gry trzeba rodzielić ich między 3 grupy??!! Wtedy ta gra mnie troche wkurzyła ale naszczęscie ta lokacja długa nie jest...
Awatar użytkownika
aden
Kupo!
Kupo!
Posty: 160
Rejestracja: pn 12 lut, 2007 22:55

Post autor: aden »

Dluga nie jest ale jesli naprawde masz wyszkolone tylko 4 postacie i to tak dosc srednio (nadajace sie zeby na styk zabic ostatniego bossa) to taki podzial moze draznic. Mnie tez to troche wkurzylo ale FF VI i tak pekl :P

GGY: 13 punkt regulaminu oraz bark argumentacji.
Ostatnio zmieniony wt 27 lut, 2007 15:51 przez aden, łącznie zmieniany 1 raz.
Książę Aikka

Post autor: Książę Aikka »

no FF VI jest troche pod tym względem denerwujący (a pozatym w Jaskini Feniksa trzeba też rozdzielać) ale i tak moja postać Celes miałą 80 lvl a reszta 40 lvl i jakoś sobie poradziłem z Kefką bo miała założoną flame shield i rzucała merton i sama zostawałą na polu bitwy z Sabinem a denerwuje mnie FF V gdzie w III świecie traci sie jedną z psotaci na krótki czas czyli Lenne.Bez niej moja magia zamarła ona ciągle leczyła atakowała black magią.

GGY: INTERPUNKCJA = 13 punkt REGULAMINU.
Ostatnio zmieniony wt 27 lut, 2007 18:16 przez Książę Aikka, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Nienormalny_PS2
Malboro
Malboro
Posty: 637
Rejestracja: śr 04 maja, 2005 03:16
Lokalizacja: Chronoles

Post autor: Nienormalny_PS2 »

"Narzeknę" sobie na na FFX-2. Raz jeszcze. Hmmm.... Shit. Kiedyś, dawno temu, była dyskusja, że ten Final to ogólnie żart panów z Square - Enix, może byli pijani (jak ja) nie wiem. W każdym razie większość się nie podobała w tej grze. Pamiętam, że wspólnie tutaj z pipol of Krajpta doszliśmy do jakże wspaniałego wniosku odnośnie walki. Bo system walki jest fajny ale reszta to kulawa noga. Muzyka jest fatalna ( jak dla mnie ). Byłem zaskoczony tak małą ilością filmiczków also.
Raziel pisze:O ile się nie mylę to pierwsza kontynuacja jakiejś części i chyba mogli sobie darować.
Mogli sobie nie darować, ale się postarać i zrobić co trzeba. A oni najprawdopodobniej chcieli nakarmić portwele. Farsa ten Final.
UNOisMAD

Post autor: UNOisMAD »

Dodam jeszcze swoje 3 grosze (w sumie jest już ich 6) :
Najbardziej (mimo że sama gra świetna) wkurzył mnie tandetyzm w FF VI :

Mog - OH! Całkiem przypadkowo spotkałeś jedynego na świecie moogla który potrafi gadac po ludzku ! Co za łud szczęścia. Troche mi sie wydaje to za tandetne ale mogli mieć chwilowy brak pomysłów (coś jak z chocobo).Dlaczego mnie wkurzył ? Bo to chyba bardzo mało prawdopodobne aby spotkać na calutkim świecie jedynego Moogla ktory potrafi gadać w ludzkim języku.

Setzer - Tutaj też się wykazuje wysoka statystyka luck gracza , całkiem przypadkowo dowiadujesz się o człowieku który jako jedyny na świecie ma latający statek ! O i po jakiś perypetiach dołącza do ciebie do dróżyny.Przyczyna taka sama jak wyżej.
Książę Aikka

Post autor: Książę Aikka »

Wiesz od krytykowania postaci jest inny temat :roll:.Pozatym nie tylko Setzer miał statek powietrzny ale też Daryl miał Falcona, którym będzie sie kierować. FFVI nie jest tandetne a taki łud szczęścia dodaje mu koloru.

Kod: Zaznacz cały

Nie lubie FFV, ponieważ w 2/3 gry ginie jedna z postaci &#40;Galuf&#41;. Miał poczucie humoru a tak to potem wszytko wystyngowane i poważne.

Spojlery! >_< [dop. Luci]
Ostatnio zmieniony czw 01 mar, 2007 18:29 przez Książę Aikka, łącznie zmieniany 1 raz.
UNOisMAD

Post autor: UNOisMAD »

Ja tutaj krytykuje tandetyzm gry a nie postacie , ja do postaci nic nie mam bo są fajne ale sposób ich poznania jest tandetny.
Książę Aikka

Post autor: Książę Aikka »

Wcale taki głupi nie jest przecież Setzera poznaje sie przez przypadek a Moga ummm... już sam nie pamiętam.W FFVI jedyne co mnie denerwuje to ogromna ilość postaci, z których gra sie tylko czteroma : :neutral: i to że niekoniecznie trzeba wszystkie zdobyć np.w świecie ruiny można atakować na Kefke bez Cyana, Gau albo Terry bo jest 14 głownych psotaci a 12 walczy z Kefką. Walka z Kefką jest troche dziwna. Myślałem że jak w 1 fazie zabije twoje wszystkie postacie to pojawią sie nowe a tu zabije ci cztery postacie przed pokonaiem fazy to przegrywasz gre nawet jak masz te 8 w dalszym składzie.
UNOisMAD

Post autor: UNOisMAD »

Według mnie troche śmieszne jest poznanie CAŁKIEM PRZYPADKOWO postać która ci bardzo ale to bardzo pomoże przechodzić grę (no jego airship to nie w kasze dmuchać) , Moga jeszcze zrozumiem ale Setzer to już lekka przesada (oczywiście wszystko imo).
Książę Aikka

Post autor: Książę Aikka »

Jego airship został jakiś czas później zniszczony, służył tylko aby przelecieć do Vector i taki potem był pożytek. FFVI ma moim zdaniem więcej zalet niż wad, ale wady są np.kombinacja vanish+doom, bo to troche denerwujące gdy grasz i każdego pierwszego lepszego zabijasz tą kombinacją. Gra traci swój kolor
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ogólnie Final Fantasy”