Męczyłam nieszczęsnego
Wiedźmina przez dobre pół roku, bo kompletnie nie miałam czasu na granie. _^_ No, ale jakiś miesiąc temu dobiłam w końcu szczęśliwie do outra i zaczęłam zbierać się do opisania doznań związanych z grą. :]
Zacznę od tego, że gra wady ma i nie jest dopracowana tak, jak bym tego chciała, ale mimo wszystko jest to produkt dobry, bardzo dobry, i pykało mi się się świetnie. (Jak już znajdywałam czas na odpalenie, to grałam po 5-6 h jednym ciągiem, bo nie szło się oderwać.)
Szybko przebolałam cudowne zmartchwychwstanie i amnezję bohatera, kiedy tylko skończył się kretyński tutorial (rzeczywiście w stylu "a teraz przypomnę ci synku, jak się robi siusiu" -_-). Ostatecznie jestem naprawdę wdzięczna twórcom Wiedźmaka, że zrobili z Geralta głównego bohatera, powplatali liczne postacie z Sagi (jakoś ani Zoltan, ani Jaskier, ani nikt inny nie miał najmniejszego problemu z zanikiem pamięci u przyjaciela, to ciekawe _^_), a jednocześnie postawili na nową fabułę, coby gracze otrzaskani z książkami nie zanudzili się na śmierć. Podejmowanie wyborów moralnych za Geralta przychodziło mi z pewnym trudem i przyłapałam się na tym, że staram się iść jak najwierniej śladami książki, bo wszystko inne ocierało się o świętokradztwo. Momentami miałam wrażenie, że postać zachowuje się OOC (out of character) - tu przypomnę scenę, w której słuchamy w karczmie porad sercowych Jaskra i Zoltana, porażka - ale nadal miałam wrażenie, że to jednak "ten" Geralt. Od strony wizualnej również. *__*
Obecność starych ziomków z Sagi mnie cieszyła. Nachalne wciskanie Triss/Shani na miejsce Yen już nie. (Ależ mnie to wpieniało!) Jaskra IMHO spartolono, głos był okropny, z koszmarną emfazą. Alvin... no okej, przynajmniej był ważny, nie sprowadzono go do roli dzieciaczka-maskotki. Reszta postaci znanych/nowych - po prostu miodzio. NPC różnili się głosami, charakterami, etc. i dużo było wśród nich postaci łatwych do zapamiętania, niepowtarzalnych. Gorzej z samą grafiką.... Oglądanie w kółko tych samych modeli postaci było dla mnie najgorszą wadą gry. Gruby kupiec, chudy żebrak, bezzębna staruszka i tak w kółko. Naprawdę nie można było tego choć trochę przerobić/rozbudować? _^_
Fabuła jak fabuła, ciężko jest zaskoczyć fankę RPG/fantasy z dość długim stażem. :] Generalnie mi się podobała, zwłaszcza niektóre niespodzianki i zwroty akcji. Questy poboczne uważam za dobre, odpowiednio zróżnicowane. Ani trochę nie nudziły. (Pamiętacie karczmarza w Odmętach, który oferował nam bezcenny relikt, "bo grał w taką jedną grę z bratem"? XDD)
Klimat gry - świetny. Świat jak u Sapka, brudny, wulgarny, pełen ludzkiej chciwości, seksu, niskich pobudek, w którym rzadko ktoś coś robi bezinteresownie. Wyzima i okolice dopracowane do perfekcji. Grafika powodowała u mnie opad szczęki. Zachłod słońca na polach, świt na bagnach, roświetlona słońcem woda w fosie, ulewa w mieście czy ciemna krypta powoli rozświetlająca się po tym, jak Geralt golnął sobie eliksiry... Często zatrzymywałam się tylko po to, żeby podziwiać krajobrazy.
Muzyka równie udana, wszystkie utwory na plus. Battle theme oraz motyw towarzyszący nam na lodowych pustkowiach uważam za świetne.
Walka - jak na ten gatunek gry - bardzo widowskowa, zwłaszcza w stylu szybkim i grupowym. Geralt zwijał się... jak prawdziwy wiedźmin (duh), nie brakowało salt, piruetów, młynków, wykopów... wszystko cholernie spektatularne ("zwykły człowiek tak mieczem robić nie zdoła"
) i cieszące oko. Btw - oszalałam na punkcie
tego filmiku. System rozwoju postaci bez zarzutu, trochę mnie wkurzało, że nie da się wymaksować wszystkiego. Znaki traktowałam po macoszemu - w użyciu był praktycznie tylko Aard i Igni, a nawet tych nie miałam wyuczonych do perfekcji.
Seks ze wszystkim co się rusza doprowadzał mnie do dzikiej radości, zwłaszcza kiedy Geralt próbował być "uwodzicielski" albo prawił komplementy, co jego aktorowi kompletnie nie wychodziło.
Wprawdzie zawsze postrzegałam wiedźmina jako Bonda świata fantasy (leci na niego
każda przedstawicielka płci przeciwnej) i sama też oddałabym się mu nawet na jeżu, ale mam wrażenie, że twórcy gry trochę przesadzili z częstotliwością i "łatwością" stosunków.
Czułam się tak, jakbym sterowała niewyżytym zajączkiem Duracell w okresie godów marcowych, a każda napotkana niewiasta, która radośnie proponowała mi stóg siana w pięć sekund po zawarciu znajomości, powodowała, że spadałam z krzesła ze śmiechu.
Generalnie okraszenie gry seksem uważam za świetny pomysł, ale twórcy poszli niestety w ilość, a nie w jakość. Całe szczęście, że bycie mutantem zapewne uodparniało Geralta na choroby weneryczne - inaczej nie miałby długiego życia.
A oto
niemiecka wersja sceny z Addą - ten dubbing! XDDD Dla wszystkich choć trochę znających niemiecki - nie macie wrażenie, jakbyście oglądali szwabskiego pornola?
Co do wulgarności w grze, to zgadzam się z Gveirem. Nie jestem osobą, która cieszy się jak dziecko, kiedy ktoś w grze/filmie mówi "k*rwa" _^_ (książkowy Geralt też nie używał wprost aż tak mocnych słów), ale przekleństwa w
Wiedźminie zostały dobrane idealnie i naprawdę cieszyły, bo dzięki nim od całego świata tchnęło realizmem. Kiedy pierwszy raz usłyszałam głęboko retoryczny dialog Geralta z krasnoludzkim kowalem:
"Dlaczego ludzie prześladują nieludzi?"
"A dlaczego kuśka wchodzi w piczkę?"
dosłownie zleciałam z krzesła. Bo zobaczyłam, że gra
naprawdę ma wiele wspólngo z ksiązkami ASa i że nie jest przeznaczona dla dzieci.
Później każdy co pikantniejszy tekst również wywoływał u mnie szeroki uśmiech. :]
A jak już jestem przy cytatach, to trochę złościło mnie czerpanie garściami z Sapkowskiego. Od cholery dialogów opartych było na scenach żywcem zerżniętych z książki, przypadkowi NPC też "cytowali" Sagę. Prawie wszystkie co śmieszniejsze/trafniejsze teksty zostały zapożyczone z literackiego pierwowzoru. Kiedy się zna knigi praktycznie na wyrywki, nie sposób było tego nie zauważyć. Czyżby twórcom zabrakło weny?
Geez, ale się rozpisałam. W takim razie kończę dwoma oryginalnymi cytatami - przykładem na to, że gdyby panowie chcieli, to też by mogli:
NPC z Wyzimy: "Wszędzie wokół nas korupcja. Pytam: gdzie jest prawo i sprawiedliwość?"
Geralt pod szpitalem Lebiody, po krótkim opisaniu szalejącej zarazy: "Psiakrew, ale jestem mroczny."
^___^