Pozwolę sobie na lekkiego offtopa, bo ciągle nie mogę zgodzić się z punktem widzenia, jakoby Yuna ratowała Spirę, bo jej mieszkańcy tego od niej wymagali...
Od dziecka dorastała jako dziecko Summoner'a i to był wielki czynnik w tym, jaka była.
To racja, nie mam co do tego wątpliwości. Ciągłe wspominanie ojca i jego wielkiego poświęcenia musiały w dużym stopniu wpłynąć na jej charakter, ale nie zgodzę się z tym, że już wtedy, kiedy jeszcze była dzieckiem, wymagano od niej pójścia w ślady Braski. To była jej decyzja, żeby tak uczynić - chociaż niewątpliwie wpływ czynników zewnętrznych, czyli tej presji, miał w tym jakiś wkład. Intencje Yuny były jednak czyste - chciała pokonać Sin, sama z siebie, i to jest właśnie ta wspomniana przeze mnie jej nieprzymuszona wola. Chciała utrzymać ten porządek, który dał Spirze jej ojciec. I dopiero w momencie, kiedy oficjalnie została Summonerką (może trochę wcześniej, ze względu na trening), zaczęto od niej wymagać pokonania Sin - i to było właściwie całkiem naturalne. Ale Yuna nie została Summonerką, bo chcieli tego ludzie, tylko dlatego, że chciała tego ona. Taki ja mam na to punkt widzenia
Zaś dyskusję na temat Clouda możemy zakończyć zatem stwierdzeniem, że jego charakter i ukazanie go w grze po prostu nie leży w zakresie mojego gustu. Niczym mnie do siebie nie przekonał. Lubię postacie zagubione, bo lubię patrzeć, jak się rozwijają i w końcu odnajdują swoje prawdziwe "ja", ale to, co sprezentowano nam w FFVII, zupełnie do mnie nie przemówiło. Cloud jest dla mnie zbyt niewyważony. Albo twórcy po prostu przesadzili z dawaniem mu zbyt wielu zbyt skomplikowanych problemów na głowę. Pytanie, czy wyszli z tego obronną ręką, pozostawiam otwarte
Nemesis pisze:W ogóle oni wszyscy jacyś tacy nijacy imo. Zero jakiegoś wyraźnego charakteru.
Dokładnie. W moim przypadku poza Redem pozostałe postacie po prostu nie były dostatecznie żywe i prawdziwe. Były właśnie nijakie. Średnie. Jak z filmu z trzema gwiazdkami na sześć możliwych