"FFVII - 10 razy
FFVIII - 1 raz
FFX - 5 razy"
Krak (prawda?) ma lepszy pomysł:
(zawsze mnie to rozwala _^_)pobiegnij do sklepu po bułki.
a Go Go ma pewnie pare warnów do rozdania
Nie chodzi mi również o to by pisać wyłącznie o tym ile i dlaczego, ale tez o tym jaki jest sens oraz które FFy się do tego najbardziej nadają. Bo wiadomo, im nowszy FF tym więcej bonusów, ukrytych rzeczy, etc. Ale czy gracie tylko po to, by wszystko zaliczyć na 100%, czy chodzi tylko o przyjemność z grania (oczywiście jedno nie wyklucza drugiego w niektórych przypadkach). Bo chyba przy pierwszym podejściu bez sensu jest korzystać z poradników, psując sobie w ten sposób zabawę... Ale już przy kolejnym można, imo, bo nie na wszystko jesteśmy w stanie wpaść sami (omiń 200 piorunów...? o_O).
Ale w takim razie ok... przechodzimy drugi raz grę, na 100%, z poradnikiem... i co? Wreszcie odkładamy na półkę. Ale czy sięgamy kiedyś znów? To już pewnie zależy czy mamy dużo mamony, a co za tym idzie stać nas na dużo gier (o drugiej stronie medalu wspominać nie będę), bo jak się nie ma w co grać to z braku laku.... W takim razie po co? I w jaki sposób gracie po raz trzeci? Znowu zdobywanie wszystkiego na 100%? Czy może przechodzenie gry na 1 lvlu? A może inny team? Z mojej strony w tej chwili dochodzi jeszcze jeden aspekt, a mianowicie ponowne przechodzenie gier z kimś, kto ich nie zna.
Jrpgi mają to do siebie, że czasami wręcz trzeba zagrać w niego po raz drugi czy trzeci, żeby coś tam zdobyć by zaliczyć grę na 100% Ale czy Wam się coś takiego w ogóle podoba? Mnie szczerze mówiąc wkurza wymuszanie kolejnego przechodzenia danej gry, żebym mógł sobie powalczyć z jakimś dodatkowym bossem (vide FFIV na DSa, ale o tym później). Chociaż z drugiej strony to tez zależy od gry i bonusów, gdyż jeżeli wiąże się to z dodatkowymi zakończeniami jak to ma miejsce w CT i CC to jakoś mi to w ogóle nie przeszkadza... ale warunek jest jeden - dostaję postacie na takich levelach, z jakimi ukończyłem grę, nie jak to ma miejsce we wspomnianym remake'u FFIV, gdzie muszę zaczynać od "zera."
Jak to u mnie wygląda? (chronologicznie do przechodzonych FFów)
(pomijam demko FFVIII, które zaliczyłem z 2 razy)
FFT
Tą część przechodziłem już z 8~10 razy, z czego 2 razy na PSP. Nie będę tu pisał jaka ona jest genialna i w ogóle, że można grac w nieskończoność, bo w każda grę można. FFT ma to do siebie, że mamy nie tylko system jobów, ale też nasza ekipa składa się z 16 (24 na PSP) postaci, więc można na prawdę nieźle kombinować i przechodzić grę na 100k różnych sposobów. Do tego dochodzą dodatkowe postacie przecież, z innymi zdolnościami, no i możemy także werbować do drużyny wszelkie potwory. Oczywiście, sama mhroczna fabuła też robi swoje, no i opisy każdej napotkanej postaci sprawiają za każdym kolejnym razem się w nie wczytujemy i próbujemy to wszystko bardziej ogarnąć.
Prawda jest tez taka, że gdyby nie PSP, to już pewnie bym do tej gry nie wracał, ale że spełniło się moje i kumpla marzenie z dzieciństwa, czyli mogliśmy wystawić swoje ekipy przeciwko sobie (nie miał najmniejszych szans ) to bez wahania sięgnęliśmy ponownie po FFT. A aktualnie doszła opcja grania z kimś... Wiecie że w FFT nie powinno się grac żadnymi "chłopczykami" bo są brzydcy (oprócz Black Mage'a) i pozostają tylko "dziewczynki"
Swoją droga, swego czasu tworzyłem poradnik do FFT dla krypty, gdyż miałem za dużo czasu i w ogóle. Był prawie cały ukończony, ale niestety czas się w końcu skończył i poradnika nie dokończyłem ^^ Czemu o tym wspominam... to jest kolejny aspekt, który powoduje to że sięgamy ponownie po jakieś tytuły. Ja podczas pisania takowego grałem symultanicznie na 2 save'ach, na jednym przechodząc z najmniejszym nakładem czasowym (minimalne levelki), drugi z jak najbardziej optymalnym, możliwym dla początkujących...
FFIV
4 przejścia. A w sumie 3,99 bo grając za pierwszym razem doszedłem do ostatniego boss'a, a później jakiś wirus mi dysk sformatował czy coś _^_ Więc drugie przejście było po to, by w końcu grę skończyć. Dwa kolejne były związane bardziej z chęcią zobaczenia dodatkowych FMVek (FFIV na PSX'a).... serio, strata czasu, ale jakoś wtedy YT nie było... lub ogólnie odświeżonej gry (DS) niż ochoty samego kolejnego przechodzenia gry. Nie to, żeby była zła, co to to nie, bo bardzo tą część lubię, tylko wydaje mi się, że więcej jej nie zniosę _^_ Dlatego też podziękowałem S-E za dodatkowych bossów, dla których musiałbym zacząć grac po raz kolejny i od nowa pakować te levelki... może za 100 lat Wersję na GBA sobie odpuściłem...
FFVIII
2 razy, ale od jakiegoś czasu przymierzam się do odkurzenia mojej PSXowej wersji, bo do tej pory grałem na PC. Po co? To jest gra w którą mogę bez owijania w bawełnę powiedzieć, że chodzi przede wszystkim o fabułę i radość z grania. Ta znienawidzona przez (większość... nie oszukujmy się) fanów FF część jest niewątpliwie numerkiem jeden dla mnie (powoli FFT chce ja z tego piedestału zrzucić), mimo że tak mało razy ja przechodziłem. Ale to też się wiąże z czasem, bo taką FFIV to stosunkowo szybciutko się przechodzi, FFT jeszcze szybciej w sumie... A przez to że od FFVII kolejne części są już tak rozbudowane to ten faktor gra główne skrzypce dla mnie, jeżeli chodzi o ponowne zabieranie się za nie. Już naprawdę wole sobie pograć w inna grę w tym czasie i poszerzyć horyzonty.
FFVIII przechodziłem po raz drugi jak odkryłem k-ff (i w ogóle internet ) i ilość rzeczy, które pominąłem. W tym Omegę _^_ Tutaj tez dodatkowym plusem, który imo przemawia jak najbardziej przemawia za ponownym przechodzeniem tej części jest cały system gry, związany z junctionowaniem, drawowaniem i innymi głupotami, które za każdym kolejnym razem człowiek coraz lepiej pojmuje i zaczyna sie w to bardziej bawić ;]
FFV (SNES)
Raz. Nie lubię tej części. Przede wszystkim chodziło chyba o dość płytka fabułę i dialogi... ale to może dla tego że były tłumaczone przez fanów... Pamiętam też, że skończyłem ją na niskich levelkach, oszukując za pomocą save/load state na emulatorze. Po prostu chciałem ją jak najszybciej już skończyć, pomijając jak najwięcej losowych walk. Omegę i Shinryuu (?) sobie odpuściłem w ogóle. Ale po wielu latach myślę, że po prostu nie miałem pomysłu na nią, źle dobierałem joby i w ogóle. Kiedyś jeszcze po nią pewnie sięgnę, co by się do niej przekonać no i co by rozwalić tych dwóch cwaniaczków.
FFVI
2 razy, chociaż ciągle mnie ciągnie do tej części. Tutaj ciężko chyba było cokolwiek przeoczyć, chociaż dla chcącego... A nie, Shadow! Jeszcze mi się go nie udało ratować Duża liczba postaci robi swoje, mimo że niektórzy z nich z pozoru wydają się być niegrywalni. W wersję na PSX'a zagrałem nie dla filmików, jak to było w przypadku FFIV, szczególnie że już wiedziałem czego się spodziewać... Jak najbardziej grywalność, fabuła i przyjemność, bo gra do ciężkich nie należy i można się nią po prostu rozkoszować.
FFIX
Raz, mimo że bym chętnie jeszcze kiedyś po ten tytuł sięgnął. Ot, tutaj po prostu z sentymentu. Ale że taki sentyment mam do ogromnej ilości jrpgów w jakie grałem to pewnie nie prędko mi się to uda. Grę samodzielnie zrobiłem na oko jakieś 92% rzeczy (idąc tropem FFX-2), a o Ozmie się dowiedziałem standardowo z k-ff . Wystarczyło jednak po roku czasu zrobić load, podpakować pare levelków i ją przejść. Tutaj faktorem pozwalającym ponownie grę przejść są postacie, które w przeciwieństwie do FFVII czy VIII różnią się od siebie znacznie, gdyż każda ma z góry narzucona jakąś klasę. Bo kombinowania tutaj raczej nie uświadczymy za dużo.
FFI
3 i pół... albo ćwierć.
Ćwiartkę zaliczyłem grając w wersję na NESa, zdobywając pierwszy kryształ (ziemi). W tym samym czasie dowiedziałem się, że wyszła odświeżona wersja na PSX'a, przez co porzuciłem tą NESowską. Wybredny byłem wtedy trochę, ale nie w kwestii grafiki, gdyz to jest kwestia przyzwyczajenia, tylko do tempa walki i ogólne tego archaicznego systemu. Jako że fabuła (jaka fabuła?) ssie ogólnie, ale gra sama w sobie króciutka jest to postanowiłem sobie ją przejść ponownie przy okazji wersji na GBA, gdzie poziom trudności spadł poniżej poziomu trudności tetrisa... Dodatkowe lochy były tylko wkurzające, więc przechodząc niedawno po raz kolejny FFI po prostu sobie je odpuściłem. Wersji na PSP nie mam zamiaru ruszać nawet patykiem. Ogólnie to w ramach poznawania FFów przez moją połówkę, która próbuje się do tego typu gier przekonać to gramy w FFy od numerku pierwszego (nie tyczy sie FFT), co raczej nie jest zbyt zachęcające, ale co ja mam do gadania _^_
FFII (PSX, GBA)
2 razy i 3 w toku. I tak naprawdę nie wiem dlaczego. Gra jest najgorszym FF'em z wszystkich, jeżeli chodzi o system pakowania i w ogóle. Odpycha na kilometr. Ale fabularnie najgorzej nie jest... > FFI, III i V imo. No i X-2 oczywiście. Po prostu łatwo jest mnie skusić dodatkowymi lochami i tyle, jeżeli chodzi o drugie przechodzenia (GBA). 3 przechodzenie z powodów wymienionych powyżej.
FFVII (wreszcie? )
2 razy. Tutaj podobnie jak w przypadku FFVIII, w tą część można by było grać po prostu dla samej fabuły. Ale 5 lat temu, bo w tej chwili mam dość wszelkiego zamieszania wokół tej części i raczej nie mam najmniejszej ochoty odpalać jej ponownie... za przeproszeniem, rzygam już Cloudem, Aeris i SE. A szkoda...
Drugi raz przechodziłem, gdyż za pierwszym nie brałem się za Weapony, mimo że tym razem udało się je odnaleźć , no i ogólnie chciałem zaliczyć wsio na 100%
FF:MQ
O jeden raz za dużo _^_ To oficjalnie nawet FF nie powinien być, więc nie ma sensu się nad tym czymś rozpisywać Fabuła, grafika, system... wszystko ssie, więc po co się za to zabierać po raz kolejny?
FFX
Raz. Tutaj to Wy mi obrzydziliście ta grę _^_ Ale tak serio, to zrobiłem w niej wszystko co się dało. Przeszedłem ją bez żadnych poradników, zdobyłem co się dało, po czym po odnalezieniu Kryptu człowiek się dowiedział o jakiś celestialach, etc, więc, podobnie jak to miało miejsce w FFIX, load, pakowanie, zaliczenie wszystkiego, end. Jak się widzi te 160h na liczniku to raczej się odechciewa ponownie za to zabierać _^_ Ale może kiedyś... nie wykluczone. Ale na pewno bez Dark Aeonów i innych głupot. Tutaj jeszcze jeden faktor zachęca do ponownego zagrania, mianowicie słownik Al-Bhed, przez co można w końcu ich bełkot zrozumieć.
FF:TA
Raz, nawet nie na 100%. Jak się ma takiego poprzednika jak FFT to się ma wysoko poprzeczkę podniesioną. FF:TA nawet nie potrafi do niej dobiec... Gdzie się podziewa moja gadanina o wielu jobach, przechodzeniu gry na 124324 sposobów, jak to miało miejsce przy FFT? Nie ma... wychodzi na to, że gra sama w sobie też musi nam przypaść do gustu. Bez tego ani rusz. Z 300 (dodatkowych?) misji jakie były do zrobienia ukończyłem może z 200. Na więcej siły nie starczyło. Ale ponownie moje dobre serduszko pragnie dać szansę tej części, bo system ogólnie jest dobry, jobów dużo i w ogóle. Przymknąć oko na niedociągnięcia i dało by rade. Jednak już z 5-6 lat minęło od podobnego myślenia i nic się w tej kwestii nie ruszyło...
FFX-2
FF...
no dobra..
FFX-2
Raz. Miałem jakieś 77%. Wystarczy. Gdyby nie Cat Nip to bym nawet się za via infinito nie zabierał. Chociaż i tak nie pokonałem ostatniego dziada tam, bo są słaby squad miałem, ale że mi się pakować nie chciało to to tak zostawiłem i z przyjemnością polazłem skończyć w końcu tą grę. Nie mam żadnego najmniejszego bodźca, który by mnie nakłaniał do ponownego zagrania w tą część. Gdyby się zdarzyło, że w ramach ponownego przechodzenia FFów doszlibyśmy już do FFX, to ja FFX02 chowam pod łóżko i udaje ze nie istnieje. 100% my ass.
FFIII (ha!)
2 razy. Wziąłem się w końcu za wersję na NESa i nie było tak źle. Szczególnie w porównaniu do FFI. A zrobiłem to z dwóch względów:
1) brakowało mi tej części do mojego CV
2) zbliżała się wersja na DS'a, na którą strzępiłem ząbki, ale wydało się odpowiednie przejście najpierw pierwowzoru, bo by móc potem sobie porównywać ^^
Gra dość nudna, fabuła kiczowata, a joby są i tak praktycznie narzucane z góry, (przez co wszelkie roszady odpadają), lub w ogóle bezużyteczne. Dlaczego zagrałem w wersję na DS'a? Spodziewałem się, że oprócz grafiki odświeżonych zostanie dużo więcej rzeczy. Myliłem się, co nie zmienia faktu ze i tak grało się dość przyjemnie. Jednak raczej nie zamierzam się ponownie za nią brać, gdyż nie widzę najmniejszego sensu.
FFXII
Raz. Chyba nie miałem okazji się wypowiedzieć jeszcze o tej części na tym forum, ale też jakoś mi się nie chciało, bo tez nie było o czym pisać. Dziwią mnie tylko głosy zachwytu nad nią, ale to już tam kwestia gustu. Fabuła super nudna, postacie uber-przezroczyste, bez wyrazu... dialogi... normalnie tryskają energia... za to genialny... a przynajmniej bardzo fajny system gry i ogólnie otoczka. Gra jako gra (Tetris to też gra) wypada bardzo dobrze, jako jrpg... bardzo średnio. Dlatego też nie widzę sensu najmniejszego ponownie się za nią zabierać, szczególnie że wszystkie hunty można robić przy okazji normalnego przechodzenia gry. Mi jedynie zostało jeszcze dwóch cwaniaczków do rozwalenia, Yiazmat i Omega któraś tam, ale odkładam to już od ponad roku _^_
No tyle moich wypocin. I tak postanowiłem nie pisać kolejnego kawałka pracy mgr to sobie popisałem tutaj. Mam nadzieję, że temat kogoś zainteresuje, mimo że chyba nawet kiedyś takowy tutaj był... tyle że w spamerskim wydaniu
"FFVII - 10 razy
FFVIII - 1 raz
FFX - 5 razy"