Wybieram FF8. To był jednak najwydajniejszy system, o wiele skuteczniejszy od MP, przynajmniej w moim odczuciu. MP w innych częściach coś za bardzo ograniczały liczbę rzucanych czarów (w walce z bossami prędzej czy później kończyło się MP, a wysysanie magii od przeciwników było jakieś takie... nieskuteczne/powolne.) Tymczasem w FF8 można było spokojnie dociągnąć do setki Thundrag na bohatera, a potem, po wygranej walce, spokojnie doładować zapasy. Btw, uwielbiałam korzystać z komendy Draw. Ładnie to wyglądało. ^^
Podpinanie czarów pod statystyki też uważam za całkiem dobry pomysł. I proszę mi nie pisać, że to ograniczało/uniemożliwiało korzystanie z magii; w końcu po zużyciu dziesięciu czarów statystyki wcale tak znacząco nie spadały. [Non-stop 'dosysałam' sobie zużyte zaklęcia od wrogów. Już wspomniałam, że lubiłam to robić. ^^]
Aaa, no i jeszcze czar Aura -- moje ulubione zaklęcie we wszystkich Finalach razem wziętych.
Teraz pogrywam sobie na nowo w FF6 i panujący tam system uważam za całkiem niezły; można dość szybko nauczyć się nowych czarów, MP mamy całkiem sporo a Osmosis działa jak należy (choć eliksirów, przywracających MP w grze dostajemy jak na lekarstwo -- zawsze mnie do wkurzało.)
O systemie Materii nic nie napiszę, bo go po prostu nie pamiętam. :D Fajny był chyba; tyle tylko, że limitowane sloty (i Materia All) ograniczały użycie wszystkich czarów na wszystkie potwory [...poprawcie mnie, jeśli się mylę.] A, i jeszcze jedno -- niektóre Materie cholernie ciężko było ulepszyć/rozmnożyć, zawsze mi się to wydawało frustrujące.
W Dziesiątce wkurzało mnie przewijanie paska na sam dół, żeby się dobrać do Holy czy Ultimy. I potwornie długie animacje. W praktyce w ogóle nie korzystałam z magii (no, chyba że nie było innego wyjścia), bo groziło to zanudzeniem się na śmierć. No, ale za to dzięki jednej Sphere Grid można było ze wszystkich bohaterów zrobić bogów magii... choć od momentu zdobycia dwóch czy trzech Celestiali przestawało to mieć jakieś większe znaczenie.
Natomiast system z FF9 kompletnie nie przypadł mi do gustu; każda postać miała przypisany własny komplet czarów, brakowało mi wszechstronności bohaterów (w sumie ten brak wszechstronności dobrze pasował do fabuły gry, ale ja uważałam go za niewygodny.
) W końcu miło jest mieć Cure u każdej postaci, nie tylko u Garnet/Eiko. A substytuty leczenia u innych herosów (Freya czy Amarant mieli coś takiego, nie pamiętam zbyt dobrze) to jednak nie to samo.
...Nie wspominając już o tym, że nauczenie się poszczególnych zaklęć/umiejętności zajmowało cholernie dużo czasu. I nie podobała mi się ta żonglerka przedmiotami; ciągle musiałam robić sobie notatki odnośnie tego, co który bohater już umie, a czego nie (i co należy mu wstawić do ekwipunku w następnej kolejności.)
Sephiria pisze:System FF 9 ma wg mnie jedną, ale za to znaczącą wadę - jak się raz za-pomni kupić przedmiotu ze specyficzną Active Ability, to potem cholera może człowieka strzelić na myśl, że trzeba cofnąć się o 1 czy 2 płyty do tyłu, bo danego przedmiotu nie można już później kupić, a żaden inny danej zdolności już nie uczy - u mnie tak było z jednym z Br-ake'ów Steinera.
Miałam dokładnie ten sam problem.